popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Freestyle Classicshttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17498/Freestyle-ClassicsNovember 15, 2024, 1:57 ampl_PL © 2024 Admin stronyTo już 2 lata od śmierci Ymcyka, śląskiej legendy bitew...https://popkiller.kingapp.pl/2018-01-17,to-juz-2-lata-od-smierci-ymcyka-slaskiej-legendy-bitewhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-01-17,to-juz-2-lata-od-smierci-ymcyka-slaskiej-legendy-bitewJanuary 17, 2018, 7:39 pmTadeusz TurnauDziś, 17 stycznia upłynęły dokładnie dwa lata od śmierci jednego z najlepszych śląskich freestyle'owców, Ymcyka, dwukrotnego finalisty WBW (2011, 2012), triumfatora Wojny o Wawel (2011) oraz Bitwy o Kontrakt (2013). Mentora młodych śląskich zawodników, który miał wielki wkład w fakt, iż dziś w tym regionie polski freestyle ma się dobrze jak nigdy wcześniej. Z relacji jego kumpli po fachu wynikało, iż Ymcyk najlepiej prezentował się poza światłami reflektorów, gdy nic nie było uwieczniane na filmie, a liczył się jedynie dany moment. Mimo to na YouTube da się odnaleźć co najmniej parę występów zawodnika z Radzionkowa, które robią naprawdę niemałe wrażenie. Serdecznie zachęcam, by w ramach skromnego hołdu obejrzeć sobie dwa poniższe starcia. R.I.P.Rok 2008, Wojna o Śląsk i potyczka z będącym w szczytowej formie Muflonem, który tego samego roku sięgnął po swój drugi pas WBW. I co? Triumfować się co prawda nie udało, lecz nazywający samego siebie "gościem znikąd" Ymcyk napędził battle'owej legendzie niemałego stracha. Tym razem rok 2011 i finał WBW 2011. Pewna wygrana po kozackiej walce grupowej z Wujkiem Samo Zło. Następnie awans do półfinału i dopiero tam porażka z Konradem. Dziś, 17 stycznia upłynęły dokładnie dwa lata od śmierci jednego z najlepszych śląskich freestyle'owców, Ymcyka, dwukrotnego finalisty WBW (2011, 2012), triumfatora Wojny o Wawel (2011) oraz Bitwy o Kontrakt (2013). Mentora młodych śląskich zawodników, który miał wielki wkład w fakt, iż dziś w tym regionie polski freestyle ma się dobrze jak nigdy wcześniej. 

Z relacji jego kumpli po fachu wynikało, iż Ymcyk najlepiej prezentował się poza światłami reflektorów, gdy nic nie było uwieczniane na filmie, a liczył się jedynie dany moment. Mimo to na YouTube da się odnaleźć co najmniej parę występów zawodnika z Radzionkowa, które robią naprawdę niemałe wrażenie. Serdecznie zachęcam, by w ramach skromnego hołdu obejrzeć sobie dwa poniższe starcia. R.I.P.

Rok 2008, Wojna o Śląsk i potyczka z będącym w szczytowej formie Muflonem, który tego samego roku sięgnął po swój drugi pas WBW. I co? Triumfować się co prawda nie udało, lecz nazywający samego siebie "gościem znikąd" Ymcyk napędził battle'owej legendzie niemałego stracha.  

Tym razem rok 2011 i finał WBW 2011. Pewna wygrana po kozackiej walce grupowej z Wujkiem Samo Zło. Następnie awans do półfinału i dopiero tam porażka z Konradem.

]]>
Solar vs Białas (finał WBW 2009, Freestyle Classics #28)https://popkiller.kingapp.pl/2017-09-25,solar-vs-bialas-final-wbw-2009-freestyle-classics-28https://popkiller.kingapp.pl/2017-09-25,solar-vs-bialas-final-wbw-2009-freestyle-classics-28September 24, 2017, 2:48 pmTadeusz TurnauZa nami premiera białasowego Polonu, a przed nami pierwsze solo Solara. Z tej okazji przypominamy, jak piszą sami zainteresowani, najfajniejszą walkę obu panów na battle'owym podwórku. Rok 2009, złote pokolenie polskiego free i bezsprzecznie najlepszy w historii finał WBW. Lecimy!To chyba zawsze Beezy był tym mocniejszym, bardziej charakternym freestyle'owcem bitewnym. Jednak w potyczkach z Solarem zwyczajnie mu nie szło. Także na finale WBW 2009 faworytem starcia między reprezentantami SB Maffiji wydawał się raczej Białas. A jak było wszyscy pamiętamy – kapitalne pierwsze wejście Solka, dwa kolejne na niewiele gorszym poziomie i pewny triumf. Pewny, choć odrobinę zaskakujący.Finał WBW 2009 był ostatnim, na którym to pojawili się reprezentancji SB (zresztą podobnie jak jego pozostali finaliści). Beezy występował na wielkim finale trzykrotnie (2007, 2008, 2009), a jego największym sukcesem były półfinały osiągnięte w 2007 i w 2009 roku. Natomiast Solar załapał się na główną bitwę WBW dwukrotnie (2008, 2009), a najlepiej wypadł w roku 2009, podobnie jak Białas odpadając w półfinale.W kawałku "Freestyle Wars" słyszymy, że obu panów do dziś wkurza fakt, iż nigdy nie sięgnęli po mistrzowski pas. Jednak w sytuacji, gdy zostawiają oni po sobie tak zajebiste klasyki, chyba możemy im to wybaczyć;) Za nami premiera białasowego Polonu, a przed nami pierwsze solo Solara. Z tej okazji przypominamy, jak piszą sami zainteresowani, najfajniejszą walkę obu panów na battle'owym podwórku. Rok 2009, złote pokolenie polskiego free i bezsprzecznie najlepszy w historii finał WBW. Lecimy!

To chyba zawsze Beezy był tym mocniejszym, bardziej charakternym freestyle'owcem bitewnym. Jednak w potyczkach z Solarem zwyczajnie mu nie szło. Także na finale WBW 2009 faworytem starcia między reprezentantami SB Maffiji wydawał się raczej Białas. A jak było wszyscy pamiętamy – kapitalne pierwsze wejście Solka, dwa kolejne na niewiele gorszym poziomie i pewny triumf. Pewny, choć odrobinę zaskakujący.

Finał WBW 2009 był ostatnim, na którym to pojawili się reprezentancji SB (zresztą podobnie jak jego pozostali finaliści). Beezy występował na wielkim finale trzykrotnie (2007, 2008, 2009), a jego największym sukcesem były półfinały osiągnięte w 2007 i w 2009 roku. Natomiast Solar załapał się na główną bitwę WBW dwukrotnie (2008, 2009), a najlepiej wypadł w roku 2009, podobnie jak Białas odpadając w półfinale.

W kawałku "Freestyle Wars" słyszymy, że obu panów do dziś wkurza fakt, iż nigdy nie sięgnęli po mistrzowski pas. Jednak w sytuacji, gdy zostawiają oni po sobie tak zajebiste klasyki, chyba możemy im to wybaczyć;)

]]>
Eskobar vs Oxon (Bitwa o Kemping 2010, Freestyle Classics #27)https://popkiller.kingapp.pl/2017-08-16,eskobar-vs-oxon-bitwa-o-kemping-2010-freestyle-classics-27https://popkiller.kingapp.pl/2017-08-16,eskobar-vs-oxon-bitwa-o-kemping-2010-freestyle-classics-27August 16, 2017, 5:59 pmTadeusz TurnauOxon to dla wielu jeden z najlepszych i najbardziej niedocenianych polskich podziemnych raperów. Eskobar to z kolei jak najbardziej doceniany (tyle że jedynie w środowisku freestyle'owym) wieloletni potentant i legenda wolnostylowych battle'i. W 2010 roku, gdy pierwszy z panów dopiero czekał na swój studyjny debiut, a drugi znajdował się już parę lat po triumfach na WBW czy WOŚ ich rapowe drogi postanowiły się skrzyżować. A stało się w to słynnym Hradec kralove, w półfinale nie mniej popularnej Bitwy o Kemping...W 2010 roku na polu bitewnym Kempa najmocniej błyszczał 15-letni wówczas Edzio, jednak w cieniu jego popisów także i Esko zdołał pokazywać mnóstwo wolnostylowego kunstzu i humoru. Po scenicznych poczynaniach Oxona (występującego wtedy jako KZI - Ktoś Zupełnie Inny) od razu widać, że nie jest to "urodzony freestyle'owiec", choć z pewnością i podczas potyczek bitewnych jego umiejętności czysto rapowe robiły na publice spore wrażenie. Dziś, na siedem lat po wspomnianej bitwie o Esko zbyt wiele nie słyszymy. Właściwie to śląski raper pojawił się nam ostatnio równie szybko co zniknął, wygrywając w wielkim stylu I edycję Bitwy o Pitos i (chyba) odchodząc na zasłużoną emeryturę. Oxon zgromadził z kolei na swoim koncie sześć podziemnych projektów, grał na największych festiwalach w kraju oraz zagranicą i także w tym roku uda się na HH Kemp, by wystąpić w duecie z Revo.[[{"fid":"40221","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Oxon - Eskobar (Bitwa o Kemping, Hip Hop Kemp 2010) [Popkiller.pl]","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Przypomnijmy również nasz ubiegłoroczny wywiad z Oxonem:[[{"fid":"36586","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Oxon - wywiad, o: komiksach, Luke Cage, Deadpool, nowym solo i Oxon/Revo (10.2016, Popkiller.pl)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Oxon to dla wielu jeden z najlepszych i najbardziej niedocenianych polskich podziemnych raperów. Eskobar to z kolei jak najbardziej doceniany (tyle że jedynie w środowisku freestyle'owym) wieloletni potentant i legenda wolnostylowych battle'i. W 2010 roku, gdy pierwszy z panów dopiero czekał na swój studyjny debiut, a drugi znajdował się już parę lat po triumfach na WBW czy WOŚ ich rapowe drogi postanowiły się skrzyżować. A stało się w to słynnym Hradec kralove, w półfinale nie mniej popularnej Bitwy o Kemping...

W 2010 roku na polu bitewnym Kempa najmocniej błyszczał 15-letni wówczas Edzio, jednak w cieniu jego popisów także i Esko zdołał pokazywać mnóstwo wolnostylowego kunstzu i humoru. Po scenicznych poczynaniach Oxona (występującego wtedy jako KZI - Ktoś Zupełnie Inny) od razu widać, że nie jest to "urodzony freestyle'owiec", choć z pewnością i podczas potyczek bitewnych jego umiejętności czysto rapowe robiły na publice spore wrażenie. 

Dziś, na siedem lat po wspomnianej bitwie o Esko zbyt wiele nie słyszymy. Właściwie to śląski raper pojawił się nam ostatnio równie szybko co zniknął, wygrywając w wielkim stylu I edycję Bitwy o Pitos i (chyba) odchodząc na zasłużoną emeryturę. Oxon zgromadził z kolei na swoim koncie sześć podziemnych projektów, grał na największych festiwalach w kraju oraz zagranicą i także w tym roku uda się na HH Kemp, by wystąpić w duecie z Revo.

[[{"fid":"40221","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Oxon - Eskobar (Bitwa o Kemping, Hip Hop Kemp 2010) [Popkiller.pl]","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Przypomnijmy również nasz ubiegłoroczny wywiad z Oxonem:

[[{"fid":"36586","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Oxon - wywiad, o: komiksach, Luke Cage, Deadpool, nowym solo i Oxon/Revo (10.2016, Popkiller.pl)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

]]>
Quebonafide - Feranzo (el. WBW 2013, Freestyle Classics #24)https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-13,quebonafide-feranzo-el-wbw-2013-freestyle-classics-24https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-13,quebonafide-feranzo-el-wbw-2013-freestyle-classics-24June 12, 2017, 7:40 pmTadeusz TurnauDziś Quebonafide jest jedną z najważniejszych postaci polskiej rapgry. Założył rozwijającą się w bardzo szybkim tempie wytwórnię, nagrał numer z KRS-Onem, objechał cały glob i sprzedał dziesiątki tysięcy płyt. Niemniej jednak jeszcze parę lat temu ten sam ciechanowski raper występował na scenie WBW jako bitewny freestyle'owiec. I to jakim stylu!Fani battle'owej sceny zapewne świetnie pamiętają, jak to w 2012 roku osądzany o ciągłe rzucanie pisanek Que, poległ na finale WBW między innymi z Kotem i Tyminem (o tej walce pisaliśmy tu). Po ówczesnej porażce raper z Ciechanowa wziął się przede wszystkim za doskonalenie studyjnych skilli, a na eliminacje WBW w roku 2013 wpadł zupełnie spontanicznie, by...zamknąć usta wszystkim krytykom i pokazać, iż był jednym z najbardziej utalentowanych bitewnych raperów w historii. Wówczas na odbywających się w warszawskim Odessa Club elimkach Quebo mierzył się kolejno z zawodnikami takimi jak Filipek, Feranzo, Skajsdelimit oraz Mentor. Pierwsze starcie stanowiło dla ciechanowskiego rapera swoistą rozgrzewkę, w dwóch kolejnych zmiótł on przeciwników z powierzchni ziemi, a w w ostatniej walce stworzył wraz z Mentorem świetne, wyrównane widowisko, po którym to dobrowolnie oddał miejsce w wielkim finale swojemu rywalowi. Pojedynek, który bierzemy sobie na warsztat, to jednak walka Queby z Feranzo. I co tu dużo gadać – miazga, nokaut, jedna z najokazalszych destrukcji w historii polskiego free. Serio, forma w jakiej znajdywał się wówczas Que była wręcz niesamowita. Zresztą potwierdzają to reakcje publiczności, jurorów, a także prowadzącego...Rzecz jasna, mógłbym napisać drugie tyle na temat tej walki, omawiając ją z perspektywy Feranza, ale może tym razem zastosuje się do zasady: "po pijaku się nie liczy" ;)Dziś Quebonafide jest jedną z najważniejszych postaci polskiej rapgry. Założył rozwijającą się w bardzo szybkim tempie wytwórnię, nagrał numer z KRS-Onem, objechał cały glob i sprzedał dziesiątki tysięcy płyt. Niemniej jednak jeszcze parę lat temu ten sam ciechanowski raper występował na scenie WBW jako bitewny freestyle'owiec. I to jakim stylu!

Fani battle'owej sceny zapewne świetnie pamiętają, jak to w 2012 roku osądzany o ciągłe rzucanie pisanek Que, poległ na finale WBW między innymi z Kotem i Tyminem (o tej walce pisaliśmy tu). Po ówczesnej porażce raper z Ciechanowa wziął się przede wszystkim za doskonalenie studyjnych skilli, a na eliminacje WBW w roku 2013 wpadł zupełnie spontanicznie, by...zamknąć usta wszystkim krytykom i pokazać, iż był jednym z najbardziej utalentowanych bitewnych raperów w historii. 

Wówczas na odbywających się w warszawskim Odessa Club elimkach Quebo mierzył się kolejno z zawodnikami takimi jak Filipek, Feranzo,Skajsdelimit oraz Mentor. Pierwsze starcie stanowiło dla ciechanowskiego rapera swoistą rozgrzewkę, w dwóch kolejnych zmiótł on przeciwników z powierzchni ziemi, a w w ostatniej walce stworzył wraz z Mentorem świetne, wyrównane widowisko, po którym to dobrowolnie oddał miejsce w wielkim finale swojemu rywalowi. 

Pojedynek, który bierzemy sobie na warsztat, to jednak walka Queby z Feranzo. I co tu dużo gadać – miazga, nokaut, jedna z najokazalszych destrukcji w historii polskiego free. Serio, forma w jakiej znajdywał się wówczas Que była wręcz niesamowita. Zresztą potwierdzają to reakcje publiczności, jurorów, a także prowadzącego...

