popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Alchemisthttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/18822/AlchemistNovember 14, 2024, 4:57 pmpl_PL © 2024 Admin stronyLarry June i The Alchemist szykują wspólny album - do sprawdzenia dwa singlehttps://popkiller.kingapp.pl/2023-02-18,larry-june-i-the-alchemist-szykuja-wspolny-album-do-sprawdzenia-dwa-singlehttps://popkiller.kingapp.pl/2023-02-18,larry-june-i-the-alchemist-szykuja-wspolny-album-do-sprawdzenia-dwa-singleFebruary 18, 2023, 1:49 amBartosz SkolasińskiLarry June i The Alchemist wypuścili dwa single z ich nadchodzącego wspólnego albumu. Właściwie wszystko, co wydaje raper z Bay Area, jest warte uwagi, więc czekamy na to, co tym razem przygotował.Krążek Larry'ego June'a i Alchemista będzie nosił tytuł "The Great Escape" i ukaże się już 31 marca. Pierwszym numerem, jaki wleciał, jest "60 Days". Larry nawija w nim o swoim luksusowym życiu i o tym, że "wiele może się zmienić w przeciągu sześćdziesięciu dni." Alchemist zaserwował tutaj oszczędny bit. Co ciekawe, sam także zalicza zwrotkę. Rapuje rzadko, więc tym bardziej warto to odnotować. Do utworu zrobiono teledysk nakręcony w malowniczej scenerii. Reżyserem obrazka jest Sean Kelly, który współpracował już z June'em przy okazji wideo do "On Me". Drugim singlem promującym płytę jest "89 Eartquake". Tekstowo kawałek też oscyluje wokół podobnych tematów, a jego tytuł nawiązuje do trzęsienia ziemi, jakie miało miejsce w 1989 roku w San Francisco. W 2022 Larry June wydał dwa albumy - zarejestrowane z Jay'em Worthym "2 P'z In A Pod" na bitach Seana House'a i solówkę "Spaceships On A Blade". Tutaj za produkcję obok wspomnianego House'a odpowiadali między innymi Cardo, Jake One, DJ Khalil czy DJ. Fresh, ale również The Alchemist, który zrobił bit do "Breakfast In Monaco". On w zeszłym roku też był mocno zajęty. Ukazał się jego album z Curren$ym "Contunuance" i wspólna płyta z Rocem Marciano "The Elephant Man's Bones". W jedną całość jako "The Alchmist Sandwich" zebrano także dwie epki "Lunch Meat" i "Bread" oryginalnie wypuszczone w 2018 roku.Sprawdź też: Flaga Polski przez pomyłkę w klipie Larry'ego June'a?Sprawdź też: Larry June i Cardo stworzyli idealny soundtrack na resztki lata (recenzja)Larry June i The Alchemist wypuścili dwa single z ich nadchodzącego wspólnego albumu. Właściwie wszystko, co wydaje raper z Bay Area, jest warte uwagi, więc czekamy na to, co tym razem przygotował.

Krążek Larry'ego June'a i Alchemista będzie nosił tytuł "The Great Escape" i ukaże się już 31 marca. Pierwszym numerem, jaki wleciał, jest "60 Days". Larry nawija w nim o swoim luksusowym życiu i o tym, że "wiele może się zmienić w przeciągu sześćdziesięciu dni." Alchemist zaserwował tutaj oszczędny bit. Co ciekawe, sam także zalicza zwrotkę. Rapuje rzadko, więc tym bardziej warto to odnotować. Do utworu zrobiono teledysk nakręcony w malowniczej scenerii. Reżyserem obrazka jest Sean Kelly, który współpracował już z June'em przy okazji wideo do "On Me".

Drugim singlem promującym płytę jest "89 Eartquake". Tekstowo kawałek też oscyluje wokół podobnych tematów, a jego tytuł nawiązuje do trzęsienia ziemi, jakie miało miejsce w 1989 roku w San Francisco.

W 2022 Larry June wydał dwa albumy - zarejestrowane z Jay'em Worthym "2 P'z In A Pod" na bitach Seana House'a i solówkę "Spaceships On A Blade". Tutaj za produkcję obok wspomnianego House'a odpowiadali między innymi Cardo, Jake One, DJ Khalil czy DJ. Fresh, ale również The Alchemist, który zrobił bit do "Breakfast In Monaco".

On w zeszłym roku też był mocno zajęty. Ukazał się jego album z Curren$ym "Contunuance" i wspólna płyta z Rocem Marciano "The Elephant Man's Bones". W jedną całość jako "The Alchmist Sandwich" zebrano także dwie epki "Lunch Meat" i "Bread" oryginalnie wypuszczone w 2018 roku.

Sprawdź też: Flaga Polski przez pomyłkę w klipie Larry'ego June'a?
Sprawdź też: Larry June i Cardo stworzyli idealny soundtrack na resztki lata (recenzja)

