Jak co roku na wiosnę XXL selekcjonuje swoich Freshmenów, czyli 10-tkę młodych talentów na dany rok, które powinny zamieszać na scenie. Wcześniej jednak wybiera grono 50 osób, na które głosować można poprzez stronę magazynu - osoba, która zdobędzie najwięcej głosów, a nie zostanie wcześniej wybrana do 9-tki przez redakcję XXL'a uzupełnia skład jako wybór czytelników i 10-ty Freshman...
O tym, że akcja XXL'a to pierwowzór naszych Młodych Wilków pisaliśmy już pewnie milion razy. Jednak przy okazji tegorocznej edycji i ujawnienia wstępnej 50-tki zaświtała nam w głowie idea pt "Czemu by nie wybrać też Freshmenów?" Postanowiliśmy więc przyjrzeć się dokładnie całemu składowi i w gronie redakcyjnym wyselekcjonować z grona 50-ciu nominowanych swoje własne dziesiątki, zanim jeszcze dowiemy się, kto w tym roku utworzy skład XXL Freshman Class 2014. Zamiast uśredniać wspólne wybory i zrobić z tego '10-tkę Popkillera' zdecydowaliśmy się jednak na coś innego - a mianowicie każda z osób, które podjęły się wyboru przedstawiła swoją własną listę (w kolejności alfabetycznej), uzupełniając ją opisem i prywatnym komentarzem. Swoista redakcyjna dyskusja, w której zauważyć możecie zarówno kto komu z nas najmocniej wpadł w ucho i komu wróżymy świetlaną przyszłość, a następnie przekonać się kto był najbliżej prawdziwego zestawienia - zestawienia, które powinniśmy poznać już w najbliższych dniach.
Mateusz Natali
100s
Casey Veggies
Chance The Rapper
Kevin Gates
Rich Homie Quan
Rockie Fresh
RiFF RAFF
Snow Tha Product
Stalley
Vic Mensa
Ciężki wybór, zalew młodych talentów w Stanach, który obserwujemy od jakichś 5 lat jest tak duży, że naprawdę niemożliwe utrzymać tempo i sprawdzać wszystkie postaci (cały czas zastanawiam się jak Łukasz Rawski to robi, że gdy ja zajaram się jakimś kotem to okazuje się, że on ma już osłuchaną całą dyskografię, props). Selekcjonując swoją 10-tkę postanowiłem wyważyć własny gust i spojrzenie XXL'owskie, żeby nie dawać po prostu wyabstrahowanej dyszki ulubionych, a coś, co uchwyci odpowiednio przekrój klimatyczny i dopasuje do obowiązujących w notowaniu realiów.
Zaczynając po kolei, są tu 3 osoby, których ewidentnie brakowało już w zeszłym roku - Chance The Rapper, Rockie Fresh i Snow Tha Product. Nie wyobrażam sobie, żeby kogoś z nich zabrakło w tym zestawieniu, bowiem bili na głowę już znaczną część składu na 2012, a do tego trzymając się wyboru jednej kobiety Snowie musi być i już. Casey Veggies i Vic Mensa to "błyskotliwi 20-letni", z szerokim spojrzeniem na muzykę i odpowiednią muzykalnością. Za 100s'a trzymam kciuki, bo widzę w nim czarnego konia, na pewno to największe póki co odkrycie roku 2014. Stalley za to obecny i widoczny jest od dawna, ale może w końcu doczeka się większej ekspozycji, podobnie jak z "delayem" we Freshmanach pojawili się Action Bronson czy ScHoolboy Q (swoją drogą - tylko dla mnie wybranie do 50-tki Killa Kyleona było jakimś abstraktem? Słuchałem tego gościa w 2005 roku, a w ostatnim czasie nie widać, żeby wskoczył na jakąś specjalną falę).
Do kompletu dwójka kontrowersyjnych rapero-wokalistów, czerpiących w jakimś stopniu z patentów, które wypromował Future. Szczególnie ciekawy wydaje się Kevin Gates, który jest gościem mega nierównym, ale zarazem dysponującym naprawdę sporym potencjałem i sprawnie łączącym bangerową stylistykę z głębszymi przemyśleniami. A na koniec, zgodnie z XXL'owską tendencją, budzący burzę dyskusji i sprzecznych komentarzy rodzynek - był Lil B, był Trinidad James, był Chief Keef, w tym roku stawiam na wybór RiFF RAFF'a.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12593","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Mateusz Marcola
Magazyn XXL dość regularnie oczernia się za tendencyjność freshmańskich wyborów oraz promowanie tych niekoniecznie najlepszych, a tych z – powiedzmy – najbardziej medialną gębą. Ale jak to słusznie zauważył jeden z bohaterów „Rejsu”: „każdy może, prawda, krytykować”. Co by nie mówić – dzięki rankingowi XXL-a zatrzęsienie uzdolnionych emce miało możliwość przebicia się do świadomości przeciętnego słuchacza, na czym hip-hop tylko i wyłącznie zyskał. A tegoroczną „10” widziałbym tak:
100s – „It’s hard out there for a pimp” – panowie z Three 6 Mafia z pewnością mają rację, ale zdaje się, że dla 100s życie stało się właśnie dużo łatwiejsze. Długowłosy pimp z Kalifornii kontynuuje dziedzictwo Too $horta, Snoopa czy Suga Free i trzeba przyznać, że nielicho mu to wychodzi. Koniecznie sprawdźcie niedawno wydane „IVRY EP”.
Chance The Rapper – Oczywisty wybór. Jeden z najbardziej utalentowanych raperów młodego pokolenia z bogatym warsztatem i pomysłem na siebie. „Acid Rap” przez wielu uważany jest za najlepszy mixtape ubiegłego roku, a ja się pod tym podpisuję obiema rękami. Jeśli czyjś debiutancki longplay może w niedalekiej przyszłości zbliżyć się do wyczynu Kendricka Lamara, to największą na to szansę ma chyba właśnie reprezentant Chicago.
Gunplay – To z kolei wybór nieco dziwny, a może nawet kontrowersyjny, bo Gunplaya kojarzy się raczej z pozamuzycznych idiotyzmów, niż raperskich umiejętności. A takowe członek Maybach Music Group wbrew pozorom posiada. I co w jego przypadku ważniejsze – posiada również charyzmę, która wypycha go przed szereg. Wciąż mam w pamięci otwierające „Self Made Vol. 2” „Power Circle”, gdzie Gunplay moim skromnym nie odstawał od reszty szacownego towarzystwa.
Isaiah Rashad – Nie ma wprawdzie na swoim koncie tysiąca wrzuconych w sieć numerów i dziesięciu mixtape’ów, ale przecież każde dziecko wie, że jakość ponad ilość. Wydana na początku tego roku EPka „Cilvia Demo” w zupełności wystarczy, by dostrzec w Rashadzie rapera o nietuzinkowych umiejętnościach. Cóż, w końcu członkostwo w TDE do czegoś zobowiązuje, prawda?
Jon Connor – Jeżeli kontrakt podpisuje z tobą niejaki Nas, to wiedz, że jesteś dobrym raperem. Ale Connor to nie tylko świetny emce, to także bardzo inspirująca postać, która udowadnia, że możesz wywodzić się z zapadłych slumsów wynędzniałego miasta Flint, a dzięki połączeniu talentu i ciężkiej pracy – o czym Connor często rapuje w swoich tekstach – być w końcu dostrzeżony przez wybitnego rapera czy mainstreamowy magazyn. Jeden z moich faworytów.
Kevin Gates – Utalentowana bestia, która w intrygujący sposób łączy popową przebojowość z trapową energią, rap ze śpiewem, głębsze przemyślenia z ulicznymi opowieściami. Póki co Kevin Gates pozostaje nieco w cieniu, ale ma na tyle bogate złoża talentu, że z delikatną pomocą XXL-a może wspiąć się bardzo wysoko.
Rapsody – Z tych kilku pań, które znalazły się na szerokiej liście Freshmen 2014, zdecydowanie najbardziej przemawia do mnie Rapsody. Urodzona w Północnej Karolinie raperka nie posiada być może prezencji ani medialności Nicki Minaj czy Iggi Azalei, posiada za to rapowe umiejętności, dzięki którym już od jakiegoś czasu głośno o niej w muzycznym podziemiu. Piękne teksty podszyte kobiecą wrażliwością, w dodatku przeważnie serwowane na boombapowych perłach od tuzów pokroju 9th Wondera, a nawet DJ’a Premiera. Pewnie nie zmieści się ostatecznie w ścisłej „10”, ale już sam fakt, że została zauważona przez magazyn XXL na pewno pomoże jej w dalszej karierze.
Sage The Gemini – O jakimkolwiek kryzysie rapu z Zachodniego Wybrzeża mowy być już nie może. Kilkuletnia posucha została zastąpiona nieprawdopodobnym wręcz wysypem utalentowanych raperów. Obecnie można mówić o prawdziwym dobrobycie: Kendrick, ScHoolboy, Ab-Soul, Jay Rock, Problem, Skeme, YG, Nipsey Hussle – to tylko kilka przykładów z brzegu, w dodatku tych już ogólnie rozpoznawanych. Do tej listy dopisać można, a nawet trzeba, Sage’a The Gemini, stylowego Kalifornijczyka z talentem do tworzenia cholernie chwytliwych, docierających do list Billboardu singli. Jeśli nie przesłuchaliście jeszcze wydanego kilka dni temu debiutanckiego „Remember Me”, to jak najszybciej nadróbcie zaległości.
Ty Dolla $ign – Nie jest najlepszym wokalistą, jaki kiedykolwiek stąpał po tej ziemi, ale posiada to coś, dzięki czemu ma już na koncie kilka hitów – by wspomnieć choćby wyprodukowany przez DJ'a Mustarda „Paranoid" – i coraz częściej zapraszany jest na refreny do mainstreamowej pierwszej półki. No dobra, przyznam się – głównym powodem tego wyboru jest cichutka nadzieja, że dzięki ewentualnemu miejscu w „10" artyści chętniej powierzą wykonanie refrenów w swoich kawałkach właśnie Kalifornijczykowi, a nie wszędobylskiemu Future'owi. Moje uszy na pewno nie będą miały nic przeciwko.
Vic Mensa – Kolejny reprezentant Chicago, kolejny młody talent o nieskończonych możliwościach. Potrafi i rapować, i śpiewać, całkiem nieźle radzi sobie również za producenckimi sterami. Choć pochodzi z Wietrznego Miasta, które kojarzy się raczej z zaśnieżonymi ulicami niż świecącym słońcem, jego muzyka poprawia samopoczucie i świetnie sprawdza się teraz, kiedy nie trzeba opatulać się sześcioma warstwami ciuchów, zanim wyjdzie się z domu. Posłuchajcie „Lovely Day". Fajne, co nie?
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12592","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Marcin Natali
100s - Bezbłędna, wykręcona stylówka i zaprzęg Westcoastowych petard!
Chance The Rapper - Czasem za bardzo odlatuje z tymi adlibsami, ale to chyba jedyne co można mu zarzucić. Niepodważalna charyzma i unikalny styl.
Isaiah Rashad - Pierwszy reprezentant TDE spoza Kalifornii, a dokładnie z Chattanooga w Tennessee. Jego debiutancki projekt "Cilvia Demo" zaskoczył mocno na plus, odbijając się szerokim echem. Zasłużenie. Sprawdźcie klip do "Heavenly Father".
Jon Connor - Co-sign od Nasa nie bierze się znikąd. Mocny, pewny wokal, masa oryginalnych pomysłów i coś do powiedzenia. Niedawno wydał mixtape na bitach Kanye Westa, zgrabnie zatytułowany "The Late Registration of a College Dropout Who Had A Dark Twisted Fantasy of 808s & Heartbreak".
Nitty Scott MC - Piękna i utalentowana autorka "Boombox Diaries vol.1". No jak tu jej nie kibicować?
Rapsody - Hołdująca klasycznej tradycji podopieczna 9th Wondera. She Got Game. Indeed.
Raz Simone - Utalentowany, wkładający w swój rap dużo pasji i emocji reprezentant Seattle z ulicznym życiorysem. Zaczynał od poezji i recytowania tekstów pod muzykę z filmów. Raz dysponuje zachrypniętym, przejmującym głosem, ale potrafi też fajnie, melodyjnie podśpiewywać. Zdecydowanie warto mieć na niego oko. Sprawdźcie "Cognitive Dissonance".
Rockie Fresh - Chicagowski akcent w MMG. Nie było go 2 lata temu, nie było w zeszłym roku... Do 3 razy sztuka?
Stalley - Sympatyczny brodacz ze stajni MMG, jedyny twórca Intelligent trunk music for the elite!
Vic Mensa - Dysponujący moim zdaniem jeszcze lepszym flow i jeszcze lepszym głosem kompan Chance'a The Rappera. Póki co Vic nie jest aż tak znany jak autor "Acid Rap", ale skillsowo zdecydowanie mu nie ustępuje. Sprawdźcie koniecznie "Innanetape".
Wyróżnienie: Casey Veggies - 20-letni reprezentant Cali, łączący new schoolowe inspiracje i luz z przyziemnymi, lecz ciekawymi tekstami. Przekonał mnie do siebie płytą "Life Changes".
Na wyróznienie spoza wytypowanej przez XXL dziesiątki zasługują moim zdaniem kompan Joey Bada$$a CJ Fly, żyjąca ostatnio na walizkach, wiecznie uśmiechnięta podopieczna DJ'a Premiera Dynasty, Nowojorczyk ScienZe oraz podtrzymujący klasyczne, chicagowskie żywe brzmienie, wspierany przez Commona Add-2.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12597","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Wojciech Graczyk
Po tym, jak wyglądała zeszłoroczna klasa Świeżaków, stwierdziłem: „no lepszej ekipy zebrać się już nie da”. Jednak po tej pięćdziesiątce, którą przedstawiło XXL w tym roku, mogę przyznać szczerze, że Amerykanie mają wciąż z czego wybierać. Zanim jednak przedstawię swoje typy, napiszę kogo brakuje. Po pierwsze Gavlyn, której fanbase jest dość spory, większy niż wielu z obecnych tu typów. XXL oczywiście pomija Odd Future. Nie wiem dlaczego. Tylera nie było, choć jest gwiazdą. Earl również się nie pojawił, choć wszyscy dziennikarze w Stanach się nim zachwycają. W tym roku brakuje mi Domo Genesisa, który pomimo że odbiega umiejętnościami od bardziej znanych kolegów, to jednak rokuje dobrze na przyszłość. To tyle. Zaprasza do zapoznania się z moją dziesiątką.
Casey Veggies – Za to, że w ubiegłym roku zostawił w tyle wielu MC's swoim „Life Changes”. Niezwykle mocne, klimatyczne, a co najważniejsze, darmowe wydawnictwo. Jeden z ojców założycieli OFWGKTA.
Chance the Rapper – Drugi z faworytów. Rookie of the Year, najlepiej oceniony album rapowy ubiegłego roku, czy trzeba dodawać coś więcej?
Deniro Farrar – Taki trochę A$AP Rocky, tylko bez tej charyzmy. „Patriarch II” to dla mnie jeden z najbardziej niedocenionych projektów ubiegłego roku.
Isaiah Rashad – To co słyszalem od tego jegomościa, utwierdziło mnie w przekonaniu, że musi dołączyć do tegorocznej klasy. „Cilvia Demo” - mocna rzecz.
Nitty Scott MC – pierwsza dama Nowego Jorku. Niestety trochę przespana. Wciąz nie dostaje takiego zainteresowania jakie powinna. Jedna z moich ulubionych raperek w ogóle.
Rockie Fresh – Jeden z faworytów i wielki nieobecny dwóch ostatnich naborów.
SpaceGhostPurrp – spadkobierca stylu 3-6 Mafii. Mroczny, lecz bujający rap. Typ jest trochę lepszy jako producent, ale raperem jest również utalentowanym.
Stalley – Wielki nieobecny ubiegłego roku. Od pojawienia się w „Address” Waluty, wciąż zwyżkuje z formą. Jednak wciąż czekam na mocne uderzenie od niego.
Vic Mensa - „INNANETAPE” to coś czego mi brakowało w rapie. Pozytywnie brzmiące połączenie rapowania ze śpiewem. Dla mnie to on, a nie Chance, był numerem jeden w Chicago w 2013 roku.
Vince Staples – Nas mial na „Illmaticu” AZ, Earl na „Doris” miał Vince'a. Co ich łączy? AZ zjadł gospodarza w „Life's a bitch”, a zwrotka Staplesa przyćmiła w „Hive” Sweatshirta.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12595","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Michał Zdrojewski
Chance The Rapper - bez dwóch zdań zasługuje na miejsce na liście. Dla mnie jest on swoistą odpowiedzią Chicago na Kendricka Lamara, a jego mixtape "Acid Rap" może być tym czym "Section 80" było dla reprezentanta TDE. Jeśli ktoś jeszcze nie sprawdził "Acid Rapu" to niech na zachęte obejrzy chociażby klip "Juice" i sprawdzi natychmiast ten projekt.
Lil' Herb - moim zdaniem najzdolniejszy (obok Spenzo) reprezentant sceny drill music. 18-latek swoim ostrym flow, agresywnymi tekstami oraz charakterystycznym głosem zdecydowanie wybija się przed szereg fali młodych raperów z Chicago i wraz z Lil Bibbym ma zdecydowanie największy talent. "Welcome To Fazoland" wydane w lutym to pozycja obowiązkowa dla każdego fana drillu/trapu - "On My Soul" z Lil Reesem idealnie buja, a "4 Minutes Of Hell Pt.3" pokazuje, że Herbo ma naprawdę dużo do zaoferowania.
Lil' Bibby - moim zdaniem trochę gorszy od Lil Herba, mimo że hype wokół niego jest większy. Mixtape "Free Crack" narobił dużo szumu, razem z Lil Herbem dostali dużo propsów zaczynając od Jeezy'ego, a na Drake'u kończąc, "Kill Shit" czy "My Hood" to jedne z najpopularniejszych kawałków z Chicago w 2013 roku. Najbardziej charakterystyczny w Bibbym jest jego potężny głos, bardzo gruby, jak na tak młodego kolesia. Razem z Herbo w ciekawy sposób przedstawiają kryminalne historię z Eastside Chicago i są w tym na razie najlepsi stamtąd.
Lil Durk - podopieczny Frencha Montany, czyli kolejny młodziak z Chicago był jednym z pierwszych mc's, którzy wybili się na nagłej fali popularności Chief Keefa. Można mówić, że za dużo autotune'a, za mało treści i ogólnie wymieniać te wszystkie argumenty świadczące o tym, że trap/drill jest muzyką dla ćwierćmózgów, ale nie można zaprzeczyć, że Lil Durk nagrał genialnie bujający mixtape "Signed To The Streets", a "Dis Ain't What U Want" to chyba najlepszy banger 2013 roku. Braku autentyczności w tym, co robią nie można zarzucić chyba żadnemu zawodnikowi z South Side Chicago, a Durk przy niedyspozycji Sosy wyrasta na ich lidera.
Rich Homie Quan - raper z Atlanty, którego szerszy profil przedstawiałem tutaj, moim zdaniem zdecydowanie powinien być na liście XXL. Pisząc jego profil byłem tylko po słuchaniu "Still Goin In", teraz, gdy wydał sequel mixtape'u, czyli "I Promise I Will Never Stop Goin In" stałem się jego jeszcze większym fanem. Drugi mixtape po prostu rozwalił mnie na łopatki i pomimo że wyszedł kilka miesięcy temu to nadal jest na rotacji. Oby tylko RHQ potrafił pokierować swoją karierą w taki sposób, jak np. Future.