Rzecz jasna, mógłbym napisać drugie tyle na temat tej walki, omawiając ją z perspektywy Feranza, ale może tym razem zastosuje się do zasady: "po pijaku się nie liczy" ;)

]]>
Trzy Sześć - Enson (WBW 2009, Freestyle Classics #25)https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-20,trzy-szesc-enson-wbw-2009-freestyle-classics-25https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-20,trzy-szesc-enson-wbw-2009-freestyle-classics-25June 19, 2017, 9:44 amTadeusz Turnau"Flint tworzy historię no niech mu będzie, ale niestety ja z tym panem dzisiaj stworzyłem legendę" - nawinął, wskazując ręką na stojącego obok Trzy Sześcia, Enson podczas jamu kończącego finał WBW 2009. Każdy, kto widział ich kapitalne starcie z tejże imprezy, wie, że reprezentant Gorzowa ani trochę nie minął się wówczas z prawdą...Ale po kolei. Rok 2009 – złote czasy polskiego freestyle'u, niezwykle zacięta walka o przejęcie schedy po kończącym karierze Muflonie i finał WBW, podczas którego o mistrzowski pas biją się na scenie w warszawskim Harlemie osobistości takie jak Flint, Solar, Białas, Dolar oraz wspomnieni Enson i Trzy Sześć. Faworytem imprezy wydaje się być ten ostatni – naznaczony przez samego Muflona punchline'owy niszczyciel, którego spontaniczne przekminy były daleko poza zasięgiem bardziej technicznych graczy. Mogliśmy się jednak spodziewać, iż także w domenie destrukcyjnych linijek znajdzie się ktoś, kto może mu zagrozić...Bowiem już rok wcześniej, podczas półfinału Bitwy o Mokotów odrobinę mniej doceniany Enson pokonał po niebywale krwawej batalii faworyzowanego Trzy Sześcia (więcej o tym starciu przeczytacie w jednej z poprzednich odsłon Freestyle Classics). Wówczas było to dopiero pierwsze starcie, jakie obaj panowie między sobą stoczyli, a już wtedy uznane zostało ono za jedną z najwybitniejszych walk w historii. Jednak, jak przekonaliśmy się rok później, pojedynek ten stanowił jedynie pierwszą z dwóch części legendy, którą wspólnymi siłami stworzyli Trzy Sześć wraz z Ensonem...A jej druga część okazała się być jeszcze wybitniejsza. Rewanżowy pojedynek stanowił jedną z odsłon drugiej kolejki walk grupowych podczas finału WBW 2009. Wówczas w pierwszych starciach Trzy Sześć rozbił Wicia, a Enson okazał się nieznacznie gorszy od Flinta. Dla reprezentanta Gorzowa była to więc walka o być albo nie być w wielkim finale. Rzecz jasna Enson walkę tę wygrał, by następnie zajść aż do ostatniego starcia po mistrzowski pas. Trzy Sześć natomiast zanotował dwie porażki z późniejszymi finalistami i po starciu z mistrzem WBW 2009, Flintem zakończył swój udział w owej legendarnej imprezie. Nie to jest jednak w tym wszystkim najważniejsze. Najważniejsza jest legenda, którą Trzy Sześć wraz z Ensonem stworzyli wspomnianymi dwoma wybitnymi bataliami.Zresztą oddajmy głos samemu wicemistrzowi WBW 2009: "Cieszę się, że nie doszło nigdy do trzeciego pojedynku z Trzy Sześciem. Nie dlatego, że rodziłoby to możliwość porażki, ale po prostu legenda tych wojen mogłaby zostać nadszarpnięta. Raczej nie ma wielu sporów o słuszność werdyktów, co odbieram nie jako potwierdzenie mojej wyższości w tamtejszych okoliczności, ale jako dowód, że to było po prostu niezwykle udane show.""Flint tworzy historię no niech mu będzie, ale niestety ja z tym panem dzisiaj stworzyłem legendę" - nawinął, wskazując ręką na stojącego obok Trzy Sześcia, Enson podczas jamu kończącego finał WBW 2009. Każdy, kto widział ich kapitalne starcie z tejże imprezy, wie, że reprezentant Gorzowa ani trochę nie minął się wówczas z prawdą...

Ale po kolei. Rok 2009 – złote czasy polskiego freestyle'u, niezwykle zacięta walka o przejęcie schedy po kończącym karierze Muflonie i finał WBW, podczas którego o mistrzowski pas biją się na scenie w warszawskim Harlemie osobistości takie jak Flint, Solar, Białas, Dolar oraz wspomnieni Enson i Trzy Sześć. Faworytem imprezy wydaje się być ten ostatni – naznaczony przez samego Muflona punchline'owy niszczyciel, którego spontaniczne przekminy były daleko poza zasięgiem bardziej technicznych graczy. Mogliśmy się jednak spodziewać, iż także w domenie destrukcyjnych linijek znajdzie się ktoś, kto może mu zagrozić...

Bowiem już rok wcześniej, podczas półfinału Bitwy o Mokotów odrobinę mniej doceniany Enson pokonał po niebywale krwawej batalii faworyzowanego Trzy Sześcia (więcej o tym starciu przeczytacie w jednej z poprzednich odsłon Freestyle Classics). Wówczas było to dopiero pierwsze starcie, jakie obaj panowie między sobą stoczyli, a już wtedy uznane zostało ono za jedną z najwybitniejszych walk w historii. Jednak, jak przekonaliśmy się rok później, pojedynek ten stanowił jedynie pierwszą z dwóch części legendy, którą wspólnymi siłami stworzyli Trzy Sześć wraz z Ensonem...

A jej druga część okazała się być jeszcze wybitniejsza. Rewanżowy pojedynek stanowił jedną z odsłon drugiej kolejki walk grupowych podczas finału WBW 2009. Wówczas w pierwszych starciach Trzy Sześć rozbił Wicia, a Enson okazał się nieznacznie gorszy od Flinta. Dla reprezentanta Gorzowa była to więc walka o być albo nie być w wielkim finale. Rzecz jasna Enson walkę tę wygrał, by następnie zajść aż do ostatniego starcia po mistrzowski pas. Trzy Sześć natomiast zanotował dwie porażki z późniejszymi finalistami i po starciu z mistrzem WBW 2009, Flintem zakończył swój udział w owej legendarnej imprezie. 

Nie to jest jednak w tym wszystkim najważniejsze. Najważniejsza jest legenda, którą Trzy Sześć wraz z Ensonem stworzyli wspomnianymi dwoma wybitnymi bataliami.

Zresztą oddajmy głos samemu wicemistrzowi WBW 2009: "Cieszę się, że nie doszło nigdy do trzeciego pojedynku z Trzy Sześciem. Nie dlatego, że rodziłoby to możliwość porażki, ale po prostu legenda tych wojen mogłaby zostać nadszarpnięta. Raczej nie ma wielu sporów o słuszność werdyktów, co odbieram nie jako potwierdzenie mojej wyższości w tamtejszych okoliczności, ale jako dowód, że to było po prostu niezwykle udane show."

]]>
Eskobar - Muflon (Wojna o Śląsk 2008, Freestyle Classics #26)https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-27,eskobar-muflon-wojna-o-slask-2008-freestyle-classics-26https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-27,eskobar-muflon-wojna-o-slask-2008-freestyle-classics-26June 24, 2017, 8:33 pmTadeusz TurnauStarcia Śląska z Warszawą, Eskobara z Muflonem przeszły do historii polskiego wolnego stylu jako prawdziwy klasyk. Raz dominował jeden, raz drugi, na ich walki czekało się jak na starcia Realu z Barcą, a te z nich, które zostały udokumentowane, pozwalają nam wrócić do wspaniałych, złotych czasów rodzimego freestyle'u. Przykład? Proszę bardzo, rywalizacja ówczesnego mistrza Śląska i Warszawy, Eskobara z aspirującym do powrotu na tron Muflonem podczas kapitalnie obsadzonej Wojny o Śląska w 2008 roku. Wówczas na absolutnym topie był raper z Gliwic. Popularny Esko nie tylko triumfował na WBW 2007, ale też nie miał sobie równych podczas rozegranej w tym samym roku Wojny o Śląsk. Muflon z kolei na obu tych imprezach musiał obejść się smakiem, ponosząc porażki włąśnie ze swym odwiecznym rywalem ze Śląska. Jednak już rok później sytuacja obróciła się o 180 stopni – najpierw podczas Wojny o Śląsk warszawski MC w świetnym stylu zrewanżował się Eskobarowi (na bitiwe zajął ostatecznie 2 miejsce, przegrywając w finale z Czeskim), by następnie parę miesięcy później triumfować po raz drugi w karierze na finale WBW.Poniższa walka nie jest pewnie najlepszym ze starć pomiędzy freestyle'owcami, którzy przed dekadą rządzili bitewną sceną w Polsce, lecz bez wątpienia stanowi przykład jednego wielu pojedynków Śląska z Warszawą, które do dziś pozostają godne zapamiętania. Mam nadzieję, że zachęci Was ona, by sięgnąć po więcej:) Starcia Śląska z Warszawą, Eskobara z Muflonem przeszły do historii polskiego wolnego stylu jako prawdziwy klasyk. Raz dominował jeden, raz drugi, na ich walki czekało się jak na starcia Realu z Barcą, a te z nich, które zostały udokumentowane, pozwalają nam wrócić do wspaniałych, złotych czasów rodzimego freestyle'u. Przykład? Proszę bardzo, rywalizacja ówczesnego mistrza Śląska i Warszawy, Eskobara z aspirującym do powrotu na tron Muflonem podczas kapitalnie obsadzonej Wojny o Śląska w 2008 roku. 

Wówczas na absolutnym topie był raper z Gliwic. Popularny Esko nie tylko triumfował na WBW 2007, ale też nie miał sobie równych podczas rozegranej w tym samym roku Wojny o Śląsk. Muflon z kolei na obu tych imprezach musiał obejść się smakiem, ponosząc porażki włąśnie ze swym odwiecznym rywalem ze Śląska. Jednak już rok później sytuacja obróciła się o 180 stopni – najpierw podczas Wojny o Śląsk warszawski MC w świetnym stylu zrewanżował się Eskobarowi (na bitiwe zajął ostatecznie 2 miejsce, przegrywając w finale z Czeskim), by następnie parę miesięcy później triumfować po raz drugi w karierze na finale WBW.

Poniższa walka nie jest pewnie najlepszym ze starć pomiędzy freestyle'owcami, którzy przed dekadą rządzili bitewną sceną w Polsce, lecz bez wątpienia stanowi przykład jednego wielu pojedynków Śląska z Warszawą, które do dziś pozostają godne zapamiętania. 

Mam nadzieję, że zachęci Was ona, by sięgnąć po więcej:) 

]]>
Duże Pe - Kamel (WBW 2004, Freestyle Classics #23)https://popkiller.kingapp.pl/2017-05-03,duze-pe-kamel-wbw-2004-freestyle-classics-23https://popkiller.kingapp.pl/2017-05-03,duze-pe-kamel-wbw-2004-freestyle-classics-23May 2, 2017, 1:35 pmTadeusz TurnauImprezę finałową WBW 2004 kojarzy się zazwyczaj z jej kapitalnym zwieńczeniem, jakim był legendarny pojedynek pomiędzy Dużym Pe a Te–Trisem. Wielu łączy ją również z niesprawiedliwym werdyktem, przez który reprezentant Siemiatycz nie zdobył wówczas mistrzowskiego pasa. Nie możemy jednak zapominać, że także i MC z Warszawy prezentował się na przestrzeni całej imprezy wyśmienicie, a jego kozackie wjazdy w półfinałowej rywalizacji z Kamelem są tego najlepszym dowodem. Flow dopracowane do perfekcji, humor, niebanalne rymy i storytellingi, jakich na wolno nie słyszeliśmy już niemal dekadę – to wszystko pokazał nam Duże Pe w poniższym starciu. Obok Te–Trisa mistrz WBW 2004 jest z pewnością najbardziej utalentowanym freestyle'owcem bitewnym w historii – łatwość , z jaką skleja on coraz to nowe rymy, nawiązuje do tematu i wyśmiewa rywali do dziś stanowi niedościgniony wzorzec dla młodych reprezentantów battle'owego podwórka.Od jakiegoś czasu polski freestyle ponownie zaczyna lawirować po bardzo fajnych i niebanalnych konwencjach, jednak pewne postacie na zawsze pozostaną w nim ponad wszelkimi nowymi trendami. Imprezę finałową WBW 2004 kojarzy się zazwyczaj z jej kapitalnym zwieńczeniem, jakim był legendarny pojedynek pomiędzy Dużym Pe a Te–Trisem. Wielu łączy ją również z niesprawiedliwym werdyktem, przez który reprezentant Siemiatycz nie zdobył wówczas mistrzowskiego pasa. Nie możemy jednak zapominać, że także i MC z Warszawy prezentował się na przestrzeni całej imprezy wyśmienicie, a jego kozackie wjazdy w półfinałowej rywalizacji z Kamelem są tego najlepszym dowodem. 

Flow dopracowane do perfekcji, humor, niebanalne rymy i storytellingi, jakich na wolno nie słyszeliśmy już niemal dekadę – to wszystko pokazał nam Duże Pe w poniższym starciu. Obok Te–Trisa mistrz WBW 2004 jest z pewnością najbardziej utalentowanym freestyle'owcem bitewnym w historii – łatwość , z jaką skleja on coraz to nowe rymy, nawiązuje do tematu i wyśmiewa rywali do dziś stanowi niedościgniony wzorzec dla młodych reprezentantów battle'owego podwórka.

Od jakiegoś czasu polski freestyle ponownie zaczyna lawirować po bardzo fajnych i niebanalnych konwencjach, jednak pewne postacie na zawsze pozostaną w nim ponad wszelkimi nowymi trendami. 

]]>
Tymin – Quebonafide (WBW 2012, Freestyle Classics #19)https://popkiller.kingapp.pl/2017-02-26,tymin-quebonafide-wbw-2012-freestyle-classics-19https://popkiller.kingapp.pl/2017-02-26,tymin-quebonafide-wbw-2012-freestyle-classics-19February 27, 2017, 5:17 pmTadeusz TurnauNa Popkillerze żyjemy obecnie piątą odsłoną Młodych Wilków, a tak się składa, że jeden z nich ma z freestyle'em bardzo wiele wspólnego. Tymin to nie tylko jeden z najbardziej obiecujących polskich raperów młodego pokolenia, ale też uczestnik niezliczonej liczby wolnostylowych imprez w całym kraju. Reprezentant Sosnowca zjeździł na bitwach tysiące kilometrów, górował w starciach z absolutnie największymi, a to co najlepsze zostawił po sobie na finale WBW 2012. Wówczas...przegrał dwa z trzech starć grupowych i szybko pożegnał się z imprezą. Jest jednak jedno "ale" – Tymin w każdym z tych pojedynków zaprezentował sie naprawdę z kapitalnej strony, a to, czemu nie wyszedł ze wszystkich nich zwycięsko, do dziś pozostaje tajemnicą jurorów. Pamiętam jak po ówczesnym finale w Proximie prowadzący audycję Rap Sesja Muflon i Puoć sporą część swojego czasu antenowego poświęcili na omówienie świetnego acz kompletnie niedocenionego występu na tej imprezie reprezentanta Sosnowca. Dwukrotny mistrz WBW wspominał o świetnych rozkminach Tymina, które nie wiedziec czemu, nie znalazły uznania w oczach publiki i jurorów, a Puoć rozpływał się z kolei nad idealnie doszlifowanym flow, które cechowało nawijkę tego zawodnika w każdym z pojedynków w Proximie. Skoro jednak po finale WBW 2012 Tymin wrócił do domu z niczym, chyba nawet najpiękniejsze słowa uznania, nie mogły stanowić dla niego wystarczającej rekompensaty. I tu mamy kolejne "ale". Musimy bowiem pamiętać, iż na imprezie w Proximie reprezentant Sosnowca jedną walkę bezapelacyjnie wygrał i jestem więcej niż pewien, iż akurat ten triumf znaczył dla niego stokrotnie więcej niż dziesiątki innych victorii na terenie całej Polski. I nie, nie tylko dlatego, że pojedynek ten stał się freestyle'owym klasykiem najwyższych lotów...Już przed finałem dziesiątej edycji WBW Tymin zarzucał nowej gwieździe battle'owej sceny, Quebonafide, iż ten notorycznie korzysta z tak zwanych "pisanek" i jedynie dzięki temu jest w stanie odnosić aż tyle triumfów. Między oboma panami iskrzyło, a podczas ich pierwszej bitewnej potyczki na ostatnich eliminacjach WBW 2012 bez dwóch zdań górówał będący w mega gazie Quebo. Jednak to, co działo się na samym finale tej imprezy, to już zupełnie inna bajka. Bajka o tym, jak to pewien mało doceniany freestyle'owiec w pięć minut zdołał zrównać z ziemią faworyzowanego rywala i w wielkim stylu przejął jego publikę. Tymin pokazał wówczas dopracowane do perfekcji flow, iście freestyle'ową spontaniczność, a co najważniejsze zdominował scenę i postawił na swoim – "Quebo leci na pisankach i koniec kropka". Reprezentant Sosnowca udowodnił tym samym, iż prawdziwy wolny styl potrafi bronić się sam, iż umiejętność wymyślania kozackich ripost na poczekaniu wciąż pozostaje nieoceniona, a ten, który ją posiada, po prostu wygrywa walki. "Wydziarasz moją ksywę na chuju, o, kurwa, to skucha – bo może wreszcie, Quebo, coś zaruchasz" – chociażby przez te legendarne linijki poniższy występ bitewny tegorocznego Młodego Wilka jeszcze na wiele lat pozostanie jednym z najokazalszych freestyle'owych klasyków.Kurde, no to chyba jednak ten wolny styl wychowuje nam całkiem solidnych MC's...Na Popkillerze żyjemy obecnie piątą odsłoną Młodych Wilków, a tak się składa, że jeden z nich ma z freestyle'em bardzo wiele wspólnego. Tymin to nie tylko jeden z najbardziej obiecujących polskich raperów młodego pokolenia, ale też uczestnik niezliczonej liczby wolnostylowych imprez w całym kraju. Reprezentant Sosnowca zjeździł na bitwach tysiące kilometrów, górował w starciach z absolutnie największymi, a to co najlepsze zostawił po sobie na finale WBW 2012. 

