Długa droga z Nowego Orleanu do Kalifornii została troszkę skrócona dzięki kolaboracji dwójki rapowych reprezentantów swoich miejsc. Choć lokacje niewątpliwie zupełnie inne, to muzyka Alchemista i rap Curren$y nie wydawały się niemożliwe do połączenia. Przeciwnie. Przy odpowiedniej ilości uncji dobrego stuffu dogadanie się tych dwóch osobników wydawało się wręcz oczywiste, a współpraca na papierze wyglądała co najmniej okazale.
"Covert Coup" to dziesięć premierowych numerów w których "Waluta" rapuje na bitach ALC'a. Promujący płytę "Scottie Pippens" z Freddie Gibbsem jest dla mnie jednym z kandydatów do dziesiątki numerów 2011 roku. Jak z resztą?
Bywa grubo. Np. pierwszy wspólny numer Curren$y'ego i Prodigy'ego z Mobb Deepów - "The Type", trafia do mnie w stu procentach. "Smoke Break" na dość znanym, ale wciąż zajawkowym i pasującym tu jak ulał samplu relaksuje idealnie, i kiedy już trafi w głośniki raczej nie zostanie wyłączone, szczególnie, jeśli są to głośniki zwolennika delikatnego, przywołującego wakacyjny klimat rapu do którego Spitta zdążył nas przyzwyczaić. "Ventilation" swoją głębią i "odległym" klimatem mogłoby obdzielić pięć tego typu numerów. Całość płynie sobie przyjemnie, ale mimo to zostawia nas w przekonaniu, że to mógłby być materiał przynajmniej o klasę lepszy...
Ciężko byłoby narzekać na brak numerów, których wszyscy oczekiwaliśmy - chillujących, głębokich, leniwych. Oczywiście są, są dobre, ale pół godziny przelatuje, a zastanawiając się co po nich zapamiętaliśmy, przypominamy sobie przede wszystkim genialny singiel z Gibbsem... Takie numery jak "Blood, Sweat & Gears" czy "Life Instructions" ze Smoke DZA zasługują maksymalnie na określenie "spoko". Jak lecą nie wyłączysz, ale z koncentracją na nich problem masz na stówę, bo niespecjalnie wyróżniają się, szczególnie przy wspomnianych kozakach. Kalifornijski mistrz daje tutaj dowody na to, że takie określenie w stosunku do niego jest trafne, ale potrafi też zadziwić dziwacznymi perkusjami, sztampowym aranżem i samplem, który w połowie numeru zaczyna już wkurzać. Doliczcie do tego te jego przedziwne "FX", usunięte w tło dźwięki, które chyba mają tworzyć przestrzeń w bicie, a częściej wywołują wrażenie, że jest w nim "za dużo wszystkiego".
Spitta? Jest sobą. To trochę jak z Devinem, wyczekujesz na kolejne materiały, jarasz się nimi, mimo że doskonale wiesz co na nich usłyszysz. Jego flow pozornie przewidywalne w swoim lenistwie połączonym z jadakissowym głosem, w ogóle, ale to w ogóle się nie nudzi. Nie pytajcie mnie jak on to robi, ale to działa. Być może właśnie dlatego postawię temu materiałowi mocną czwórkę... Nawet jeśli znajdziecie tutaj parę zapełniaczy, to "Scottie Pippens", "The Type", "Smoke Break", "Ventilation" czy "Double 07" stanowią 50% tego materiału, a to numery pochłaniające słuchacza w całości. Kolejny materiał od Curren$y'ego do którego wracać będę regularnie. Jet Life!
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze