Tegoroczny album Franka Ocean "channel ORANGE" można śmiało zakwalifikować jako jeden z najważniejszych albumów 2012 roku. Nowe światło rzucone na stare gatunki, połączenie lekkiego dziwactwa z talentem wagi ciężkiej. Niesamowite produkcje, brzmieniowa świeżość i przestrzeń zawarta w kapitalnie skomponowanych podkładach. Tak można dużo dłużej. Popularność jaka spadła na Franka po sukcesie pomarańczowego kanału zwróciła również uwagę innych reprezentantów świata sztuki. Mianowicia człowieka, który od wielu lat udowadnia, że filmy klasy B też mogą być sztuką, a ze swojego dziwactwa dał początek nurtowi w kinematografii. Quentin Tarantino chciał w nowym soundtracku numer Franka Oceana.
Do tego niestety nie dojdzie, choć Quentin skomplementował numer "Wiseman" jak się tylko dało. Kawałek, który możecie sprawdzić pod spodem ostatecznie nie trafi na OST filmu "Django Unchained". Powodem jest to, że Tarantino nie znalazł w filmie sceny do której jego zdaniem utwór by pasował. Reżyser napisał: "Frank Ocean wrote a fantastic ballad that was truly lovely and poetic in every way, there just wasn’t a scene for it. I could have thrown it in quickly just to have it, but that’s not why he wrote it and not his intention. So I didn’t want to cheapen his effort. But, the song is fantastic, and when Frank decides to unleash it on the public, they’ll realize it then". Dobrze, że numer nie przepadł jak ten z Nasem.
Komentarze