Wówczas...przegrał dwa z trzech starć grupowych i szybko pożegnał się z imprezą. Jest jednak jedno "ale" – Tymin w każdym z tych pojedynków zaprezentował sie naprawdę z kapitalnej strony, a to, czemu nie wyszedł ze wszystkich nich zwycięsko, do dziś pozostaje tajemnicą jurorów. 

Pamiętam jak po ówczesnym finale w Proximie prowadzący audycję Rap Sesja Muflon i Puoć sporą część swojego czasu antenowego poświęcili na omówienie świetnego acz kompletnie niedocenionego występu na tej imprezie reprezentanta Sosnowca. Dwukrotny mistrz WBW wspominał o świetnych rozkminach Tymina, które nie wiedziec czemu, nie znalazły uznania w oczach publiki i jurorów, a Puoć rozpływał się z kolei nad idealnie doszlifowanym flow, które cechowało nawijkę tego zawodnika w każdym z pojedynków w Proximie. 

Skoro jednak po finale WBW 2012 Tymin wrócił do domu z niczym, chyba nawet najpiękniejsze słowa uznania, nie mogły stanowić dla niego wystarczającej rekompensaty.  I tu mamy kolejne "ale". Musimy bowiem pamiętać, iż na imprezie w Proximie reprezentant Sosnowca jedną walkę bezapelacyjnie wygrał i jestem więcej niż pewien, iż akurat ten triumf znaczył dla niego stokrotnie więcej niż dziesiątki innych victorii na terenie całej Polski. I nie, nie tylko dlatego, że pojedynek ten stał się freestyle'owym klasykiem najwyższych lotów...

Już przed finałem dziesiątej edycji WBW Tymin zarzucał nowej gwieździe battle'owej sceny, Quebonafide, iż ten notorycznie korzysta z tak zwanych "pisanek" i jedynie dzięki temu jest w stanie odnosić aż tyle triumfów. Między oboma panami iskrzyło, a podczas ich pierwszej bitewnej potyczki na ostatnich eliminacjach WBW 2012 bez dwóch zdań górówał będący w mega gazie Quebo. Jednak to, co działo się na samym finale tej imprezy, to już zupełnie inna bajka. Bajka o tym, jak to pewien mało doceniany freestyle'owiec w pięć minut zdołał zrównać z ziemią faworyzowanego rywala i w wielkim stylu przejął jego publikę. 

Tymin pokazał wówczas dopracowane do perfekcji flow, iście freestyle'ową spontaniczność, a co najważniejsze zdominował scenę i postawił na swoim – "Quebo leci na pisankach i koniec kropka". Reprezentant Sosnowca udowodnił tym samym, iż prawdziwy wolny styl potrafi bronić się sam, iż umiejętność wymyślania kozackich ripost na poczekaniu wciąż pozostaje nieoceniona, a ten, który ją posiada, po prostu wygrywa walki. 

"Wydziarasz moją ksywę na chuju, o, kurwa, to skucha – bo może wreszcie, Quebo, coś zaruchasz" – chociażby przez te legendarne linijki poniższy występ bitewny tegorocznego Młodego Wilka jeszcze na wiele lat pozostanie jednym z najokazalszych freestyle'owych klasyków.

Kurde, no to chyba jednak ten wolny styl wychowuje nam całkiem solidnych MC's...

]]>
Edzio – Filipek (WBW 2014, Freestyle Classics #20)https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-15,edzio-filipek-wbw-2014-freestyle-classics-20https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-15,edzio-filipek-wbw-2014-freestyle-classics-20March 10, 2017, 10:36 pmTadeusz TurnauJak zapewne wiecie, tegoroczna, piętnasta edycja WBW startuje już lada moment, a ja w oczekiwaniu na jej rozpoczęcie z wielką przyjemnością podzielę się z Wami pewnym klasykiem. Tak, klasykiem. I nie chodzi mi tu wcale o rekordowe milion wyświetleń na YouTube, a bardziej o fakt, iż półfinał WBW 2014 z udziałem Filipka i Edzia to walka, która bez wątpienia urosła już do miana legendy i wydaje mi się, iż stanowi możliwie najokazalszy debiut reprezentantów młodego pokolenia sceny bitewnej w cyklu Freestyle Classics. Wolnostylowe "El Classico" – kiedyś tym terminem określibyśmy starcie Teta z Dużym Pe, późniejszymi czasy Muflona i Esko, a dziś bez cienia wątpliwości możemy nadać taką etykietę minionym pojedynkom Edzia oraz Filipka. Panowie stawali w szranki na scenie bitewnej czterokrotnie (wyłączając rywalizacje showcase'owe) – na Bitwie o Pitos oraz WBS-ie górą był zawodnik z Milicza, a dwukrotnie podczas finałów WBW (2014, 2015) triumfował Gdańszczanin. Poniższy klasyk to premierowa potyczka obu zawodników, która to – nie oszukujmy się – niemal w 100% zaważyła o tym, kto sięgnął przed trzema laty po pas mistrzowski Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Wówczas przed finałem w Proximie wielkim faworytem do triumfu zdawał się być Filipek. Raper z Milicza znajdował się wtedy w niesamowitym gazie bitewnym – w świetnym stylu triumfował na pierwszych elimkach WBW 2014 w Warszawie, a przed startem największej bitwy w kraju nie miał sobie równych na szeregu mniejszych imprez w całej Polsce. Jednak już w przeddzień finału doszły do nas niepokojące wieści z Krakowa, gdzie Filipek w pojedynku o triumf na legendarnej Wojnie o Wawel uległ po dogrywce Szydercy. Zawodnik z Milicza zamierzał zgarnąć w jeden weekend możliwie najokazalszy freestyle'owy dublet, a nie dość, że nie sprostał wyzwaniu na południu Polski, to już następnego dnia słynną "maturą z fizyki" doszczętnie dobił go Edzio. Do dziś niektórzy debatują nad tym, czy wspomniane wersy zostały przez Gdańszczanina wymyślone przed bitwą, w jej trakcie, czy też może padły już wcześniej z ust kogoś zupełnie innego. Dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia. Całe poniższe starcie – zresztą dokładnie tak samo jak spora część ogółu freestyle'owych wejść obu panów – jest naszpikowane "pre-made'ami", bądź też wersami, które kiedyś zdarzyło nam się już usłyszeć na bitwach. I trudno, takie już uroki ówczesnych pojedynków na szczycie bitewnych zmagań. Nie zmienia to jednak faktu, iż Filipek i Edzio od zawsze odnajdywali się w konwencji łączenia spontanicznych linijek z "przygotowanymi" punchline'ami niemal perfekcyjnie. Ta walka jest tego możliwie najdobitniejszym przykładem, a w połączeniu z całą jej niesamowitą otoczką, energią panującą wówczas w Proximie, a także popularnością, jaką zyskało to starcie w internecie, musimy otwarcie przyznać, iż jest to klasyk przez naprawdę duże "K".A Wy co sądzicie o tej – bądź co bądź – legendarnej bitwie? Zasługuje ona na miejsce w cyklu Freestyle Classics? Jak zapewne wiecie, tegoroczna, piętnasta edycja WBW startuje już lada moment, a ja w oczekiwaniu na jej rozpoczęcie z wielką przyjemnością podzielę się z Wami pewnym klasykiem. Tak, klasykiem. I nie chodzi mi tu wcale o rekordowe milion wyświetleń na YouTube, a bardziej o fakt, iż półfinał WBW 2014 z udziałem Filipka i Edzia to walka, która bez wątpienia urosła już do miana legendy i wydaje mi się, iż stanowi możliwie najokazalszy debiut reprezentantów młodego pokolenia sceny bitewnej w cyklu Freestyle Classics. 

Wolnostylowe "El Classico" – kiedyś tym terminem określibyśmy starcie Teta z Dużym Pe, późniejszymi czasy Muflona i Esko, a dziś bez cienia wątpliwości możemy nadać taką etykietę minionym pojedynkom Edzia oraz Filipka. Panowie stawali w szranki na scenie bitewnej czterokrotnie (wyłączając rywalizacje showcase'owe) – na Bitwie o Pitos oraz WBS-ie górą był zawodnik z Milicza, a dwukrotnie podczas finałów WBW (2014, 2015) triumfował Gdańszczanin. 

Poniższy klasyk to premierowa potyczka obu zawodników, która to – nie oszukujmy się – niemal w 100% zaważyła o tym, kto sięgnął przed trzema laty po pas mistrzowski Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Wówczas przed finałem w Proximie wielkim faworytem do triumfu zdawał się być Filipek. Raper z Milicza znajdował się wtedy w niesamowitym gazie bitewnym – w świetnym stylu triumfował na pierwszych elimkach WBW 2014 w Warszawie, a przed startem największej bitwy w kraju nie miał sobie równych na szeregu mniejszych imprez w całej Polsce. Jednak już w przeddzień finału doszły do nas niepokojące wieści z Krakowa, gdzie Filipek w pojedynku o triumf na legendarnej Wojnie o Wawel uległ po dogrywce Szydercy. Zawodnik z Milicza zamierzał zgarnąć w jeden weekend możliwie najokazalszy freestyle'owy dublet, a nie dość, że nie sprostał wyzwaniu na południu Polski, to już następnego dnia słynną "maturą z fizyki" doszczętnie dobił go Edzio

Do dziś niektórzy debatują nad tym, czy wspomniane wersy zostały przez Gdańszczanina wymyślone przed bitwą, w jej trakcie, czy też może padły już wcześniej z ust kogoś zupełnie innego. Dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia. Całe poniższe starcie – zresztą dokładnie tak samo jak spora część ogółu freestyle'owych wejść obu panów – jest naszpikowane "pre-made'ami", bądź też wersami, które kiedyś zdarzyło nam się już usłyszeć na bitwach. I trudno, takie już uroki ówczesnych pojedynków na szczycie bitewnych zmagań. 

Nie zmienia to jednak faktu, iż Filipek i Edzio od zawsze odnajdywali się w konwencji łączenia spontanicznych linijek z "przygotowanymi" punchline'ami niemal perfekcyjnie. Ta walka jest tego możliwie najdobitniejszym przykładem, a w połączeniu z całą jej niesamowitą otoczką, energią panującą wówczas w Proximie, a także popularnością, jaką zyskało to starcie w internecie, musimy otwarcie przyznać, iż jest to klasyk przez naprawdę duże "K".

A Wy co sądzicie o tej – bądź co bądź – legendarnej bitwie? Zasługuje ona na miejsce w cyklu Freestyle Classics?  

]]>
Muflon - Trzy-Sześć (Microphone Masters VII, Freestyle Classics #22)https://popkiller.kingapp.pl/2017-04-19,muflon-trzy-szesc-microphone-masters-vii-freestyle-classics-22https://popkiller.kingapp.pl/2017-04-19,muflon-trzy-szesc-microphone-masters-vii-freestyle-classics-22April 14, 2017, 11:52 amTadeusz TurnauKlasyk jakich mało. Według wielu najlepsze starcie w historii Microphone Masters. W marcu 2010 roku na siódmej edycji tejże imprezy stanęli na przeciw siebie dwaj najlepsi punchline'owcy w historii polskiego freestyle'u, Muflon i Trzy Sześć. Poziom tej walki to absolutny kosmos- jeśli jeszcze jej nie oglądałeś, nawet się nie przyznawaj, a jeśli robiłeś to 100 razy, zrób po raz 101... Naprawdę warto. Pamiętacie może WBW 2009? To właśnie wtedy schodzący z tronu Muflon miał przekazać bitewną schedę wschodzącemu potentatowi punchline'ów, Trzy-sześciowi. Mhmm, także tego...Jak doskonale wiecie, stało się inaczej, a dwukrotny mistrz Wielkiej Bitwy Warszawskiej mógł lediwe parę miesięcy później, na scenie siódmej edycji Microphone Masters zapytać się kpiąco swego rywala, czy powinien go pokonać własnymi siłami czy jednak zawołać Ensona (pogromcę Trzy-Sześcia z finału WBW 2009). Oprócz tego podczas omawianej bitwy Muflon rozszyfrował pełną ksywę swego oponenta, która jest ponoć średnią ze studiów i brzmi 3.6 oraz trzy warunki. Samemu usłyszał za to w odpowiedzi, że na scenie wcale nie ma legendy, a jest jedynie fartowne dziecko z harendy oraz chociażby, że zakola Trzy-sześcia powstały ze względu na...szorstkie uda wybranki serca nikogo innego jak właśnie Mufla. Tak, to są jeszcze te zamierzchłe czasy polskiego freestyle'u, kiedy to punchline'y o dziewczynach brzmiały świeżo oraz bawiły odbiorców. Jednak je możemy w tym wypadku policzyć na palcach jednej ręki, a by zebrać całą resztę kozackich pocisków, które padły w tym starciu, potrzebowalibyśmy cały stos pergaminu. Na szczęście nie musimy bawić się w wypisywanie i zliczanie panczy, a możemy jedynie delektować się jedną z bezsprzecznie najlepszych walk w dziejach rodzimego wolnego stylu. No dobra, a który punchline z tej bitwy Wam osobiście zapadł najbardziej w pamięć?Klasyk jakich mało. Według wielu najlepsze starcie w historii Microphone Masters. W marcu 2010 roku na siódmej edycji tejże imprezy stanęli na przeciw siebie dwaj najlepsi punchline'owcy w historii polskiego freestyle'u, Muflon i Trzy Sześć. Poziom tej walki to absolutny kosmos- jeśli jeszcze jej nie oglądałeś, nawet się nie przyznawaj, a jeśli robiłeś to 100 razy, zrób po raz 101... Naprawdę warto. 

Pamiętacie może WBW 2009? To właśnie wtedy schodzący z tronu Muflon miał przekazać bitewną schedę wschodzącemu potentatowi punchline'ów, Trzy-sześciowi. Mhmm, także tego...Jak doskonale wiecie, stało się inaczej, a dwukrotny mistrz Wielkiej Bitwy Warszawskiej mógł lediwe parę miesięcy później, na scenie siódmej edycji Microphone Masters zapytać się kpiąco swego rywala, czy powinien go pokonać własnymi siłami czy jednak zawołać Ensona (pogromcę Trzy-Sześcia z finału WBW 2009). 

Oprócz tego podczas omawianej bitwy Muflon rozszyfrował pełną ksywę swego oponenta, która jest ponoć średnią ze studiów i brzmi 3.6 oraz trzy warunki. Samemu usłyszał za to w odpowiedzi, że na scenie wcale nie ma legendy, a jest jedynie fartowne dziecko z harendy oraz chociażby, że zakola Trzy-sześcia powstały ze względu na...szorstkie uda wybranki serca nikogo innego jak właśnie Mufla. 

Tak, to są jeszcze te zamierzchłe czasy polskiego freestyle'u, kiedy to punchline'y o dziewczynach brzmiały świeżo oraz bawiły odbiorców. Jednak je możemy w tym wypadku policzyć na palcach jednej ręki, a by zebrać całą resztę kozackich pocisków, które padły w tym starciu, potrzebowalibyśmy cały stos pergaminu. 

