Lil Jon - mimo że to w pewnym sensie muzyczny odkrywca (odegrał przecież znaczącą rolę przy narodzinach podgatunku rapu zwanego crunkiem) - nazywany jest przez wielu kolejnym terrorystą z Południa, który planował zamach na hip-hop. Przesada. Jasne, można tworzonej przezeń muzyki najzwyczajniej w świecie nie lubić, to rzecz normalna i zrozumiała, ale żeby od razu mieszać go z błotem i nazywać rapowym kaleką - to już rzecz mocno niesprawiedliwa.
Przecież mało kto tworzy coś zupełnie nowego, świeżego, dotąd niesłyszanego. Większość muzyków po prostu naśladuje, czy lepiej: działa w konwencji wcześniej już odkrytej, doskonale wszystkim znanej. Lil Jon natomiast - przy pomocy, o czym warto pamiętać, panów z Three 6 Mafia - zaproponował światu crunk. I właśnie dlatego zasługuje przynajmniej na odrobinę szacunku. Sam również nie jestem jakimś maniakalnym fanem ani twórczości reprezentanta Atlanty, ani crunku jako takiego, na południu Stanów Zjednoczonych działy się rzeczy dużo ciekawsze, ale do niektórych utworów z bogatego dorobku tego rapera/producenta powracam regularnie i darzę sympatią - przykładem (wiem, mało oryginalnym) niech będzie megahit "Get Low" z płyty "Kings Of Crunk".
Natknąłem się ostatnio - przypadkiem - na skompilowaną przez serwis VladTv listę stu najlepszych hip-hopowych utworów amerykańskiego Południa (link). Lista jak lista, sporo nieuniknionych oczywistości, sporo również wyborów dość kontrowersyjnych, osobiście ułożyłbym ją pewnie nieco inaczej, ale do rzeczy. Otóż, moją uwagę przykuł fakt, że jednym z najczęściej pojawiających się w rankingu artystów, był niejaki Jonathan Smith, znany szerzej jako Lil Jon.
A przecież nie cieszy się on, delikatnie mówiąc, wielkim uznaniem. Kojarzony przede wszystkim z jazgotliwego głosu i niespecjalnie erudycyjnych tekstów, nigdy nie należał do grona największych pupilków słuchaczy hip-hopu. Cóż, przynajmniej jeśli chodzi o tych, powiedzmy, "twardogłowych" fanów rapu; bo już ci nakierowani raczej na brzmienia hitowo-imprezowe zdawali się Lil Jona wręcz uwielbiać - czy to dzięki swoim solowym dokonaniom, czy wysyłanym innym artystom produkcjom (m.in. "Yeah!" Ushera czy "Goodies" Ciary). Można śmiało powiedzieć, że swego czasu był jednym z królów muzycznego mainstreamu. Dziś już, zaznaczmy, nieco zapomnianym.
Ale redaktorzy VladTv wciąż pamiętają. Ich ranking zawiera aż cztery numery pochodzące z płyt Lil Jona (tworzonych wraz z ekipą The East Side Boyz), a także kilka innych, przy których maczał palce - odpowiadając za warstwę muzyczną, konkretnie.
Znalazło się tam miejsce m.in. dla bodaj największego hitu w dyskografii Lil Jona, utworu "Get Low". Podobnie jak to ma miejsce w przypadku samego crunku, zdania na temat numeru mogą być - i są - podzielone. Siebie umiejscowiłbym gdzieś pośrodku: nie jest to być może typ muzyki, w której zasłuchiwałbym się nałogowo, ale z drugiej strony - zupełnie nie przeszkadza mi mainstream w takim wydaniu. A Wam?
Komentarze