]]>
11 albumów z 2022 roku dla fanów klasycznego brzmieniahttps://popkiller.kingapp.pl/2023-03-05,11-albumow-z-2022-roku-dla-fanow-klasycznego-brzmieniahttps://popkiller.kingapp.pl/2023-03-05,11-albumow-z-2022-roku-dla-fanow-klasycznego-brzmieniaMarch 5, 2023, 12:00 pmBartosz SkolasińskiTrwa głosowanie na Popkillery 2023, więc przygotowałem krótkie zestawienie 11-stu klasycznie brzmiących płyt, wydanych w ubiegłym roku, które mogły wam umknąć w zalewie premier. Może na którąś akurat zdecydujecie się oddać głos! Miłej lektury.W zestawieniu ominąłem najgłośniejsze pozycje takie jak płyty Nasa, Cypress Hill, Snoop Dogga czy Logica, bo jeśli zaglądacie w ten artykuł to zapewne zdążyliście je już przesłuchać.Joey Bada$$ - 2000Joey wrócił po 5 latach przerwy - i to jak! Do pomocy nad sequelem swojego debiutanckiego mixtape'u "1999" zaprosił m.in. Statika Selektah a płyta aż kipi od klasycznego klimatu. Nie ma się też w ogóle wrażenia odgrzewania kotleta - bity nawiązują do brzmień przełomu wieków, ale pełno tu świeżej energii, mocnych linijek, lirycznego ognia i szczerych emocji. Świetny krążek i piękny ukłon dla brzmienia starego Nowego Jorku. [Mateusz Natali]Meyhem Lauren & Daringer "Black Vladimir"Meyhem Lauren nie dość, że sam jest dobrym raperem, to ma jeszcze szczęście do współpracy z naprawdę świetnymi producentami. Do tej pory mógł sobie wpisać na konto płyty z DJ'em Muggsem, Buckwildem czy Harrym Fraudem, a w 2022 doszedł mu pełen album ze związanym z Griseldą Draingerem. Na "Black Vladimir" przenosimy się w świat gangsterki i luksusu dzięki obrazowej nawijce, a także ciężkim samplowanym bitom z mocnymi bębnami, które powinny zadowolić największych miłośników 90'sów płaczących, że już nie robią tego w Wielkim Jabłku tak, jak kiedyś.Roc Marciano & The Alchemist "The Elephant Man's Bones"Wspólny krążek Alchemika i Roca wydawał się tylko kwestią czasu. Panowie lubią ze sobą współpracować, że przypomnę tylko epkę Gangrene "Greneberg" z 2011 roku. Po singlach, jakie później nagrywali na "Yacht Rock 2" czy chociażby na "Bread", wreszcie postanowili zaszyć się w studio na dłużej i wysmażyli album "The Elephant Man's Bones". Nie ma co ukrywać, że jest to jedna z ciekawszych propozycji, jakie zaserwował nam ubiegły rok. Dużo gangsterskich historii, dilerki, bragga i pimpingu podanych leniwym, monotonnym, ale hipnotyzującym flow Marciano, na naprawdę ciekawych bitach. Jeśli chcecie posłuchać, jak mogłaby brzmieć ścieżka dźwiękowa do jakiegoś nowego filmu Martina Scorsese, to śmiało sprawdzajcie ten krążek.Larry June "Spaceships On The Blade"Kiedy Larry coś wydaje, można być pewnym, że będzie to dobrej jakości. Nie inaczej jest w przypadku jego nowej solówki "Spaceships On The Blade". Lato się skończyło i zaraz mamy końcówkę zimy, ale żeby sobie ją trochę ocieplić, odpalcie ten album, pełen west coastowych klimatów i chilloutowego vibe'u. Dla mnie to zdecydowanie jedna z najlepszych pozycji w tym roku. Wracam do niej regularnie, a takie numery jak "Don't Check Me", "Brand New Machinery" czy "Larry's Diner" to prawdziwe perełki. Na płycie znajduje się też kosior na bicie Alchemista zatytułowany "Breakfast In Monaco". Stanowi on świetny prognostyk przed mającą się pojawić niedługo wspólną płytą obydwu panówDiamond D "The Rear View"Diamond trzyma się całkiem nieźle. Kiedy wielu weteranów zawiesza majka na kołku, on wciąż jest aktywny. Tym razem legendarny producent i MC związany z D.I.T.C. postanowił przypomnieć o sobie nową solówką pt. "The Rear View". Większość bitów zrobił oczywiście sam, ale zdarzyło mu się też oddać stery innym mistrzom, między innymi dawnemu współpracownikowi Dr. Dre Focusowi, który wysmażył świetny podkład od singlowego "Live My Life".Cormega "The Realness II"Legenda z Queensbridge wraca z sequelem swojego klasycznego debiutu z 2001 roku. Na "The Realness II" znajdziemy odniesienia do oryginalnego materiału, jak np. "Her Name" czy "The Sagas Resumes", które są kontynuacjami znanych w dyskografii Megi kawałków "American Beauty" i "The Saga". Udało się też zaprosić kilku producentów, którzy współpracowali przy pierwszym "The Realness", między innymi Havoca odpowiedzialnego za bit do singlowego "Essential". Dzieje się tu dużo dobrego, jednak prawdziwym highlighterm jest utwór z gościnnym udziałem samego Nasa! Cormega i Nastradamus byli przyjaciółmi, później ich drogi się rozeszły i nie szczędzili sobie ostrych słów na mikrofonie, ale wspólna nagrywka na "King's Disease" pokazała, że topór wojenny został zakopany, a teraz dostaliśmy klimatycznego sztosa w postaci "Glorious", gdzie obydwaj panowie dostarczają mistrzowskie zwrotki. Mount Westmore "Snoop, Cube, 40, Short"Snoop Dogg, Ice Cube, E-40 i Too Short połączyli siły i wydali długo zapowiadany album. Dostaniemy tu mieszankę klasycznego westowego brzmienia rodem z LA i basowych klimatów prosto z Bay Area. Jest zatem tradycyjnie, jak na tamte rejony, ale nie brakuje też nieco nowszych klimatów np. w zamykającym tracklistę "Mash". Część chciałaby, by ta czwórka poszła już pakować mandżur i zbierać się na emeryturę, ale ten krążek brzmi zaskakująco dobrze. Możnaby się czepiać o parę rzeczy, np. jeden czy drugi wers Too Shorta albo końcówkę zwrotki Ice Cube'a w "Have A Nice Day", ale pomimo tych zgrzytów jest do czego wracać.Bun B & Cory Mo "Mo Trill"Kolejne płyty Buna B to wciąż oznaka dobrej jakości. Jego nowa propozycja nagrana ze starym dobrym ziomem Corym Mo, to powrót do klasycznych dźwięków contry rap tunes. Puszczając ten krążek, ma się wrażenie jakby UGK się odrodziło, tylko że już bez Pimpa C w składzie. Na całej płycie Bun pokazuje jak w tej grze zestarzeć się z klasą. Nie stroni od ważnych społeczno-politycznych kwestii, ale też znajduje miejsce na nieco luźniejsze tracki w stylu "Feel Good", który zawsze dobrze puścić by poprawić sobie nastrój. Kończąc dodam tylko, że tytułowe "Mo Trill" to jeden z najlepszych openerów w tym roku.Conway The Machine "God Don't Make Mistakes"Długo zapowiadane "God Don't Make Mistakes", debiut Conwaya w majorsie, w końcu się ukazał i robi naprawdę spore wrażenie. Wszystkim, którym wydawało się, że chłopaki z Griseldy zjadają własny ogon, poleca się sprawdzenie tego albumu, także dlatego, że tutaj, jak i zresztą na poprzednim wydawnictwie, raper wychodzi poza utarte schematy, do jakich zdążył nas przyzwyczaić. Muzycznie jest różnorodnie, tematyka stała się miejscami bardziej osobista, co słychać w takich kawałkach jak "Guilty" czy "Stressed".Phife Dawg "Forever"Phife Dawga już z nami nie ma, ale jego muzyka wciąż żyje. Pośmiertna płyta członka A Tribe Called Quest zatytułowana "Forever" to zarazem drugi solowy krążek rapera i swego rodzaju hołd dla jego osoby. Album powstawał przez około dziesięć lat. Phife zdążył nagrać większość jeszcze przed śmiercią, a później pieczę nad dziełem przejął jego przyjaciel i producent DJ Rasta Root. Zebrał, to co Five Foot Assassin spisał w swoich notatkach i według tych "wytycznych" dokończył projekt. Rezultatem jest trzynaście klasycznie brzmiących numerów na bitach między innymi J Dilli, Khrysisa czy 9th Wondera, więc fani tradycyjnego podejścia do hip-hopu powinni być zadowoleni. Smaczkiem jest gościnka legendarnej soulowej wokalistki Angeli Winbush.Kool G Rap "Last Of A Dying Breed"Kool G Rap powraca jako ostatni prawdziwy raper. Tym razem zaprosił do współpracy swojego dobrego kumpla Domingo, by ten zajął się produkcją całości materiału. Pomagają mu między innymi Royal Flush, AZ, ale również uwaga, uwaga, Big Daddy Kane, Grandmaster Caz i Marley Marl. Młodzi fani pewnie pomyślą sobie, że stężenie rapowej geriatrii wywaliło skalę, ale to po prostu płyta zdecydowanie dla fanów starego, dobrego NY i z całkiem zresztą niezłymi singlami.To Wy wybierzecie osoby, do których trafią statuetki na piątej oficjalnej gali Popkillerów, która już 12 kwietnia 2023. Głosy oddawać możesz w poniższej ankiecie, czas jest do 15.03. do 23:59.Regulamin Trwa głosowanie na Popkillery 2023, więc przygotowałem krótkie zestawienie 11-stu klasycznie brzmiących płyt, wydanych w ubiegłym roku, które mogły wam umknąć w zalewie premier. Może na którąś akurat zdecydujecie się oddać głos! Miłej lektury.

