Trudno wyrazić mi słowami, jak bardzo jest mi żal, że znów muszę pisać tekst taki jak ten. Znów w piękny dzień gruchnęła znienacka informacja, że hip-hop stracił kolejną legendę, że nie usłyszymy już kolejnego głosu. A jednak - 18 czerwca odszedł Timothy Parker a.k.a. Gift of Gab - jeden z najlepszych raperów w historii (tak, nie boję się takiej superlatywy), 1/2 kultowego składu Blackalicious.
Blackalicious - tę nazwę usłyszałem, gdy pełnym kipiącej zajafki studiowałem szeroko pojęty alternative rap. Zajarany organicznym, żywym brzmieniem kolektywu Soulquarians, szukałem grup bądź MC's poruszających się w podobnych wszechświatach... Tak trafiłem na pierwsze EPki Blackalicious - "Melodica" i "A2G", jak i na album "Nia". To, co usłyszałem, sprawiło, że opadła mi szczęka.
Wszystko to, co ukochałem w pozytywnym, radośnie mieszającym sample, motywy gatunki i instrumenty brzmieniu Soulquarians, znalazłem u Gift of Gaba i Chief Xcela. Wszystkie albumy Blackalicious to muzyczna uczta dla uszu. Panowie nie uznawali granic, bez wahania brali przeróżne składniki - funk, soul, elektronikę, rock, slam poetycki - i dorzucali je do hip-hopowej mikstury, tworząc swoiste, unikalne i świeże brzmienie. Nierzadko zapraszali do współpracy gości z innych muzycznych orbit - na albumach Blackalicious udzielili się m.in. Ben Harper ze swym zespołem (w cudownym "Brain Washers" z "Blazing Arrow"), Zack de la Rocha z Rage Against the Machine, niesamowita wokalistka Marie Daulne ze swym zespołem Zap Mama - a także legendy takie jak naczelny kapłan funku George Clinton czy duchowy ojciec hip-hopu, ś.p. Gil Scott-Heron. Każdy album Blackalicious jest inny, każdy jest dowodem, jak bawić się w teorii prostym i schematycznym ("sample + perkusja"?) gatunkiem na niezliczone sposoby, każdy album emanuje ciepłem, kalifornijskim słońcem i pozytywnością; każdy - "Nia", "Blazing Arrow", "The Craft" i "Imani Vol.1" - jest niepowtarzalną, niesamowitą podróżą przez brzmienia.
Kapitanem owych podróży był właśnie Gift of Gab. Technicznie - powrócę do superlatywy z pierwszego akapitu: jeden z absolutnie najlepszych MC's na planecie (ksywka zobowiązuje - angielski zwrot "gift of the gab" znaczy tyle co "dar wymowy"). Specjalista od zdumiewających złożonością wielokrotnych rymów, lirycznych eksperymentów (by wspomnieć tylko wykręcone "Chemical Calisthenics" i oczywiście - "A to G" i "Alphabet Aerobics", które szerszej publiczności przedstawił niegdyś sam Harry Potter), absolutny mistrz flow. Ale Gab to nie tylko liryczny arcymistrz - to także błyskotliwy społeczny obserwator, ktoś, kto wielokrotnie przeciwstawiał się przemocy i gangsterce (zwłaszcza w muzyce - tu odsyłam choćby do świetnego "Shallow Days"), ktoś, kto bezustannie głosił pozytywny przekaz.
Zawsze otwarty na wyzwania, zawsze gotów z uśmiechem probować wytyczać nowe ścieżki. Mający mnóstwo pokory i serdeczności dla świata, nauczyciel, ale i uczeń. Cytując epitafum, które napisał dlań DJ Shadow - Gab był "gotów przyznać się do błędów i bronić prawdy; podziwiał wiedzę i mądrość, nienawidził fałszu (...) Żył szczerze i pełnią życia".
Oczywiście, przeglądając dyskografię Blackalicious (do czego zachęcam gorąco), nie wolno zapomnieć też o solowej twórczości Gaba. Z jego pierwszego albumu, "4th Dimensional Rocketships Going Up" z 2004 roku emanuje luz i ciepło, bardziej wychillowany vibe, dzięki melodyjnym sztosom takim jak "Way of the Light" i świetnej produkcji Jake One'a i Vitamin D. Kolejny album, "Escape 2 Mars", to podlany nieco futurystycznym, elektronicznym sznytem kawał dobrego materiału (szczególnie pierwsze numery to prawdziwe petardy). Ostatnim długograjem na koncie Gaba jest wysokooktanowa funkowa bomba "The Next Logical Progression" z 2012 roku (gdzie w gości znów wpadł George Clinton), gdzie energia podkręcona jest do 11 - i bardzo dobrze! W 2017 roku Gab wydał także EPkę o kąśliwym tytule "Rejoice! Rappers are Rapping Again!", sześć utworów po brzegi wypełnionych wysokiej klasy wersami (to stąd pochodzi sztos "Freedom Form Flowing" z A-F-R-O i Rugged Manem na pokładzie, kilkuminutowa szkoła rapu, gdzie punchline'y jest więcej niż na niektórych albumach).
Podobno Gab zostawił po sobie ponad setkę nagranych utworów, w tym kompletny drugi wolumin "Imani"... Już teraz wiem, że jego ewentualny odsłuch będzie słodko-gorzkim doświadczeniem.
W "Purest Love" z "Blazing Arrow" Gab rymuje: "If nothing else I'll leave the world some songs that speak from the soul" ("Nawet jeśli to niewiele - zostawię światu trochę utworów, na ktorych przemawiam prosto z duszy"). W rzeczy samej, panie Parker - każdy Pana utwór był taki. Twoje dziedzictwo zapamiętam na wieki.
Dziękuję za wszystko. Spoczywaj w pokoju, El Gifto Magnifico. Do zobaczenia na następnym planie egzystencji.
Poniżej - krótki przegląd sztosów z katalogu Gift of Gaba i Blackalicious:
Komentarze