Szatt to producent ewidentnie znajdujący się na fali wznoszącej i nie ma się specjalnie czemu dziwić, kiedy słucha się jego najnowszych podkładów. Fanom znany m.in. ze współpracy z Nowokiem w ramach Nocnych Nagrań, ostatnio robi coraz więcej rzeczy solowo. Jedną z nich jest oczywiście płyta Ciry "Plastikowy Kosmos". Wszystkim, którzy nie kojarzą go jeszcze wystarczająco dobrze zapraszam też na oficjalny profil Soundcloud, gdzie znajduje się mnóstwo zajebistego materiału o którym mało kto wie. Warto też zwrócić uwagę na ultraklimatyczną zapowiedź albumu "Future Voices". Tymczasem oddaję mu głos i pięć pytań z cyklu Tak To Się Robi.
Od czego zaczynasz pracę nad bitem?
Nie stosuję określonego schematu produkcji bitu. Zaczynam od doboru perkusji, innym razem przeszukuję świeżo nabyte płyty winylowe w poszukiwaniu odpowiednich dla mnie sampli. Bywa też tak, że przez godzinę szukam szczególnych akordów na klawiszu, a że nie ukończyłem żadnej szkoły muzycznej, czasem jest to mozolna praca, by uzyskać satysfakcjonujący efekt. Najczęściej jednak pracę nad bitem rozpoczynam od zaparzenia kawy.
Starasz się możliwie dopracować i wzbogacać kompozycję czy szybko zaczynasz pracować nad nowym pomysłem?
Jeśli mam pomysł na dany numer, rozwijam go w największym stopniu moich możliwości w danej chwili. W sytuacji, w której czuję, że dalsze ‘dłubanie’ w projekcie nie ma sensu, zamykam sesję i wracam do tego po upływie np. kilku dni. W międzyczasie powstają nowe szkice, które mogą mnie nieraz zainspirować do ukończenia wcześniejszych produkcji. Reasumując, nie mam również w tej kwestii określonej zasady.
Samodzielne doskonalenie brzmienia czy oddanie mixu i masteringu w ręce ludziom, którzy znają się na nim najlepiej?
Myślę, że dobre brzmienie to ogromny plus dla twórców muzyki. Rola producenta nie powinna kończyć się na pocięciu sampli i dograniu bębnów. Własna ingerencja w brzmienie kształtuje oryginalność. Co za tym idzie, nie tylko sposób ułożenia, doboru perkusji/sampli, a brzmienie muzyki może sprawić, że producent staje się charakterystyczny i rozpoznawalny.
Praca nad albumem od początku do końca czy dzielenie przestrzeni muzycznej z innymi beatmakerami?
Bardzo lubię spójne projekty. Bywały sytuacje, w których zwyczajnie czułem, że moja muzyka nie pasuje do całości danego albumu. Dlatego też znacznie bardziej lubię w pewnym stopniu kreować klimat danego albumu/projektu.
Jak ustosunkujesz się do zdania "hajs za bit"?
Jeśli ktoś, wykorzystując moją muzykę, będzie sprzedawał własny album, zadba o dystrybucję w sklepach lub jakkolwiek będzie się na tym wzbogacał materialnie – myślę, że oczywistą sprawą jest, że również oczekuję wynagrodzenia za wykonaną pracę. Ludzie poświęcają wiele czasu na własną pasję, rezygnując przy tym z wielu innych zajęć, więc myślę, że ten sławny zwrot ‘chajs za bit’ to nic innego jak oddanie szacunku, docenienie twórczości. Mimo to nie mam problemu ze współpracą, w której wynagrodzeniem jest satysfakcja z owocu kolaboracji. Ważna jest po prostu dobra muzyka. A jeśli mam w ten sposób dorobić się nowego sprzętu – piękna sprawa.
Komentarze