W zestawieniu ominąłem najgłośniejsze pozycje takie jak płyty Nasa, Cypress Hill, Snoop Dogga czy Logica, bo jeśli zaglądacie w ten artykuł to zapewne zdążyliście je już przesłuchać.

Joey Bada$$ - 2000

Joey wrócił po 5 latach przerwy - i to jak! Do pomocy nad sequelem swojego debiutanckiego mixtape'u "1999" zaprosił m.in. Statika Selektah a płyta aż kipi od klasycznego klimatu. Nie ma się też w ogóle wrażenia odgrzewania kotleta - bity nawiązują do brzmień przełomu wieków, ale pełno tu świeżej energii, mocnych linijek, lirycznego ognia i szczerych emocji. Świetny krążek i piękny ukłon dla brzmienia starego Nowego Jorku. [Mateusz Natali]

Meyhem Lauren & Daringer "Black Vladimir"

Meyhem Lauren nie dość, że sam jest dobrym raperem, to ma jeszcze szczęście do współpracy z naprawdę świetnymi producentami. Do tej pory mógł sobie wpisać na konto płyty z DJ'em Muggsem, Buckwildem czy Harrym Fraudem, a w 2022 doszedł mu pełen album ze związanym z Griseldą Draingerem. Na "Black Vladimir" przenosimy się w świat gangsterki i luksusu dzięki obrazowej nawijce, a także ciężkim samplowanym bitom z mocnymi bębnami, które powinny zadowolić największych miłośników 90'sów płaczących, że już nie robią tego w Wielkim Jabłku tak, jak kiedyś.

Roc Marciano & The Alchemist "The Elephant Man's Bones"

Wspólny krążek Alchemika i Roca wydawał się tylko kwestią czasu. Panowie lubią ze sobą współpracować, że przypomnę tylko epkę Gangrene "Greneberg" z 2011 roku. Po singlach, jakie później nagrywali na "Yacht Rock 2" czy chociażby na "Bread", wreszcie postanowili zaszyć się w studio na dłużej i wysmażyli album "The Elephant Man's Bones". Nie ma co ukrywać, że jest to jedna z ciekawszych propozycji, jakie zaserwował nam ubiegły rok. Dużo gangsterskich historii, dilerki, bragga i pimpingu podanych leniwym, monotonnym, ale hipnotyzującym flow Marciano, na naprawdę ciekawych bitach. Jeśli chcecie posłuchać, jak mogłaby brzmieć ścieżka dźwiękowa do jakiegoś nowego filmu Martina Scorsese, to śmiało sprawdzajcie ten krążek.

