Swoją wyprawę na szczyt hip-hopowego Mount Everestu Christopher Wallace rozpoczął w 1992 roku, dwa lata przed wydaniem kultowego już „Ready To Die”. Podpisanie kontraktu z wytwórnią Uptown było dla Biggiego spełnieniem najgłębszych marzeń i szansą na ucieczkę od pełnego niebezpieczeństw ulicznego życia. Przyszłość rapera, choć bardzo obiecująca, była jednak niepewna, a każdy nowy dzień przynosił coraz więcej znaków zapytania. Kuszony obietnicą nagrania solowego albumu, będąc przerażonym perspektywą powrotu do więzienia i nie mając wiele do stracenia, Biggie powierzył całe swoje życie w ręce jednego człowieka – Seana Combsa.
Niezwłocznie po zakontraktowaniu młodego Notoriousa, Puff Daddy przystąpił do działań mających na celu zbudowanie swojemu podopiecznemu szerokiego fanbase’u na terenie całego Wielkiego Jabłka. Oprócz licznych występów gościnnych Biggie pod szyldem labelu Uptown nagrał kilka solowych utworów, a najbardziej znanym numerem pochodzącym z tego okresu jest „Party & Bullshit”, który jako singiel doczekał się fizycznego wydania i został umieszczony na ścieżce dźwiękowej do filmu „Who’s The Man?” w 1993 roku.
Utwór „Party & Bullshit” bardzo szybko stał się kluczowym elementem w kwitnącej karierze rapera, znanego ówcześnie jako Biggie Smalls, a przez moment nawet jako BIG(sic!).Kompozycja stworzona przez jednego z ojców sukcesu „Ready To Die” - Easy’iego Mo Bee, oparta na nieśmiertelnym samplu z „UFO” wyśmienicie komponowała się z hardkorowym wokalem Notoriousa i jego nie mniej agresywnym sposobem rapowania. Głód gry, zadziwiająca pewność siebie i surowy do szpiku kości styl jakim Biggie wyrażał samego siebie, utwierdziły Puff Daddy’iego w przekonaniu, że trafił na prawdziwą żyłę złota. Tworząc imprezowy kawałek przeznaczony dla ludzi bezpośrednio związanych z ulicą, Notorious postawił solidne podwaliny pod swoją dalszą karierę, zyskując szacunek i rozgłos poza rodzimym podwórkiem. Niebagatelną rolę w budowaniu silnej marki rapera miał sposób w jaki „Party & Bullshit” było wykonywane przed lokalną publicznością. Podczas każdego występu inscenizowano bijatyki, których inicjatorami i uczestnikami byli ludzie z ekipy Biggiego. Zaskoczona i częstokroć znieruchomiała ze strachu widownia zapamiętywała taki obrazek na długo, a co za tym idzie – zachowywała pseudonim B.I.G. w swojej świadomości.
Singiel „Party & Bullshit” zobrazowany został czarno-białym, totalnie amatorskim teledyskiem, przedstawiającym ujęcia z występu live na jednym z nowojorskich osiedli. Nie można nazwać tego obrazu klipem z prawdziwego zdarzenia, z tego też powodu „teledysk” ten jest niesłusznie pomijany, co zdarzyło się również nam, gdy wspominaliśmy sam singiel w cyklu Ot Tak.Warto jednak przyjrzeć się bliżej temu staremu nagraniu, na którym przyszła perła Nowego Jorku występuje w ciemnej bandanie i znoszonym t-shircie, nie podejrzewając, że za kilka lat zyska międzynarodową sławę i status ikony hip-hopu.
Oryginalne nagranie:
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21952","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
oraz remix autorstwa Lorda Finesse'a:
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21970","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze