popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) El-Phttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/22026/El-PJuly 7, 2024, 3:50 pmpl_PL © 2024 Admin stronyMr. Lif - wywiad cz.2: początki z El-P przed Run The Jewels; "I Phantom"; MURShttps://popkiller.kingapp.pl/2021-04-25,mr-lif-wywiad-cz2-poczatki-z-el-p-przed-run-the-jewels-i-phantom-murshttps://popkiller.kingapp.pl/2021-04-25,mr-lif-wywiad-cz2-poczatki-z-el-p-przed-run-the-jewels-i-phantom-mursApril 25, 2021, 8:38 pmMarcin NataliW drugiej części naszego obszernego wywiadu z ikoną Bostonu, MC i producentem Mr. Lif'em, porozmawialiśmy o jego klasycznym, genialnym koncept albumie "I Phantom" z 2002 roku, erze legendarnej wytwórni Def Jux, znajomości i współpracy z El-P w początkach jego kariery, Company Flow, a także o późniejszych mainstreamowych sukcesach El -P w duecie z Killerem Mike'iem jako Run The Jewels.Przesympatyczny artysta przywołał także zabawną historię związaną z kalifornijskim raperem MURS'em i komicznym utworem "Murs Iz My Manager" z albumu Lifa "Mo 'Mega", opisał proces tworzenia swojego futurystycznego koncept albumu z L'Orange "The Life and Death of Scenery" i opowiedział o tym, jak ważne jest dla niego pisanie utworów pełnych nadziei...Rozmowa, montaż: Marcin NataliTłumaczenie: Maciej WojszkunA tutaj pierwsza część rozmowy, a w niej m.in. o znajomości z GURU, historii współpracy ze zmarłym w ostatni piątek Shockiem G czy zeszłorocznym albumie "Vangarde":W drugiej części naszego obszernego wywiadu z ikoną Bostonu, MC i producentem Mr. Lif'em, porozmawialiśmy o jego klasycznym, genialnym koncept albumie "I Phantom" z 2002 roku, erze legendarnej wytwórni Def Jux, znajomości i współpracy z El-P w początkach jego kariery, Company Flow, a także o późniejszych mainstreamowych sukcesach El -P w duecie z Killerem Mike'iem jako Run The Jewels.

Przesympatyczny artysta przywołał także zabawną historię związaną z kalifornijskim raperem MURS'em i komicznym utworem "Murs Iz My Manager" z albumu Lifa "Mo 'Mega", opisał proces tworzenia swojego futurystycznego koncept albumu z L'Orange "The Life and Death of Scenery" i opowiedział o tym, jakważne jest dla niego pisanie utworów pełnych nadziei...

Rozmowa, montaż: Marcin Natali
Tłumaczenie: Maciej Wojszkun

A tutaj pierwsza część rozmowy, a w niej m.in. o znajomości z GURU, historii współpracy ze zmarłym w ostatni piątek Shockiem G czy zeszłorocznym albumie "Vangarde":

]]>
Run The Jewels "Don't Get Captured" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-07,run-the-jewels-dont-get-captured-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-07,run-the-jewels-dont-get-captured-teledyskJuly 7, 2017, 4:33 pmWojciech WiktorKiller Mike i El-P pochwalili się pomysłowym, plastycznym klipem do utworu "Don't Get Captured". Kawałek pochodzi z płyty "RTJ3". Wymowne wideo uzupełnia jak zawsze zaangażowany społecznie i politycznie tekst stworzony przez obu artystów. Killer Mike i El-P pochwalili się pomysłowym, plastycznym klipem do utworu "Don't Get Captured". Kawałek pochodzi z płyty "RTJ3". Wymowne wideo uzupełnia jak zawsze zaangażowany społecznie i politycznie tekst stworzony przez obu artystów.

 

]]>
Run The Jewels dają swoim fanom "RTJ3" w prezencie na Święta - odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-25,run-the-jewels-daja-swoim-fanom-rtj3-w-prezencie-na-swieta-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-25,run-the-jewels-daja-swoim-fanom-rtj3-w-prezencie-na-swieta-odsluchDecember 25, 2016, 1:26 pmWojciech WiktorRun The Jewels od samego początku mają tradycję dostarczania słuchaczom swoich płyt za darmo i tak jak stało się to z dwoma pierwszymi albumami, tak stało się też z "Run The Jewels 3". Killer Mike i El-P postanowili przyspieszyć premierę "trójki" i wydali ją w Wigilię, jako prezent świąteczny dla fanów. Wcześniej duet deklarował, że to wydawnictwo pojawi się dopiero 13 stycznia 2017 roku. Nie mamy nic przeciwko takim zmianom decyzji - szczególnie, że wśród gości znalazło się miejsce chociażby dla Danny'ego Browna. Najlepsze podsumowanie całej akcji wśród komentarzy na YouTube? "A Christmas Fucking Miracle".Run The Jewels od samego początku mają tradycję dostarczania słuchaczom swoich płyt za darmo i tak jak stało się to z dwoma pierwszymi albumami, tak stało się też z "Run The Jewels 3". Killer Mike i El-P postanowili przyspieszyć premierę "trójki" i wydali ją w Wigilię, jako prezent świąteczny dla fanów. Wcześniej duet deklarował, że to wydawnictwo pojawi się dopiero 13 stycznia 2017 roku. Nie mamy nic przeciwko takim zmianom decyzji - szczególnie, że wśród gości znalazło się miejsce chociażby dla Danny'ego Browna. Najlepsze podsumowanie całej akcji wśród komentarzy na YouTube? "A Christmas Fucking Miracle".

]]>
Run The Jewels "Talk To Me" - pierwszy singiel z "RTJ3"https://popkiller.kingapp.pl/2016-10-24,run-the-jewels-talk-to-me-pierwszy-singiel-z-rtj3https://popkiller.kingapp.pl/2016-10-24,run-the-jewels-talk-to-me-pierwszy-singiel-z-rtj3October 24, 2016, 6:01 pmWojciech WiktorKiller Mike i El-P publikują pierwszy singiel zwiastujący album "Run The Jewels 3" dokładnie 2 lata od dnia premiery poprzedniego wydawnictwa duetu. Producentem "Talk To Me" jest El-P, a sam kawałek można określić jako wizytówkę brzmienia Run The Jewels - energiczny bit uzupełniony śmiałymi, inteligentnymi wersami obu raperów każą z niecierpliwością czekać na wyjście całego materiału. Trzecia płyta RTJ ma ukazać się jeszcze w tym roku.Killer Mike i El-P publikują pierwszy singiel zwiastujący album "Run The Jewels 3" dokładnie 2 lata od dnia premiery poprzedniego wydawnictwa duetu. Producentem "Talk To Me" jest El-P, a sam kawałek można określić jako wizytówkę brzmienia Run The Jewels - energiczny bit uzupełniony śmiałymi, inteligentnymi wersami obu raperów każą z niecierpliwością czekać na wyjście całego materiału. Trzecia płyta RTJ ma ukazać się jeszcze w tym roku.

]]>
Run the Jewels "Run the Jewels 2" - recenzja nr 1https://popkiller.kingapp.pl/2015-02-01,run-the-jewels-run-the-jewels-2-recenzja-nr-1https://popkiller.kingapp.pl/2015-02-01,run-the-jewels-run-the-jewels-2-recenzja-nr-1February 1, 2015, 3:53 pmMaciej WojszkunI'm gonna bang this bitch THE FUCK out! - ryczy Killer Mike, otwierając pierwszy utwór na "Run the Jewels 2". Jak powiedział - tak zrobił. I na tym w sumie mógłbym zakończyć recenzję, bo ta deklaracja określa "Run the Jewels 2" znakomicie. Niemal jednogłośnie okrzyknięty przez fanów i nie tylko przez nich najpoważniejszym pretendentem do tytułu Albumu Roku 2014, "RTJ2" to - w skrócie - najlepszy sequel "RTJ", jaki można było sobie wymarzyć. Dłuższy, bardziej dopracowany, zrealizowany z większym rozmachem, bezkompromisowy i odważniejszy od poprzednika. Strzeżcie się, fuckboye z wszystkich stron świata - Killer Mike i El-P, jeden z najważniejszych i najciekawszych zarazem duetów ostatnich lat, wrócili i nie mają litości. I. Producer gave me a beat, said it's the beat of the year/I said El-P didn't make it, so get the fuck outta here Produkcja? Co tu dużo mówić - to chyba najlepsze beaty El-P, jakie słyszałem od czasów.... cóż, pierwszego RTJ. Facet jest arcymistrzem w łączeniu klasycznych, hip-hopowych klimatów z nieziemską, wykręconą elektroniką. Już na wspomnianym pierwszym RTJ wysmażył niewiarygodnie potężne sztosy, jak "Run the Jewels" czy "A Christmas Fucking Miracle" - ale na "dwójce" przebił samego siebie. Album startuje z "Jeopardy" proponującym powolny, nieubłagany, sunący nisko nad ziemią, druzgocący elektroniczny beat, który z każdą chwilą tylko przybiera na sile, wzbogacony m.in. o klimatyczną gitarę i... puzon (!) A dalej jest tylko lepiej - hipnotyczny, wwiercający się w czaszkę "Oh My Darling Don't Cry". Groźny, niesamowicie uzależniający "Blockbuster Night Pt. 1", gwarantowany killer koncertowy. Energiczny, "plemienny" "All Due Respect" z Travisem Barkerem na perkusji, "Love Again", który brzmi jak soundtrack wprost z umysłu jakiegoś psychopaty... Aż w końcu gęste, triphopowe kompozycje "Crown" i "Angel Duster". Cały album to niesamowita muzyczna podróż, trzymająca w napięciu, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. II. The passion of Pac, the depth of Nas, circa '93/Mix the mind of Brad Jordan and Chuck D and find meNajlepsze w duecie Run the Jewels jest to, jak harmonijnie połączyły się weń dwie całkowicie różnorodne na pierwszy rzut oka style. Killer Mike to na wskroś południowy Monster o wyrazistych politycznych przekonaniach, El-P to nowojorska legenda alternatywnego hip-hopu, inspirująca się klasyką sci-fi... A jednak razem panowie brzmią niesamowicie, ba - z albumu na album coraz lepiej. Killer Mike, jak to ma w zwyczaju, po prostu kills mics ostrymi jak brzytwa wersami, nierzadko doprawionymi inteligentnymi metaforami i nawiązaniami - przykładem choćby takie wersy z "Blockbuster Night Pt. 1" - Top of the morning, my fist to your face is fuckin' Folgers/You punks is pussy proverbial pansy panty holders... El-P nie pozostaje w tyle, rzucając soczyste i bezkompromisowe wersy w stylu: I live to spit on your grave, my existence is to disgrace you/The kitten has become a lion that look at your face like a great food...Dość powiedzieć, że panowie nie dostarczyli nam tutaj słodkiego, miękkiego, "bezpiecznego" rapu do klubów czy na słodki seks z panienką... Nie, to nieskończona kanonada bezkompromisowych, obrazoburczych wersów celujących we wszystko w zasięgu ręki, bezlitośnie i szyderczo piętnujących Amerykę (Killer Mike robi to szczególnie zaciekle - sprawdźcie choćby niesamowitą jego zwrotkę w "Lie, Cheat, Steal")... Zdecydowanie na tym polu wybija się "Early", gdzie Mike opowiada mrożąćą krew w żyłach historię brutalnej policyjnej kontroli... El-P zaś absolutnie miażdży w "Crown", opisując dehumanizującą rolę armii... Na tle tak ciężkich wersów nieco nie na miejscu wydaje się ostry sex rap w "Love Again", ze świetną Gangsta Boo na feacie...Album wieńczy zniewalający "Angel Duster", brutalnie szczera wiadomość dla świata, idealnie definiująca twórczośc Run the Jewels. Korzystając z okazji - chciałbym złożyć głęboki pokłon, żegnając znakomitego pianistę Isaiaha "Ikeya" Owensa, który zagrał w tym utworze.... Isaiah zmarł 14 października 2014 roku na atak serca. Spoczywaj w pokoju, "Ikey". III. Run the Jewels is the answer, your question is "what's poppin'"Jako że "RTJ2" jest wulgarny i dosadny, najlepiej jest go podsumować w tak samo niewyszukanych, potocznie uważanych za obraźliwe słowach.... Ten album jest po prostu wyjebany w kosmos. Każdy element gra tu doskonale, od podkładów poprzez niesamowite zgranie stylówek gospodarzy. Natomiast, czy uważam "RTJ2" za absolutnego winnera 2014 roku? ....Nie do końca. Na pewno w kategorii "duo", czy też "MC & producent" RTJ nie miało sobie równych w 2014 roku, nawet zachwalane przeze mnie PRhyme - takoż samo kozacki album dwóch weteranów - ustępuje Mike'owi i Jamiemu, jeśli chodzi o - krótko mówiąc - pierdolnięcie.... Właśnie, to doskonałe określenie. "RTJ2" to najbardziej miażdżący, pobudzający adrenalinę hip-hopowy materiał zeszłego roku, to album, po którego odsłuchu ma się ochotę walczyć, niszczyć, wybuchnąć energią, cytując Big Ghosta - rzucać po osiedlu jeepami Suzuki... Kto jednak szuka w muzyce relaksu, odpoczynku, czy też dobrej muzy na imprezy i parę buchów zielonego lekarstwa - ten musi szukać gdzie indziej. Ja osobiście znalazłem w ubiegłym roku kilka materiałów, które spodobały mi się bardziej... jednak powtórzę się, jeśli chodzi o czystą energię, porozumienie dwóch styli - "RTJ2" miażdży. Piątka. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21045","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21046","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21009","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]I'm gonna bang this bitch THE FUCK out! - ryczy Killer Mike, otwierając pierwszy utwór na "Run the Jewels 2". Jak powiedział - tak zrobił. 

I na tym w sumie mógłbym zakończyć recenzję, bo ta deklaracja określa "Run the Jewels 2" znakomicie. Niemal jednogłośnie okrzyknięty przez fanów i nie tylko przez nich najpoważniejszym pretendentem do tytułu Albumu Roku 2014, "RTJ2" to - w skrócie - najlepszy sequel "RTJ", jaki można było sobie wymarzyć. Dłuższy, bardziej dopracowany, zrealizowany z większym rozmachem, bezkompromisowy i odważniejszy od poprzednika. Strzeżcie się, fuckboye z wszystkich stron świata - Killer Mike i El-P, jeden z najważniejszych i najciekawszych zarazem duetów ostatnich lat, wrócili i nie mają litości. 

I. Producer gave me a beat, said it's the beat of the year/I said El-P didn't make it, so get the fuck outta here 

Produkcja? Co tu dużo mówić - to chyba najlepsze beaty El-P, jakie słyszałem od czasów.... cóż, pierwszego RTJ.  Facet jest arcymistrzem w łączeniu klasycznych, hip-hopowych klimatów z nieziemską, wykręconą elektroniką. Już na wspomnianym pierwszym RTJ wysmażył niewiarygodnie potężne sztosy, jak "Run the Jewels" czy "A Christmas Fucking Miracle" - ale na "dwójce" przebił samego siebie. Album startuje z  "Jeopardy" proponującym powolny, nieubłagany, sunący nisko nad ziemią, druzgocący elektroniczny beat, który z każdą chwilą tylko przybiera na sile, wzbogacony m.in. o klimatyczną gitarę i... puzon (!) A dalej jest tylko lepiej - hipnotyczny, wwiercający się w czaszkę "Oh My Darling Don't Cry". Groźny, niesamowicie uzależniający "Blockbuster Night Pt. 1", gwarantowany killer koncertowy. Energiczny, "plemienny" "All Due Respect" z Travisem Barkerem na perkusji, "Love Again", który brzmi jak soundtrack wprost z umysłu jakiegoś psychopaty... Aż w końcu gęste, triphopowe kompozycje "Crown" i "Angel Duster". Cały album to niesamowita muzyczna podróż, trzymająca w napięciu, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. 

II. The passion of Pac, the depth of Nas, circa '93/Mix the mind of Brad Jordan and Chuck D and find me

Najlepsze w duecie Run the Jewels jest to, jak harmonijnie połączyły się weń dwie całkowicie różnorodne na pierwszy rzut oka style. Killer Mike to na wskroś południowy Monster o wyrazistych politycznych przekonaniach, El-P to nowojorska legenda alternatywnego hip-hopu, inspirująca się klasyką sci-fi... A jednak razem panowie brzmią niesamowicie, ba - z albumu na album coraz lepiej. Killer Mike, jak to ma w zwyczaju, po prostu kills mics ostrymi jak brzytwa wersami, nierzadko doprawionymi inteligentnymi metaforami i nawiązaniami - przykładem choćby takie wersy z "Blockbuster Night Pt. 1" - Top of the morning, my fist to your face is fuckin' Folgers/You punks is pussy proverbial pansy panty holders... El-P nie pozostaje w tyle, rzucając soczyste i bezkompromisowe wersy w stylu: I live to spit on your grave, my existence is to disgrace you/The kitten has become a lion that look at your face like a great food...

Dość powiedzieć, że panowie nie dostarczyli nam tutaj słodkiego, miękkiego, "bezpiecznego" rapu do klubów czy na słodki seks z panienką... Nie, to nieskończona kanonada bezkompromisowych, obrazoburczych wersów celujących we wszystko w zasięgu ręki, bezlitośnie i szyderczo piętnujących Amerykę (Killer Mike robi to szczególnie zaciekle - sprawdźcie choćby niesamowitą jego zwrotkę w "Lie, Cheat, Steal")... Zdecydowanie na tym polu wybija się "Early", gdzie Mike opowiada mrożąćą krew w żyłach historię brutalnej policyjnej kontroli... El-P zaś absolutnie miażdży w "Crown", opisując dehumanizującą rolę armii... Na tle tak ciężkich wersów nieco nie na miejscu wydaje się ostry sex rap w "Love Again", ze świetną Gangsta Boo na feacie...

Album wieńczy zniewalający "Angel Duster", brutalnie szczera wiadomość dla świata, idealnie definiująca twórczośc Run the Jewels. Korzystając z okazji - chciałbym złożyć głęboki pokłon, żegnając znakomitego pianistę Isaiaha "Ikeya" Owensa, który zagrał w tym utworze.... Isaiah zmarł 14 października 2014 roku na atak serca. Spoczywaj w pokoju, "Ikey". 

III. Run the Jewels is the answer, your question is "what's poppin'"

Jako że "RTJ2" jest wulgarny i dosadny, najlepiej jest go podsumować w tak samo niewyszukanych, potocznie uważanych za obraźliwe słowach.... Ten album jest po prostu wyjebany w kosmos. Każdy element gra tu doskonale, od podkładów poprzez niesamowite zgranie stylówek gospodarzy. Natomiast, czy uważam "RTJ2" za absolutnego winnera 2014 roku? ....Nie do końca. Na pewno w kategorii "duo", czy też "MC & producent" RTJ nie miało sobie równych w 2014 roku, nawet zachwalane przeze mnie PRhyme - takoż samo kozacki album dwóch weteranów - ustępuje Mike'owi i Jamiemu, jeśli chodzi o - krótko mówiąc - pierdolnięcie.... Właśnie, to doskonałe określenie. "RTJ2" to najbardziej miażdżący, pobudzający adrenalinę hip-hopowy materiał zeszłego roku, to album, po którego odsłuchu ma się ochotę walczyć, niszczyć, wybuchnąć energią, cytując Big Ghosta - rzucać po osiedlu jeepami Suzuki... Kto jednak szuka w muzyce relaksu, odpoczynku, czy też dobrej muzy na imprezy i parę buchów zielonego lekarstwa - ten musi szukać gdzie indziej. Ja osobiście znalazłem w ubiegłym roku kilka materiałów, które spodobały mi się bardziej... jednak powtórzę się, jeśli chodzi o czystą energię, porozumienie dwóch styli - "RTJ2" miażdży. Piątka.


                                             [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21045","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

                                             [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21046","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

                                             [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21009","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Run the Jewels "Lie, Cheat, Steal" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-29,run-the-jewels-lie-cheat-steal-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-29,run-the-jewels-lie-cheat-steal-teledyskJanuary 29, 2015, 5:11 pmWojciech GraczykPrzed Wami trzeci teledysk promujący jedną z najlepszych płyt ubiegłego roku "RTJ2". Polecam sprawdzić i czekać na recenzję tego dzieła, która ukaże się niebawem na naszych łamach.Przed Wami trzeci teledysk promujący jedną z najlepszych płyt ubiegłego roku "RTJ2". Polecam sprawdzić i czekać na recenzję tego dzieła, która ukaże się niebawem na naszych łamach.

]]>
"Meow the Jewels" - nadchodzi kocia wersja Run The Jewels!https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-27,meow-the-jewels-nadchodzi-kocia-wersja-run-the-jewelshttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-27,meow-the-jewels-nadchodzi-kocia-wersja-run-the-jewelsJanuary 27, 2015, 12:36 pmMaciej Wojszkun"Mój Boże, co ja robię ze swoim życiem" - takim komentarzem El-P opatrzył swoje nowe zdjęcia na Instagramie, obrazujące prace nad projektem, jakiego - zaiste - jeszcze w hip-hopie nie było. Tak jest, Panie i Panowie - "Meow the Jewels" staje się faktem. Umieszczona przed premierą "Run the Jewels 2" w żartobliwych preorderowych opcjach, "Meow the Jewels" to zremiksowana wersja ostatniego albumu duetu Killer Mike & El-P. Różnica jest taka, że... wszelkie dźwięki, sample będą zastąpione kocimi miauknięciami... Opcja spodobała się na tyle, że fani wystartowali z Kickstarterową kampanią, mającą sfinansować "MTJ". Cel został osiągnięty, a projekt wsparli także m.in. Prince Paul, The Alchemist, Dan the Automator, Zola Jesus, Baauer i Just Blaze. Ba, ten ostatni zadeklarował nawet, że jeśli Meow powstanie, wrzuci w Sieć pakiet wszystkich drumsów, których używał w latach 2001-2005. Jakiś czas temu El-P umieścił w Internecie filmik, na którym "przesłuchuje" w schronisku potencjalnych kandydatów na występy. Sympatyczne futrzaki nie były jednak skore do współpracy... Na szczęście El Producto - jak zdradził na Twitterze - dostał pokaźny pakiet kocich dźwięków od Lil' Bub - najbardziej znanej i lubianej kociej celebrytki.Gotowi na Apocalypse Meow? and so it begins. #MeowTheJewels Ein von thereallyrealelp (@thereallyrealelp) gepostetes Video am Jan 23, 2015 at 4:36 PST oh my god what am I doing with my life. #MeowTheJewels Une vidéo publiée par thereallyrealelp (@thereallyrealelp) le Janv. 23, 2015 at 5:57 PST I play cat music hard ball. Ett filmklipp publicerat av thereallyrealelp (@thereallyrealelp) Jan 23, 2015 at 7:12 PST "Mój Boże, co ja robię ze swoim życiem" - takim komentarzem El-P opatrzył swoje nowe zdjęcia na Instagramie, obrazujące prace nad projektem, jakiego - zaiste - jeszcze w hip-hopie nie było. Tak jest, Panie i Panowie - "Meow the Jewels" staje się faktem. 

Umieszczona przed premierą "Run the Jewels 2" w żartobliwych preorderowych opcjach, "Meow the Jewels" to zremiksowana wersja ostatniego albumu duetu Killer Mike & El-P. Różnica jest taka, że... wszelkie dźwięki, sample będą zastąpione kocimi miauknięciami... Opcja spodobała się na tyle, że fani wystartowali z Kickstarterową kampanią, mającą sfinansować "MTJ". Cel został osiągnięty, a  projekt wsparli także m.in. Prince Paul, The Alchemist, Dan the Automator, Zola Jesus, Baauer i Just Blaze. Ba, ten ostatni zadeklarował nawet, że jeśli Meow powstanie, wrzuci w Sieć pakiet wszystkich drumsów, których używał w latach 2001-2005. 

Jakiś czas temu El-P umieścił w Internecie filmik, na którym "przesłuchuje" w schronisku potencjalnych kandydatów na występy. Sympatyczne futrzaki nie były jednak skore do współpracy... Na szczęście El Producto - jak zdradził na Twitterze - dostał pokaźny pakiet kocich dźwięków od Lil' Bub - najbardziej znanej i lubianej kociej celebrytki.

Gotowi na Apocalypse Meow?

and so it begins. #MeowTheJewels

Ein von thereallyrealelp (@thereallyrealelp) gepostetes Video am

oh my god what am I doing with my life. #MeowTheJewels

Une vidéo publiée par thereallyrealelp (@thereallyrealelp) le

I play cat music hard ball.

Ett filmklipp publicerat av thereallyrealelp (@thereallyrealelp)

]]>
Run The Jewels zagrają na OFF Festivalu!https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-12,run-the-jewels-zagraja-na-off-festivaluhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-12,run-the-jewels-zagraja-na-off-festivaluJanuary 12, 2015, 6:30 pmAdmin stronyOstatnie dwa lata zdecydowanie stały pod znakiem EL-P i Killer Mike'a, których wspólne albumy pojawiały się wysoko w wielu końcoworocznych podsumowaniach. Teraz duet zawita do Polski!Run The Jewels zostali ujawnieni jako jedni z pierwszych gości tegorocznego OFF Festivalu. Poza nimi poznaliśmy: Sunn O))), The Julie Ruin, Girl Band, Jacek Sienkiewicz i Kristen. Festiwal odbędzie się w dniach 7-9.08. w Katowicach.Ostatnie dwa lata zdecydowanie stały pod znakiem EL-P i Killer Mike'a, których wspólne albumy pojawiały się wysoko w wielu końcoworocznych podsumowaniach. Teraz duet zawita do Polski!

Run The Jewels zostali ujawnieni jako jedni z pierwszych gości tegorocznego OFF Festivalu. Poza nimi poznaliśmy: Sunn O))), The Julie Ruin, Girl Band, Jacek Sienkiewicz i Kristen. Festiwal odbędzie się w dniach 7-9.08. w Katowicach.

]]>
Killer Mike x El-P "Run The Jewels 2" - premiera, odsłuch całościhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-01,killer-mike-x-el-p-run-the-jewels-2-premiera-odsluch-caloscihttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-01,killer-mike-x-el-p-run-the-jewels-2-premiera-odsluch-calosciNovember 1, 2014, 4:28 pmAdmin stronyPo świetnie przyjętym ubiegłorocznym "Run The Jewels" pora na drugą część. Killer Mike i El-P przygotowali ją, nazywając po prostu "Run The Jewels 2" i w ubiegłym tygodniu wypuścili do słuchaczy. Poniżej znajdziecie odsłuch całego materiału, czekajcie też na naszą recenzję.Po świetnie przyjętym ubiegłorocznym "Run The Jewels" pora na drugą część. Killer Mike i El-P przygotowali ją, nazywając po prostu "Run The Jewels 2" i w ubiegłym tygodniu wypuścili do słuchaczy. Poniżej znajdziecie odsłuch całego materiału, czekajcie też na naszą recenzję.

]]>
Run the Jewels "Run The Jewels 2" - recenzja nr 2https://popkiller.kingapp.pl/2015-02-01,run-the-jewels-run-the-jewels-2-recenzja-nr-2https://popkiller.kingapp.pl/2015-02-01,run-the-jewels-run-the-jewels-2-recenzja-nr-2February 1, 2015, 3:58 pmWojciech GraczykMożecie się zgodzić lub nie, ale 2013 rok w mojej opinii należał do Killer Mike'a i El-P. Duet swoim debiutem zdystansował resztę rapowej sceny w Stanach Zjednoczonych. Dlatego „RTJ2” było dla mnie jednym z najbardziej oczekiwanych wydawnictw roku 2014. Liczyłem, że panowie ponownie pokażą klasę i rozstawią po kątach resztę raperów. Czy tak się stało? Tak - no może poza K.R.I.T.'em i ewentualnie Freddie Gibbsem. „RTJ2” to 11 utworów, które łącznie dają ok. 40 minut muzyki. Jest to o 6 minut więcej od "Run the Jewels". Nowe dzieło dwójki raperów różni się też od debiutu jeszcze innymi aspektami. O ile pierwsza płyta Jaime i Mike'a była stylistycznie zbliżona do Beastie Boysów (te krótkie zwrotki, które panowie rzucali na zmianę), przełożonych na muzyczny język El-Producta, to drugie wydawnictwo to już pełnoprawnie niepowtarzalne dzieło. Muzyka jest ciekawsza niż na poprzedniczce, bogatsza brzmieniowo i bardziej wyrafinowana. O ile na "Run the Jewels", bity były rozwinięciem tego co mogliśmy usłyszeć na „Cancer 4 Cure”, to tutaj El-P zaserwował dopieszczone, różnorodne podkłady, którym bliżej do aranżacji niż zwyczajnych bitów. Najbardziej odpowiada mi singlowe „Blockbuster night part 1”, „Early” i „Angel Duster”. A czy któryś bit odstaje od reszty? Nie.Poprzedni album najlepiej charakteryzują słowa Killer Mike'a ze wspomnianego "Blockbuster night part.1": "Last album voodoo, proved that we was fuckin' brutal".Ten krążek jest spokojniejszy od swojego poprzednika. Tak jakby panowie chcieli nam powiedzieć: „Daliśmy Wam poprzednio w mordę, więc teraz możemy rozmawiać na spokojnie”. Killer Mike jest mniej agresywny w swoim głosie, a El-P jest mniej odjechany. Czy to źle? Ależ nie. Panowie po prostu swój talent pokazali w trochę innym świetle. Raperzy wciąż dają nam ciekawe gry słowne, zahaczają o sprawy społecznie, a nawet ocierają się o porno-rap. W tej ostatniej kwestii najbardziej wyrazista okazuje się Gangsta Boo, która nie bawi się w subtelności, tylko prosto z mostu wali za co ceni jednego ze swoich byłych partnerów. To uspokojenie się i brak ochoty wyważania drzwi razem z futryną, wychodzi im na lepsze, bo „RTJ2” jest fajniejsze jako całość od „jedynki”. Co oczywiście nie deprecjonuje pierwszego krążka Killer Mike'a i El-P.Podsumowująć, muszę przyznać, że „RTJ2” jest jedną z dwóch najlepszych, obok („Cadillactiki") płyt 2014 roku. To co wysuwa się w tym wydawnictwie na pierwszy plan, to chemia między obydwoma panami. Mike po raz kolejny pokazuje, że to prawdopodobnie on jest teraz numerem jeden na południu. El-P mimo że trochę w cieniu swojego kolegi, ale również udowadnia, że jest jednym z lepszych w Nowym Jorku. Razem tworzą mieszankę wybuchową, która daje światu płytę na 5+. Teraz tylko czekać na „R.A.P. Music” i kolejną solówkę od El-Producto, która mam nadzieje, że w końcu się ukaże.Możecie się zgodzić lub nie, ale 2013 rok w mojej opinii należał do Killer Mike'a i El-P. Duet swoim debiutem zdystansował resztę rapowej sceny w Stanach Zjednoczonych. Dlatego „RTJ2” było dla mnie jednym z najbardziej oczekiwanych wydawnictw roku 2014. Liczyłem, że panowie ponownie pokażą klasę i rozstawią po kątach resztę raperów. Czy tak się stało?

Tak - no może poza K.R.I.T.'em i ewentualnie Freddie Gibbsem. „RTJ2” to 11 utworów, które łącznie dają ok. 40 minut muzyki. Jest to o 6 minut więcej od "Run the Jewels". Nowe dzieło dwójki raperów różni się też od debiutu jeszcze innymi aspektami. O ile pierwsza płyta Jaime i Mike'a była stylistycznie zbliżona do Beastie Boysów (te krótkie zwrotki, które panowie rzucali na zmianę), przełożonych na muzyczny język El-Producta, to drugie wydawnictwo to już pełnoprawnie niepowtarzalne dzieło. Muzyka jest ciekawsza niż na poprzedniczce, bogatsza brzmieniowo i bardziej wyrafinowana. O ile na "Run the Jewels", bity były rozwinięciem tego co mogliśmy usłyszeć na „Cancer 4 Cure”, to tutaj El-P zaserwował dopieszczone, różnorodne podkłady, którym bliżej do aranżacji niż zwyczajnych bitów. Najbardziej odpowiada mi singlowe „Blockbuster night part 1”, „Early” i „Angel Duster”. A czy któryś bit odstaje od reszty? Nie.

Poprzedni album najlepiej charakteryzują słowa Killer Mike'a ze wspomnianego "Blockbuster night part.1": "

Last album voodoo, proved that we was fuckin' brutal".

Ten krążek jest spokojniejszy od swojego poprzednika. Tak jakby panowie chcieli nam powiedzieć: „Daliśmy Wam poprzednio w mordę, więc teraz możemy rozmawiać na spokojnie”. Killer Mike jest mniej agresywny w swoim głosie, a El-P jest mniej odjechany. Czy to źle? Ależ nie. Panowie po prostu swój talent pokazali w trochę innym świetle. Raperzy wciąż dają nam ciekawe gry słowne, zahaczają o sprawy społecznie, a nawet ocierają się o porno-rap. W tej ostatniej kwestii najbardziej wyrazista okazuje się Gangsta Boo, która nie bawi się w subtelności, tylko prosto z mostu wali za co ceni jednego ze swoich byłych partnerów. To uspokojenie się i brak ochoty wyważania drzwi razem z futryną, wychodzi im na lepsze, bo „RTJ2” jest fajniejsze jako całość od „jedynki”. Co oczywiście nie deprecjonuje pierwszego krążka Killer Mike'a i El-P.

Podsumowująć, muszę przyznać, że „RTJ2” jest jedną z dwóch najlepszych, obok („Cadillactiki") płyt 2014 roku. To co wysuwa się w tym wydawnictwie na pierwszy plan, to chemia między obydwoma panami. Mike po raz kolejny pokazuje, że to prawdopodobnie on jest teraz numerem jeden na południu. El-P mimo że trochę w cieniu swojego kolegi, ale również udowadnia, że jest jednym z lepszych w Nowym Jorku. Razem tworzą mieszankę wybuchową, która daje światu płytę na 5+. Teraz tylko czekać na „R.A.P. Music” i kolejną solówkę od El-Producto, która mam nadzieje, że w końcu się ukaże.

]]>
Run the Jewels "RTJ2"https://popkiller.kingapp.pl/2014-09-16,run-the-jewels-rtj2https://popkiller.kingapp.pl/2014-09-16,run-the-jewels-rtj2September 16, 2014, 1:20 pmMaciej WojszkunDrugi album duetu El-P i Killer Mike, następca utytułowanego "Run the Jewels". "RTJ2" ukaże się jako darmowy album do pobrania 27 października. Gościnnie na albumie udzieli się: wokalista Rage Against the Machine Zack de la Rocha, Travis Barker, Diane Coffee i współpracownik Beyonce Boots.Tracklista: JeopardyOh My Darling Don't CryBlockbuster Night Part 1Close Your Eyes (And Count to Fuck) (feat. Zack de la Rocha) Alll My LifeLie, Cheat, StealEarly (feat. Boots) All Due Respect (feat. Travis Barker) Love Again (Akinyele Back)Crown (feat. Diane Coffee) Angel Duster [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"16917","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Drugi album duetu El-P i Killer Mike, następca utytułowanego "Run the Jewels". "RTJ2" ukaże się jako darmowy album do pobrania 27 października. Gościnnie na albumie udzieli się: wokalista Rage Against the Machine Zack de la Rocha, Travis Barker, Diane Coffee i współpracownik Beyonce Boots.

Tracklista: 

  1. Jeopardy
  2. Oh My Darling Don't Cry
  3. Blockbuster Night Part 1
  4. Close Your Eyes (And Count to Fuck) (feat. Zack de la Rocha) 
  5. Alll My Life
  6. Lie, Cheat, Steal
  7. Early (feat. Boots) 
  8. All Due Respect (feat. Travis Barker) 
  9. Love Again (Akinyele Back)
  10. Crown (feat. Diane Coffee) 
  11. Angel Duster

                                              [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"16917","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Run the Jewels "Oh My Darling Don't Cry" - nowy singiel, album już 27 października!https://popkiller.kingapp.pl/2014-09-18,run-the-jewels-oh-my-darling-dont-cry-nowy-singiel-album-juz-27-pazdziernikahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-09-18,run-the-jewels-oh-my-darling-dont-cry-nowy-singiel-album-juz-27-pazdziernikaSeptember 18, 2014, 10:04 amMaciej WojszkunW 2013 roku niewiele albumów cieszyło się tak jednogłośnie pozytywnymi opiniami, jak "Run the Jewels" - mocarne kollabo Killer Mike'a i El-P. W zaledwie półgodzinnym materiale zakochało się niezliczone grono fanów ostrej, bezkompromisowej nawijki na mrocznych, elektronicznych beatach... Dlatego też nie dziwi gorączkowe oczekiwanie na drugi album duetu, zatytułowany po prostu "RTJ2". Po znakomitym "Blockbuster Night Pt. 1" nadszedł czas na kolejny singiel, a także na pełne info dotyczące wydania!"Oh My Darling Don't Cry" to bujający ultrasztos na świdrującym elektronicznym beacie, przypominający najlepsze momenty ubiegłorocznego "RTJ"... El-P i Killer Mike z łatwością rozrywają beat na strzępy, rzucając na prawo i lewo ostrymi jak brzytwa linjkami. Dodatkowym smaczkiem jest gościnny udział Michaela Winslowa, który podłożył do tracku charakterystyczny "głos cyborga".... Kim jest Michael Winslow, pytacie? To słynny aktor, znany z nieprawdobodobnego talentu imitacji dźwięku niemal wszystkiego (stąd przydomek "Man of 10 000 Sound Effects"), kinomaniakom znany na pewno z kultowej serii "Akademia policyjna", gdzie wcielał się w Larvella Jonesa.Mike i El-P udostępnili także opcje preorderowe. Oprócz standardowych opcji typu free download, CD, winyl itd. - mamy tu dosyć zaskakujące propozycje... Za odpowiednią kwotę bowiem możemy np. zapewnić sobie posadę w założonej przez Run the Jewels agencji detektywistycznej (!), posłuchać "RTJ2" w wersji... "meow", wyprodukować specjalny odcinek "Hell's Kitchen" z El-P i Mike'em w roli Gordona Ramsaya (?!).... a także doprowadzić do zakończenia kariery muzycznej obu panów (za okrągłe 10 milionów!). Opcje preorderowe znajdziecie tutaj. Radzę jednak dokładnie przeczytać opis każdej propozycji...."RTJ2" już 27 października. Poniżej tracklista:JeopardyOh My Darling Don't CryBlockbuster Night Part 1Close Your Eyes (And Count to Fuck) (feat. Zack de la Rocha) Alll My LifeLie, Cheat, StealEarly (feat. Boots) All Due Respect (feat. Travis Barker) Love Again (Akinyele Back)Crown (feat. Diane Coffee) Angel DusterW 2013 roku niewiele albumów cieszyło się tak jednogłośnie pozytywnymi opiniami, jak "Run the Jewels" - mocarne kollabo Killer Mike'a i El-P. W zaledwie półgodzinnym materiale zakochało się niezliczone grono fanów ostrej, bezkompromisowej nawijki na mrocznych, elektronicznych beatach... Dlatego też nie dziwi gorączkowe oczekiwanie na drugi album duetu, zatytułowany po prostu "RTJ2". Po znakomitym "Blockbuster Night Pt. 1" nadszedł czas na kolejny singiel, a także na pełne info dotyczące wydania!