Na szczęście nie musimy bawić się w wypisywanie i zliczanie panczy, a możemy jedynie delektować się jedną z bezsprzecznie najlepszych walk w dziejach rodzimego wolnego stylu. 

No dobra, a który punchline z tej bitwy Wam osobiście zapadł najbardziej w pamięć?

]]>
Rufin MC - Proceente (WBW 2003, Freestyle Classics #21)https://popkiller.kingapp.pl/2017-04-15,rufin-mc-proceente-wbw-2003-freestyle-classics-21https://popkiller.kingapp.pl/2017-04-15,rufin-mc-proceente-wbw-2003-freestyle-classics-21April 14, 2017, 11:50 amTadeusz TurnauWielka Bitwa Warszawska odbywa się w tym roku już po raz piętnasty. Jej początki sięgają roku 2003, kiedy to zachłyśnięci boomem na freestyle po kinowej premierze "Ósmej Mili" fani udali się do legendarnej Przestrzeni Graffenberga, by obejrzeć w akcji pierwszych polskich wolnostylowców. W wielkim finale było ich wówczas czterech (Rufin MC, Diox, Proceente i K3), toczyli oni walki w systemie każdy z każdym, imprezę prowadził mistrz następnej edycji Duże Pe, a za deckami stał nie kto inny jak DJ Grubaz, stały rezydent WBW. Wybrana przeze mnie walka z tego nieco już zapomnianego wydarzenia to pojedynek z ostatniej rundy starć pomiędzy liderującym na tamtę chwilę w mistrzowskiej tabeli Proceentem, a depczącym mu po piętach Rufinem MC. Po dwóch kolejkach bitew przyszły założyciel Aloha Entertainment miał na swoim koncie komplet zwycięstw, natomiast jego reprezentujący Piaseczno oponent po wygranej nad K3 niespodziewanie poległ w rywalizacji z Dioxem. Proceente walczył więc wówczas o przypieczętowanie wielkiego triumfu na całej imprezie, natomiast Rufin wciąż miał szanse na pozostanie w grze, gdyż w przypadku jego zwycięstwa w ostatnim pojedynku, zarówno on, Proceente, jak i Diox mieliby na swym koncie po dwie wygrane bitwy, a ostatecznego triumfatora pierwszej edycji WBW musiałaby wyłonić 3 - osobowa dogrywka..."Byłem lepszy w pierwszym wejściu, w drugim też poleciałem solidnie. Rufin trochę się gubił i wydawało mi się, że wygrana na bitwie jest moja..." - wspomina tamto starcie Proceente. Jednak w momencie, gdy warszawski MC był już niemal pewny swego triumfu na pierwszej edycji WBW, jego rywal sięgnął po prawdziwego asa z rękawa. Pod koniec ostatniego wejścia pojedynku znany z ukrywania pod swoją czapką okazałego afro Rufin, zdjął z rozmachem ukochane nakrycie głowy i ukazał, że po jego bujnej fryzurze nie ma już...nawet włosa. "Mój przeciwnik zakyrwa się ciszą - Rufin wygrywa - zrobiło się łyso!" - nawinął w tym samym momencie reprezentant Piaseczna i właśnie dzięki tej pamiętnej zagrywce zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym samym obaj panowie chwilę potem musieli jeszcze raz stanąć w szranki w 3 - osobowej dogrywce z Dioxem i jak pewnie doskonale wiecie, także w niej najlepszy okazał się pierwszy mistrz Wielkiej Bitwy Warszawskiej, Rufin MC. Premierowa odsłona WBW chowa w swej historii znacznie więcej tego typu smaczków i ciekawostek. Jeśli chcecie dowiedzieć o niej absolutnie wszystkiego, gorąco zachęcam do lektury felietonów na stronie www.wbw.pl, natomiast dla mniej dociekliwych z Was zostawiam tu jedyne dostępne audio ze słynnego pojedynku Rufina z Proceentem. Może i brakuje obrazu oraz punchline'ów, może i nawijka obu panów nie powala na kolana, lecz z pewnością warto poświęcić tych pare minut na jedyną w swoim rodzaju lekcję historii polskiego freestyle'u.Bo przecież najważniejsze to pamiętać o korzeniach:)Wielka Bitwa Warszawska odbywa się w tym roku już po raz piętnasty. Jej początki sięgają roku 2003, kiedy to zachłyśnięci boomem na freestyle po kinowej premierze "Ósmej Mili" fani udali się do legendarnej Przestrzeni Graffenberga, by obejrzeć w akcji pierwszych polskich wolnostylowców. W wielkim finale było ich wówczas czterech (Rufin MC, Diox, Proceente i K3), toczyli oni walki w systemie każdy z każdym, imprezę prowadził mistrz następnej edycji Duże Pe, a za deckami stał nie kto inny jak DJ Grubaz, stały rezydent WBW. 

Wybrana przeze mnie walka z tego nieco już zapomnianego wydarzenia to pojedynek z ostatniej rundy starć pomiędzy liderującym na tamtę chwilę w mistrzowskiej tabeli Proceentem, a depczącym mu po piętach Rufinem MC. Po dwóch kolejkach bitew przyszły założyciel Aloha Entertainment miał na swoim koncie komplet zwycięstw, natomiast jego reprezentujący Piaseczno oponent po wygranej nad K3 niespodziewanie poległ w rywalizacji z Dioxem. Proceente walczył więc wówczas o przypieczętowanie wielkiego triumfu na całej imprezie, natomiast Rufin wciąż miał szanse na pozostanie w grze, gdyż w przypadku jego zwycięstwa w ostatnim pojedynku, zarówno on, Proceente, jak i Diox mieliby na swym koncie po dwie wygrane bitwy, a ostatecznego triumfatora pierwszej edycji WBW musiałaby wyłonić 3 - osobowa dogrywka...

"Byłem lepszy w pierwszym wejściu, w drugim też poleciałem solidnie. Rufin trochę się gubił i wydawało mi się, że wygrana na bitwie jest moja..." - wspomina tamto starcie Proceente. Jednak w momencie, gdy warszawski MC był już niemal pewny swego triumfu na pierwszej edycji WBW, jego rywal sięgnął po prawdziwego asa z rękawa. Pod koniec ostatniego wejścia pojedynku znany z ukrywania pod swoją czapką okazałego afro Rufin, zdjął z rozmachem ukochane nakrycie głowy i ukazał, że po jego bujnej fryzurze nie ma już...nawet włosa. 

"Mój przeciwnik zakyrwa się ciszą - Rufin wygrywa - zrobiło się łyso!" - nawinął w tym samym momencie reprezentant Piaseczna i właśnie dzięki tej pamiętnej zagrywce zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym samym obaj panowie chwilę potem musieli jeszcze raz stanąć w szranki w 3 - osobowej dogrywce z Dioxem i jak pewnie doskonale wiecie, także w niej najlepszy okazał się pierwszy mistrz Wielkiej Bitwy Warszawskiej, Rufin MC. 

Premierowa odsłona WBW chowa w swej historii znacznie więcej tego typu smaczków i ciekawostek. Jeśli chcecie dowiedzieć o niej absolutnie wszystkiego, gorąco zachęcam do lektury felietonów na stronie www.wbw.pl, natomiast dla mniej dociekliwych z Was zostawiam tu jedyne dostępne audio ze słynnego pojedynku Rufina z Proceentem. Może i brakuje obrazu oraz punchline'ów, może i nawijka obu panów nie powala na kolana, lecz z pewnością warto poświęcić tych pare minut na jedyną w swoim rodzaju lekcję historii polskiego freestyle'u.

Bo przecież najważniejsze to pamiętać o korzeniach:)

]]>
Flint - Bośniak (Microphone Masters 3, Freestyle Classics #17)https://popkiller.kingapp.pl/2016-12-17,flint-bosniak-microphone-masters-3-freestyle-classics-17https://popkiller.kingapp.pl/2016-12-17,flint-bosniak-microphone-masters-3-freestyle-classics-17December 17, 2016, 11:20 amTadeusz TurnauTo był chyba najgorętszy beef wewnątrz freestyle'owy w historii. Spotkały się ze sobą dwie różne szkoły i podejścia do wolnego stylu, na przeciw siebie stanęły dwa różne miasta oraz dwie nieprzeciętne indywidualności. Flint i Bośniak walczyli długo oraz zaciekle- nagrali w sumie pięć dissów oraz stoczyli jeden pojedynek na wolne mikrofony. Gdy wydawało się, że nierozstrzygnięty beef obu panów na dobre odejdzie w zapomnienie, ni stąd ni zowąd pojawiła się informacja o tym, że już 17 grudnia na Bitwie o Stocznie Trójmiasto z Warszawą po raz kolejny skrzyżują rękawice. Przed wieczorną powtórką z rozrywki z wielką przyjemnością przypominamy Wam pierwsze i dotychczas jedynie starcie bitewne Flinta z Bośniakiem. Pojedynek miał miejsce w roku 2008 na trzeciej edycji Microphone Masters. Wówczas obaj raperzy mieli na swoim koncie już po jednym nagranym dissie - Bośniak jako pierwszy zaatakował trackiem "Kali raz mieć dramat", a Flint odpowiedział klasową "Masakrą". Podobnie jak cały beef ich starcie na scenie bitewnej było bardzo wyrównane- reprezentant Trójmiasta pokazał jak zwykle kozacką stylówkę, a jego stołeczny rywal odpowiedział bardzo wysokiej klasy punchline'ami. Zdania co do wyniku tego starcia do dziś są podzielone, a ja tylko powiem, iż w mojej opini wówczas to Flint poszedł za ciosem i po nagraniu świetnego dissu okazał się odrobinę lepszy także w rywalizacji freestyle'owej. Jednak nie to jest w tym wszystkim najważniejsze- zdecydowanie lepiej traktować to starcie po prostu jako 20 minutowy pokaz wolnego stylu najwyższej jakości oraz konfrontację dwóch jakże różnych freestyle'owych styli. A czy równie ciekawie będzie za parę dni w Gdańsku? Być może, choć ostatnie pojedyncze występy bitewne Flinta raczej sprawiają, iż ciężko mi sobie wyobrazić, że da on radę stoczyć równą walkę z niezmiennie stylowym i charyzmatycznym Bośniakiem. Tym razem to trójmiejski MC będzie miał za sobą wsparcie publiki i najprawdopodobniej przy dużo luźniejszej atmosferze niż przed laty, to on okaże się lepszy w ostatnim rozdziale beefu pomiędzy Warszawą a Trójmiastem. A zresztą na dwoje babka wróżyła... Przed obejrzeniem drugiej części bitewnej rywalizacji Flinta z Bośniakiem, koniecznie sprawdźcie jej pierwszą odsłonę!To był chyba najgorętszy beef wewnątrz freestyle'owy w historii. Spotkały się ze sobą dwie różne szkoły i podejścia do wolnego stylu, na przeciw siebie stanęły dwa różne miasta oraz dwie nieprzeciętne indywidualności. Flint i Bośniak walczyli długo oraz zaciekle- nagrali w sumie pięć dissów oraz stoczyli jeden pojedynek na wolne mikrofony. Gdy wydawało się, że nierozstrzygnięty beef obu panów na dobre odejdzie w zapomnienie, ni stąd ni zowąd pojawiła się informacja o tym, że już 17 grudnia na Bitwie o Stocznie Trójmiasto z Warszawą po raz kolejny skrzyżują rękawice. Przed wieczorną powtórką z rozrywki z wielką przyjemnością przypominamy Wam pierwsze i dotychczas jedynie starcie bitewne Flinta z Bośniakiem. 

Pojedynek miał miejsce w roku 2008 na trzeciej edycji Microphone Masters. Wówczas obaj raperzy mieli na swoim koncie już po jednym nagranym dissie - Bośniak jako pierwszy zaatakował trackiem "Kali raz mieć dramat", a Flint odpowiedział klasową "Masakrą". Podobnie jak cały beef ich starcie na scenie bitewnej było bardzo wyrównane- reprezentant Trójmiasta pokazał jak zwykle kozacką stylówkę, a jego stołeczny rywal odpowiedział bardzo wysokiej klasy punchline'ami. Zdania co do wyniku tego starcia do dziś są podzielone, a ja tylko powiem, iż w mojej opini wówczas to Flint poszedł za ciosem i po nagraniu świetnego dissu okazał się odrobinę lepszy także w rywalizacji freestyle'owej. Jednak nie to jest w tym wszystkim najważniejsze- zdecydowanie lepiej traktować to starcie po prostu jako 20 minutowy pokaz wolnego stylu najwyższej jakości oraz konfrontację dwóch jakże różnych freestyle'owych styli. 

A czy równie ciekawie będzie za parę dni w Gdańsku? Być może, choć ostatnie pojedyncze występy bitewne Flinta raczej sprawiają, iż ciężko mi sobie wyobrazić, że da on radę stoczyć równą walkę z niezmiennie stylowym i charyzmatycznym Bośniakiem. Tym razem to trójmiejski MC będzie miał za sobą wsparcie publiki i najprawdopodobniej przy dużo luźniejszej atmosferze niż przed laty, to on okaże się lepszy w ostatnim rozdziale beefu pomiędzy Warszawą a Trójmiastem.  

A zresztą na dwoje babka wróżyła... Przed obejrzeniem drugiej części bitewnej rywalizacji Flinta z Bośniakiem, koniecznie sprawdźcie jej pierwszą odsłonę!

]]>
Te-Tris - Białas (Bitwa o Cynk 2011, Freestyle Classics #18)https://popkiller.kingapp.pl/2016-12-21,te-tris-bialas-bitwa-o-cynk-2011-freestyle-classics-18https://popkiller.kingapp.pl/2016-12-21,te-tris-bialas-bitwa-o-cynk-2011-freestyle-classics-18December 17, 2016, 11:09 amTadeusz TurnauWBW 2016 z hukiem dobiegło końca. Ewidentnie widać i słychać, że freestyle rośnie w siłę- rywalizacja na scenie znów bywa nieprzewidywalna i przebojowa, a zainteresowanie towarzyszące bitwom osiągnęło chyba rekordowy poziom. I z tej właśnie okazji ponownie wracamy z cyklem Freestyle Classics. Z pewnością niektórym z Was jedynie przypomni on mniej lub bardziej sławne klasyki sprzed lat, jednak dla innych, tych którzy wolnym stylem interesują się od niedawna, powinen stanowić ciekawą i wartościową lekcję jego historii.Wróciliśmy z walką Flint - Bośniak a na drugi ogień lecimy ze starciem Białasa i Te-Trisa z Bitwy o Cynk w roku 2011. Co ciekawe był to jedyny raz, kiedy obaj panowie zmierzyli się na scenie w formule bitewnej. Wówczas reprezentant SB Maffiji, który co prawda z WBW pożegnał się już dwa lata wcześniej, znajdował się tak zwanym "freestyle'owym gazie"- regularnie brał udział w bitwach i także na innych imprezach potwierdzał, że jest w bardzo wysokiej dyspozycji. Natomiast Te-Tris od dawien dawna pozostawał battle'owym emerytem. Raper z Siemiatycz już tak naprawdę od 2005 roku pozwalał sobie na występy bitewne niemal tylko i wyłącznie przy okazji wydarzeń, na które zostawał specjalnie zaproszony czyli chociażby Microphone Masters bądź też omawianej Bitwy o Cynk. Próżno więc było szukać faworyta tego starcia. Z jednej strony mieliśmy jednego z absolutnie najmocniejszych aktywnych wolnostylowców, a z drugiej bitewną legendę, która, jak doskonale wiemy, nie potrzebuje być w "treningu", by pokazywać freestyle najwyższej jakości. Takie zestawienia często okazują się prawdziwym strzałem w dziesiątkę i chyba z pełnym przekonaniem możemy stwierdzić, że nie inaczej było także tym razem. Wejście na temat Teta to prawdziwy majstersztyk. A pierwsza odpowiedź Białasa? Z pewnością niegorsza, a w dodatku przyprawiona o znacznie agresywniejsze punchline'y. Jednak im dalej w las tym przewaga niesamowicie stylowego Te-Trisa zaczynała się uwydatniać. Raper z Siemiatycz wjeżdżał na pełnym luzie, dobitnie pokazując, dlaczego do dziś jest przez wielu uważany za najlepszego freestyle'owca bitewnego w historii. Jednak jego rywalowi również należy się olbrzymi respekt- Białas został cholernie sponiewierany przez Teta w jego ostatnim wejściu, a mimo to podjął rękawice i w bardzo godnym stylu zakończył ten pojedynek. Osobiście uważam, że jest to prawdopodobnie jedna z najlepszych bitew w historii polskiego free. Podzielacie taką opinie?WBW 2016 z hukiem dobiegło końca. Ewidentnie widać i słychać, że freestyle rośnie w siłę- rywalizacja na scenie znów bywa nieprzewidywalna i przebojowa, a zainteresowanie towarzyszące bitwom osiągnęło chyba rekordowy poziom. I z tej właśnie okazji ponownie wracamy z cyklem Freestyle Classics. Z pewnością niektórym z Was jedynie przypomni on mniej lub bardziej sławne klasyki sprzed lat, jednak dla innych, tych którzy wolnym stylem interesują się od niedawna, powinen stanowić ciekawą i wartościową lekcję jego historii.

Wróciliśmy z walką Flint - Bośniak a na drugi ogień lecimy ze starciem Białasa i Te-Trisa z Bitwy o Cynk w roku 2011. Co ciekawe był to jedyny raz, kiedy obaj panowie zmierzyli się na scenie w formule bitewnej. Wówczas reprezentant SB Maffiji, który co prawda z WBW pożegnał się już dwa lata wcześniej, znajdował się tak zwanym "freestyle'owym gazie"- regularnie brał udział w bitwach i także na innych imprezach potwierdzał, że jest w bardzo wysokiej dyspozycji. Natomiast Te-Tris od dawien dawna pozostawał battle'owym emerytem. Raper z Siemiatycz już tak naprawdę od 2005 roku pozwalał sobie na występy bitewne niemal tylko i wyłącznie przy okazji wydarzeń, na które zostawał specjalnie zaproszony czyli chociażby Microphone Masters bądź też omawianej Bitwy o Cynk. 

Próżno więc było szukać faworyta tego starcia. Z jednej strony mieliśmy jednego z absolutnie najmocniejszych aktywnych wolnostylowców, a z drugiej bitewną legendę, która, jak doskonale wiemy, nie potrzebuje być w "treningu", by pokazywać freestyle najwyższej jakości. Takie zestawienia często okazują się prawdziwym strzałem w dziesiątkę i chyba z pełnym przekonaniem możemy stwierdzić, że nie inaczej było także tym razem. 

Wejście na temat Teta to prawdziwy majstersztyk. A pierwsza odpowiedź Białasa? Z pewnością niegorsza, a w dodatku przyprawiona o znacznie agresywniejsze punchline'y. Jednak im dalej w las tym przewaga niesamowicie stylowego Te-Trisa zaczynała się uwydatniać. Raper z Siemiatycz wjeżdżał na pełnym luzie, dobitnie pokazując, dlaczego do dziś jest przez wielu uważany za najlepszego freestyle'owca bitewnego w historii. Jednak jego rywalowi również należy się olbrzymi respekt- Białas został cholernie sponiewierany przez Teta w jego ostatnim wejściu, a mimo to podjął rękawice i w bardzo godnym stylu zakończył ten pojedynek. 

Osobiście uważam, że jest to prawdopodobnie jedna z najlepszych bitew w historii polskiego free. Podzielacie taką opinie?

]]>
Enson - Trzy-Sześć (Bitwa o Mokotów 2008, Freestyle Classics #16)https://popkiller.kingapp.pl/2016-06-12,enson-trzy-szesc-bitwa-o-mokotow-2008-freestyle-classics-16https://popkiller.kingapp.pl/2016-06-12,enson-trzy-szesc-bitwa-o-mokotow-2008-freestyle-classics-16June 12, 2016, 10:16 pmJacek AdamiecDzisiejszy odcinek adresowany jest przede wszystkim do wszystkich tych, dla których najważniejszym elementem bitewnego freestyle’u jest punchline. Starcie Ensona z Trzy-Sześciem z Bitwy o Mokotów 2008 to w odczuciu wielu moment przełomowy polskiego freestyle’u, który wyznaczył nową jakość w starciach punchlinerów i stał się wzorem, do którego dążą kolejni przedstawiciele freestyle’owców zaliczanych do grona „lirycznych morderców”.Przypominamy starcie wicemistrza WBW 2009 - Ensona, z dwukrotnym finalistą tej bitwy - Trzy-Sześciem, które bez cienia przesady stawiać można w ścisłym topie najlepszych walki freestyle’owych w polskich dziejach tej dyscypliny. Walka ta jest świetnym przykładem na to, że starcie dwóch wkurzonych gości, oskarżających się wzajemnie o pisanki, nie musi ograniczać się do maltretowania cudzych kobiet i relacjonowania wyników Ligi Mistrzów.Jeżeli ktoś zapyta, kto po odejściu Muflona na bitewną emeryturę stał się jego godnym następcą, w większości przypadków padnie jedna z dwóch odpowiedzi: Enson lub Trzy- Sześć. Zarejestrowane przez LimTv starcie nie pozostawia złudzeń: kwintesencja walki w walce, ponad 9 minut, w trakcie których znalezienie słabych wersów wydaje się zadaniem równie trudnym, co pokonanie jednego z występujących na nagraniu zawodników będących w szczytowym momencie wolnostylowej kariery.Wszystkich tych, którzy nie mieli wcześniej okazji zapoznać się z tych pojedynkiem ostrzegamy: nagranie ma to do siebie, że nie sposób poprzestać na jednorazowym jego odtworzeniu. Próba nadążenia za tokiem skojarzeń obu zawodników może skończyć się wielokrotnym klikaniem w przycisk „repeat”. To nie jedno z tych starć, które obejrzysz, uśmiechniesz się i wrócisz do scrolowania walla. Sprawdźcie więc, kto powinien otworzyć papierniczy, kto jest na bakier z ekologią, gdyż "przez jego wolny nie będzie lasów" i kto był idolem roześmianego Wicia. Szczególnie zainteresowanych odsyłamy też do walki rewanżowej, która odbyła się w fazie grupowej finału WBW 2009 i również z miejsca stała się klasykiem.Wszystkim fanom Trzysia z kolei pragniemy przypomnieć, że już wkrótce znowu będą mogli zobaczyć swojego ulubieńca w akcji – już 18 czerwca kolejna edycja organizowanej przez Duże Pe Bitwy o Pitos, w której ten legendarny już punchliner weźmie udział.Dzisiejszy odcinek adresowany jest przede wszystkim do wszystkich tych, dla których najważniejszym elementem bitewnego freestyle’u jest punchline. Starcie Ensona z Trzy-Sześciem z Bitwy o Mokotów 2008 to w odczuciu wielu moment przełomowy polskiego freestyle’u, który wyznaczył nową jakość w starciach punchlinerów i stał się wzorem, do którego dążą kolejni przedstawiciele freestyle’owców zaliczanych do grona „lirycznych morderców”.

Przypominamy starcie wicemistrza WBW 2009 - Ensona, z dwukrotnym finalistą tej bitwy - Trzy-Sześciem, które bez cienia przesady stawiać można w  ścisłym topie najlepszych walki freestyle’owych w polskich dziejach tej dyscypliny. Walka ta jest świetnym przykładem na to, że starcie dwóch wkurzonych gości, oskarżających się wzajemnie o pisanki, nie musi ograniczać się do maltretowania cudzych kobiet i relacjonowania wyników Ligi Mistrzów.

Jeżeli ktoś zapyta, kto po odejściu Muflona na bitewną emeryturę stał się jego godnym następcą, w większości przypadków padnie jedna z dwóch odpowiedzi: Enson lub Trzy- Sześć. Zarejestrowane przez LimTv starcie nie pozostawia złudzeń: kwintesencja walki w walce, ponad 9 minut, w trakcie których znalezienie słabych wersów wydaje się zadaniem równie trudnym, co pokonanie jednego z występujących na nagraniu zawodników będących w szczytowym momencie wolnostylowej kariery.

Wszystkich tych, którzy nie mieli wcześniej okazji zapoznać się z tych pojedynkiem ostrzegamy: nagranie ma to do siebie, że nie sposób poprzestać na jednorazowym jego odtworzeniu. Próba nadążenia za tokiem skojarzeń obu zawodników może skończyć się wielokrotnym klikaniem w przycisk „repeat”. To nie jedno z tych starć, które obejrzysz, uśmiechniesz się i wrócisz do scrolowania walla. Sprawdźcie więc, kto powinien otworzyć papierniczy, kto jest na bakier z ekologią, gdyż "przez jego wolny nie będzie lasów" i kto był idolem roześmianego Wicia. Szczególnie zainteresowanych odsyłamy też do walki rewanżowej, która odbyła się w fazie grupowej finału WBW 2009 i również z miejsca stała się klasykiem.

Wszystkim fanom Trzysia z kolei pragniemy przypomnieć, że już wkrótce znowu będą mogli zobaczyć swojego ulubieńca w akcji – już 18 czerwca kolejna edycja organizowanej przez Duże Pe Bitwy o Pitos, w której ten legendarny już punchliner weźmie udział.

]]>
Tetris - Majkel (Mega Club 2004, Freestyle Classics #15)https://popkiller.kingapp.pl/2016-06-05,tetris-majkel-mega-club-2004-freestyle-classics-15https://popkiller.kingapp.pl/2016-06-05,tetris-majkel-mega-club-2004-freestyle-classics-15June 5, 2016, 5:27 pmJacek AdamiecPrzenieśmy się na chwilę do pionierskiego etapu polskiego freestyle’u, czyli do 2004 roku, w którym to sławę wolnostylowych gwiazd zdobywali tacy zawodnicy jak Tetris czy Duże Pe. 10 października w katowickim Mega Clubie odbyła się bitwa, której finał nie obrósł taką legendą jak potyczka wspomnianych pionierów w finale WBW, jednak bitwa ta obrazuje doskonale wszystkie te elementy wolnego stylu, przez które z nostalgią patrzymy na jego początki w Polsce. W finale wspomnianej imprezy spotkali się wicemistrz WBW 2004 Tetris i śląski zawodnik Majkel, obecnie reprezentant Leniwych Głów, który w następnym roku dostał się do finałowej ósemki Wielkiej Bitwy Warszawskiej i stoczył w niej emocjonujące pojedynki z Tetem, Pogiem i Filipem Rudanacją, a w 2006 roku wygrał bitwę w Gliwicach.Za organizację i prowadzenie bitwy odpowiadał Kamel. Jednym z odznaczających się w tej bitwie zawodników był Bobaz, który niespodziewanie odprawił z kwitkiem będącego w dobrej formie Wujka Samo Zło. I to właśnie Bobaz był ostatnim przeciwnikiem, który stanął na drodze Majkela do wielkiego finału.Utrwalony dzięki Vivie zapis finału to gratka dla koneserów starej szkoły wolnego stylu. Obdarzony usposobieniem punk-rockowca Majkel kontra najbardziej kompletny polski freestyle’owiec w historii. Dwóch zawodników świetnie odnajdujących się na zróżnicowanych podkładach, dysponujących unikatowymi stylami i niepodrabialnymi flow. Pierwsze wejścia obu występujących to definicja tego jak powinny wyglądać wejścia na temat. Następne rundy przesądziły o tym, że całość stanowi wyrównane starcie, które faktycznie było zderzeniem argumentów i rożnych koncepcji freestyle’u bitewnego, a nie tylko wymianą jadowitych linijek. Dodatkowym smaczkiem jest ciekawa refleksja na temat korzeni rapu. Do pojedynków takich jak ten zawsze powraca się z sentymentem i odrobiną żalu, że ten okres innowacyjności w każdym widowisku minął bezpowrotnie.W kontekście wspomnień z tej walki udało mi się zamienić parę słów z Majkelem: – Finał z Tetrisem był wtedy dla mnie zajebistym osiągnięciem - wyszedłem na tą bitwę z poczuciem pt. "No Majkelku, wyżej dupy to nie podskoczysz". Cudowne czasy zajawki... i młodości – wspomina po latach raper. – To była wtedy największa bitwa na południu. W starym Mega Clubie, który już wtedy był dla nas legendą i nobilitacją.Majkel, który zmagał się z presją walki z genialnym adeptem słownej improwizacji - Tetrisem, pokazał, że faktycznie ma serce do walki i "daje rapem po pysku". Tet natomiast jeszcze raz dał dowód temu, że każde jego wejście to "wstrząs dla mas jak Pokahontaz". – Dobre melanże z obowiązkowym freestyle'em i jedno ważne założenie... rapować, płynąć, mieć flow i patenty, które niosły nawijkę, a nie tylko bezczelne punche. Zawsze byłem niezły w ripostach, ale im więcej sportu pojawiało się na free, tym bardziej się tej formule wymykałem – dodaje Majkel. O Tetrisie słyszał z pewnością każdy fan wolnego stylu w Polsce. Znacznie mniejszej rozpoznawalności dorobił się jego przeciwnik, ale przytoczone starcie sytuuje go w gronie jednych z najciekawszych zawodników pierwszego freestyle’owego pokolenia. Warto dodać, że Majkel zajmował się również organizacją bitew i ich sędziowaniem, głównie w rodzimych Gliwicach.Przenieśmy się na chwilę do pionierskiego etapu polskiego freestyle’u, czyli do 2004 roku, w którym to sławę wolnostylowych gwiazd zdobywali tacy zawodnicy jak Tetris czy Duże Pe. 10 października w katowickim Mega Clubie odbyła się bitwa, której finał nie obrósł taką legendą jak potyczka wspomnianych pionierów w finale WBW, jednak bitwa ta obrazuje doskonale wszystkie te elementy wolnego stylu, przez które z nostalgią patrzymy na jego początki w Polsce. 

W finale wspomnianej imprezy spotkali się wicemistrz WBW 2004 Tetris i śląski zawodnik Majkel, obecnie reprezentant Leniwych Głów, który w następnym roku dostał się do finałowej ósemki Wielkiej Bitwy Warszawskiej i stoczył w niej emocjonujące pojedynki z Tetem, Pogiem i Filipem Rudanacją, a w 2006 roku wygrał bitwę w Gliwicach.

Za organizację i prowadzenie bitwy odpowiadał Kamel. Jednym z odznaczających się w tej bitwie zawodników był Bobaz, który niespodziewanie odprawił z kwitkiem będącego w dobrej formie Wujka Samo Zło. I to właśnie Bobaz był ostatnim przeciwnikiem, który stanął na drodze Majkela do wielkiego finału.

Utrwalony dzięki Vivie zapis finału to gratka dla koneserów starej szkoły wolnego stylu. Obdarzony usposobieniem punk-rockowca Majkel kontra najbardziej kompletny polski freestyle’owiec w historii. Dwóch zawodników świetnie odnajdujących się na zróżnicowanych podkładach, dysponujących unikatowymi stylami i niepodrabialnymi flow. Pierwsze wejścia obu występujących to definicja tego jak powinny wyglądać wejścia na temat.  Następne rundy przesądziły o tym, że całość stanowi wyrównane starcie, które faktycznie było zderzeniem argumentów i rożnych koncepcji freestyle’u bitewnego, a nie tylko wymianą jadowitych linijek. Dodatkowym smaczkiem jest ciekawa refleksja na temat korzeni rapu. Do pojedynków takich jak ten zawsze powraca się z sentymentem i odrobiną żalu, że ten okres innowacyjności w każdym widowisku minął bezpowrotnie.

W kontekście wspomnień z tej walki udało mi się zamienić parę słów z Majkelem:

 –  Finał z Tetrisem był wtedy dla mnie zajebistym osiągnięciem - wyszedłem na tą bitwę z poczuciem pt. "No Majkelku, wyżej dupy to nie podskoczysz". Cudowne czasy zajawki... i młodości – wspomina po latach raper. – To była wtedy największa bitwa na południu. W starym Mega Clubie, który już wtedy był dla nas legendą i nobilitacją.

Majkel, który zmagał się z presją walki z genialnym adeptem słownej improwizacji - Tetrisem, pokazał, że faktycznie ma serce do walki i "daje rapem po pysku". Tet natomiast jeszcze raz dał dowód temu, że każde jego wejście to "wstrząs dla mas jak Pokahontaz".

 – Dobre melanże z obowiązkowym freestyle'em i jedno ważne założenie... rapować, płynąć, mieć flow i patenty, które niosły nawijkę, a nie tylko bezczelne punche. Zawsze byłem niezły w ripostach, ale im więcej sportu pojawiało się na free, tym bardziej się tej formule wymykałem  –  dodaje Majkel. 

