Sobota dziewiętnastego września dla fanów amerykańskiego hip hopu odbyła się pod znakiem koncertu jednego z najlepszych mc’s młodego pokolenia, reprezentanta kalifornijskiego Fresno – Fashawna. Raper nie przyjechał do Klubu 55 sam bo za deckami wspierał go Exile, a na supporcie zagrali Saga z Nowego Jorku i Red Pill z Detroit, którego możecie kojarzyć jako jedną trzecią ekipy Ugly Heroes, tworzonej wspólnie z Apollo Brownem i Verbal Kentem. Chłopaki właśnie grali europejską trasę koncertową promującą nowy album Fasha – „The Ecology”, a Warszawa była na niej ostatnim przystankiem. Dzień wcześniej zagrali w Poznaniu.
Już na samym początku, jeszcze przed występami w oczy rzucało się to, jak artyści są bardzo otwarci na fanów. Kiedy ludzie zaczęli się dopiero zbierać w klubie, oni nie siedzieli na backstage’u tylko byli wśród nich. Od razu można było pogadać, cyknąć fotkę, po prostu nie było czuć tego dystansu, jaki często się pojawia na linii artysta-fan.
Suporty weszły na scenę koło godziny 22:00. Pierwszy grał Saga. Wtedy jeszcze było mało ludzi i istniała poważna obawa, że nie przyjdzie tyle osób ile można było się spodziewać przy okazji takiego wydarzenia. Dzięki kawałkom nowojorczyka publika dopiero zaczęła się rozgrzewać, ale był to zdecydowanie dobry początek całej imprezy. Reprezentant Brooklyn grał numery ze swoich dwóch epek – „From Out of the Shadows” na produkcji Marco Polo i „Saga Ghanoush”, na której słychać bity Alchemista. To co dane było usłyszeć zebranej w Piątkach publiczności to świetny prognostyk przed zapowiedzianą przez artystę wspólną płytę z Nottzem.
Pół godziny później na scenę zawitał Red Pill. Od razu zaprosił osoby zebrane w klubie do podejścia zdecydowanie bliżej i ruszył z numerami z solówki „Look What This World Did to Us”. Materiał jest treściowo raczej rozkminkowy, ale okazuje się, że idealnie sprawdza się również koncertowo, co na pewno zachęcało do kupna krążka, który wraz z innymi cedekami, winylami i koszulkami można było dostać zaraz przy schodach prowadzących do klubu.
Kiedy wybiła 23:00 na scenie pojawił się Fashawn. Wtedy zeszło się oczywiście najwięcej ludzi i zaczął się prawdziwy ogień. Kalifornijczyk grał numery z obydwu solówek, a zgromadzona w klubie publiczność automatycznie dała się porwać. Poleciały takie numery jak „Freedom”, „Stars”, czy „To Be Young”. Mimo tego, że jak twierdzi, nie wyspał się przed koncertem to cały czas tryskał niesamowitą energią. Co jakiś czas wskakiwał na głośniki, a w pewnym momencie podczas „Out The Trunk” wyszedł do ludzi i zagrał większą część kawałka wśród publiczności. Podczas występu nie mogło oczywiście zabraknąć klasycznego już „Samsonite Man”, czy „Higher” - jednego z najlepszych numerów z ostatniej płyty. Pojawił się też swoisty tribute dla Nasa w postaci „Halftime”, które Fashawn nagrał na darmowy mixtape „Ode To Illmatic”. To wszystko nabiera w pewnym sensie symbolicznego znaczenia jeśli weźmie się pod uwagę, że najnowsza solówka reprezentanta Fresno wyszła w Mass Appeal, wytwórni, której szefem jest właśnie Nas.
W pewnym momencie koncertu na scenę wskoczył również Exile i wspólnie z Fashawnem wykonali jeden z numerów. Producent miał też swoje pięć minut, podczas których pokazał, co to znaczy naprawdę grać na MPC. Zresztą, kto był na jego występie w Cafe Kulturalna parę lat temu, doskonale wie o co chodzi. Sam Fashawn też na chwilę stanął za MPC-tką i jak na nowicjusza w tej dziedzinie, wypadł naprawdę dobrze. Pod sam koniec występu wspólnie z Sagą i Red Pillem zaprezentowali świetny freestyle.
Mimo stosunkowo niewielkiej publiki i raczej kameralnego charakteru całej imprezy można powiedzieć, że warszawski koncert Fashawna był zdecydowanie jedną z najlepszych hip hopowych imprez roku, a hałas jaki robili ludzie zebrani w klubie doskonale o tym świadczy. Cóż, kto nie był niech żałuje, a kto się pojawił na pewno potwierdzi moje słowa.
Pod spodem trzy filmiki z koncertu - w pierwszym m.in. wspomniany w relacji moment, kiedy Fashawn zeskoczył ze sceny i nawijał "Out The Trunk" wśród publiki (ok. 8 minuty filmiku), a także wjazd na bicie "Halftime" Nasa. W drugim singlowe "Higher" - chyba najgłośniejszy moment podczas całego koncertu, a na pewno czołówka. W trzecim - dwa kawałki z "The Ecology" i dwa klasyczne już tracki z "Boy Meets World". [przyp. Marcin Natali]
Koncert zorganizowany został przez agencję Big Idea - profil Big Idea na Facebooku
br>
Komentarze