Na Popkillerze żyjemy obecnie piątą odsłoną Młodych Wilków, a tak się składa, że jeden z nich ma z freestyle'em bardzo wiele wspólnego. Tymin to nie tylko jeden z najbardziej obiecujących polskich raperów młodego pokolenia, ale też uczestnik niezliczonej liczby wolnostylowych imprez w całym kraju. Reprezentant Sosnowca zjeździł na bitwach tysiące kilometrów, górował w starciach z absolutnie największymi, a to co najlepsze zostawił po sobie na finale WBW 2012.
Wówczas...przegrał dwa z trzech starć grupowych i szybko pożegnał się z imprezą. Jest jednak jedno "ale" – Tymin w każdym z tych pojedynków zaprezentował sie naprawdę z kapitalnej strony, a to, czemu nie wyszedł ze wszystkich nich zwycięsko, do dziś pozostaje tajemnicą jurorów.
Pamiętam jak po ówczesnym finale w Proximie prowadzący audycję Rap Sesja Muflon i Puoć sporą część swojego czasu antenowego poświęcili na omówienie świetnego acz kompletnie niedocenionego występu na tej imprezie reprezentanta Sosnowca. Dwukrotny mistrz WBW wspominał o świetnych rozkminach Tymina, które nie wiedziec czemu, nie znalazły uznania w oczach publiki i jurorów, a Puoć rozpływał się z kolei nad idealnie doszlifowanym flow, które cechowało nawijkę tego zawodnika w każdym z pojedynków w Proximie.
Skoro jednak po finale WBW 2012 Tymin wrócił do domu z niczym, chyba nawet najpiękniejsze słowa uznania, nie mogły stanowić dla niego wystarczającej rekompensaty. I tu mamy kolejne "ale". Musimy bowiem pamiętać, iż na imprezie w Proximie reprezentant Sosnowca jedną walkę bezapelacyjnie wygrał i jestem więcej niż pewien, iż akurat ten triumf znaczył dla niego stokrotnie więcej niż dziesiątki innych victorii na terenie całej Polski. I nie, nie tylko dlatego, że pojedynek ten stał się freestyle'owym klasykiem najwyższych lotów...
Już przed finałem dziesiątej edycji WBW Tymin zarzucał nowej gwieździe battle'owej sceny, Quebonafide, iż ten notorycznie korzysta z tak zwanych "pisanek" i jedynie dzięki temu jest w stanie odnosić aż tyle triumfów. Między oboma panami iskrzyło, a podczas ich pierwszej bitewnej potyczki na ostatnich eliminacjach WBW 2012 bez dwóch zdań górówał będący w mega gazie Quebo. Jednak to, co działo się na samym finale tej imprezy, to już zupełnie inna bajka. Bajka o tym, jak to pewien mało doceniany freestyle'owiec w pięć minut zdołał zrównać z ziemią faworyzowanego rywala i w wielkim stylu przejął jego publikę.
Tymin pokazał wówczas dopracowane do perfekcji flow, iście freestyle'ową spontaniczność, a co najważniejsze zdominował scenę i postawił na swoim – "Quebo leci na pisankach i koniec kropka". Reprezentant Sosnowca udowodnił tym samym, iż prawdziwy wolny styl potrafi bronić się sam, iż umiejętność wymyślania kozackich ripost na poczekaniu wciąż pozostaje nieoceniona, a ten, który ją posiada, po prostu wygrywa walki.
"Wydziarasz moją ksywę na chuju, o, kurwa, to skucha – bo może wreszcie, Quebo, coś zaruchasz" – chociażby przez te legendarne linijki poniższy występ bitewny tegorocznego Młodego Wilka jeszcze na wiele lat pozostanie jednym z najokazalszych freestyle'owych klasyków.
Kurde, no to chyba jednak ten wolny styl wychowuje nam całkiem solidnych MC's...
Komentarze