Rockie Fresh - "She said I should have been number one on that freshman list", czyli wielki nieobecny poprzedniego rankingu XXL'a tym razem po prostu MUSI zostać wybrany. Reprezentant tej trochę "lżejszej" części Chi-town Rockie Fresh przede wszystkim wydał jeden z moich ulubionych mixtape'ów ostatnich lat, czyli "Electric Highway". Od tamtej pory oprócz świetnego, acz krótkiego "The Birthday Tape", nie dostaliśmy nic nowego. Na razie nic się nie zapowiada, ale mam nadzieję, że Rockie wraz z Rozayem szykują coś grubego na ten rok.
Sage The Gemini - szczerze mówiąc wcześniej na jego miejscu miałem tutaj Kevina Gatesa. Z całym szacunkiem dla rapera z Luizjany, ale po przesłuchaniu debiutanckiego albumu Sage'a pt. "Remember Me" po prostu musiałem kogoś wyoutować i wstawić rapera z Kalifornii. Niezwykle rytmiczne, chwytliwe, klubowe hity "Gas Pedal" czy "Red Nose" słyszał chyba każdy fan imprezowego hip-hopu. Na albumie raper pokazał również swoją inną stronę i okazał się naprawdę wartym uwagi, ciekawym MC potrafiącym się odnaleźć na każdym bicie.
Ty Dolla $ign - jego hity "Paranoid" czy "Or Nah" prezentują idealny dla mnie typ r'n'b. "Beach House EP" na rotacji wakacyjnej na pewno się znajdzie, a sam Ty$ razem ze swoim kumplem YG tworzy ciekawą nową ekipę na zachodnim wybrzeżu. Polecam sprawdzić jego mixtape z 2011 roku pt. "House On The Hill", gdy jeszcze takie postacie, jak Kid Ink czy wspomniany wcześniej YG dopiero zaczynały, a już tam z gospodarzem niszczyły system.
Vic Mensa - razem z Chance The Rapperem i Rockie Freshem nie dostosowuje się do rządzącego miastem drillu i robi swoje, idąc bardziej w kierunku Lupe czy wczesnego Ye. "Innanetape" zrobiło duży szum na scenie, który powinien zaklepać mu miejsca na liście Freshmanów, a takie kawałki, jak "Hollywood LA" czy "Time Is Money" na pewno nie zejdą z mojej playlisty przez długi czas.
Young Thug - jego obecność na liście jest dla mnie prawie że w stu procentach pewna. Jedna z największych sensacji sceny w Atlancie, bardzo charakterystyczna i dziwna postać, oryginalny (choć trzeba przyznać, że na dłuższą metę mega męczący) głos oraz niewątpliwa umiejętność do robienia bangerów ("Danny Glover", "Stoner"). Można go określić jako "Lil Wayne wersja 2014", czyli postać stworzoną na wzór Weezy'ego, tylko że jeszcze dostosowaną lirycznie do analfabetycznych standardów współczesnego mainstreamowego hip-hopu.
Myślę, że ilość raperów z Wietrznego Miasta jest potwierdzeniem tego, że jeśli jeszcze nie teraz, to na pewno w przeciągu najbliższych lat Chicago będzie całkowicie rządzić sceną. Sama lista XXL moim zdaniem przebija tą zeszłoroczną i jest najmocniejszą od 2008 roku. Duża różnorodność, świetni reprezentanci wszystkich wybrzeży, niezwykła ambicja każdego z przeze mnie wymienionych - mieszanka wybuchowa. Trochę dużo tych "lil'ów" u mnie, mam świadomość tego, że moja lista nie pokryję sie w stu procentach z tą XXL'owską, ale jestem pewien, że kilka typów trafiłem i już nie mogę sie doczekać cypherów.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12594","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze