Możecie się zgodzić lub nie, ale 2013 rok w mojej opinii należał do Killer Mike'a i El-P. Duet swoim debiutem zdystansował resztę rapowej sceny w Stanach Zjednoczonych. Dlatego „RTJ2” było dla mnie jednym z najbardziej oczekiwanych wydawnictw roku 2014. Liczyłem, że panowie ponownie pokażą klasę i rozstawią po kątach resztę raperów. Czy tak się stało?
Tak - no może poza K.R.I.T.'em i ewentualnie Freddie Gibbsem. „RTJ2” to 11 utworów, które łącznie dają ok. 40 minut muzyki. Jest to o 6 minut więcej od "Run the Jewels". Nowe dzieło dwójki raperów różni się też od debiutu jeszcze innymi aspektami. O ile pierwsza płyta Jaime i Mike'a była stylistycznie zbliżona do Beastie Boysów (te krótkie zwrotki, które panowie rzucali na zmianę), przełożonych na muzyczny język El-Producta, to drugie wydawnictwo to już pełnoprawnie niepowtarzalne dzieło. Muzyka jest ciekawsza niż na poprzedniczce, bogatsza brzmieniowo i bardziej wyrafinowana. O ile na "Run the Jewels", bity były rozwinięciem tego co mogliśmy usłyszeć na „Cancer 4 Cure”, to tutaj El-P zaserwował dopieszczone, różnorodne podkłady, którym bliżej do aranżacji niż zwyczajnych bitów. Najbardziej odpowiada mi singlowe „Blockbuster night part 1”, „Early” i „Angel Duster”. A czy któryś bit odstaje od reszty? Nie.
Poprzedni album najlepiej charakteryzują słowa Killer Mike'a ze wspomnianego "Blockbuster night part.1": "
Last album voodoo, proved that we was fuckin' brutal".
Ten krążek jest spokojniejszy od swojego poprzednika. Tak jakby panowie chcieli nam powiedzieć: „Daliśmy Wam poprzednio w mordę, więc teraz możemy rozmawiać na spokojnie”. Killer Mike jest mniej agresywny w swoim głosie, a El-P jest mniej odjechany. Czy to źle? Ależ nie. Panowie po prostu swój talent pokazali w trochę innym świetle. Raperzy wciąż dają nam ciekawe gry słowne, zahaczają o sprawy społecznie, a nawet ocierają się o porno-rap. W tej ostatniej kwestii najbardziej wyrazista okazuje się Gangsta Boo, która nie bawi się w subtelności, tylko prosto z mostu wali za co ceni jednego ze swoich byłych partnerów. To uspokojenie się i brak ochoty wyważania drzwi razem z futryną, wychodzi im na lepsze, bo „RTJ2” jest fajniejsze jako całość od „jedynki”. Co oczywiście nie deprecjonuje pierwszego krążka Killer Mike'a i El-P.
Podsumowująć, muszę przyznać, że „RTJ2” jest jedną z dwóch najlepszych, obok („Cadillactiki") płyt 2014 roku. To co wysuwa się w tym wydawnictwie na pierwszy plan, to chemia między obydwoma panami. Mike po raz kolejny pokazuje, że to prawdopodobnie on jest teraz numerem jeden na południu. El-P mimo że trochę w cieniu swojego kolegi, ale również udowadnia, że jest jednym z lepszych w Nowym Jorku. Razem tworzą mieszankę wybuchową, która daje światu płytę na 5+. Teraz tylko czekać na „R.A.P. Music” i kolejną solówkę od El-Producto, która mam nadzieje, że w końcu się ukaże.
Komentarze