"Oh My Darling Don't Cry" to bujający ultrasztos na świdrującym elektronicznym beacie, przypominający najlepsze momenty ubiegłorocznego "RTJ"... El-P i Killer Mike z łatwością rozrywają beat na strzępy, rzucając na prawo i lewo ostrymi jak brzytwa linjkami. Dodatkowym smaczkiem jest gościnny udział Michaela Winslowa, który podłożył do tracku charakterystyczny "głos cyborga".... Kim jest Michael Winslow, pytacie? To słynny aktor, znany z nieprawdobodobnego talentu imitacji dźwięku niemal wszystkiego (stąd przydomek "Man of 10 000 Sound Effects"), kinomaniakom znany na pewno z kultowej serii "Akademia policyjna", gdzie wcielał się w Larvella Jonesa.

Mike i El-P udostępnili także opcje preorderowe. Oprócz standardowych opcji typu free download, CD, winyl itd. - mamy tu dosyć zaskakujące propozycje... Za odpowiednią kwotę bowiem możemy np. zapewnić sobie posadę w założonej przez Run the Jewels agencji detektywistycznej (!), posłuchać "RTJ2" w wersji... "meow", wyprodukować specjalny odcinek "Hell's Kitchen" z El-P i Mike'em w roli Gordona Ramsaya (?!).... a także doprowadzić do zakończenia kariery muzycznej obu panów (za okrągłe 10 milionów!). Opcje preorderowe znajdziecie tutaj. Radzę jednak dokładnie przeczytać opis każdej propozycji....

"RTJ2" już 27 października. Poniżej tracklista:

  1. Jeopardy
  2. Oh My Darling Don't Cry
  3. Blockbuster Night Part 1
  4. Close Your Eyes (And Count to Fuck) (feat. Zack de la Rocha) 
  5. Alll My Life
  6. Lie, Cheat, Steal
  7. Early (feat. Boots) 
  8. All Due Respect (feat. Travis Barker) 
  9. Love Again (Akinyele Back)
  10. Crown (feat. Diane Coffee) 
  11. Angel Duster

]]>
Run the Jewels "RTJ2" - porcja informacjihttps://popkiller.kingapp.pl/2014-09-04,run-the-jewels-rtj2-porcja-informacjihttps://popkiller.kingapp.pl/2014-09-04,run-the-jewels-rtj2-porcja-informacjiSeptember 3, 2014, 10:29 pmWojciech Graczyk28 października, nakładem Mass Appeal Records (współzałożycielem jest Nas!), wyjdzie druga płyta duetu Run the Jewels. El-P i Killer Mike pokazali fanom jakiś czas temu utwór promujący ten krążek, a teraz postanowili puścić w świat okładkę i tracklistę. Wśród gości są m.in. Zack De La Rocha i Travis Barker. Poniżej możecie sprawdzić również kawałek "Blockbuster Night Part 1".Tracklista:01 Jeopardy 02 Oh My Darling Don't Cry 03 Blockbuster Night Part 1 04 Close Your Eyes (And Count to Fuck) [ft. Zack de la Rocha] 05 All My Life 06 Lie, Cheat, Steal 07 Early [ft. Boots] 08 All Due Respect [ft. Travis Barker] 09 Love Again (Akinyele Back) 10 Crown [ft. Diane Coffee] 11 Angel Duster28 października, nakładem Mass Appeal Records (współzałożycielem jest Nas!), wyjdzie druga płyta duetu Run the Jewels. El-P i Killer Mike pokazali fanom jakiś czas temu utwór promujący ten krążek, a teraz postanowili puścić w świat okładkę i tracklistę. Wśród gości są m.in. Zack De La Rocha i Travis Barker. Poniżej możecie sprawdzić również kawałek "Blockbuster Night Part 1".

Tracklista:

01 Jeopardy
02 Oh My Darling Don't Cry
03 Blockbuster Night Part 1
04 Close Your Eyes (And Count to Fuck) [ft. Zack de la Rocha]
05 All My Life
06 Lie, Cheat, Steal
07 Early [ft. Boots]
08 All Due Respect [ft. Travis Barker]
09 Love Again (Akinyele Back)
10 Crown [ft. Diane Coffee]
11 Angel Duster

]]>
Run the Jewels ft. Q-Bert "Pew Pew Pew" - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-06,run-the-jewels-ft-q-bert-pew-pew-pew-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-06,run-the-jewels-ft-q-bert-pew-pew-pew-nowy-numerJanuary 6, 2014, 1:26 pmWojciech GraczykTwórcy mojej ulubionej płyty AD 2013 (dla kogo z Was to też płyta roku?) wypuścili na światło dzienne nowy utwór. Tzn. pokazali go jeszcze w ubiegłym roku, ale z powodu okresu świątecznego zdołał mi umknąć. "Pew Pew Pew" to kawałek, który znajdzie się na europejskiej wersji deluxe "Run the Jewels". Za skrecze w tym numerze odpowiedzialny jest Q-Bert.Na marginesie, Panowie pracują podobno nad drugą częścią krążka, a na 100% w 2014 pojawi się "R.A.P. Music 2", czyli płyta gdzie nawija Killer Mike, a bity robi El-P. Jest więc na co czekać.Twórcy mojej ulubionej płyty AD 2013 (dla kogo z Was to też płyta roku?) wypuścili na światło dzienne nowy utwór. Tzn. pokazali go jeszcze w ubiegłym roku, ale z powodu okresu świątecznego zdołał mi umknąć. "Pew Pew Pew" to kawałek, który znajdzie się na europejskiej wersji deluxe "Run the Jewels". Za skrecze w tym numerze odpowiedzialny jest Q-Bert.

Na marginesie, Panowie pracują podobno nad drugą częścią krążka, a na 100% w 2014 pojawi się "R.A.P. Music 2", czyli płyta gdzie nawija Killer Mike, a bity robi El-P. Jest więc na co czekać.

]]>
Video Dnia: Run The Jewels "A Christmas Fucking Miracle"https://popkiller.kingapp.pl/2013-12-22,video-dnia-run-the-jewels-a-christmas-fucking-miraclehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-22,video-dnia-run-the-jewels-a-christmas-fucking-miracleDecember 22, 2013, 12:19 pmMichał ZdrojewskiDlaczego: Święta już tuż tuż i z tej okazji Killer Mike i El-P wydają nową wizualizację do utworu z albumu "Run The Jewels", którym jest oczywiście nic innego, jak "A Christmas Fucking Miracle". Każdy fan Run The Jewels wie, że problemy poruszane w tym kawałku są dalece odmienne od wesołej świątecznej tematyki. Ciekawy klip do świetnego tracku z jednego z najlepszych albumów tego roku - nie pozostaje nic innego, jak to sprawdzić.Dlaczego: Święta już tuż tuż i z tej okazji Killer Mike i El-P wydają nową wizualizację do utworu z albumu "Run The Jewels", którym jest oczywiście nic innego, jak "A Christmas Fucking Miracle". Każdy fan Run The Jewels wie, że problemy poruszane w tym kawałku są dalece odmienne od wesołej świątecznej tematyki. Ciekawy klip do świetnego tracku z jednego z najlepszych albumów tego roku - nie pozostaje nic innego, jak to sprawdzić.

