Istnieje taka obiegowa opinia, że większość raperów szczyt swoich możliwości osiąga jeszcze przed wydaniem oficjalnego debiutu. Że potem to już tylko pieniądze, pieniądze, i jeszcze trochę więcej pieniędzy, a sam rap zostaje zepchnięty na dalszy plan.
Jakkolwiek nie do końca zgadzam się z tą opinią, to równocześnie chyba jest w niej sporo prawdy. Można się o tym przekonać, wsłuchując się w utwory pokroju "Time To Build" z debiutanckiej płyty Mica Geronimo.
Zacznijmy od wyliczanki: DMX i Ja Rule sprzedali po około trzydzieści milionów płyt, Jay-Z jeszcze więcej. Każdy z nich ma na swoim koncie albumy, które pokryły się platyną, każdy z nich ma przynajmniej jedną płytę na liście pięćdziesięciu najlepiej sprzedających się rapowych krążków w Stanach Zjednoczonych. Słowem: mamy tu do czynienia z graczami wagi ciężkiej.
Ale jeszcze w 1995 roku mało kto o nich słyszał. Dość powiedzieć, że wówczas większą popularnością - o ile w tym przypadku można mówić o jakiejkolwiek popularności - cieszył się Mic Geronimo, nowojorski raper kojarzony raczej z podziemiem. MC bez dwóch zdań bardzo dobry, niemniej zaproszeni goście zepchnęli go na dalszy plan. Wszyscy, bez wyjątku. Ja Rule? Życiowa forma, zwrotka, która wyraźnie wskazuje, że umiejętności jednak miał (czas przeszły jest tu nieprzypadkowy). Jay-Z? Tekst tekstem, dobry jak zwykle, ale zwróćcie uwagę na to flow! DMX? "I did too much dirt to turn back now/ I'm the reason my lil' sister smoking crack now/ I'd feel guilty if I had a heart but I don't/ To live a carefree life if I stop killing but I won't" - i wszystko jasne.
I jeszcze ciekawostka: według słów Irv Gottiego, producenta muzycznego i założyciela wytwórni The Inc, zwrotka Jaya-Z jest dissem w kierunku... DMX'a, który rapuje przecież zaraz po nim. Ciekawa historia, zainteresowanych odsyłam do ubiegłorocznego wywiadu z Gottim.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"848","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze