Popkiller
2022

GŁOSOWANIE

News Świat

popkiller.kingapp.plNajsłynniejsze "lania" w historii polskiego freestyle'u - ranking
Najsłynniejsze

Dziś obchodzimy lany poniedziałek. Jedni spędzają go przy rodzinnym stole, drudzy latają po ulicach z wiadrami wody, a inni siedzą przed komputerem i oglądają freestyle’owe bitwy. Konotacji nazwy dzisiejszego święta z wolnym stylem znalazłoby się co nie miara – mógłbym np. zrobić listę najgorszych sucharów rzucanych na free, po usłyszeniu których aż prosi się o kubeł zimnej wody czy też wrócić pamięcią do najmocniej zakrapianych alkoholem występów zawodników sceny battle’owej. Wpadłem jednak na nieco inny pomysł –“ tym razem „lanie” potraktujemy jako bitewną deklasację i przypomnimy sobie pięć najsłynniejszych przykładów tego typu wydarzeń w historii polskiego free.

Przedstawione walki są uszeregowane w kolejności chronologicznej i nie będę zastanawiał się nad tym, która z nich zasługuje na bycie numerem 1 wśród wolnostylowych „lań”.

1.TE–TRIS VS DIOX (Finał WBW 2005)

Tet zbyt dużo razy solidnie skopywał dupę przeciwnikom na bitwach, by jego starcia mogło w tym artykule zabraknąć. Myślę, że nietrudno jest znaleźć parę lepszych, acz mniej znanych walk w wykonaniu reprezentanta Siemiatycz, jednak to chyba właśnie półfinałowa rywalizacja z Dioxem na finale WBW 2005 w kontekście „Te–“trisowych lań” zapadła nam najmocniej w pamięci. Drugie wejście Teta w tym starciu (pierwsze na filmie) to pieprzony majstersztyk. Pewność siebie, charyzma i zabójcza treść – to wszystko daje nam bitewne „lanie” jakich naprawdę niewiele.

2. MUFLON VS BOŚNIAK (Microphone Masters II, 2008)

Rywalizacja Trójmiasta z Warszawą, Bośniaka z Flintem oraz Muflonem to już prawdziwy klasyk. O ile w przypadku pojedynków zarówno bitewnych, jak i studyjnych pierwszych dwóch panów jestem w stanie przystać na to, iż były one względnie wyrównane, to jednak w kontekście znanych mi batalii Bośniaka i Mufla uważam, że dwukrotny mistrz WBW zawsze, bez cienia wątpliwości udowadniał w nich swoją wyższość. Warszawianin jest po prostu o klasę lepszym freestyle’owcem bitewnym, a fakt ten zdołał najdobitniej potwierdzić na MM II w 2008 roku. Internet co prawda huczy od niedorzecznych opinii, że to Bośniak był w tej walce lepszy, jednak dla mnie jest to po prostu klasyczny i bardzo okazały przykład „freestyle’owego lania”, po którym z reprezentanta Trójmiasta nie było specjalnie co zbierać.

3.TRZY SZEŚĆ VS WICIU (Finał WBW 2009)

Za każdym razem, gdy oglądam filmy z tej imprezy, żałuje, że nie urodziłem się parę lat wcześniej i nie dane mi było wbić wówczas do Harlemu, by zobaczyć tę bitwę na żywo. Przed jej rozpoczęciem Trzy Sześć uchodził za wielkiego faworyta do sięgnięcia po mistrzowski pas – wielu widziało w nim następcę samego Muflona, a patrząc jedynie na pierwsze starcie reprezentanta NMB crew z Wiciem, trzeba powiedzieć, że przewidywania te były w pełni uzasadnione. Sceniczny wkurw, niezwykła charyzma i spontaniczne linijki, przy których dzisiejsze, nawet najbardziej przekminione premade’y wciąż wypadają blado. Trzy Sześć pokazał w tej walce pełnię swoich olbrzymich możliwości, a Wiciu – mimo że wypadł bardzo solidnie – to tak czy inaczej padł ofiarą jednego z najbrutalniejszych "lań" w historii polskiego free.

 

4. QUEBONAFIDE VS FERANZO (el. WBW 2013)

Szczerze powiedziawszy przed przyjściem na ówczesne elimki do klubu Odessa w Warszawie nie należałem do największych fanów freestyle’u Queby. Raziły mnie niedociągnięcia warsztatowe, które jeszcze rok wcześniej były jego sporym mankamentem oraz wydawało mi się, że korzysta ze zbyt dużej liczby premade’ów. Jednak spontaniczny wjazd reprezentanta Ciechanowa na bitwę w Odessie wywrócił moją opinię na jego temat do góry nogami. Serio nie wiem, czy w całej historii WBW udało się komuś zaliczyć bardziej okazały występ na elimkach (mam na myśli całokształt walk na jednej imprezie) niż wówczas Quebonafide oraz mam spore wątpliwości, czy na poważniejszych bitwach któryś z zawodników dostał kiedykolwiek gorsze „lanie” niż w poniższej walce Feranzo.

Cóż, może gdyby słynący z zamiłowania do alkoholu freestyle'owiec z Poznania nie urządził sobie przed tym starciem syto „lanego before’a”, to nie wyglądałoby ono dla niego aż tak niekorzystnie;)

5. ESKOBAR VS FILIPEK (Bitwa o Pitos I, 2015)

Powrotów na scenę battle’ową mieliśmy mnóstwo, wiele z nich zasłużenie pozostało w naszej pamięci, jeśli jednak mielibyśmy wskazać najwybitniejszy bitewny „comeback”, to myślę, że bez cienia wątpliwości postawilibyśmy na występ Esko na Pitosie. Co prawda przed imprezą w niePowiem reprezentant Gliwic pojawiał się sporadycznie na bitwach, jednak z „dużym freestyle’em” od lat nie miał wówczas nic wspólnego. Filipek był z kolei w sporym gazie €“– przed Pitosem wygrał parę imprez z rzędu, a dysponował do tego ogromnym hype’em freestyle’owej publiki. Na papierze więc sporym faworytem mógł wydawać się właśnie reprezentant Milicza, jednak w praktyce dostał on wówczas chyba najgorsze „lanie” całej w swojej bitewnej karierze. Esko go wyśmiał, upokorzył i brutalnie zrównał z ziemią. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, iż spośród przedstawionych w tym zestawieniu walk, ta wydaje mi się najwybitniej zagranym „teatrem jednego aktora”.

 

Rzecz jasna zestawienie to jest jedynie moim subiektywnym wyborem najsłynniejszych "freestyle'owych lań" i bardzo możliwe, że o jakimś idealnie pasującym do niego starciu zwyczajnie zapomniałem. Jakie byłyby Wasze typy?

Może Cię zainteresować

OKI o propsach od Quebonafide i konflikcie z O.S.T.R
Data publikacji 2023-06-19

OKI o propsach od Quebonafide i konflikcie z O.S.T.R

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei
Data publikacji 2023-06-21

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei

Popkillery 2023 - retransmisja
Data publikacji 2023-06-27
Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie
Data publikacji 2023-06-28

Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków
Data publikacji 2023-06-28

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków

Komentarze

Będziemy używać tego zamiast twojego imienia i nazwiska

Newsletter


Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!