Larry June "Spaceships On The Blade"

Kiedy Larry coś wydaje, można być pewnym, że będzie to dobrej jakości. Nie inaczej jest w przypadku jego nowej solówki "Spaceships On The Blade". Lato się skończyło i zaraz mamy końcówkę zimy, ale żeby sobie ją trochę ocieplić, odpalcie ten album, pełen west coastowych klimatów i chilloutowego vibe'u. Dla mnie to zdecydowanie jedna z najlepszych pozycji w tym roku. Wracam do niej regularnie, a takie numery jak "Don't Check Me", "Brand New Machinery" czy "Larry's Diner" to prawdziwe perełki. Na płycie znajduje się też kosior na bicie Alchemista zatytułowany "Breakfast In Monaco". Stanowi on świetny prognostyk przed mającą się pojawić niedługo wspólną płytą obydwu panów

Diamond D "The Rear View"

Diamond trzyma się całkiem nieźle. Kiedy wielu weteranów zawiesza majka na kołku, on wciąż jest aktywny. Tym razem legendarny producent i MC związany z D.I.T.C. postanowił przypomnieć o sobie nową solówką pt. "The Rear View". Większość bitów zrobił oczywiście sam, ale zdarzyło mu się też oddać stery innym mistrzom, między innymi dawnemu współpracownikowi Dr. Dre Focusowi, który wysmażył świetny podkład od singlowego "Live My Life".

Cormega "The Realness II"

Legenda z Queensbridge wraca z sequelem swojego klasycznego debiutu z 2001 roku. Na "The Realness II" znajdziemy odniesienia do oryginalnego materiału, jak np. "Her Name" czy "The Sagas Resumes", które są kontynuacjami znanych w dyskografii Megi kawałków "American Beauty" i "The Saga". Udało się też zaprosić kilku producentów, którzy współpracowali przy pierwszym "The Realness", między innymi Havoca odpowiedzialnego za bit do singlowego "Essential". Dzieje się tu dużo dobrego, jednak prawdziwym highlighterm jest utwór z gościnnym udziałem samego Nasa! Cormega i Nastradamus byli przyjaciółmi, później ich drogi się rozeszły i nie szczędzili sobie ostrych słów na mikrofonie, ale wspólna nagrywka na "King's Disease" pokazała, że topór wojenny został zakopany, a teraz dostaliśmy klimatycznego sztosa w postaci "Glorious", gdzie obydwaj panowie dostarczają mistrzowskie zwrotki.

Mount Westmore "Snoop, Cube, 40, Short"

Snoop Dogg, Ice Cube, E-40 i Too Short połączyli siły i wydali długo zapowiadany album. Dostaniemy tu mieszankę klasycznego westowego brzmienia rodem z LA i basowych klimatów prosto z Bay Area. Jest zatem tradycyjnie, jak na tamte rejony, ale nie brakuje też nieco nowszych klimatów np. w zamykającym tracklistę "Mash". Część chciałaby, by ta czwórka poszła już pakować mandżur i zbierać się na emeryturę, ale ten krążek brzmi zaskakująco dobrze. Możnaby się czepiać o parę rzeczy, np. jeden czy drugi wers Too Shorta albo końcówkę zwrotki Ice Cube'a w "Have A Nice Day", ale pomimo tych zgrzytów jest do czego wracać.

Bun B & Cory Mo "Mo Trill"

Kolejne płyty Buna B to wciąż oznaka dobrej jakości. Jego nowa propozycja nagrana ze starym dobrym ziomem Corym Mo, to powrót do klasycznych dźwięków contry rap tunes. Puszczając ten krążek, ma się wrażenie jakby UGK się odrodziło, tylko że już bez Pimpa C w składzie. Na całej płycie Bun pokazuje jak w tej grze zestarzeć się z klasą. Nie stroni od ważnych społeczno-politycznych kwestii, ale też znajduje miejsce na nieco luźniejsze tracki w stylu "Feel Good", który zawsze dobrze puścić by poprawić sobie nastrój. Kończąc dodam tylko, że tytułowe "Mo Trill" to jeden z najlepszych openerów w tym roku.

Conway The Machine "God Don't Make Mistakes"

Długo zapowiadane "God Don't Make Mistakes", debiut Conwaya w majorsie, w końcu się ukazał i robi naprawdę spore wrażenie. Wszystkim, którym wydawało się, że chłopaki z Griseldy zjadają własny ogon, poleca  się sprawdzenie tego albumu, także dlatego, że tutaj, jak i zresztą na poprzednim wydawnictwie, raper wychodzi poza utarte schematy, do jakich zdążył nas przyzwyczaić. Muzycznie jest różnorodnie, tematyka stała się miejscami bardziej osobista, co słychać w takich kawałkach jak "Guilty" czy "Stressed".

Phife Dawg "Forever"

Phife Dawga już z nami nie ma, ale jego muzyka wciąż żyje. Pośmiertna płyta członka A Tribe Called Quest zatytułowana "Forever" to zarazem drugi solowy krążek rapera i swego rodzaju hołd dla jego osoby. Album powstawał przez około dziesięć lat. Phife zdążył nagrać większość jeszcze przed śmiercią, a później pieczę nad dziełem przejął jego przyjaciel i producent DJ Rasta Root. Zebrał, to co Five Foot Assassin spisał w swoich notatkach i według tych "wytycznych" dokończył projekt. Rezultatem jest trzynaście klasycznie brzmiących numerów na bitach między innymi J Dilli, Khrysisa czy 9th Wondera, więc fani tradycyjnego podejścia do hip-hopu powinni być zadowoleni. Smaczkiem jest gościnka legendarnej soulowej wokalistki Angeli Winbush.

Kool G Rap "Last Of A Dying Breed"

Kool G Rap powraca jako ostatni prawdziwy raper. Tym razem zaprosił do współpracy swojego dobrego kumpla Domingo, by ten zajął się produkcją całości materiału. Pomagają mu między innymi Royal Flush, AZ, ale również uwaga, uwaga, Big Daddy Kane, Grandmaster Caz i Marley Marl. Młodzi fani pewnie pomyślą sobie, że stężenie rapowej geriatrii wywaliło skalę, ale to po prostu płyta zdecydowanie dla fanów starego, dobrego NY i z całkiem zresztą niezłymi singlami.

To Wy wybierzecie osoby, do których trafią statuetki na piątej oficjalnej gali Popkillerów, która już 12 kwietnia 2023. Głosy oddawać możesz w poniższej ankiecie, czas jest do 15.03. do 23:59.

 

]]>
Big K.R.I.T., Curren$y & The Alchemist i inni - najważniejsze premiery tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2022-02-19,big-krit-curreny-the-alchemist-i-inni-najwazniejsze-premiery-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2022-02-19,big-krit-curreny-the-alchemist-i-inni-najwazniejsze-premiery-tygodniaFebruary 19, 2022, 6:06 pmBartosz SkolasińskiStandardowo na koniec tygodnia prezentujemy najważniejsze premiery ostatnich siedmiu dni.Przede wszystkim z nowym materiałem wrócił Big K.R.I.T. Jego "Digital Roses Don't Die" to zaledwie 38 minut muzyki, co może być sporym zaskoczeniem po podwójnym "4eva Is A Mighty Long Time" i prawie godzinnym "K.R.I.T. Iz Here". Dla fanów abstractowej surowizny mamy drugi wspólny projekt od Curren$y'ego i Alchemista "Continuance". Płyta miała wyjść jeszcze w zeszłym roku, ale koniec końców, dostaliśmy ją teraz. Warto przypomnieć, że poprzedni krążek w duecie - "Covert Coup" - panowie nagrali w 2011. Okładki do obydwu robił polski grafik Szejku, mający już na koncie współpracę z wieloma uznanymi postaciami amerykańskiej sceny. Co poza tym?Ze swoim "2 Alivë" wjechał Yeat. Gościnki zaliczyli tu między innymi Young Thug i Gunna. Swoje trzy grosze do premier dorzucił również DC The Don, którego projekt "My Own Worst Enemy" także dostępny jest już na streamingach. Jeśli jednak wolicie wrócić do niezależnego rapu na niebanalnych soulowych samplach, sprawdźcie trzeci w karierze producencki materiał od Nicholasa Cravena. Beatmaker mający na swoim koncie wydatną współpracę z Ransomem, wydał "Craven N 3", na którym można usłyszeć zwrotki Stove God Cooksa, Evidence'a, ELUCID'a, Your Old Drooga czy Boldy'ego Jamesa. Jak lubicie trapowe brzmienia prosto z Michigan, włączcie "Bartier Bounty 3", nowy mixtape Sada Baby, jednej z największych i najbardziej oryginalnych gwiazd niezależnej sceny z tamtego rejonu Stanów. Poza tym we wspomnianym nurcie sporo zamieszania robią także RMC Mike i ShittyBoyz. Ich płyty, odpowiednio "Junior Season" i "Trifecta", też ukazały się w tym tygodniu.Wszystkie płyty, wraz z tracklistami do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych. Linki do poszczególnych nowości:Big K.R.I.T. "Digital Roses Don't Die"Curren$y & The Alchemist "Continuance"Yeat "2 Alivë"DC The Don "My Own Worst Enemy"Nicolas Craven "Craven N3"Sada Baby "Bartier Bounty 3"RMC Mike "Junior Season"ShittyBoyz "Trifecta"Wcześniejsze odcinki cotygodniowego przeglądu premier z USA znajdziecie w kategorii Premiery tygodnia[[{"fid":"71778","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"72128","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"72129","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"72130","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]][[{"fid":"72131","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]][[{"fid":"72135","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]][[{"fid":"72133","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]][[{"fid":"72134","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]Standardowo na koniec tygodnia prezentujemy najważniejsze premiery ostatnich siedmiu dni.

Przede wszystkim z nowym materiałem wrócił Big K.R.I.T. Jego "Digital Roses Don't Die" to zaledwie 38 minut muzyki, co może być sporym zaskoczeniem po podwójnym "4eva Is A Mighty Long Time" i prawie godzinnym "K.R.I.T. Iz Here". Dla fanów abstractowej surowizny mamy drugi wspólny projekt od Curren$y'ego i Alchemista "Continuance". Płyta miała wyjść jeszcze w zeszłym roku, ale koniec końców, dostaliśmy ją teraz. Warto przypomnieć, że poprzedni krążek w duecie - "Covert Coup" - panowie nagrali w 2011. Okładki do obydwu robił polski grafik Szejku, mający już na koncie współpracę z wieloma uznanymi postaciami amerykańskiej sceny. Co poza tym?

Ze swoim "2 Alivë" wjechał Yeat. Gościnki zaliczyli tu między innymi Young Thug i Gunna. Swoje trzy grosze do premier dorzucił również DC The Don, którego projekt "My Own Worst Enemy" także dostępny jest już na streamingach. Jeśli jednak wolicie wrócić do niezależnego rapu na niebanalnych soulowych samplach, sprawdźcie trzeci w karierze producencki materiał od Nicholasa Cravena. Beatmaker mający na swoim koncie wydatną współpracę z Ransomem, wydał "Craven N 3", na którym można usłyszeć zwrotki Stove God Cooksa, Evidence'a, ELUCID'a, Your Old Drooga czy Boldy'ego Jamesa. Jak lubicie trapowe brzmienia prosto z Michigan, włączcie "Bartier Bounty 3", nowy mixtape Sada Baby, jednej z największych i najbardziej oryginalnych gwiazd niezależnej sceny z tamtego rejonu Stanów. Poza tym we wspomnianym nurcie sporo zamieszania robią także RMC Mike i ShittyBoyz. Ich płyty, odpowiednio "Junior Season" i "Trifecta", też ukazały się w tym tygodniu.

