Przenieśmy się na chwilę do pionierskiego etapu polskiego freestyle’u, czyli do 2004 roku, w którym to sławę wolnostylowych gwiazd zdobywali tacy zawodnicy jak Tetris czy Duże Pe. 10 października w katowickim Mega Clubie odbyła się bitwa, której finał nie obrósł taką legendą jak potyczka wspomnianych pionierów w finale WBW, jednak bitwa ta obrazuje doskonale wszystkie te elementy wolnego stylu, przez które z nostalgią patrzymy na jego początki w Polsce.
W finale wspomnianej imprezy spotkali się wicemistrz WBW 2004 Tetris i śląski zawodnik Majkel, obecnie reprezentant Leniwych Głów, który w następnym roku dostał się do finałowej ósemki Wielkiej Bitwy Warszawskiej i stoczył w niej emocjonujące pojedynki z Tetem, Pogiem i Filipem Rudanacją, a w 2006 roku wygrał bitwę w Gliwicach.
Za organizację i prowadzenie bitwy odpowiadał Kamel. Jednym z odznaczających się w tej bitwie zawodników był Bobaz, który niespodziewanie odprawił z kwitkiem będącego w dobrej formie Wujka Samo Zło. I to właśnie Bobaz był ostatnim przeciwnikiem, który stanął na drodze Majkela do wielkiego finału.
Utrwalony dzięki Vivie zapis finału to gratka dla koneserów starej szkoły wolnego stylu. Obdarzony usposobieniem punk-rockowca Majkel kontra najbardziej kompletny polski freestyle’owiec w historii. Dwóch zawodników świetnie odnajdujących się na zróżnicowanych podkładach, dysponujących unikatowymi stylami i niepodrabialnymi flow. Pierwsze wejścia obu występujących to definicja tego jak powinny wyglądać wejścia na temat. Następne rundy przesądziły o tym, że całość stanowi wyrównane starcie, które faktycznie było zderzeniem argumentów i rożnych koncepcji freestyle’u bitewnego, a nie tylko wymianą jadowitych linijek. Dodatkowym smaczkiem jest ciekawa refleksja na temat korzeni rapu. Do pojedynków takich jak ten zawsze powraca się z sentymentem i odrobiną żalu, że ten okres innowacyjności w każdym widowisku minął bezpowrotnie.
W kontekście wspomnień z tej walki udało mi się zamienić parę słów z Majkelem:
– Finał z Tetrisem był wtedy dla mnie zajebistym osiągnięciem - wyszedłem na tą bitwę z poczuciem pt. "No Majkelku, wyżej dupy to nie podskoczysz". Cudowne czasy zajawki... i młodości – wspomina po latach raper. – To była wtedy największa bitwa na południu. W starym Mega Clubie, który już wtedy był dla nas legendą i nobilitacją.
Majkel, który zmagał się z presją walki z genialnym adeptem słownej improwizacji - Tetrisem, pokazał, że faktycznie ma serce do walki i "daje rapem po pysku". Tet natomiast jeszcze raz dał dowód temu, że każde jego wejście to "wstrząs dla mas jak Pokahontaz".
– Dobre melanże z obowiązkowym freestyle'em i jedno ważne założenie... rapować, płynąć, mieć flow i patenty, które niosły nawijkę, a nie tylko bezczelne punche. Zawsze byłem niezły w ripostach, ale im więcej sportu pojawiało się na free, tym bardziej się tej formule wymykałem – dodaje Majkel.
O Tetrisie słyszał z pewnością każdy fan wolnego stylu w Polsce. Znacznie mniejszej rozpoznawalności dorobił się jego przeciwnik, ale przytoczone starcie sytuuje go w gronie jednych z najciekawszych zawodników pierwszego freestyle’owego pokolenia. Warto dodać, że Majkel zajmował się również organizacją bitew i ich sędziowaniem, głównie w rodzimych Gliwicach.
Komentarze