Red Bull Music Academy to globalny projekt muzyczny, którego celem jest promowanie innowacjności i kreatywności w muzyce. Od 1998 r. Akademia organizuje rozmaite wydarzenia muzyczne – warsztaty, wykłady, pokazy, festiwale, koncerty, sesje studyjne – tworząc tym samym wyjątkowe, międzynarodowe laboratorium muzyczne. Skupia wokół siebie legendarnych twórców, pionierów swoich gatunków (takich, jak np.: Flying Lotus, MF DOOM, Richie Hawtin, Erykah Badu, Brian Eno, Hudson Mohawke, czy Bob Moog) oraz najbardziej utalentowanych i kreatywnych debiutantów z całego świata. Zachęca do szukania nowych kierunków muzycznych i inicjuje nietypowe kolaboracje muzyczne. Red Bull Music Academy tworzy platformę do wymiany wiedzy, inspiracji i wspólnego czerpania radości płynącej z muzyki. W weekend 20-21 maja w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie festiwal gościł m.in. Brodkę czy Małpę. Poniżej zobaczycie naszą fotorelację z imprezy.
Zaskakujące połączenia stylów królowały podczas drugiego dnia imprezy. Było hip-hopowo, było elektronicznie, było instrumentalnie, ale najważniejsze, że było tanecznie i energicznie!
Jednym z pierwszych koncertów był występ zespołu JAAA. Artyści zaprezentowali swój debiutancki album „Remik” z ambitnym materiałem, który porwał publiczność do tańca. Fani hip-hopu mogli zaś usłyszeć Małpę wspieranego przez live band. Pełen energii raper udowodnił, że dobrze odnajduje się w trudnej sztuce koncertowania z żywym zespołem, a instrumentalistów, którzy pomagali mu w Warszawie, Małpa powinien ciągnąć ze sobą po Polsce na każdy kolejny koncert.
Zebra Katz na scenie pojawił się odziany w coś, co wyglądało jak kombinezon spadochroniarza i rzeczywiście, sprawiał wrażenie istoty, która od niedawna ma kontakt z ziemią. Przyciągał wzrok kocimi ruchami i wystudiowanymi pozami, a kiedy doszedł do wniosku, że scena to za mało – zanurzał się w tłumie, gdzie nie tylko rapował, ale też pozował do zdjęć i wyraźnie prowokował publiczność do reakcji. Muzyka Amerykanina to hipnotyzujący, minimalistyczny hip-hop, podobny do Tricky’ego, ale z bardziej pozytywnym nastawieniem do świata i ludzi.
Swindle Live był pełnym witalności, energii i radości popisem umiejętności producenta i towarzyszących mu muzyków. Po jednej stronie sceny bębniarz, po drugiej, dwuosobowa sekcja dęta, a na środku mistrz ceremonii, uwijający się za klawiszami i komputerem. Swindle choć nie pozwalał zapominać, że wywodzi się z brytyjskiej sceny basowej, całość jego propozycji, futurystyczny funkstep kojarzyła się bardziej z Ameryką, z szalonymi wizjami Hancocka i Prince’a niż kolegami z podwórka.
Stormzy swoim występem podkręcił festiwalową atmosferę do temperatury wrzenia. Najpierw publiczność rozgrzał towarzyszący mu DJ, więc Stormzy wkroczył na scenę pewnym krokiem. „Wszyscy znacie mój psycho grime?” - upewnił się jeszcze. Powiedzieli, że znają, ale to właściwie nie miało znaczenia, bo na tym koncercie skakanie pod sufit było przymusem, a Stormzy, uradowany entuzjastycznym przyjęciem, odpłacał pięknym za nadobne, tylko podkręcają tempo.
Z mikrofonem nieźle też radził sobie Samiyam. Jego występ, mimo że oparty na hiphopowym fundamencie, to był gęsty i intensywnym, jak techno z Manchesteru serwowane wcześniej przez Andy Stotta. Samiyam udowodnił, że dobry, instrumentalny hip-hop zza oceanu nie skończył się kilkanaście lat temu.
Po północy na RBMA Weekender Warsaw powoli kończyły się koncerty, a zaczynała po prostu zabawa totalna. Zwieńczenie udanego wieczoru zafundował Kanding Ray, znakomicie panujący nad dramaturgią i wyczuwający potrzeby sali. Jego zimny, sterylny trans inkrustowany dyskretnymi ozdobnikami, od glitchowych ćwierkań po orientalne melodie, można było przyswajać na dwa sposoby – jak większość, poddać się rytmowi, albo zatonąć w fotelu i chłonąc kolejne fale muzyki wychwytywać te wszystkie smaczki.
Imprezę kontynuował DJ Paypal, u którego z gatunkową klasyfikacją było w piątek trudno. Nie żeby publiczność miała z tym problem. Ważne, że ten rozruszał towarzystwo dokładnie tak, jak się tego po nim spodziewano. Miało być taneczne szaleństwo, miała być energia. Było nawet więcej.
Sobota należała do kobiet. Wyjątkowe kobiece osobowości: Ibeyi, Brodka, Jessy Lanza, Zamilska, Sevdaliza dały popisowe koncerty podczas trzeciego dnia imprezy.
Zdjęcia: Jakub Sandecki (www.fb.com/j.sandecki)
Komentarze