O Tetrisie słyszał z pewnością każdy fan wolnego stylu w Polsce. Znacznie mniejszej rozpoznawalności dorobił się jego przeciwnik, ale przytoczone starcie sytuuje go w gronie jednych z najciekawszych zawodników pierwszego freestyle’owego pokolenia. Warto dodać, że Majkel zajmował się również organizacją bitew i ich sędziowaniem, głównie w  rodzimych Gliwicach.

]]>
Muflon – Osama Bin Zło (WBW 2007, Freestyle Classics #14)https://popkiller.kingapp.pl/2016-05-29,muflon-osama-bin-zlo-wbw-2007-freestyle-classics-14https://popkiller.kingapp.pl/2016-05-29,muflon-osama-bin-zlo-wbw-2007-freestyle-classics-14May 29, 2016, 11:07 amJacek Adamiec"Przeciwieństwa się przyciągają" – jakże trafne wydaje się być to powiedzenie w odniesieniu do najbardziej emocjonujących starć w historii polskiego freestyle’u. Kolejna walka prezentowana w naszym cyklu to znowu wielki konflikt diametralnie różnych stylów nawijki. W półfinale WBW 2007 (który był wtedy oddzielną imprezą) na scenie spotkali się ówczesny mistrz WBW - Muflon, wypracowujący renomę wybitnego punchlinera, oraz Osama Bin Zło (czyli ukrywający się pod bitewnym pseudonimem Wujek Samo Zło), który pomimo reputacji jednego z pionierów polskiego freestyle’u, nie był wcale uważany za osobę mogącą namieszać w gronie faworytów imprezy. Freestyle jednak obfituje w niespodzianki, o czym miał przekonać się już wkrótce reprezentant Freestyle Palace.Mimo tego, że przebieg bitwy wydawał się oczywisty, a Muflon parł jak burza po kolejne zwycięstwo, Wujek wspiął się na wyżyny swoich bitewnych umiejętności i obaj zawodnicy stworzyli widowisko, które pomimo zmieniających się we freestyle'u trendów, nadal zajmuje zasłużone miejsce wśród perełek improwizowanych starć.Abstrahując od Muflona, na temat którego zdolności bitewnych powiedziano już wszystko, to przytoczone starcie udowadnia nam, że Osama to nie tylko sympatyczny zajawkowicz i animator kultury, ale także osoba, która, jeżeli tylko trafi z formą, staje się niebezpiecznym przeciwnikiem, potrafiącym prostymi, acz celnymi patentami przeciągnąć publikę na swoją stronę i wybić z rytmu najsolidniejszych adwersarzy. Posłuchajcie tylko jakie kłopoty sprawiła Muflonowi „siostra Andrzeja” i co do powiedzenia miał na temat Freestyle Palace członek legendarnego Gib Gibon Składu.Potyczki tak wielkich przeciwieństw jak Wujek i Muflon to dla jurorów zawsze twardy orzech do zgryzienia. Dopiero dogrywka, która po dziś dzień budzi liczne kontrowersje, pozwoliła wyłonić zwycięzcę. Czy Wujek zjadł Muflona w regulaminowym czasie i dogrywka była niepotrzebna? A może to Muflon dominował przez całą walkę i dodatkowe wejścia potrzebne były tylko po to, żeby utwierdzić w tym przekonaniu oceniających? Sprawdźcie sami, powracając do tego odkopanego klasyka."Przeciwieństwa się przyciągają" – jakże trafne wydaje się być to powiedzenie w odniesieniu do najbardziej emocjonujących starć w historii polskiego freestyle’u. Kolejna walka prezentowana w naszym cyklu to znowu wielki konflikt diametralnie różnych stylów nawijki. W półfinale WBW 2007 (który był wtedy oddzielną imprezą) na scenie spotkali się ówczesny mistrz WBW - Muflon, wypracowujący renomę wybitnego punchlinera, oraz Osama Bin Zło (czyli ukrywający się pod bitewnym pseudonimem Wujek Samo Zło), który pomimo reputacji jednego z pionierów polskiego freestyle’u, nie był wcale uważany za osobę mogącą namieszać w gronie faworytów imprezy. Freestyle jednak obfituje w niespodzianki, o czym miał przekonać się już wkrótce reprezentant Freestyle Palace.

Mimo tego, że przebieg bitwy wydawał się oczywisty, a Muflon parł jak burza po kolejne zwycięstwo, Wujek wspiął się na wyżyny swoich bitewnych umiejętności i obaj zawodnicy stworzyli widowisko, które pomimo zmieniających się we freestyle'u trendów, nadal zajmuje zasłużone miejsce wśród perełek improwizowanych starć.

Abstrahując od Muflona, na temat którego zdolności bitewnych powiedziano już wszystko, to przytoczone starcie udowadnia nam, że Osama to nie tylko sympatyczny zajawkowicz i animator kultury, ale także osoba, która, jeżeli tylko trafi z formą,  staje się niebezpiecznym przeciwnikiem, potrafiącym prostymi, acz celnymi patentami przeciągnąć publikę na swoją stronę i wybić z rytmu najsolidniejszych adwersarzy. Posłuchajcie tylko jakie kłopoty sprawiła Muflonowi „siostra Andrzeja” i co do powiedzenia miał na temat Freestyle Palace członek legendarnego Gib Gibon Składu.

Potyczki tak wielkich przeciwieństw jak Wujek i Muflon to dla jurorów zawsze twardy orzech do zgryzienia. Dopiero dogrywka, która po dziś dzień budzi liczne kontrowersje, pozwoliła wyłonić zwycięzcę. Czy Wujek zjadł Muflona w regulaminowym czasie i dogrywka była niepotrzebna? A może to Muflon dominował przez całą walkę i dodatkowe wejścia potrzebne były tylko po to, żeby utwierdzić w tym przekonaniu oceniających? Sprawdźcie sami, powracając do tego odkopanego klasyka.

]]>
Green - Plejer (WBW 2009, Freestyle Classics #13)https://popkiller.kingapp.pl/2016-04-14,green-plejer-wbw-2009-freestyle-classics-13https://popkiller.kingapp.pl/2016-04-14,green-plejer-wbw-2009-freestyle-classics-13April 14, 2016, 6:12 pmJacek AdamiecMamy wielką przyjemność zakomunikować Wam, że dział Freestyle Classics wraca na dobre. Ostatni odcinek poświęcony został starciom śp. Ymcyka, ponieważ w ten skromny sposób chcieliśmy oddać cześć osobie, która miała olbrzymi wkład w rozwój dyscypliny. Od regularnych publikacji minęło jednak już 5 (!) lat, w czasie których wiele się na scenie zmieniło, a pamięć o wielu świetnych pojedynkach freestyle'owców pokryła gruba warstwa kurzu. Jak udało nam się ustalić na facebookowym profilu Popkillera pod koniec minionego roku, dobrze pamiętacie tę nieco nostalgiczną serię, dlatego z wielkim optymizmem zareagowaliście na doniesienia o jej możliwej reaktywacji. Wracamy więc z walką, która z pewnością zaliczana powinna być do grona klasyków: starcie Plejera z Greenem z III eliminacji WBW 2009. Słyszeliście wielokrotnie teksty takie jak: gram na mundial, patrz, co się z tobą dzieje, ale nie wiedzieliście z kim, lub z czym, te teksty powiązać? Czytajcie dalej, aby dowiedzieć się jak powstała ich legenda.W 1/4 finału eliminacji stanęli na przeciw siebie Green, który był już doświadczony zawodnikiem, znanym głównie z udziału w finale WBW 2008, oraz Plejer, po którym nie wiadomo było czego się spodziewać, ale raczej niczego szczególnego. Wszystko wskazywało na łatwe zwycięstwo Greena, zwłaszcza że chłopaki spotkali się już w eliminacjach imprezy w poprzednim roku, gdzie Green poradził sobie z przeciwnikiem bez większych trudności. Jednak to, co stało się w roku 2009 w trakcie wejść bez tematu, przerosło wszelkie oczekiwania wobec tego spotkania. Byliśmy świadkami czegoś wręcz niemożliwego, o czym najlepiej świadczy reakcja prowadzącego bitwę Muflona, który niejedno przecież widział w trakcie swojej kariery. Nie przychodzi mi na myśl żadna inna walka, podczas której dane było nam doświadczyć tyle bitewnego gniewu i tak nagłych zwrotów akcji. To pojedynek, dzięki któremu Plejer, chociaż nigdy nie osiągnął spektakularnych freestyle'owych sukcesów, ugruntował swoją pozycję jako jeden z najbardziej nieobliczalnych zawodników.Jeżeli śledzisz uważnie polski freestyle, to z pewnością dobrze znasz to starcie. To nic, z radością do niego powrócisz. Jeśli jednak pierwszy raz o nim słyszysz, to czym prędzej podłącz słuchawki (koniecznie, gdy nie jesteś sam w domu i próbujesz przekonać współlokatorów, że freestyle to nie tylko wyzwiska), rozsiądź się wygodnie w fotelu i przygotuj na potężny wstrząs. I nie zrażaj się po pierwszych wejściach, poczekaj aż walka się rozkręci. Naprawdę warto.Przypominamy jedną z najbardziej elektryzujących i zaskakujących potyczek freestyle'owych w historii WBW: Plejer vs Green, III eliminacje WBW 2009. Niech ta walka zaostrzy Wasze apetyty na kolejne odcinki! Mamy wielką przyjemność zakomunikować Wam, że dział Freestyle Classics wraca na dobre. Ostatni odcinek poświęcony został starciom śp. Ymcyka, ponieważ w ten skromny sposób chcieliśmy oddać cześć osobie, która miała olbrzymi wkład w rozwój dyscypliny. Od regularnych publikacji minęło jednak już 5 (!) lat, w czasie których wiele się na scenie zmieniło, a pamięć o wielu świetnych pojedynkach freestyle'owców pokryła gruba warstwa kurzu. Jak udało nam się ustalić na facebookowym profilu Popkillera pod koniec minionego roku, dobrze pamiętacie tę nieco nostalgiczną serię, dlatego z wielkim optymizmem zareagowaliście na doniesienia o jej możliwej reaktywacji. Wracamy więc z walką, która z pewnością zaliczana powinna być do grona klasyków: starcie Plejera z Greenem z III eliminacji WBW 2009. Słyszeliście wielokrotnie teksty takie jak: gram na mundialpatrz, co się z tobą dzieje, ale nie wiedzieliście z kim, lub z czym, te teksty powiązać? Czytajcie dalej, aby dowiedzieć się jak powstała ich legenda.<--break->

W 1/4 finału eliminacji stanęli na przeciw siebie Green, który był już doświadczony zawodnikiem, znanym głównie z udziału w finale WBW 2008, oraz Plejer, po którym nie wiadomo było czego się spodziewać, ale raczej niczego szczególnego. Wszystko wskazywało na łatwe zwycięstwo Greena, zwłaszcza że chłopaki spotkali się już w eliminacjach imprezy w poprzednim roku, gdzie Green poradził sobie z przeciwnikiem bez większych trudności. Jednak to, co stało się w roku 2009 w trakcie wejść bez tematu, przerosło wszelkie oczekiwania wobec tego spotkania. Byliśmy świadkami czegoś wręcz niemożliwego, o czym najlepiej świadczy reakcja prowadzącego bitwę Muflona, który niejedno przecież widział w trakcie swojej kariery. Nie przychodzi mi na myśl żadna inna walka, podczas której dane było nam doświadczyć tyle bitewnego gniewu i tak nagłych zwrotów akcji. To pojedynek, dzięki któremu Plejer, chociaż nigdy nie osiągnął spektakularnych freestyle'owych sukcesów, ugruntował swoją pozycję jako jeden z najbardziej nieobliczalnych zawodników.

Jeżeli śledzisz uważnie polski freestyle, to z pewnością dobrze znasz to starcie. To nic, z radością do niego powrócisz. Jeśli jednak pierwszy raz o nim słyszysz, to czym prędzej podłącz słuchawki (koniecznie, gdy nie jesteś sam w domu i próbujesz przekonać współlokatorów, że freestyle to nie tylko wyzwiska), rozsiądź się wygodnie w fotelu i przygotuj na potężny wstrząs. I nie zrażaj się po pierwszych wejściach, poczekaj aż walka się rozkręci. Naprawdę warto.

Przypominamy jedną z najbardziej elektryzujących i zaskakujących potyczek freestyle'owych w historii WBW: Plejer vs Green, III eliminacje WBW 2009. Niech ta walka zaostrzy Wasze apetyty na kolejne odcinki!

 

]]>
Ymcyk (1988 - 2016) vs. Edzio, WSZ, Peus (Freestyle Classics #12)https://popkiller.kingapp.pl/2016-01-24,ymcyk-1988-2016-vs-edzio-wsz-peus-freestyle-classics-12https://popkiller.kingapp.pl/2016-01-24,ymcyk-1988-2016-vs-edzio-wsz-peus-freestyle-classics-12January 24, 2016, 3:07 pmJacek AdamiecDzisiejszy dwunasty odcinek Freestyle Classics różni się zasadniczo od poprzednich. Z pewnością nie w takich okolicznościach chcieliśmy reaktywować cykl. Zaistniała sytuacja zobowiązuje nas do przypomnienia sylwetki osoby, której wkład w rozwój polskiego wolnego stylu był i jest nieoceniony. W ubiegły weekend odszedł od nas niezwykle wartościowy człowiek - Piotr Gawenda, fanom wolnego stylu znany jako Ymcyk. Piotr nie tylko zwyciężał w prestiżowych bitwach w całej Polsce, był również cierpliwym nauczycielem dla początkujących i świetnym kompanem, o czym świadczą ciepłe słowa napływające ze wszystkich stron sceny wolnostylowej.W latach 2007 - 20014 wziął udział w około 60 bitwach freestyle'owych, za swoje najważniejsze sukcesy uważał zwycięstwa w Wojnie o Śląsk (2011) i w Bitwie o Kontrakt (2013). Oprócz tego był między innymi dwukrotnym finalistą WBW (2011 i 2012) i Wojny o Wawel (2009 i 2014). W 2013 roku wypuścił również swój pierwszy, niestety jedyny, album solowy, "Ymc vs CyK". Zwycięstwo w Bitwie o Kontrakt dało mu możliwość wydania legalnej płyty, planów tych nie zdążył jednak zrealizować.Nie znałem Ymcyka na tyle, żeby móc powiedzieć jaki był prywatnie, na ten temat wypowiedział się Puoć i inne osoby z jego otoczenia. Jednak z tych kilku naszych rozmów zdołałem dowiedzieć się jednego - to była osoba wypełniona zrozumieniem i szacunkiem względem innych. Mógłby - z racji swoich osiągnięć i doświadczenia, wspóltworzenia legendy złotej ery freestyle'u - krytykować większą cześć sceny, lecz tego nie robił. Zamiast czepiać się mankamentów, wolał doszukiwać się pozytywów, nawet wtedy, gdy bywał ewidentnie skrzywdzony werdyktem. Zatem nie tylko freestyle’u mogliśmy się od niego uczyć – również pokory i zdrowego podejścia do rywalizacji. Pamiętajmy o jego postawie zwłaszcza teraz, gdy na scenie co rusz wybuchają kolejne skandale, które wzbudzają fale nienawiści.Nam, fanom freestyle’u, pozostało jedno – uczcić pamięć przedwcześnie zmarłego rapera. Aby to ułatwić przedstawiamy trzy walki, z których on sam czuł się najbardziej dumny. To najlepszy wybór w tej sytuacji, ponieważ ciężko wybrać ścisły top tak aktywnego na przestrzeni lat zawodnika. Wspomnijmy więc te bitwy, które dały mu najwięcej frajdy. Oglądając je nie musimy zachowywać melancholijnej ciszy i atmosfery podniosłej zadumy – czerpmy dalej radość z jego występów. Przecież na tym mu zależało najbardziej zawsze wtedy, gdy wchodził na scenę.Trzy walki, które tu prezentujemy, to nie tylko te, którymi Ymcyk lubił się pochwalić. To również świetne przykłady pokazujące różnorodność, jaką cechowały się występy reprezentanta Śląska. Mamy tu wyluzowaną nawijkę z Bitwy o Kemp 2012 (gdzie on i Peus walczyli nie tylko ze sobą, ale też nowoczesnym podkładem); zacięte starcie z Osamo Bin Zło w fazie grupowej finału WBW 2011; w końcu niezwykle interesującą walkę z Edziem z Bitwy o Rzeszów, która, podobnie jak starcie z Osamą, była w pewien sposób starciem freestyle’owych pokoleń i rożnych podejść do kwestii bitew.Mimo że Piotr poza sceną był niezwykle skromny i nie zależało mu na całym tym medialnym szumie, to z pewnością byłby rad wiedząc, że jego dokonania zapadły nam na zawsze w pamięć. Przeżyjmy więc jeszcze raz te emocjonujące chwile, bo Ymcyk zostanie z nami tak długo, jak długo będziemy o nim pamiętać.Ymcyk nie był zawodnikiem idealnym, jak każdemu zdarzały mu się lepsze i gorsze występy. Niezależnie jednak od tego w jakiej akurat był formie, zawsze był tym gościem, który z pozycji sceny, sędziowskiego krzesła czy publiki, ubarwiał swą obecnością imprezy. Ymcyku - w jakikolwiek sposób rozwinie się freestyle po Twoim niespodziewanym odejściu, Ty pozostaniesz jednym z tych, którzy potrafili wydobyć z niego to, co najlepsze. Dziękujemy.Dzisiejszy dwunasty odcinek Freestyle Classics różni się zasadniczo od poprzednich. Z pewnością nie w takich okolicznościach chcieliśmy reaktywować cykl. Zaistniała sytuacja zobowiązuje nas do przypomnienia sylwetki osoby, której wkład w rozwój polskiego wolnego stylu był i jest nieoceniony. W ubiegły weekend odszedł od nas niezwykle wartościowy człowiek - Piotr Gawenda, fanom wolnego stylu znany jako Ymcyk. Piotr nie tylko zwyciężał w  prestiżowych bitwach w całej Polsce, był również cierpliwym nauczycielem dla początkujących i świetnym kompanem, o czym świadczą ciepłe słowa napływające ze wszystkich stron sceny wolnostylowej.

W latach 2007 - 20014 wziął udział w około 60 bitwach freestyle'owych, za swoje najważniejsze sukcesy uważał zwycięstwa w Wojnie o Śląsk (2011) i w Bitwie o Kontrakt (2013).  Oprócz tego był między innymi dwukrotnym finalistą WBW (2011 i 2012) i  Wojny o Wawel (2009 i 2014). W 2013 roku wypuścił również swój pierwszy, niestety jedyny, album solowy, "Ymc vs CyK".  Zwycięstwo w Bitwie o Kontrakt dało mu możliwość wydania legalnej płyty, planów tych nie zdążył jednak zrealizować.

Nie znałem Ymcyka na tyle, żeby móc powiedzieć jaki był prywatnie, na ten temat wypowiedział się Puoć i inne osoby z jego otoczenia. Jednak z tych kilku naszych rozmów zdołałem dowiedzieć się jednego - to była osoba wypełniona  zrozumieniem i szacunkiem względem innych. Mógłby - z racji swoich osiągnięć i doświadczenia, wspóltworzenia legendy złotej ery freestyle'u - krytykować większą cześć sceny, lecz tego nie robił.  Zamiast czepiać się mankamentów, wolał doszukiwać się pozytywów, nawet wtedy, gdy bywał ewidentnie skrzywdzony werdyktem. Zatem nie tylko freestyle’u mogliśmy się od niego uczyć – również pokory i zdrowego podejścia do rywalizacji. Pamiętajmy o jego postawie zwłaszcza teraz, gdy na scenie co rusz wybuchają kolejne skandale, które wzbudzają fale nienawiści.

Nam, fanom freestyle’u, pozostało jedno – uczcić pamięć przedwcześnie zmarłego rapera. Aby to ułatwić przedstawiamy trzy walki, z których on sam czuł się najbardziej dumny. To najlepszy wybór w tej sytuacji,  ponieważ ciężko wybrać ścisły top tak aktywnego na przestrzeni lat zawodnika. Wspomnijmy więc te bitwy, które dały mu najwięcej frajdy. Oglądając je nie musimy zachowywać melancholijnej ciszy i atmosfery podniosłej zadumy – czerpmy dalej radość z jego występów. Przecież na tym mu zależało najbardziej zawsze wtedy, gdy wchodził na scenę.

Trzy walki, które tu prezentujemy, to nie tylko te, którymi Ymcyk lubił się pochwalić. To również świetne przykłady pokazujące różnorodność, jaką cechowały się występy reprezentanta Śląska. Mamy tu wyluzowaną nawijkę z Bitwy o Kemp 2012 (gdzie on i Peus walczyli nie tylko ze sobą, ale też nowoczesnym podkładem); zacięte starcie z Osamo Bin Zło w fazie grupowej finału WBW 2011; w końcu niezwykle interesującą walkę z Edziem z Bitwy o Rzeszów, która, podobnie jak starcie z Osamą, była w pewien sposób starciem freestyle’owych pokoleń i rożnych podejść do kwestii bitew.

Mimo że Piotr poza sceną był niezwykle skromny i nie zależało mu na całym tym medialnym szumie, to z pewnością byłby rad wiedząc, że jego dokonania zapadły nam na zawsze w pamięć. Przeżyjmy więc jeszcze raz te emocjonujące chwile, bo Ymcyk zostanie z nami tak długo, jak długo będziemy o nim pamiętać.

Ymcyk nie był zawodnikiem idealnym, jak każdemu zdarzały mu się lepsze i gorsze występy. Niezależnie jednak od tego w jakiej akurat był formie, zawsze był tym gościem, który z pozycji sceny, sędziowskiego krzesła czy publiki, ubarwiał swą obecnością imprezy. Ymcyku - w jakikolwiek sposób rozwinie się freestyle po Twoim niespodziewanym odejściu, Ty pozostaniesz jednym z tych, którzy potrafili wydobyć z niego to,  co najlepsze. Dziękujemy.

]]>
Siódmy - Te-Tris (WBW 2005 Grand Prix Warszawy, Freestyle Classics #11)https://popkiller.kingapp.pl/2011-02-16,siodmy-te-tris-wbw-2005-grand-prix-warszawy-freestyle-classics-11https://popkiller.kingapp.pl/2011-02-16,siodmy-te-tris-wbw-2005-grand-prix-warszawy-freestyle-classics-11February 16, 2011, 7:30 pmAdmin stronyZgodnie z zapowiedzią, w naszym specjalnym tygodniu mamy dla was kolejne "lost tapes" odkurzone ze starych te-trisowskich VHS'ów. Tym razem cofniemy się jeszcze o tydzień wcześniej niż ostatnio.Byliśmy na drugich eliminacjach w Lublinie, czas na pierwsze - warszawskie. Przestrzeń Graffenberga pamiętała jeszcze legendarne boje z roku 2004, a 16 kwietnia 2005 (nie myślcie, że pamiętam tę datę, po prostu wciąż mam na drzwiach plakat z tamtej bitwy) pękała w szwach. Działo się, oj działo...Jednak tym razem nie będziemy streszczać całych eliminacji, z których do finału wyszli Duże Pe i Pogo. Dziś mamy dla was walkę 1/8, w której Te-Tris zmierzył się z Siódmym. Jakość dźwięku nie jest perfekcyjna, ale czuć to, co najważniejsze - klimat. A uwierzcie, że przez obecny tam hałas nawet na żywo ciężko było usłyszeć sporą część linijek. Klasyczna bitwa, którą ogląda się z wielkim sentymentem.foto: wbw.plZgodnie z zapowiedzią, w naszym specjalnym tygodniu mamy dla was kolejne "lost tapes" odkurzone ze starych te-trisowskich VHS'ów. Tym razem cofniemy się jeszcze o tydzień wcześniej niż ostatnio.

Byliśmy na drugich eliminacjach w Lublinie, czas na pierwsze - warszawskie. Przestrzeń Graffenberga pamiętała jeszcze legendarne boje z roku 2004, a 16 kwietnia 2005 (nie myślcie, że pamiętam tę datę, po prostu wciąż mam na drzwiach plakat z tamtej bitwy) pękała w szwach. Działo się, oj działo...


Jednak tym razem nie będziemy streszczać całych eliminacji, z których do finału wyszli Duże Pe i Pogo. Dziś mamy dla was walkę 1/8, w której Te-Tris zmierzył się z Siódmym. Jakość dźwięku nie jest perfekcyjna, ale czuć to, co najważniejsze - klimat. A uwierzcie, że przez obecny tam hałas nawet na żywo ciężko było usłyszeć sporą część linijek. Klasyczna bitwa, którą ogląda się z wielkim sentymentem.

foto: wbw.pl



]]>
Dolar - Te-Tris (WBW 2005 Lublin, Freestyle Classics #10)https://popkiller.kingapp.pl/2011-02-03,dolar-te-tris-wbw-2005-lublin-freestyle-classics-10https://popkiller.kingapp.pl/2011-02-03,dolar-te-tris-wbw-2005-lublin-freestyle-classics-10February 3, 2011, 6:00 pmAdmin stronyDziesiąty odcinek Freestyle Classics to prawdziwe uderzenie w dziesiątkę i pierwszy exclusive, którego wcześniej próżno było szukać w Internecie! Dzięki wspólnej inicjatywie z Te-Trisem wykopujemy niepublikowane archiwa z WOCCowskich VHS'ów, zaczynając naprawdę grubym strzałem.Lubelskie Grand Prix WBW to bitwa, którą Te-Tris zapewnił sobie awans do finału edycji 2005, po tym, jak w Warszawie sensacyjnej powstrzymał go Pogo. W półfinale rywalem Teta okazał się dobry znajomy z roku 2004, lokalny champion - Dolar. Cofnijmy się więc o 5,5 roku, do czasów, które dla wielu owiane są legendą a dla równie wielu to szczytowy poziom zajawki i atmosfery na freestyle'owych bitwach. Choć więc jakość odstaje od tego, co technika jest nam w stanie obecnie zapewnić to i tak ogląda się to z dużą przyjemnością. WBW 2005. Lublin. Te-Tris vs. Dolar. W.O.C.C. i Popkiller prezentują, część pierwsza:PS. "Jesteś producentem i od zawsze chciałeś wziąć na warsztat acapelle Teta? Przez kilka najbliższych dni na stronie www.te-tris.com udostępniane będą acapelle z jego debiutanckiego albumu "Dwuznacznie". Jakie i w jakiej kolejności? O tym decydujecie Wy sami.Acapelle do numerów "Jeden Świat", "Zyskistraty", "Portfimao" oraz "Autorytet" już trafiły do tych, którzy śledzą www.te-tris.com i czekają na najciekawszą reinterpretację.Gotowe remixy należy wysyłać na adres remix@te-tris.pl . Autorzy najlepszych remixów otrzymają stylowe T-Shirty Te-Tris/B3 oraz możliwość współpracy i promocji."PS2. Nie zapomnijcie 18 lutego odwiedzić Fresha i zobaczyć jak Tet rozgrzeje publikę przez koncertem Statika Selektah, Termanology'ego i Reksa!foto: WBW.pl

Dziesiąty odcinek Freestyle Classics to prawdziwe uderzenie w dziesiątkę i pierwszy exclusive, którego wcześniej próżno było szukać w Internecie! Dzięki wspólnej inicjatywie z Te-Trisem wykopujemy niepublikowane archiwa z WOCCowskich VHS'ów, zaczynając naprawdę grubym strzałem.

Lubelskie Grand Prix WBW to bitwa, którą Te-Tris zapewnił sobie awans do finału edycji 2005, po tym, jak w Warszawie sensacyjnej powstrzymał go Pogo. W półfinale rywalem Teta okazał się dobry znajomy z roku 2004, lokalny champion - Dolar.
 
Cofnijmy się więc o 5,5 roku, do czasów, które dla wielu owiane są legendą a dla równie wielu to szczytowy poziom zajawki i atmosfery na freestyle'owych bitwach. Choć więc jakość odstaje od tego, co technika jest nam w stanie obecnie zapewnić to i tak ogląda się to z dużą przyjemnością. WBW 2005. Lublin. Te-Tris vs. Dolar. W.O.C.C. i Popkiller prezentują, część pierwsza:





PS. "Jesteś producentem i od zawsze chciałeś wziąć na warsztat acapelle Teta? Przez kilka najbliższych dni na stronie www.te-tris.com udostępniane będą acapelle z jego debiutanckiego albumu "Dwuznacznie". Jakie i w jakiej kolejności? O tym decydujecie Wy sami.Acapelle do numerów "Jeden Świat", "Zyskistraty", "Portfimao" oraz "Autorytet" już trafiły do tych, którzy śledzą www.te-tris.com i czekają na najciekawszą reinterpretację.Gotowe remixy należy wysyłać na adres remix@te-tris.pl . Autorzy najlepszych remixów otrzymają stylowe T-Shirty Te-Tris/B3 oraz możliwość współpracy i promocji."

PS2. Nie zapomnijcie 18 lutego odwiedzić Fresha i zobaczyć jak Tet rozgrzeje publikę przez koncertem Statika Selektah, Termanology'ego i Reksa!

foto: WBW.pl
]]>
Green - Goły (Wojna O Śląsk 2007, Freestyle Classics #9)https://popkiller.kingapp.pl/2011-01-13,green-goly-wojna-o-slask-2007-freestyle-classics-9https://popkiller.kingapp.pl/2011-01-13,green-goly-wojna-o-slask-2007-freestyle-classics-9January 13, 2011, 11:00 amAdmin stronyŻeby trochę umilić fanom wolnego stylu oczekiwanie na nasze uporanie się z problemami technicznymi i kontynuację publikacji walk z WBW postanowiłem wygrzebać kolejny Freestyle Classic.Tym razem wrócimy do 1 edycji reaktywowanej w tym roku Wojny O Śląsk i obejrzymy starcie dwóch zawodników, z których jeden wydał w 2010 bardzo ciekawy nielegal a drugi jest już od dawna nieaktywny.Ciekaw jestem swoją drogą - ilu spośród obecnych fanów wolnego stylu pamięta postać Gołego, finalisty WBW 2006? W każdym razie sprawdźcie jego walkę z Greenem w katowickim Mega Clubie. Linijki o "Wrigley's Spearmint" czy "smaku spermy" to klasyka a widoczna na filmie reakcja Muflona czy Flinta wciąż mnie rozbraja.

Żeby trochę umilić fanom wolnego stylu oczekiwanie na nasze uporanie się z problemami technicznymi i kontynuację publikacji walk z WBW postanowiłem wygrzebać kolejny Freestyle Classic.

Tym razem wrócimy do 1 edycji reaktywowanej w tym roku Wojny O Śląsk i obejrzymy starcie dwóch zawodników, z których jeden wydał w 2010 bardzo ciekawy nielegal a drugi jest już od dawna nieaktywny.


Ciekaw jestem swoją drogą - ilu spośród obecnych fanów wolnego stylu pamięta postać Gołego, finalisty WBW 2006? W każdym razie sprawdźcie jego walkę z Greenem w katowickim Mega Clubie. Linijki o "Wrigley's Spearmint" czy "smaku spermy" to klasyka a widoczna na filmie reakcja Muflona czy Flinta wciąż mnie rozbraja.




]]>
Muflon - Białas (Wojna O Śląsk 2008 Opole, Freestyle Classics #8)https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-16,muflon-bialas-wojna-o-slask-2008-opole-freestyle-classics-8https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-16,muflon-bialas-wojna-o-slask-2008-opole-freestyle-classics-8September 18, 2021, 11:23 amAdmin stronyStarcia Muflona z Białasem zawsze obfitują w mocne linijki i bitewny klimat. Wiele z nich pamiętamy dobrze i wracamy do nich regularnie.Dość mało znana jest za to walka, którą odbyli na opolskich eliminacjach Wojny o Śląsk. A szkoda, bo to zdecydowany numer 1 oraz jedna z najlepszych walk jakie było dane mi widzieć.Pojedynek otwarcia z miejsca rozgrzał cały klub i ustawił poprzeczkę niesamowicie wysoko. Muflon rzucał jeden morderczy punch za drugim i po takim pierwszym wejściu jak tu większość MC rzuciłaby rękawice i stała się ofiarą rzezi. Tymczasem Białas chwycił majka i pojechał niewiele gorzej. Wszystko rozstrzygnęło się w drugich wejściach, ale i tak określenie przedwczesny finał nie będzie ani w procencie przesadą.Starcia Muflona z Białasem zawsze obfitują w mocne linijki i bitewny klimat. Wiele z nich pamiętamy dobrze i wracamy do nich regularnie.

Dość mało znana jest za to walka, którą odbyli na opolskich eliminacjach Wojny o Śląsk. A szkoda, bo to zdecydowany numer 1 oraz jedna z najlepszych walk jakie było dane mi widzieć.

Pojedynek otwarcia z miejsca rozgrzał cały klub i ustawił poprzeczkę niesamowicie wysoko. Muflon rzucał jeden morderczy punch za drugim i po takim pierwszym wejściu jak tu większość MC rzuciłaby rękawice i stała się ofiarą rzezi. Tymczasem Białas chwycił majka i pojechał niewiele gorzej. Wszystko rozstrzygnęło się w drugich wejściach, ale i tak określenie przedwczesny finał nie będzie ani w procencie przesadą.



]]>
Muflon i Flint - WSZ i Green (Bitwa O Indeks 10, Freestyle Classics #6)https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-09,muflon-i-flint-wsz-i-green-bitwa-o-indeks-10-freestyle-classics-6https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-09,muflon-i-flint-wsz-i-green-bitwa-o-indeks-10-freestyle-classics-6August 9, 2010, 2:00 pmAdmin stronyZazwyczaj we freestyle'owych pojedynkach każdy MC skazany jest sam na siebie, stając twarzą w twarz z rywalem. Czasem jednak możemy zaobserwować walki w duetach, wprowadzających ożywienie i wymagających dobrego zgrania dwóch nawijających ziomków.Eksperyment taki wprowadzony był m.in. w 10 edycji Bitwy o Indeks, która odbyła się w listopadzie 2007. Mamy dla was najciekawsze starcie tamtego wieczoru.Niestety tak jak przy poprzedniej BOI w wersji aparatowej, ale i tak da radę wyłapać sporo mocnych linijek. Muflon i Flint, warszawski duet prawie-braci ostro jechali po Wujku i Greenie, ale ci nie zostawili tego bez odpowiedzi. W ramach ciekawostek, cut z tejże walki ("Jesteśmy lepsi i to ich boli") pojawił się na "Radosnym Futbolu" Flinta, we freestyle'owym numerze z Muflonem.

Zazwyczaj we freestyle'owych pojedynkach każdy MC skazany jest sam na siebie, stając twarzą w twarz z rywalem. Czasem jednak możemy zaobserwować walki w duetach, wprowadzających ożywienie i wymagających dobrego zgrania dwóch nawijających ziomków.

Eksperyment taki wprowadzony był m.in. w 10 edycji Bitwy o Indeks, która odbyła się w listopadzie 2007. Mamy dla was najciekawsze starcie tamtego wieczoru.

Niestety tak jak przy poprzedniej BOI w wersji aparatowej, ale i tak da radę wyłapać sporo mocnych linijek. Muflon i Flint, warszawski duet prawie-braci ostro jechali po Wujku i Greenie, ale ci nie zostawili tego bez odpowiedzi. W ramach ciekawostek, cut z tejże walki ("Jesteśmy lepsi i to ich boli") pojawił się na "Radosnym Futbolu" Flinta, we freestyle'owym numerze z Muflonem.

]]>
O.S.T.R. - Skow (Mazury Hip Hop Festiwal, Freestyle Classics #7)https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-13,ostr-skow-mazury-hip-hop-festiwal-freestyle-classics-7https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-13,ostr-skow-mazury-hip-hop-festiwal-freestyle-classics-7August 13, 2010, 5:07 amAdmin stronyDziś, by zwalczyć pechowy piątek 13, mamy dla was szczęśliwy siódmy odcinek Freestyle Classics. I to z udziałem MC, który jest kojarzony z liczbą 7, za sprawą nazwanego tak albumu.Mowa rzecz jasna o Ostrym, a jako że w bitewnym free widzimy go wyjątkowo rzadko, to odbyta kilka lat temu (2004) na festiwalu w Giżycku potyczka ze znanym z WBW Skowem jest naprawdę sporym smaczkiem.Jak do niej doszło? Zwycięzca bitwy (którym był Skow), poza tradycyjną beczką piwa otrzymał tym razem także możliwość zmierzenia się z występującym na festiwalu O.S.T.R.'em.Dziś, by zwalczyć pechowy piątek 13, mamy dla was szczęśliwy siódmy odcinek Freestyle Classics. I to z udziałem MC, który jest kojarzony z liczbą 7, za sprawą nazwanego tak albumu.

Mowa rzecz jasna o Ostrym, a jako że w bitewnym free widzimy go wyjątkowo rzadko, to odbyta kilka lat temu (2004) na festiwalu w Giżycku potyczka ze znanym z WBW Skowem jest naprawdę sporym smaczkiem.
Jak do niej doszło? Zwycięzca bitwy (którym był Skow), poza tradycyjną beczką piwa otrzymał tym razem także możliwość zmierzenia się z występującym na festiwalu O.S.T.R.'em.


]]>
Mełcin - Gospel (WBW 2008, Freestyle Classics #5)https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-07,melcin-gospel-wbw-2008-freestyle-classics-5https://popkiller.kingapp.pl/2010-08-07,melcin-gospel-wbw-2008-freestyle-classics-5August 7, 2010, 1:00 pmAdmin stronyNajwiększą siłą i atrakcją freestyle'owych pojedynków są egzotyczne starcia różnych styli, różnych sposobów myślenia i różnego podejścia do wolnych. Największą siłą, wokół braku której w stosunku do pierwszych edycji WBW kręci się większość krytycznych opinii.Ta walka jest idealnym przykładem na to, jak różnie można traktować freestyle a za sprawą jednego momentu na stałe przeszła do klasyki.Typowo punchline'owa nawijka Mełcina, oparta na skojarzeniach i dwuznacznościach kontra prosty, perwersyjny i zboczony styl Gospela. Gos jest zawodnikiem, z którym zawsze ciężko wygrać, nawet gdy zapętla się i powtarza. A jeśli robi taką akcję jak kultowe już "Psie, aportuj" z drugiego wejścia to staje się to prawie niemożliwe.Największą siłą i atrakcją freestyle'owych pojedynków są egzotyczne starcia różnych styli, różnych sposobów myślenia i różnego podejścia do wolnych. Największą siłą, wokół braku której w stosunku do pierwszych edycji WBW kręci się większość krytycznych opinii.

Ta walka jest idealnym przykładem na to, jak różnie można traktować freestyle a za sprawą jednego momentu na stałe przeszła do klasyki.
Typowo punchline'owa nawijka Mełcina, oparta na skojarzeniach i dwuznacznościach kontra prosty, perwersyjny i zboczony styl Gospela. Gos jest zawodnikiem, z którym zawsze ciężko wygrać, nawet gdy zapętla się i powtarza. A jeśli robi taką akcję jak kultowe już "Psie, aportuj" z drugiego wejścia to staje się to prawie niemożliwe.


]]>
Pogo - TeTris (WBW 2005, Freestyle Classics #3)https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-21,pogo-tetris-wbw-2005-freestyle-classics-3https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-21,pogo-tetris-wbw-2005-freestyle-classics-3July 21, 2010, 2:00 pmAdmin stronyRok 2005 to chyba szczyt popularności WBW. Skumulowany boom z roku 2004, wzmocniony pamiętną transmisją na Vivie, eliminacje w całym kraju, finał w wypełnionym po brzegi, mieszczącym ponad 1500 osób Ground Zero oraz wielki ring na środku, otoczony z każdej strony przez rozentuzjazmowaną widownię.Wszystko idealnie nakręcające do ognistej walki. Jak dobrze wiadomo, w finale spotkali się Pogo i TeTris, a do drugiego z nich na dobre przylgnęła wówczas etykietka "wiecznie drugiego". Jednak grupowa walka między nimi była nieporównywalnie lepsza.Reprezentanci WOCC spotkali się w walce otwarcia, pokazując, że w takich chwilach "pokojowy freestyle" nie ma miejsca. Po tym, co Tet zrobił z młodszym podopiecznym w drugim wejściu wydawało się, że nikt nie może przeszkodzić mu w zwycięstwie. Jednak czas pokazał, że w najważniejszym momencie Pogo odgryzł się jak należy.PS. Podobnie jak przy poprzednim odcinku, video jakości aparatowej, niestety jedyne w Sieci. Pod nim załączam dwa ostatnie wejścia z Vivy.Rok 2005 to chyba szczyt popularności WBW. Skumulowany boom z roku 2004, wzmocniony pamiętną transmisją na Vivie, eliminacje w całym kraju, finał w wypełnionym po brzegi, mieszczącym ponad 1500 osób Ground Zero oraz wielki ring na środku, otoczony z każdej strony przez rozentuzjazmowaną widownię.

Wszystko idealnie nakręcające do ognistej walki. Jak dobrze wiadomo, w finale spotkali się Pogo i TeTris, a do drugiego z nich na dobre przylgnęła wówczas etykietka "wiecznie drugiego". Jednak grupowa walka między nimi była nieporównywalnie lepsza.

Reprezentanci WOCC spotkali się w walce otwarcia, pokazując, że w takich chwilach "pokojowy freestyle" nie ma miejsca. Po tym, co Tet zrobił z młodszym podopiecznym w drugim wejściu wydawało się, że nikt nie może przeszkodzić mu w zwycięstwie. Jednak czas pokazał, że w najważniejszym momencie Pogo odgryzł się jak należy.

PS. Podobnie jak przy poprzednim odcinku, video jakości aparatowej, niestety jedyne w Sieci. Pod nim załączam dwa ostatnie wejścia z Vivy.


]]>
Klasiik - Gospel (Ustawka pod PKiN, Freestyle Classics #4)https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-24,klasiik-gospel-ustawka-pod-pkin-freestyle-classics-4https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-24,klasiik-gospel-ustawka-pod-pkin-freestyle-classics-4July 24, 2010, 11:00 amAdmin stronyWyjście z klubów na świeże powietrze w ramach cyklu Freestyle Classics musi was dziwić, ale w tym wypadku musiałem zrobić wyjątek. Ta walka to coś niepojętego, niesamowitego i bezsprzecznie ponadczasowego. To idealny przykład na to jak w roku 2006 wyglądały słynne ustawki pod Pałacem.To najlepsza walka jaką dane mi było tam widzieć i taka, przy której wciąż nie mogę wyrobić ze śmiechu.Bit Mystikala, Gospel zbliżający się do najwyższych poziomów absurdu i Klasiik wyjątkowo dobrze dotrzymujący mu kroku, wejścia po 30 sekund i wymiany pełne chorych linijek a do tego kilkanaście osób łapiących się za głowę i tarzających niemalże na ziemi. Mistrzostwo świata i mimo że filmik nie oddaje tego w pełni to daje dobry obraz.PS. Na zdjęciu za to oczywiście latający Gospel w trakcie salta o ścianę w ubiegłorocznej walce z Wujkiem, foto z wbw.pl

Wyjście z klubów na świeże powietrze w ramach cyklu Freestyle Classics musi was dziwić, ale w tym wypadku musiałem zrobić wyjątek. Ta walka to coś niepojętego, niesamowitego i bezsprzecznie ponadczasowego. To idealny przykład na to jak w roku 2006 wyglądały słynne ustawki pod Pałacem.

To najlepsza walka jaką dane mi było tam widzieć i taka, przy której wciąż nie mogę wyrobić ze śmiechu.

Bit Mystikala, Gospel zbliżający się do najwyższych poziomów absurdu i Klasiik wyjątkowo dobrze dotrzymujący mu kroku, wejścia po 30 sekund i wymiany pełne chorych linijek a do tego kilkanaście osób łapiących się za głowę i tarzających niemalże na ziemi. Mistrzostwo świata i mimo że filmik nie oddaje tego w pełni to daje dobry obraz.

PS. Na zdjęciu za to oczywiście latający Gospel w trakcie salta o ścianę w ubiegłorocznej walce z Wujkiem, foto z wbw.pl



]]>
Flint - Muflon (Bitwa o Indeks 7, Freestyle Classics #2)https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-18,flint-muflon-bitwa-o-indeks-7-freestyle-classics-2https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-18,flint-muflon-bitwa-o-indeks-7-freestyle-classics-2July 18, 2010, 11:00 amAdmin stronyW dzisiejszym odcinku Freestyle Classics zejdziemy z poziomu WBW do sporo mniejszego cyklu. Bitwa o Indeks to formuła wymyślona w roku 2006 przez Dużego Pe, mająca na celu popularyzację wolnego stylu w Stolicy i oswojenie młodych zawodników z mikrofonami.To właśnie tutaj sceniczne szlify zdobywali Muflon czy Flint i to właśnie starcie dwóch mistrzów WBW, które miało miejsce 4 listopada 2006 mamy dla was dziś.Jakość nie jest najlepsza, bo nagrywane moim aparatem, ale wówczas profesjonalne telewizyjne kamery nie gościły jeszcze na bitwach, więc to jedyne dostępne video. Na szczęście wokal jest odpowiednio głośny i wszystko słychać dobrze. A jest czego, bo takie wersy jak "Jestem szejkiem w moim mieście, ty shake'iem przy moim cieście" to potężne strzały.W dzisiejszym odcinku Freestyle Classics zejdziemy z poziomu WBW do sporo mniejszego cyklu. Bitwa o Indeks to formuła wymyślona w roku 2006 przez Dużego Pe, mająca na celu popularyzację wolnego stylu w Stolicy i oswojenie młodych zawodników z mikrofonami.

To właśnie tutaj sceniczne szlify zdobywali Muflon czy Flint i to właśnie starcie dwóch mistrzów WBW, które miało miejsce 4 listopada 2006 mamy dla was dziś.

Jakość nie jest najlepsza, bo nagrywane moim aparatem, ale wówczas profesjonalne telewizyjne kamery nie gościły jeszcze na bitwach, więc to jedyne dostępne video. Na szczęście wokal jest odpowiednio głośny i wszystko słychać dobrze. A jest czego, bo takie wersy jak "Jestem szejkiem w moim mieście, ty shake'iem przy moim cieście" to potężne strzały.



]]>
TeTris - Tybet (WBW 2004, Freestyle Classics #1)https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-15,tetris-tybet-wbw-2004-freestyle-classics-1https://popkiller.kingapp.pl/2010-07-15,tetris-tybet-wbw-2004-freestyle-classics-1July 15, 2010, 2:00 pmAdmin stronyNie brak u nas freestyle'owych starć. Dajemy wam to, co najważniejsze i najświeższe w najlepszej jakości, kontynuując to co rozpoczęło TV Fly, odświeżyło LimTV a pałeczkę przejęliśmy jeszcze na Spinnerze.Jednak warto zerkać także za siebie i przypominać sobie starcia klasyczne, kultowe i te, które budziły dużo emocji jeszcze po zakończeniu. A zarazem takie, których młodsi stażem fani mogą jeszcze nie znać. Właśnie taki cel ma nasz nowy cykl.Na pierwszy ogień musiało pójść to starcie. To bezdyskusyjnie największa masakra na finale WBW 2004, pierwszej edycji dotkniętej freestyle'owym boomem i ogólnopolskim zainteresowaniem. Drugie wejście Teta to coś idealnego jak na tamte lata, od początku do końca dostarczające mocnych linijek i nie pozostawiające jakichkolwiek wątpliwości. A bit, czyli "Even If" Method Mana, jeszcze długo kojarzył mi się jednoznacznie jako "bit z walki Tetris-Tybet".Nie brak u nas freestyle'owych starć. Dajemy wam to, co najważniejsze i najświeższe w najlepszej jakości, kontynuując to co rozpoczęło TV Fly, odświeżyło LimTV a pałeczkę przejęliśmy jeszcze na Spinnerze.

Jednak warto zerkać także za siebie i przypominać sobie starcia klasyczne, kultowe i te, które budziły dużo emocji jeszcze po zakończeniu. A zarazem takie, których młodsi stażem fani mogą jeszcze nie znać. Właśnie taki cel ma nasz nowy cykl.

Na pierwszy ogień musiało pójść to starcie. To bezdyskusyjnie największa masakra na finale WBW 2004, pierwszej edycji dotkniętej freestyle'owym boomem i ogólnopolskim zainteresowaniem. Drugie wejście Teta to coś idealnego jak na tamte lata, od początku do końca dostarczające mocnych linijek i nie pozostawiające jakichkolwiek wątpliwości. A bit, czyli "Even If" Method Mana, jeszcze długo kojarzył mi się jednoznacznie jako "bit z walki Tetris-Tybet".



]]>