Wszystkie płyty, wraz z tracklistami do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych. Linki do poszczególnych nowości:

Big K.R.I.T. "Digital Roses Don't Die"

Curren$y & The Alchemist "Continuance"

Yeat "2 Alivë"

DC The Don "My Own Worst Enemy"

Nicolas Craven "Craven N3"

Sada Baby "Bartier Bounty 3"

RMC Mike "Junior Season"

ShittyBoyz "Trifecta"

Wcześniejsze odcinki cotygodniowego przeglądu premier z USA znajdziecie w kategorii Premiery tygodnia

[[{"fid":"71778","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"72128","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"72129","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"72130","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

[[{"fid":"72131","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

[[{"fid":"72135","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]]

[[{"fid":"72133","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

[[{"fid":"72134","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]

]]>
Evidence i Alchemist serwują nowy numer na rocznicę Step Brothers!https://popkiller.kingapp.pl/2018-01-23,evidence-i-alchemist-serwuja-nowy-numer-na-rocznice-step-brothershttps://popkiller.kingapp.pl/2018-01-23,evidence-i-alchemist-serwuja-nowy-numer-na-rocznice-step-brothersJanuary 22, 2018, 11:55 pmAdmin strony4 lata temu światło dzienne ujrzał wspólny materiał Evidence'a i Alchemista nagrany pod szyldem Step Brothers. Duet postanowił uczcić tę rocznicę wypuszczając niepublikowany dotychczas numer z albumowych sesji...Tuż przed premierą nowego krążka Ev'a sprawdźcie więc okazjonalny strzał od tej wybornie uzupełniającej się dwójki:[[{"fid":"43413","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]Przypominamy też wywiad, który przeprowadziliśmy z Evidence'em właśnie przy okazji koncertu Step Brothers w Warszawie:[[{"fid":"11613","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]4 lata temu światło dzienne ujrzał wspólny materiał Evidence'a i Alchemista nagrany pod szyldem Step Brothers. Duet postanowił uczcić tę rocznicę wypuszczając niepublikowany dotychczas numer z albumowych sesji...

Tuż przed premierą nowego krążka Ev'a sprawdźcie więc okazjonalny strzał od tej wybornie uzupełniającej się dwójki:

[[{"fid":"43413","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

Przypominamy też wywiad, który przeprowadziliśmy z Evidence'em właśnie przy okazji koncertu Step Brothers w Warszawie:

[[{"fid":"11613","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

]]>
Curren$y & Alchemist "The Carrollton Heist" - nowy mixtapehttps://popkiller.kingapp.pl/2016-02-16,curreny-alchemist-the-carrollton-heist-nowy-mixtapehttps://popkiller.kingapp.pl/2016-02-16,curreny-alchemist-the-carrollton-heist-nowy-mixtapeFebruary 15, 2016, 2:27 pmKarolina DobkowskaCurren$y i Alchemist właśnie wydali swój nowy mixtape zatytułowany The Carrollton Heist. Album zawiera 12 tracków i jest kontynuacją współpracy obu Panów zawartej na wcześniejszym mixtape'ie Covert Coup z 2011 roku. Na płycie gościnnie pojawiają się Styles P, Action Bronson oraz Lil Wayne. Odsłuch dostępny poniżej, a cały album możecie pobrać tutaj. Curren$y i Alchemist właśnie wydali swój nowy mixtape zatytułowany The Carrollton Heist. Album zawiera 12 tracków i jest kontynuacją współpracy obu Panów zawartej na wcześniejszym mixtape'ie Covert Coup z 2011 roku.

Na płycie gościnnie pojawiają się Styles P, Action Bronson oraz Lil Wayne. Odsłuch dostępny poniżej, a cały album możecie pobrać tutaj. 

 

]]>
Fashawn x Alchemist "FASH-ionably Late" - darmowa EPkahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-27,fashawn-x-alchemist-fash-ionably-late-darmowa-epkahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-27,fashawn-x-alchemist-fash-ionably-late-darmowa-epkaDecember 27, 2014, 1:14 pmMarcin Natali24 lutego 2015 - zapamiętajcie tę datę. Tego dnia ukaże się bowiem długo oczekiwany drugi oficjalny solowy krążek Fashawna, follow up do kapitalnego "Boy Meets World" z 2009 roku. Póki co znamy okładkę i wiemy, że "The Ecology" wyda nowopowstała wytwórnia Nasira Jonesa Mass Appeal Records.Kilka dni temu 26-letni MC z Fresno sprezentował fanom natomiast nowiutką, 7-kawałkową EPkę nagraną wspólnie z uznanym kalifornijskim weteranem Alchemistem. Odsłuch i download całości, jak i okładka "The Ecology" w rozwinięciu. Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com24 lutego 2015 - zapamiętajcie tę datę. Tego dnia ukaże się bowiem długo oczekiwany drugi oficjalny solowy krążek Fashawna, follow up do kapitalnego "Boy Meets World" z 2009 roku. Póki co znamy okładkę i wiemy, że "The Ecology" wyda nowopowstała wytwórnia Nasira Jonesa Mass Appeal Records.

Kilka dni temu 26-letni MC z Fresno sprezentował fanom natomiast nowiutką, 7-kawałkową EPkę nagraną wspólnie z uznanym kalifornijskim weteranem Alchemistem. Odsłuch i download całości, jak i okładka "The Ecology" w rozwinięciu.

 

 

Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com
]]>
Diamond D feat. Evidence, Alchemist "Its Magic" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-16,diamond-d-feat-evidence-alchemist-its-magic-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-16,diamond-d-feat-evidence-alchemist-its-magic-teledyskDecember 16, 2014, 10:20 amAdmin stronyWe wrześniu trafił do nas nowy album Diamonda D, pełen ciekawych kooperacji. Jedna z nich doczekała się klipu jako kolejny singiel - obok legendarnego członka D.I.T.C. pojawiają się tu Evidence i Alchemist.We wrześniu trafił do nas nowy album Diamonda D, pełen ciekawych kooperacji. Jedna z nich doczekała się klipu jako kolejny singiel - obok legendarnego członka D.I.T.C. pojawiają się tu Evidence i Alchemist.

]]>
Fashawn feat. Evidence "Dreams" (Prod. by Alchemist) - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-10,fashawn-feat-evidence-dreams-prod-by-alchemist-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-12-10,fashawn-feat-evidence-dreams-prod-by-alchemist-teledyskDecember 9, 2014, 9:17 pmPaweł MiedzielecCzekając na krążek "The Ecology" Fashawn jeszcze w tym roku dostarczy nam nowy materiał, jakim będzie EP "FASH-ionably Late" nagrana wspólnie z Alchemistem. Projekt będzie miał swoją premierę 18 grudnia a my właśnie otrzymaliśmy promujący projekt singiel "Dreams", w którym gościnnie pojawia się Evidence. Nakręcony do tego numeru teledysk sprawdzicie w linku powyżej.Czekając na krążek "The Ecology" Fashawn jeszcze w tym roku dostarczy nam nowy materiał, jakim będzie EP "FASH-ionably Late" nagrana wspólnie z Alchemistem. Projekt będzie miał swoją premierę 18 grudnia a my właśnie otrzymaliśmy promujący projekt singiel "Dreams", w którym gościnnie pojawia się Evidence. Nakręcony do tego numeru teledysk sprawdzicie w linku powyżej.

]]>
Termanology "El Wave" feat. Willie The Kid & Reks - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-09,termanology-el-wave-feat-willie-the-kid-reks-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-09,termanology-el-wave-feat-willie-the-kid-reks-nowy-singielNovember 8, 2014, 10:44 pmJakub Goliński9 grudnia premiera nowego albumu "Shut Up And Rap" od Termanology. Jako pierwszy pojawił się mocny numer "The War Begins", w którym udzielili się Inspectah Deck, Chris Rivers i H Blanco. Kolejnym singlem był track "Can't Take It Anymore", pełny ostrych linijek Terma i jego gości - Chilla Jones'a i Cortez'a.Teraz pora na najnowszy track zatytułowany "El Wave". To zdecydowanie najprzyjemniejszy z trzech opublikowanych numerów. Produkcję Billy'ego Loman'a zastąpił tym razem duet Statik Selektah i Alchemist. Stworzyli mocno wyluzowany klimat, w którym odnalazła się trójka Term, Willie The Kid i Reks."Shut Up And Rap" zostanie wydane przez Bric Records. Na płycie znajdziemy 16 numerów. Oprócz wspomnianych już mc's usłyszymy również Lil Fame, Skyzoo, Torae i Slaine'a. 9 grudnia premiera nowego albumu "Shut Up And Rap" od Termanology. Jako pierwszy pojawił się mocny numer "The War Begins", w którym udzielili się Inspectah Deck, Chris Rivers i H Blanco. Kolejnym singlem był track "Can't Take It Anymore", pełny ostrych linijek Terma i jego gości - Chilla Jones'a i Cortez'a.

Teraz pora na najnowszy track zatytułowany "El Wave". To zdecydowanie najprzyjemniejszy z trzech opublikowanych numerów. Produkcję Billy'ego Loman'a zastąpił tym razem duet Statik Selektah i Alchemist. Stworzyli mocno wyluzowany klimat, w którym odnalazła się trójka Term, Willie The Kid i Reks.

"Shut Up And Rap" zostanie wydane przez Bric Records. Na płycie znajdziemy 16 numerów. Oprócz wspomnianych już mc's usłyszymy również Lil Fame, Skyzoo, Torae i Slaine'a.

 

]]>
The Alchemist & Budgie feat. Prodigy, Roc Marciano "In Heaven's Home" - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-07,the-alchemist-budgie-feat-prodigy-roc-marciano-in-heavens-home-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-07,the-alchemist-budgie-feat-prodigy-roc-marciano-in-heavens-home-singielMarch 7, 2014, 2:29 pmKrzysztof Cyrych"The Good Book" to zapowiadająca się szalenie ciekawie propozycja od duetu The Alchemist & Budgie. Producenci na swój unikatowy (tylko 1000 kopii, wydanie w eko skórze) projekt zaprosili nie lada gości, pojawią się tu m.in. Action Bronson, Blu, Domo Genesis. Całość materiału będzie mieć premierę 11 marca, a dziś możemy zaprezentować Wam singiel z gościnnym udziałem Roc Marciano i legendy z NY - Prodigy. "The Good Book" to zapowiadająca się szalenie ciekawie propozycja od duetu The Alchemist & Budgie. Producenci na swój unikatowy (tylko 1000 kopii, wydanie w eko skórze) projekt zaprosili nie lada gości, pojawią się tu m.in. Action Bronson, Blu, Domo Genesis. Całość materiału będzie mieć premierę 11 marca, a dziś możemy zaprezentować Wam singiel z gościnnym udziałem Roc Marciano i legendy z NY - Prodigy.

 

]]>
Evidence i Alchemist (Step Brothers) w Warszawie - videorelacjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-04,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawie-videorelacjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-04,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawie-videorelacjaFebruary 4, 2014, 7:48 pmAdmin stronyTo był naprawdę gorący wieczór. Wypełniony po brzegi klub 1500m2, ogromne kolejki przed wejściem, a na scenie dwójka ikon kalifornijskiej sceny niezależnej, będąca dzień po premierze swojego najnowszego krążka. Evidence i Alchemist zawitali do Polski pierwszy raz wspólnie (w innych konfiguracjach już wcześniej u nas byli), by rozgrzać zmarzniętą publikę, a wspierały ich w tym supporty w postaci W.E.N.Y., Włodiego i Pelsona.Nasze zdjęcia mogliście już obejrzeć, płytę odsłuchać lub zamówić, wywiad z Evidence'em jeszcze tłumaczymy... dziś mamy za to videorelację, która oferuje Wam kilkanaście minut tego, co działo się w warszawskim klubie. Video nakręcił i zmontował Mateusz Wasążnik.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10499","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]To był naprawdę gorący wieczór. Wypełniony po brzegi klub 1500m2, ogromne kolejki przed wejściem, a na scenie dwójka ikon kalifornijskiej sceny niezależnej, będąca dzień po premierze swojego najnowszego krążka. Evidence i Alchemist zawitali do Polski pierwszy raz wspólnie (w innych konfiguracjach już wcześniej u nas byli), by rozgrzać zmarzniętą publikę, a wspierały ich w tym supporty w postaci W.E.N.Y., Włodiego i Pelsona.