]]>
Top 10 najgorszych kooperacji rapowo-rockowych - subiektywny rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-07,top-10-najgorszych-kooperacji-rapowo-rockowych-subiektywny-rankinghttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-07,top-10-najgorszych-kooperacji-rapowo-rockowych-subiektywny-rankingSeptember 2, 2013, 10:58 pmMaciej WojszkunWitam ponownie w kolejnym etapie podróży przez kawałki, na których spotykają się i MC, i rockmani bądź metalowcy…. Dziś więc część druga, a więc tracki, które pomimo obecności doświadczonych producentów, gwiazd o światowej sławie itd. – ewidentnie się nie udały. A więc, zgniłe pomidory w dłoń - oto 10 najgorszych (W MOJEJ OPINII) spotkań świata rapu i rocka.10. GZA & The Black Lips – The Drop I Hold Najlepszy przykład na to, jak niepotrzebny featuring może zniszczyć przyjemny track. „The Drop I Hold” Black Lipsów, z albumu „200 Million Thousand”, to klimatyczny, melancholijny, charakterystycznie „garażowy” track z ciekawym, przytłumionym wokalem i przejmującym refrenem…. Ale mamy też wersję, którą opisuję, w której w pewnym momencie wchodzi GZA i rujnuje całą atmosferę swym monotonnym, płaczliwym głosem. Nie pasuje ni w ząb do tej produkcji nasz Genius, nic a nic. You got to diversify yo flow, nigga (kto wie, co sparafrazowałem, ma u mnie browca). [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6233","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]09. Black Sabbath & Ice-T – The Illusion of Power (z albumu “Forbidden”, 1995)Jeśli nie chcesz zostać pobity, wytarzany w smole, w pierzu, potraktowany widłami, smoczym ogniem, wrzucony do wrzącego kotła (w tej dokładnie kolejności) – w rozmowie z fanem Black Sabbath NIE WSPOMINAJ o „Forbidden”. Ten album to całkowity, haniebny blamaż na dyskografii legendarnej przecież grupy… A „The Illusion of Power” to jeden z dziesięciu powodów, dlaczego. W tym kawałku nie gra nic. Po obiecującym wstępie otrzymujemy bowiem karykaturalną grę gitar (której celem było chyba oznajmienie – „My NAPRAWDĘ jesteśmy tą samą grupą, która nagrała utwór <<Black Sabbath>>>! Serio!”), słabą strukturę wokali, w której Tony Martin gubi się od razu, mierny refren oraz – całkowicie niepotrzebny fragment melorecytacji Ice-T, który tylko burzy i tak chwiejną konstrukcję utworu. Poważnie, kogo to był pomysł? Rap i Black Sabbath? To się nie mogło udać. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6234","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]08. Big Pun & Incubus – Still Not A Player (z albumu “Loud Rocks”, 2000) Kto słuchał “Duetów” Notoriousa B.I.G. i fatalnego kawałka z Kornem, wie, że odgrzebywanie trupów i nakazywanie im tańczyć do rockowych/ metalowych podkładów po prostu się nie udaje. „Still Not a Player”, czyli nieśmiertelny hit potężnego Punishera, udowadnia to jeszcze dobitniej – kogo to był pomysł, by prosty, oparty na klawiszach, ale i tak mocny beat oryginału zastąpić „wesolutkimi” gitarami, monotonną perkusją i zupełnie gryzącym się z wokalem Puna głosem Brandona Boyda? Efekt jest po prostu słaby, a odpowiedzialni za niego producenci powinni zostać skazani na Capital Punishment…[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6235","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]07. Q-Tip & Korn – End of Time (z albumu “Amplified”, 1998)Przyznam się do czegoś, czego jako fan hip-hopu chyba nie powinienem – ale co tam: mam ambiwalentny stosunek do beatów ś.p. J Dilli. Niektóre są spoko, niektóre wgniatają w ziemę (vide „House of Flying Daggers” Raekwona), niektóre zaś… są po prostu słabe – tak jak ten do „End of Time” Q-Tipa. Beat duszny, elektroniczny, ok – ale monotonnnyyyy….. na domiar złego dosiadają go, oprócz nieszczególnego Tipa – chłopaki z Kornu. To nie tak, że nie znoszę tego zespołu – po prostu jego kooperacje z raperami – od Cube’a (That’s Don Mega for you, you lil’ cocksucker…), poprzez Nasa, do Tre Hardsona z Pharcyde – są w mojej opinii… nijakie. Tak samo jest tutaj – histeryczne miauczenie Jonathana Davisa i gitary Heada, Munky’ego i Fieldy’ego wprowadzają tylko niepotrzebne zamieszanie na po prostu słabym kawalku. Wyszło z „End of Time” tyle dobrego, że można sobie zażartować, że w muzycznej konfrontacji Jonathan Davis kontra Jonathan Davis zwyciężył Jonathan Davis.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6236","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]06. DMX & Marilyn Manson – The Omen (Damien II) (z albumu “Flesh of My Flesh, Blood of My Blood”, 1998)Szczerze uwielbiam pierwszy album DMX’a, “It’s Dark and Hell is Hot”, a szczególnie kawałek „Damien” na fenomenalnym beacie Dame’a Grease’a. Opowieść X’a o wejściu w komitywę z diabłem Damienem (Damien=Daemon – genialne w swej prostocie) naprawdę pozwala poczuć się nieswojo…. Jak pewnie wiecie, „Damien” to tylko część pierwsza trylogii utworów. Już na drugim albumie X zaprezentował Part II, nazwany „The Omen”, z featuringiem… samego Marilyna Mansona? O kurde, ziomeczki, przecież ten kawałek będzie tak zajebisty, że zmiecie wszystko!!! – tak pomyślałem w swej młodzieńczej naiwności. 'The Omen" rozczarowuje i to bardzo. Ale to nie wina X’a – choć wokal Damiena bardziej śmieszy niż straszy, tekstowo kawałek jest w porządku. Manson zapodaje demoniczny skrzek/szept w refrenie – rozczarowująco, ale jakoś tam brzmi. Utwór pada natomiast na pysk w sferze produkcyjnej – beat jest SŁABY. Niewiarygodny spadek jakości po świetnym „Damienie”, nędzne werble, przeszkadzające szepty i jakieś tam elektroniczne pitu-pitu… Kto jest winowajcą? Nie kto inny, lecz Swizz Beatz, który jeszcze w tym rankingu się pojawi.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6237","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]05. KRS-One, Harmony & Michael Stipe – Civilization vs. Technology (z albumu “H.E.A.L. – Civilization vs. Technology”, 1991)Skłamałem nieco, pisząc w pierwszej części tego rankingu, że gościć będziemy ponownie świętej pamięci kapelę R.E.M., tym razem w sali niesławy… Nie do końca - ale mamy za to wokalistę tego zasłużonego zespołu, Michaela Stipe’a, który raz jeszcze, po baaardzo słabym „Radio Song” zjednoczył z siły z Tha Teacha. W kooperacji jeszcze gorszej…. „Civilization vs. Technology” to po prostu bałagan, kawałek, który muzycznie nie może się zdecydować, czy być subtelnym podkładem ze smyczkami dla śpiewu Harmony, czy mocnym beatem pod żywiołowe rapy Krisa, czy rockowym akompaniamentem pod Stipe’a. Koniec końców utwór łączy w sobie wszystkie wymienione „fazy” – z mizernym efektem. Do tego dochodzi nieznośne, powtarzam – NIEZNOŚNE nauczanie KRS’a o dbaniu o środowisko oraz rzecz najgorsza – wokal Stipe’a. Mike, co się stało, u diabła? Mimo że fanem R.E.M. nigdy nie byłem i nie będę, lubię charakterystyczny głos Michaela, ale tutaj brzmi on tragicznie – tak jakby Stipe stawił się w studiu nagraniowym, by zostać znienacka ogłuszonym, związanym i torturowanym, podczas gdy dźwiękowiec nagrywał jego krzyki. Cienizna. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6238","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]04. Limp Bizkit, Birdman, Flo Rida & Caskey – Sunshine (z albumu “Rich Gang”, 2013)Jeśli jest coś, co wyniosłem z “lektury” ostatniego albumu Limp Bizkit (oprócz krwawiącego czoła od bezsilnego walenia łbem o ścianę), to jest to przekonanie, że Fred Durst + autotune = apokalipsa. Miałem nadzieję, że kawałek „Autotunage” był tylko muzycznym żartem. Próżne okazały się moje nadzieje, jak pokazuje „Sunshine”. Nie będę zagłębiał się w zwrotki Birdmana, Flo Ridy i Caskeya (…kto to jest Caskey?), których poziom jest tak niski, że można się o niego potknąć – powiem tylko, że to prawdopodobnie NAJGORSZY utwór, jaki kiedykolwiek słyszałem, pod którym podpisał się zespół Limp Bizkit (Zaraz, ale czy w ogóle w „Sunshine” gra cała kapela? Przecież słyszę tylko ohydny refren Dursta)…[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6239","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]03. Handsome Boy Modeling School feat. Chino Moreno (The Deftones), El-P & Cage – The Hours (z albumu “White People”, 2004)Ah, tak. Handsome Boy Modeling School. Dawny kolaboracyjny projekt Dana the Automatora i Prince Paula przyniósł słuchaczom dwa arcyciekawe albumy, pełne zaskakujących tracków, wykraczających poza ramy “zwykłego hip-hopu”. Szczególnie drugi (i ostatni album) duetu, „White People”, wypełniony był po brzegi takimi utworami – na jakim bowiem hip-hopowym albumie można usłyszeć obok RZA, De La Soul, Del the Funkee Homosapiena – takich gości jak The Mars Volta, John Oates czy Jego Wysokość Mike Patton? Generalnie album trzyma wysoki poziom, z jednym wyjątkiem – „The Hours”. Kawałek typu „Co ja do cholery usłyszałem?!” na pokładzie z El-P, Cage’em i Chino Moreno z Deftonesów – po takim składzie nie spodziewam się łatwego w odbiorze utworu… Ale nie spodziewam się też kompletnego, asłuchalnego hałasu! Wszystko to przez Chino Moreno, którego wokal jest po prostu NAJGORSZY. Zupełnie, jakby Chino podczas nagrań nagle oszalał i zaczął wyć na całe gardło, próbując słowa „the hours” zaśpiewać na kilkanaście sposobów naraz, a wszyscy inni muzycy byli zbyt przestraszeni, żeby się do niego zbliżyć. Słuchać tylko na własną odpowiedzialność.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6240","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]02. Kid Cudi feat. Michael Bolton & King Chip – Afterwards (Bring Yo Friends) (z albumu “indicud”, 2013)Michael Bolton. To nazwisko powoduje albo pusty śmiech, albo zgrzytanie zębów u każdego fana muzyki. Nierozwiązaną do dziś zagadką pozostaje bowiem, jak ktoś mógł przejść z całkiem zgrabnej hardrockowej kapeli (Blackjack) do tworzenia tych mdłych, absolutnie obrzydliwych softrockowo-popowych balladek, wyśpiewywanych tym rozdzierającym bębenki głosem (pamiętacie to?)?. Kawałek nagrany wespół z Cudim włączałem więc pełen najgorszych obaw… Nie byłem jednak przygotowany na to, co usłyszałem. „Afterwards” popełnił najgorszą zbrodnię, jaką może popełnić kooperacja rapowo-rockowa. Jest śmiertelnie, bezbrzeżnie, niewiarygodnie NUDNY. To 9 minut (!!!!) nieustannego, monotonnego łup-łup-łup, od czasu przetykanego (słabym, a jakże – a także dziwnie przytłumionym) wokalem Boltona, a od ok. 6 minuty – sennego, elektronicznego beatu. Zasnąłem 8 razy, próbując w całości przesłuchać ten kawałek – a jako fan prog rocka jestem przyzwyczajony do długaśnych utworów. Absolutnie odradzam przesłuchiwać ten ekwiwalent chińskiej wodnej tortury.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6241","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]01. Swizz Beatz feat. Metallica & Ja Rule – We Did It Again (z albumu “Presents G.H.E.T.T.O. Stories”, 2002)De łorst. Upadek. Profanacja. Piekło. Przyczynek do powstania obydwu rankingów. Muzyczne kalectwo na każdym możliwym poziomie… Po prostu… wow. So, Swizz, we meet again. Jeśli naprawdę myślałeś, że ohydny, ochrypły głos Ja Rule’a idealnie nadaje się pod ciężkie riffy Metalliki – to myliłeś się NIEWIARYGODNIE grubo. Ja Rule wyje odrażająco (nie, you’re not a rock star – nawet nie myśl o tym, Ja), podczas gdy ekipa Hetfielda zapodaje ociężały, nie mogący określić, jakim tempem iść podkład. Nie wspomnę już o beznadziejnych wstawkach samego Hetfielda. Po prostu… zabierzcie to ode mnie w cholerę. Swizz musiał pomyśleć to samo, bo nie mogę znaleźć ani śladu jego obecności na tym kawałku (chociaż to może już ja ogłuchłem od prób jego przesłuchania). Nie tykać nawet kijem. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6242","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Wyróżnienie specjalne – The Flaming Lips feat. Ke$ha, Biz Markie & Hour of the Time Majesty 12 – 2012 (You Should Be Upgraded) (z albumu “The Flaming Lips and Heady Fwends", 2012)Znalazłem. Sam w to nie wierzę, że znalazłem utwór gorszy niż bękart Hetfielda i Ja Rule’a. Mój zmysł słuchowy zdaje się wylewać krwistym potokiem przez uszy, ale znalazłem…. The Flaming Lips, znani z niedawnej „reedycji” Dark Side of the Moon Floydów, nagranej m.in. z Henrym Rollinsem, postanowili nagrać sobie kawałek o nazwie „2012 (You Should Be Upgraded)”. Po próbach przesłuchania jestem gotów się zgodzić z tym podtytułem – muszę jak najszybciej upgrade’ować zmysł słuchu, bo jego ośrodki we mnie całkowicie przez ten utwór umarły. Mdły, eksperymentalny, kaleczący uszy nagłymi, megagłośnymi uderzeniami gitar podkład pod topiące się w elektronicznym sosie słabe wokale Ke$hy i Wayne’a Coyne’a (…chyba). Ten kawałek jest tak ohydny, że z miejsca wrzuciłbym go na podium powyższego rankingu (w betonowych butach, dla pewności). Powstrzymała mnie od tego jedna rzecz, którą wyrażę w formie pytania…. GDZIE W TYM KAWAŁKU JEST BIZ MARKIE?! [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6243","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]] Witam ponownie w kolejnym etapie podróży przez kawałki, na których spotykają się i MC, i rockmani bądź metalowcy…. Dziś więc część druga, a więc tracki, które pomimo obecności doświadczonych producentów, gwiazd o światowej sławie itd. – ewidentnie się nie udały. A więc, zgniłe pomidory w dłoń - oto 10 najgorszych (W MOJEJ OPINII) spotkań świata rapu i rocka.

