Newsem dzisiejszego dnia była z pewnością nagła i niespodziewana śmierć Tim Doga, która sprawiła że prawie zapomniałem o innym ważnym wydarzeniu w historii hip-hopu, jakie rozegrało się 15 lutego 1999 roku. Wtedy, 14 lat temu odeszła od nas inna wielka postać, czyli Lamont Coleman - znany wszystkim słuchaczom jako Big L.
Będący u wrót wielkiej kariery raper z Harlemu, został zastrzelony przez niezidentyfikowanego sprawcę, którego nie udało się do dzisiaj odnaleźć. Tym samym, podzielił los innych czarnoskórych muzyków jak Tupac Shakur czy Biggie Smalls, których zabójstwa również uszły ich mordercom płazem (chyba)...
Krążą plotki, że w chwili śmierci Big L był bliski podpisania kontraktu z wytwórnią Roc-A-Fella Records, co z pewnością wywindowało by jego karierę na nowe wyżyny. W czasie swojej krótkiej, aczkolwiek błyskotliwej kariery nagrał tylko jeden album - "Lifestylez ov da Poor & Dangerous", który jest dzisiaj uznawany za jeden z największych klasyków nowojorskiego hip-hopu lat 90-tych. I słusznie, bo Big L był artystą jaki rodzi się tylko raz na jedno pokolenie.
Nic więc dziwnego, że jeden ze swoich najlepszych (jeśli nie najlepszy) singli zatytułował zwyczajnie M.V.P. - "Most Valuable Poet". Podobnie jak Michael Jordan na parkietach NBA, taki i Big L w rap grze nie miał sobie równych (no może z wyjątkiem B.I.G. i Big Puna), jeśli chodzi o technikę rapowania i fruwjące w każdym kawałku pancze, przy których przeważnie kopara zjeżdżała aż do samej podłogi.
Chociaż "M.V.P." miało w założeniu być "komercyjnym" singlem, dzięki któremu twórczość L'a dotarła by do większego grona odbiorców - nie można mu w żadnym stopniu odmówić parania się półśrodkami i pójścia na łatwiznę, byle by tylko kawałek śmigał non-stop w radiu. Wprost przeciwnie, z technicznego punktu widzenia numer ma w sobie taką samą moc, jak wszystkie inne kawałka reprezentanta Harlemu ("L’s a clever threat, a lyricist who never sweat/Comparin’ yourself to me is like a Benz to a Chevrolet"). Do tego perfekcyjnie dobrana produkcja, którą dostarczył Salah komponuje się z tekstem jeszcze lepiej, niż albumowa wersja autorstwa Lord Finessa.
Właściwie to refren utworu perfekcyjnie podsumowuje cały kunszt twórczości 24-letniego rapera, który słusznie jest zaliczany do grona najbardziej utalentowanych artystów, jakich wydał na świat Hip-Hop.
If rap was a game, he'll be the M.V.P. - the most valuable poet on the M.I.C.
Big L Rest In Peace.
Komentarze