10. GZA & The Black Lips – The Drop I Hold 

Najlepszy przykład na to, jak niepotrzebny featuring może zniszczyć przyjemny track. „The Drop I Hold” Black Lipsów, z albumu „200 Million Thousand”, to klimatyczny, melancholijny, charakterystycznie „garażowy” track z ciekawym, przytłumionym wokalem i przejmującym refrenem…. Ale mamy też wersję, którą opisuję, w której w pewnym momencie wchodzi GZA i rujnuje całą atmosferę swym monotonnym, płaczliwym głosem. Nie pasuje ni w ząb do tej produkcji nasz Genius, nic a nic. You got to diversify yo flow, nigga (kto wie, co sparafrazowałem, ma u mnie browca). 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6233","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

09. Black Sabbath & Ice-T – The Illusion of Power (z albumu “Forbidden”, 1995)

Jeśli nie chcesz zostać pobity, wytarzany w smole, w pierzu, potraktowany widłami, smoczym ogniem, wrzucony do wrzącego kotła (w tej dokładnie kolejności) – w rozmowie z fanem Black Sabbath NIE WSPOMINAJ o „Forbidden”. Ten album to całkowity, haniebny blamaż na dyskografii legendarnej przecież grupy… A „The Illusion of Power” to jeden z dziesięciu powodów, dlaczego. W tym kawałku nie gra nic. Po obiecującym wstępie otrzymujemy bowiem karykaturalną grę gitar (której celem było chyba oznajmienie – „My NAPRAWDĘ jesteśmy tą samą grupą, która nagrała utwór <<Black Sabbath>>>! Serio!”), słabą strukturę wokali, w której Tony Martin gubi się od razu, mierny refren oraz – całkowicie niepotrzebny fragment melorecytacji Ice-T, który tylko burzy i tak chwiejną konstrukcję utworu. Poważnie, kogo to był pomysł? Rap i Black Sabbath? To się nie mogło udać. 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6234","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

08. Big Pun & Incubus – Still Not A Player (z albumu “Loud Rocks”, 2000) 

Kto słuchał “Duetów” Notoriousa B.I.G. i fatalnego kawałka z Kornem, wie, że odgrzebywanie trupów i nakazywanie im tańczyć do rockowych/ metalowych podkładów po prostu się nie udaje. „Still Not a Player”, czyli nieśmiertelny hit potężnego Punishera, udowadnia to jeszcze dobitniej – kogo to był pomysł, by prosty, oparty na klawiszach, ale i tak mocny beat oryginału zastąpić „wesolutkimi” gitarami, monotonną perkusją i zupełnie gryzącym się z wokalem Puna głosem Brandona Boyda? Efekt jest po prostu słaby, a odpowiedzialni za niego producenci powinni zostać skazani na Capital Punishment…

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6235","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

07. Q-Tip & Korn – End of Time (z albumu “Amplified”, 1998)

Przyznam się do czegoś, czego jako fan hip-hopu chyba nie powinienem – ale co tam: mam ambiwalentny stosunek do beatów ś.p. J Dilli. Niektóre są spoko, niektóre wgniatają w ziemę (vide „House of Flying Daggers” Raekwona), niektóre zaś… są po prostu słabe – tak jak ten do „End of Time” Q-Tipa. Beat duszny, elektroniczny, ok – ale monotonnnyyyy….. na domiar złego dosiadają go, oprócz nieszczególnego Tipa – chłopaki z Kornu. To nie tak, że nie znoszę tego zespołu – po prostu jego kooperacje z raperami – od Cube’a (That’s Don Mega for you, you lil’ cocksucker…), poprzez Nasa, do Tre Hardsona z Pharcyde – są w mojej opinii… nijakie. Tak samo jest tutaj – histeryczne miauczenie Jonathana Davisa i gitary Heada, Munky’ego i Fieldy’ego wprowadzają tylko niepotrzebne zamieszanie na po prostu słabym kawalku. Wyszło z „End of Time” tyle dobrego, że można sobie zażartować, że w muzycznej konfrontacji Jonathan Davis kontra Jonathan Davis zwyciężył Jonathan Davis.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6236","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

06. DMX & Marilyn Manson – The Omen (Damien II) (z albumu “Flesh of My Flesh, Blood of My Blood”, 1998)

Szczerze uwielbiam pierwszy album DMX’a, “It’s Dark and Hell is Hot”, a szczególnie kawałek „Damien” na fenomenalnym beacie Dame’a Grease’a. Opowieść X’a o wejściu w komitywę z diabłem Damienem (Damien=Daemon – genialne w swej prostocie) naprawdę pozwala poczuć się nieswojo…. Jak pewnie wiecie, „Damien” to tylko część pierwsza trylogii utworów. Już na drugim albumie X zaprezentował Part II, nazwany „The Omen”, z featuringiem… samego Marilyna Mansona? O kurde, ziomeczki, przecież ten kawałek będzie tak zajebisty, że zmiecie wszystko!!! – tak pomyślałem w swej młodzieńczej naiwności. 'The Omen" rozczarowuje i to bardzo. Ale to nie wina X’a – choć wokal Damiena bardziej śmieszy niż straszy, tekstowo kawałek jest w porządku. Manson zapodaje demoniczny skrzek/szept w refrenie – rozczarowująco, ale jakoś tam brzmi. Utwór pada natomiast na pysk w sferze produkcyjnej – beat jest SŁABY. Niewiarygodny spadek jakości po świetnym „Damienie”, nędzne werble, przeszkadzające szepty i jakieś tam elektroniczne pitu-pitu… Kto jest winowajcą? Nie kto inny, lecz Swizz Beatz, który jeszcze w tym rankingu się pojawi.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6237","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

05. KRS-One, Harmony & Michael Stipe – Civilization vs. Technology (z albumu “H.E.A.L. – Civilization vs. Technology”, 1991)

Skłamałem nieco, pisząc w pierwszej części tego rankingu, że gościć będziemy ponownie świętej pamięci kapelę R.E.M., tym razem w sali niesławy…Nie do końca - ale mamy za to wokalistę tego zasłużonego zespołu, Michaela Stipe’a, który raz jeszcze, po baaardzo słabym „Radio Song” zjednoczył z siły z Tha Teacha. W kooperacji jeszcze gorszej…. „Civilization vs. Technology” to po prostu bałagan, kawałek, który muzycznie nie może się zdecydować, czy być subtelnym podkładem ze smyczkami dla śpiewu Harmony, czy mocnym beatem pod żywiołowe rapy Krisa, czy rockowym akompaniamentem pod Stipe’a. Koniec końców utwór łączy w sobie wszystkie wymienione „fazy” – z mizernym efektem. Do tego dochodzi nieznośne, powtarzam – NIEZNOŚNE nauczanie KRS’a o dbaniu o środowisko oraz rzecz najgorsza – wokal Stipe’a. Mike, co się stało, u diabła? Mimo że fanem R.E.M. nigdy nie byłem i nie będę, lubię charakterystyczny głos Michaela, ale tutaj brzmi on tragicznie – tak jakby Stipe stawił się w studiu nagraniowym, by zostać znienacka ogłuszonym, związanym i torturowanym, podczas gdy dźwiękowiec nagrywał jego krzyki. Cienizna. 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6238","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

04. Limp Bizkit, Birdman, Flo Rida & Caskey – Sunshine (z albumu “Rich Gang”, 2013)

Jeśli jest coś, co wyniosłem z “lektury” ostatniego albumu Limp Bizkit (oprócz krwawiącego czoła od bezsilnego walenia łbem o ścianę), to jest to przekonanie, że Fred Durst + autotune = apokalipsa. Miałem nadzieję, że kawałek „Autotunage” był tylko muzycznym żartem. Próżne okazały się moje nadzieje, jak pokazuje „Sunshine”. Nie będę zagłębiał się w zwrotki Birdmana, Flo Ridy i Caskeya (…kto to jest Caskey?), których poziom jest tak niski, że można się o niego potknąć – powiem tylko, że to prawdopodobnie NAJGORSZY utwór, jaki kiedykolwiek słyszałem, pod którym podpisał się zespół Limp Bizkit (Zaraz, ale czy w ogóle w „Sunshine” gra cała kapela? Przecież słyszę tylko ohydny refren Dursta)…

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6239","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

03. Handsome Boy Modeling School feat. Chino Moreno (The Deftones), El-P & Cage – The Hours (z albumu “White People”, 2004)

Ah, tak. Handsome Boy Modeling School. Dawny kolaboracyjny projekt Dana the Automatora i Prince Paula przyniósł słuchaczom dwa arcyciekawe albumy, pełne zaskakujących tracków, wykraczających poza ramy “zwykłego hip-hopu”. Szczególnie drugi (i ostatni album) duetu, „White People”, wypełniony był po brzegi takimi utworami – na jakim bowiem hip-hopowym albumie można usłyszeć obok RZA, De La Soul, Del the Funkee Homosapiena – takich gości jak The Mars Volta, John Oates czy Jego Wysokość Mike Patton? Generalnie album trzyma wysoki poziom, z jednym wyjątkiem – „The Hours”. Kawałek typu „Co ja do cholery usłyszałem?!” na pokładzie z El-P, Cage’em i Chino Moreno z Deftonesów – po takim składzie nie spodziewam się łatwego w odbiorze utworu… Ale nie spodziewam się też kompletnego, asłuchalnego hałasu!Wszystko to przez Chino Moreno, którego wokal jest po prostu NAJGORSZY. Zupełnie, jakby Chino podczas nagrań nagle oszalał i zaczął wyć na całe gardło, próbując słowa „the hours” zaśpiewać na kilkanaście sposobów naraz, a wszyscy inni muzycy byli zbyt przestraszeni, żeby się do niego zbliżyć. Słuchać tylko na własną odpowiedzialność.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6240","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

02. Kid Cudi feat. Michael Bolton & King Chip – Afterwards (Bring Yo Friends) (z albumu “indicud”, 2013)

Michael Bolton. To nazwisko powoduje albo pusty śmiech, albo zgrzytanie zębów u każdego fana muzyki. Nierozwiązaną do dziś zagadką pozostaje bowiem, jak ktoś mógł przejść z całkiem zgrabnej hardrockowej kapeli (Blackjack) do tworzenia tych mdłych, absolutnie obrzydliwych softrockowo-popowych balladek, wyśpiewywanych tym rozdzierającym bębenki głosem (pamiętacie to?)?. Kawałek nagrany wespół z Cudim włączałem więc pełen najgorszych obaw… Nie byłem jednak przygotowany na to, co usłyszałem. „Afterwards” popełnił najgorszą zbrodnię, jaką może popełnić kooperacja rapowo-rockowa. Jest śmiertelnie, bezbrzeżnie, niewiarygodnie NUDNY. To 9 minut (!!!!) nieustannego,  monotonnego łup-łup-łup, od czasu przetykanego (słabym, a jakże – a także dziwnie przytłumionym) wokalem Boltona, a od ok. 6 minuty – sennego, elektronicznego beatu. Zasnąłem 8 razy, próbując w całości przesłuchać ten kawałek – a jako fan prog rocka jestem przyzwyczajony do długaśnych utworów. Absolutnie odradzam przesłuchiwać ten ekwiwalent chińskiej wodnej tortury.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6241","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

01. Swizz Beatz feat. Metallica & Ja Rule – We Did It Again (z albumu “Presents G.H.E.T.T.O. Stories”, 2002)

De łorst. Upadek. Profanacja. Piekło. Przyczynek do powstania obydwu rankingów. Muzyczne kalectwo na każdym możliwym poziomie… Po prostu… wow. So, Swizz, we meet again. Jeśli naprawdę myślałeś, że ohydny, ochrypły głos Ja Rule’a idealnie nadaje się pod ciężkie riffy Metalliki – to myliłeś się NIEWIARYGODNIE grubo. Ja Rule wyje odrażająco (nie, you’re not a rock star – nawet nie myśl o tym, Ja), podczas gdy ekipa Hetfielda zapodaje ociężały, nie mogący określić, jakim tempem iść podkład. Nie wspomnę już o beznadziejnych wstawkach samego Hetfielda. Po prostu… zabierzcie to ode mnie w cholerę. Swizz musiał pomyśleć to samo, bo nie mogę znaleźć ani śladu jego obecności na tym kawałku (chociaż to może już ja ogłuchłem od prób jego przesłuchania). Nie tykać nawet kijem. 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6242","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Wyróżnienie specjalne – The Flaming Lips feat. Ke$ha, Biz Markie & Hour of the Time Majesty 12 – 2012 (You Should Be Upgraded) (z albumu “The Flaming Lips and Heady Fwends", 2012)

Znalazłem. Sam w to nie wierzę, że znalazłem utwór gorszy niż bękart Hetfielda i Ja Rule’a. Mój zmysł słuchowy zdaje się wylewać krwistym potokiem przez uszy, ale znalazłem…. The Flaming Lips, znani z niedawnej „reedycji” Dark Side of the Moon Floydów, nagranej m.in. z Henrym Rollinsem, postanowili nagrać sobie kawałek o nazwie „2012 (You Should Be Upgraded)”. Po próbach przesłuchania jestem gotów się zgodzić z tym podtytułem – muszę jak najszybciej upgrade’ować zmysł słuchu, bo jego ośrodki we mnie całkowicie przez ten utwór umarły. Mdły, eksperymentalny, kaleczący uszy nagłymi, megagłośnymi uderzeniami gitar podkład pod topiące się w elektronicznym sosie słabe wokale Ke$hy i Wayne’a Coyne’a (…chyba). Ten kawałek jest tak ohydny, że z miejsca wrzuciłbym go na podium powyższego rankingu (w betonowych butach, dla pewności). Powstrzymała mnie od tego jedna rzecz, którą wyrażę w formie pytania…. GDZIE W TYM KAWAŁKU JEST BIZ MARKIE?! 

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"6243","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

 

]]>
Video Dnia: Run the Jewels "36' Chain"https://popkiller.kingapp.pl/2013-07-21,video-dnia-run-the-jewels-36-chainhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-21,video-dnia-run-the-jewels-36-chainJuly 21, 2013, 5:42 pmWojciech GraczykDlaczego: No to w końcu doczekaliśmy się klipu promującego moim zdaniem najlepszy materiał tego roku, czyli "Run the Jewels". Zobrazowany został kawałek "36' Chain". Teledysk jest pełny przerysowanej, grindhouse'owej przemocy. Dla fanów duetu mam dobrą wiadomość. Poza przyszłorocznym "R.A.P. Music 2" Killer Mike'a, duet szykuje też drugie "Run the Jewels". Tak w każdym razie napisał na swoim Twitterze El-P.Dlaczego: No to w końcu doczekaliśmy się klipu promującego moim zdaniem najlepszy materiał tego roku, czyli "Run the Jewels". Zobrazowany został kawałek "36' Chain". Teledysk jest pełny przerysowanej, grindhouse'owej przemocy. Dla fanów duetu mam dobrą wiadomość. Poza przyszłorocznym "R.A.P. Music 2" Killer Mike'a, duet szykuje też drugie "Run the Jewels". Tak w każdym razie napisał na swoim Twitterze El-P.

]]>
Killer Mike, El-P "Run the Jewels" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-10,killer-mike-el-p-run-the-jewels-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-10,killer-mike-el-p-run-the-jewels-recenzjaJuly 10, 2013, 10:29 amWojciech GraczykMuszę przyznać, że bardzo się ucieszyłem na wieść, że El-P i Killer mike mają wydać wspólny album. Brooklyńczyk wypuścił w ubiegłym roku kozackie „Cancer 4 Cure”, a raper z Atlanty nagrał jeden z trzech najlepszych krążków 2012 roku. Zresztą przy „R.A.P. Music” maczał palce El-P, tworząc w całości muzykę do tego dzieła i nawijając zwrotkę w „Butane (Championship Anthem)”. Chemia tych dwóch panów jest niewyobrażalna i dawała nadzieję, że wspólnie rapowany album będzie kandydatem do płyty roku. Odbiór „Killer Mike + El-P = Run the Jewels” (tak też jest określane to wydawnictwo) jest bardzo dobry, a w ocenach przebił obydwa zeszłoroczne, autorskie solówki raperów. Czy zasłużenie?„Killer Mike + El-P = Run the Jewels” to zaledwie 33 minuty. To nawet krócej niż “Illmatic”. Na szczęście tak krótka płyta równa się temu, że znajduje się na niej sama esencja, bez zbędnych wypełniaczy, a same utwory mają idealną długość. Nie są ani za krótkie (więc nie pozostaje niedosyt, że mogliby pociągnąć dłużej), ani nie nużą niepotrzebnymi dodatkami, które sztucznie rozciągają kawałki. A mamy ich 10. Jest ich więc mniej niż na „Cancer 4 Cure” i „R.A.P. Music”. Szczerze mówiąc, znając talent obydwu person, to dało się wrzucić jeszcze parę numerów i krążek pewnie nie straciłby na wartości - ale nie ma co narzekać.Budowa utworów jest bardzo ciekawa. Raperzy próbują odbijać od schematycznego układu - jedna zwrotka jeden raper, a druga inny raper. Obydwaj rapują w numerach zazwyczaj po kilka krótkich zwrotek, składających się czasem z zaledwie 4 wersów (zamknięcie „Run the Jewels” przez Killer Mike’a). Daje to fajny efekt przypominający choćby to co robili Beastie Boys. Oczywiście standardowy podział zwrotek też się tu znajduje, ale jak już mówiłem nie jest dominujący. W samych tekstach dużo tłustego bragga, opowieści z getta (Mike) i trochę odniesień do swojego życia. Mamy tu również zaczepkę w stronę Jiggi, Westa i Diddy’ego. Jay i Puff są wspomnieni jako osoby, raperzy, którzy uniknęli więzienia za swoje przestępstwo i są w stawiani w opozycji do Shyne’a. Watch the Throne dostają mocnymi aluzjami od Zabójczego Mike’a w kawałku „Sea Legs”:„There will be no respect for The ThronesNo master mastered these bonesYour idols all are my rivalsI rival all of your idolsI stand on towers like Eiffel, I rifle down all your idolsNiggas will perish in Paris, niggas is nothing but parrots”Gdybym miał scharakteryzować style obydwu Panów, to El-P jest tym bardziej stonowanym w nawijce, a Mike ciśnie do mikrofonu, jakby miał go zaraz rozwalić ("Big beast in a cage with a heart full of rage, it seems I can't behave"). Zresztą progres jaki poczynił raper z Atlanty jest oszałamiający. Obydwa „ I Pledge Allegiance to the Grind” były po prostu fajne. Recenzowane przeze mnie „Pl3dge” było już sporym krokiem do przodu, ale rozwój i pokaz charyzmy jaki pokazał w „R.A.P. Music” opuszczał szczęki wszystkim, którzy się z nim zapoznali. Odnoszę wrażenie, że propsy za album z 2012 podziałały na Mike’a mobilizująco. Mam takie odczucie, że w końcu uwierzył, że może być wielkim raperem i nie jest skazany na stanie w cieniu bardziej znanych kolegów z Dungeon Family. Nawet Big Boi musi uznać jego wyższość w „Banana Cliper” (mimo, że za linjkę “Now it's true, niggas are simply simple minded simple Simons, Being dumbed down by the local radio stations by designing” należy mu się wielki ukłon szacunku).El-P za to zszedł na ziemię i trochę uczłowieczył swój rap. Początek tego można było usłyszeć na ostatniej solówce, a na "Run the Jewelz" z powodzeniem to kontynuuje. Jego teksty nie są już tak odjechane jak na dawnych krążkach. Za to sporo u niego mocnych punchy, ale nawiniętych w mało agresywny sposób. MC z Brooklynu nawija spokojnie, bez emocji, pokazując swoją wyższość nad innymi i jest w tym cholernie przekonywujący. Zdarza mu się co prawda podkręcić tempo nawijek, ale jest to raczej wyjątek od reguły. Zresztą trzeba oddać, że przyśpieszenia w jego wydaniu są naprawdę na wysokim poziomie. Nie jest to może tak mordercze tempo jak u Tech N9ne'a, ale jest szybko i czysto pod względem dykcji.Raper i producent z Nowego Jorku to geniusz jeśli chodzi o tworzenie bitów. Zresztą swoje produkcja sam najlepiej zilustrował w kawałku „Run the Jewels”:„I don't wanna sound unkind but the sounds I make are the sounds of the hounds that are howlinUnder your bed I'm here growling,Same time under the blanket you're cowering”Kiedy West próbuje wejść z “Yeezusem” do grona industrial-hip-hopu, śmiało sięgając po ostrą elektronikę, zżynając przy tym sporo patentów od Deathgrips, El-P robi podkłady zimne, odarte z uczuć, ale przy tym melodyjne. Bliżej im do tych z „Cancer 4 Cure” niż ostatniej płyty reprezentanta Atlanty. Jest tu zimna elektronika bez żadnych południowo brzmiących dźwięków jak to było np. "Willie Burke Sherwood". Została ona za to wzbogacona czy to o trąbkę, czy gitarowy riff.Jak już wspomniałem we wstępie, chemia między obydwoma panami nie ma sobie równych. Mike nawet nawinął: “Producer gave me a beat, Said it's the beat of the year, I said El-P didn't do it, So get the fuck outta here”, co bardzo plastycznie charakteryzuje relacje i szacunek jakim darzą się raperzy. Niestety “Killer Mike + El-P = Run the Jewels” ma tego pecha, że autorami krążka są raperzy stroniący od fleszy błysków. Przez to niestety nie porwie mas i jest skazane na kiepską sprzedaż. Szczególnie, że w podobnym okresie wyszły też krążki Wale’a, Millera no i „Yeezus”, które popularnością przyćmią dzieło duetu z Atlanty i Nowego Jorku. Szkoda, bo płyta El-P i Mike’a jest w tym gronie moim numerem jeden i nie mogę jej wystawić niczego innego, jak 5 z plusem. Muszę przyznać, że bardzo się ucieszyłem na wieść, że El-P i Killer mike mają wydać wspólny album. Brooklyńczyk wypuścił w ubiegłym roku kozackie „Cancer  4 Cure”, a raper z Atlanty nagrał jeden z trzech najlepszych krążków 2012 roku. Zresztą przy „R.A.P. Music” maczał palce El-P, tworząc w całości muzykę do tego dzieła i nawijając zwrotkę w „Butane (Championship Anthem)”. Chemia tych dwóch panów jest niewyobrażalna i dawała nadzieję, że wspólnie rapowany album będzie kandydatem do płyty roku. Odbiór „Killer Mike + El-P = Run the Jewels” (tak też jest określane to wydawnictwo) jest bardzo dobry, a w ocenach przebił obydwa zeszłoroczne, autorskie solówki raperów. Czy zasłużenie?

„Killer Mike + El-P = Run the Jewels” to zaledwie 33 minuty. To nawet krócej niż “Illmatic”. Na szczęście tak krótka płyta równa się temu, że znajduje się na niej sama esencja, bez zbędnych wypełniaczy, a same utwory mają idealną długość. Nie są ani za krótkie (więc nie pozostaje niedosyt, że mogliby pociągnąć dłużej), ani nie nużą niepotrzebnymi dodatkami, które sztucznie rozciągają kawałki. A mamy ich 10. Jest ich więc mniej niż na „Cancer 4 Cure” i „R.A.P. Music”. Szczerze mówiąc, znając talent obydwu person, to dało się wrzucić jeszcze parę numerów i krążek pewnie nie straciłby na wartości - ale nie ma co narzekać.

Budowa utworów jest bardzo ciekawa. Raperzy próbują odbijać od schematycznego układu - jedna zwrotka jeden raper, a druga inny raper. Obydwaj rapują w numerach zazwyczaj po kilka krótkich zwrotek, składających się czasem z zaledwie 4 wersów (zamknięcie „Run the Jewels” przez Killer Mike’a). Daje to fajny efekt przypominający choćby to co robili Beastie Boys. Oczywiście standardowy podział zwrotek też się tu znajduje, ale jak już mówiłem nie jest dominujący. W samych tekstach dużo tłustego bragga, opowieści z getta (Mike) i trochę odniesień do swojego życia. Mamy tu również zaczepkę w stronę Jiggi, Westa i Diddy’ego. Jay i Puff są wspomnieni jako osoby, raperzy, którzy uniknęli więzienia za swoje przestępstwo i są w stawiani w opozycji do Shyne’a. Watch the Throne dostają mocnymi aluzjami od Zabójczego Mike’a w kawałku „Sea Legs”:

There will be no respect for The Thrones
No master mastered these bones
Your idols all are my rivals
I rival all of your idols
I stand on towers like Eiffel, I rifle down all your idols
Niggas will perish in Paris, niggas is nothing but parrots

Gdybym miał scharakteryzować style obydwu Panów, to El-P jest tym bardziej stonowanym w nawijce, a Mike ciśnie do mikrofonu, jakby miał go zaraz rozwalić ("Big beast in a cage with a heart full of rage, it seems I can't behave"). Zresztą progres jaki poczynił raper z Atlanty jest oszałamiający. Obydwa „ I Pledge Allegiance to the Grind” były po prostu fajne. Recenzowane przeze mnie „Pl3dge” było już sporym krokiem do przodu, ale rozwój i pokaz charyzmy jaki pokazał w „R.A.P. Music” opuszczał szczęki wszystkim, którzy się z nim zapoznali. Odnoszę wrażenie, że propsy za album z 2012 podziałały na Mike’a mobilizująco. Mam takie odczucie, że w końcu uwierzył, że może być wielkim raperem i nie jest skazany na stanie w cieniu bardziej znanych kolegów z Dungeon Family.  Nawet Big Boi musi uznać jego wyższość w „Banana Cliper” (mimo, że za linjkę “Now it's true, niggas are simply simple minded simple Simons, Being dumbed down by the local radio stations by designing” należy mu się wielki ukłon szacunku).

El-P za to zszedł na ziemię i trochę uczłowieczył swój rap. Początek tego można było usłyszeć na ostatniej solówce, a na "Run the Jewelz" z powodzeniem to kontynuuje. Jego teksty nie są już tak odjechane jak na dawnych krążkach. Za to sporo u niego mocnych punchy, ale nawiniętych w mało agresywny sposób. MC z Brooklynu nawija spokojnie, bez emocji, pokazując swoją wyższość nad innymi i jest w tym cholernie przekonywujący. Zdarza mu się co prawda podkręcić tempo nawijek, ale jest to raczej wyjątek od reguły. Zresztą trzeba oddać, że przyśpieszenia w jego wydaniu są naprawdę na wysokim poziomie. Nie jest to może tak mordercze tempo jak u Tech N9ne'a, ale jest szybko i czysto pod względem dykcji.

Raper i producent z Nowego Jorku to geniusz jeśli chodzi o tworzenie bitów. Zresztą swoje produkcja sam najlepiej zilustrował w kawałku „Run the Jewels”:

I don't wanna sound unkind but the sounds I make are the sounds of the hounds that are howlin
Under your bed I'm here growling,
Same time under the blanket you're cowering

Kiedy West próbuje wejść z “Yeezusem” do grona industrial-hip-hopu, śmiało sięgając po ostrą elektronikę, zżynając przy tym sporo patentów od Deathgrips, El-P robi podkłady zimne, odarte z uczuć, ale przy tym melodyjne. Bliżej im do tych z „Cancer 4 Cure” niż ostatniej płyty reprezentanta Atlanty. Jest tu zimna elektronika bez żadnych południowo brzmiących dźwięków jak to było np. "Willie Burke Sherwood". Została ona za to wzbogacona czy to o trąbkę, czy gitarowy riff.

Jak już wspomniałem we wstępie, chemia między obydwoma panami nie ma sobie równych. Mike nawet nawinął: “Producer gave me a beat, Said it's the beat of the year, I said El-P didn't do it, So get the fuck outta here”, co bardzo plastycznie charakteryzuje relacje i szacunek jakim darzą się raperzy. Niestety “Killer Mike + El-P = Run the Jewels” ma tego pecha, że autorami krążka są raperzy stroniący od fleszy błysków. Przez to niestety nie porwie mas i jest skazane na  kiepską sprzedaż. Szczególnie, że w podobnym okresie wyszły też krążki Wale’a, Millera no i „Yeezus”, które popularnością przyćmią dzieło duetu z Atlanty i Nowego Jorku. Szkoda, bo płyta El-P i Mike’a jest w tym gronie moim numerem jeden i nie mogę jej wystawić niczego innego, jak 5 z plusem.

]]>
El-P + Killer Mike = Run the Jewels - premiera i odsłuch całościhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-27,el-p-killer-mike-run-the-jewels-premiera-i-odsluch-caloscihttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-27,el-p-killer-mike-run-the-jewels-premiera-i-odsluch-calosciJune 27, 2013, 12:52 pmWojciech GraczykOto i jest. Jedno z najbardziej oczekiwanych przeze mnie wydawnictw tego roku już się ukazało. "Run the Jewels", bo o nim mowa, jest darmowym krążkiem, który możecie ściągnąć w mp3. Znajduje się na nim 10 utworów, wyprodukowanych przez El-P. Rap jest dziełem brooklyńczyka i Killer Mike'a. Na mikrofonie można też usłyszeć Untli the Ribbon Breaks, Big Boia i Prince Paula.Jeśli jesteście kolekcjonerami płyt, to Panowie wyszli na przeciw Waszym oczekiwaniom. Do kupienia jest wersja cd i vinylowa. Możecie sprawdzić to tutaj. Pod tym linkiem, po kliknięciu na ikonkę "Get it now", możecie ściągnąć płytę. Musicie przy tym podać swój adres e-mail. Poniżej playlista całego krążka.Oto i jest. Jedno z najbardziej oczekiwanych przeze mnie wydawnictw tego roku już się ukazało. "Run the Jewels", bo o nim mowa, jest darmowym krążkiem, który możecie ściągnąć w mp3. Znajduje się na nim 10 utworów, wyprodukowanych przez El-P. Rap jest dziełem brooklyńczyka i Killer Mike'a. Na mikrofonie można też usłyszeć Untli the Ribbon Breaks, Big Boia i Prince Paula.

Jeśli jesteście kolekcjonerami płyt, to Panowie wyszli na przeciw Waszym oczekiwaniom. Do kupienia jest wersja cd i vinylowa. Możecie sprawdzić to tutaj. Pod tym linkiem, po kliknięciu na ikonkę "Get it now", możecie ściągnąć płytę. Musicie przy tym podać swój adres e-mail. Poniżej playlista całego krążka.

]]>
Run The Jewels "Get It" - nowy utwórhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-01,run-the-jewels-get-it-nowy-utworhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-05-01,run-the-jewels-get-it-nowy-utworMay 1, 2013, 8:41 amWojciech GraczykUbiegłoroczne "R.A.P. Music" Killer Mike'a to był popis chemii między nim, a reprezentującym Brooklyn El-P. Mimo, że raper z Atlanty przez wiele lat był w cieniu, to wydawnictwo dało mu popularność i wysokie miejsca na listach podsumowujących 2012. Poniższy utwór to kontynuacja współpracy i obranego kierunku muzycznego duetu. Kawałek ten promuje nadchodzący małymi krokami darmowy, wspólny album obu Panów. Nie mogę się doczekać. Ubiegłoroczne "R.A.P. Music" Killer Mike'a to był popis chemii między nim, a reprezentującym Brooklyn El-P. Mimo, że raper z Atlanty przez wiele lat był w cieniu, to wydawnictwo dało mu popularność i wysokie miejsca na listach podsumowujących 2012. Poniższy utwór to kontynuacja współpracy i obranego kierunku muzycznego duetu. Kawałek ten promuje nadchodzący małymi krokami darmowy, wspólny album obu Panów. Nie mogę się doczekać.

 
]]>
Stalley, Gavlyn, Yarah Bravo, El-P i B.O.K. na Hip Hop Kempie 2013!https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-19,stalley-gavlyn-yarah-bravo-el-p-i-bok-na-hip-hop-kempie-2013https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-19,stalley-gavlyn-yarah-bravo-el-p-i-bok-na-hip-hop-kempie-2013April 19, 2013, 2:01 pmAdmin stronyLine up tegorocznego Hip Hop Kempu nabiera coraz większych rumieńców. Dowiedzieliśmy się już, że w Hradec wystąpią Kendrick Lamar, Oddissee & Apollo Brown, El-P oraz Bisz i B.O.K. Dziś do zestawu dołączają reprezentant Maybach Music Group - Stalley oraz kolektyw Organized Threat w składzie Gavlyn, Poetic Death, Yarah Bravo, DJ Dubplates, DJ Mike Steez! Poniżej jeden z klipów Stalleya.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3932","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Line up tegorocznego Hip Hop Kempu nabiera coraz większych rumieńców. Dowiedzieliśmy się już, że w Hradec wystąpią Kendrick Lamar, Oddissee & Apollo Brown, El-P oraz Bisz i B.O.K. Dziś do zestawu dołączają reprezentant Maybach Music Group - Stalley oraz kolektyw Organized Threat w składzie Gavlyn, Poetic Death, Yarah Bravo, DJ Dubplates, DJ Mike Steez! Poniżej jeden z klipów Stalleya.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"3932","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Run the Jewels "Banana Clipper" ft. Big Boi - nowy numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-02,run-the-jewels-banana-clipper-ft-big-boi-nowy-numerhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-02,run-the-jewels-banana-clipper-ft-big-boi-nowy-numerJune 2, 2013, 5:24 pmWojciech GraczykUbiegłoroczne wydawnictwa El-P i Killer Mike'a mocno namieszały w końcoworocznych rankingach. Współpraca obydwu Panów na "R.A.P. Music" dała w końcu należytą popularność Zabójczemu Mike'owi. W tym roku obydwaj panowie mają wypuścić darmowe wydawnictwo pod szyldem Run the Jewels. Nie będzie to kolaboracja na zasadzie Mike rapuje, a El-P robi bity. Obydwaj raperzy nagrają swoje wersy pod bity reprezentanta Brooklynu. Pierwszym kawałkiem promującym był "Get It". Teraz czas na "Banana Clipper", gdzie duet wspiera Big Boi. Ubiegłoroczne wydawnictwa El-P i Killer Mike'a mocno namieszały w końcoworocznych rankingach. Współpraca obydwu Panów na "R.A.P. Music" dała w końcu należytą popularność Zabójczemu Mike'owi. W tym roku obydwaj panowie mają wypuścić darmowe wydawnictwo pod szyldem Run the Jewels. Nie będzie to kolaboracja na zasadzie Mike rapuje, a El-P robi bity. Obydwaj raperzy nagrają swoje wersy pod bity reprezentanta Brooklynu. Pierwszym kawałkiem promującym był "Get It". Teraz czas na "Banana Clipper", gdzie duet wspiera Big Boi.

 

 
 
]]>
Ill Bill "Served Heads of State" feat. El-P - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-10-31,ill-bill-served-heads-of-state-feat-el-p-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-10-31,ill-bill-served-heads-of-state-feat-el-p-singielOctober 31, 2012, 12:44 pmRafał PorosJuż 13-ego stycznia swoją premierę mieć będzie kolejny w dorobku krążek autorstwa Ill Billa. Materiał noszący nazwę "The Grimy Awards" promowany od wczoraj jest singlem "Served Heads of State" gdzie gościnnie udzielił się sam El-P (również i autor podkładu). Na nadchodzącym albumie rapera pojawią się m.in. O.C., Cormega, Meyhem Lauren, Q-Unique, Shabazz the Disciple oraz Lil Fame, natomiast swe produkcje podłożą DJ Premier, DJ Muggs, Pete Rock, Large Professor i inni."time to clean our house and take our corner back / put a message in the music - this is more than rap"Już 13-ego stycznia swoją premierę mieć będzie kolejny w dorobku krążek autorstwa Ill Billa. Materiał noszący nazwę "The Grimy Awards" promowany od wczoraj jest singlem "Served Heads of State" gdzie gościnnie udzielił się sam El-P (również i autor podkładu). Na nadchodzącym albumie rapera pojawią się m.in. O.C., Cormega, Meyhem Lauren, Q-Unique, Shabazz the Disciple oraz Lil Fame, natomiast swe produkcje podłożą DJ Premier, DJ Muggs, Pete Rock, Large Professor i inni.
"time to clean our house and take our corner back / put a message in the music - this is more than rap"

]]>
El-P "Cancer For Cure" - album już w majuhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-03-16,el-p-cancer-for-cure-album-juz-w-majuhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-03-16,el-p-cancer-for-cure-album-juz-w-majuMarch 16, 2012, 7:00 pmRafał PorosDziwactwo, kakofonia, męka, chujnia - z wieloma określeniami dotyczącymi muzyki El'a zdążyłem się spotkać. Z żadną z nich się nie zgadzam. Bity, które tworzy ten nowojorczyk, są na swój sposób "głębokie" i "tajemnicze". Za mikrofonem radzi on sobie równie dobrze. Panie i Panowie, już za trochę ponad 2 miesiące na sklepowych półkach pojawi się jego kolejny krążek. Jak na dzień dzisiejszy, niestety, nie znamy zbyt wielu szczegółów dotyczących majowego wydawnictwa. Tak- majowego. "Cancer For Cure" zostanie wydane 22-ego dnia maja nakładem wytwórni Fat Possom Records. Gościnnie usłyszymy na nim również osoby takie jak m.in.: Paul Banks, Danny Brown, Killer Mike, Nick Diamonds, Mr. Muthafuckin' eXquire.Pierwszym singlem zapowiadającym tenże projekt jest kawałek "The Full Retard". Sprawdźcie go poniżej."Got a strain un-contained that could turn parade zombie / Walk with an army on me, stalked by the harm and armor posse"Przypominam również o innym, nadchodzącym projekcie El'a zatytułowanym "R.A.P. Music". Będzie to owoc jego współpracy z Killer Mikiem.

Dziwactwo, kakofonia, męka, chujnia - z wieloma określeniami dotyczącymi muzyki El'a zdążyłem się spotkać. Z żadną z nich się nie zgadzam. Bity, które tworzy ten nowojorczyk, są na swój sposób "głębokie" i "tajemnicze". Za mikrofonem radzi on sobie równie dobrze. Panie i Panowie, już za trochę ponad 2 miesiące na sklepowych półkach pojawi się jego kolejny krążek.

Jak na dzień dzisiejszy, niestety, nie znamy zbyt wielu szczegółów dotyczących majowego wydawnictwa. Tak- majowego. "Cancer For Cure" zostanie wydane 22-ego dnia maja nakładem wytwórni Fat Possom Records.

Gościnnie usłyszymy na nim również osoby takie jak m.in.: Paul Banks, Danny Brown, Killer Mike, Nick Diamonds, Mr. Muthafuckin' eXquire.

Pierwszym singlem zapowiadającym tenże projekt jest kawałek "The Full Retard". Sprawdźcie go poniżej.



"Got a strain un-contained that could turn parade zombie / Walk with an army on me, stalked by the harm and armor posse"

Przypominam również o innym, nadchodzącym projekcie El'a zatytułowanym "R.A.P. Music". Będzie to owoc jego współpracy z Killer Mikiem.

]]>