Nasze zdjęcia mogliście już obejrzeć, płytę odsłuchać lub zamówić, wywiad z Evidence'em jeszcze tłumaczymy... dziś mamy za to videorelację, która oferuje Wam kilkanaście minut tego, co działo się w warszawskim klubie. Video nakręcił i zmontował Mateusz Wasążnik.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10499","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
The Alchemist ft. Danny Brown, ScHoolBoy Q "Flight Confirmation" (Diggin' In The Videos #307)https://popkiller.kingapp.pl/2014-03-05,the-alchemist-ft-danny-brown-schoolboy-q-flight-confirmation-diggin-in-the-videos-307https://popkiller.kingapp.pl/2014-03-05,the-alchemist-ft-danny-brown-schoolboy-q-flight-confirmation-diggin-in-the-videos-307March 5, 2014, 4:50 pmWojciech GraczykKolejną częścią tygodnia ze Schoolboyem jest "Diggin" z jego udziałem. Nie chciałem jednak wrzucać niczego z jego solowej kariery. Postanowiłem, ze pokażę Wam jeden z jego barwniejszych, gościnnych występów, z czasów kiedy stawał się popularny. "Flight Confirmance" to kawałek, który znalazł się na płycie "Russian Roulette" Alchemista, a razem z członkiem Black Hippy występuje tu wariat z Detroit, Danny Brown.Utwór opiera się na bardzo krótkim, jedynie dopełnionym dłuższymi wstawkami w paru miejscach, samplu z kawalka Sofii Rotaru pt. "Ballad About Violins". Calość brzmi bardzo hipnotycznie i nieszablonowo. Idealnie zgrywa się to z szalonymi nawijkami obu panów i niemniej szalonym klipem złożonym z wycinków różnych popkulturowych odniesień.Danny oczywiście musi nawiązywać do ćpania, a Q parafrazuje Ql' Dirty Bastarda i odnosi się do swojej przeszłości. Niby nic wielkiego, a efekt kozacki. Szkoda, że obydwaj nie złączyli swoich sił na "Oxymoron".Kolejną częścią tygodnia ze Schoolboyem jest "Diggin" z jego udziałem. Nie chciałem jednak wrzucać niczego z jego solowej kariery. Postanowiłem, ze pokażę Wam jeden z jego barwniejszych, gościnnych występów, z czasów kiedy stawał się popularny. "Flight Confirmance" to kawałek, który znalazł się na płycie "Russian Roulette" Alchemista, a razem z członkiem Black Hippy występuje tu wariat z Detroit, Danny Brown.

Utwór opiera się na bardzo krótkim, jedynie dopełnionym dłuższymi wstawkami w paru miejscach, samplu z kawalka Sofii Rotaru pt. "Ballad About Violins". Calość brzmi bardzo hipnotycznie i nieszablonowo. Idealnie zgrywa się to z szalonymi nawijkami obu panów i niemniej szalonym klipem złożonym z wycinków różnych popkulturowych odniesień.

Danny oczywiście musi nawiązywać do ćpania, a Q parafrazuje Ql' Dirty Bastarda i odnosi się do swojej przeszłości. Niby nic wielkiego, a efekt kozacki. Szkoda, że obydwaj nie złączyli swoich sił na "Oxymoron".

]]>
Evidence i Alchemist (Step Brothers) w Warszawie - fotorelacjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-24,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawie-fotorelacjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-24,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawie-fotorelacjaOctober 6, 2014, 11:33 pmAdmin stronyTo był naprawdę gorący wieczór. Wypełniony po brzegi klub 1500m2, ogromne kolejki przed wejściem, a na scenie dwójka ikon kalifornijskiej sceny niezależnej, będąca dzień po premierze swojego najnowszego krążka. Evidence i Alchemist zawitali do Polski pierwszy raz wspólnie (w innych konfiguracjach już wcześniej u nas byli), by rozgrzać zmarzniętą publikę, a wspierały ich w tym supporty w postaci W.E.N.Y., Włodiego i Pelsona.Wspierali również inni raperzy, bo w tłumie nie brakowało znanych twarzy - od tych, o których ostatnio jest dość głośno (KęKę, Hades) poprzez legendy (Eldo, Vienio), aż po dawno nie widzianych i nie słyszanych (Jimson). Naszą fotorelację zapewnił niezawodny Tomek Karwiński, a gdy zerkniecie na przedostatnie zdjęcie to będziecie wiedzieli co jeszcze udało nam się w ten wieczór zarejestrować. To był naprawdę gorący wieczór. Wypełniony po brzegi klub 1500m2, ogromne kolejki przed wejściem, a na scenie dwójka ikon kalifornijskiej sceny niezależnej, będąca dzień po premierze swojego najnowszego krążka. Evidence i Alchemist zawitali do Polski pierwszy raz wspólnie (w innych konfiguracjach już wcześniej u nas byli), by rozgrzać zmarzniętą publikę, a wspierały ich w tym supporty w postaci W.E.N.Y., Włodiego i Pelsona.

Wspierali również inni raperzy, bo w tłumie nie brakowało znanych twarzy - od tych, o których ostatnio jest dość głośno (KęKę, Hades) poprzez legendy (Eldo, Vienio), aż po dawno nie widzianych i nie słyszanych (Jimson). Naszą fotorelację zapewnił niezawodny Tomek Karwiński, a gdy zerkniecie na przedostatnie zdjęcie to będziecie wiedzieli co jeszcze udało nam się w ten wieczór zarejestrować.

 

]]>
Alchemist feat. Prodigy, Illa Ghee, Nina Sky "Hold You Down" (Diggin' In The Videos #304)https://popkiller.kingapp.pl/2014-01-22,alchemist-feat-prodigy-illa-ghee-nina-sky-hold-you-down-diggin-in-the-videos-304https://popkiller.kingapp.pl/2014-01-22,alchemist-feat-prodigy-illa-ghee-nina-sky-hold-you-down-diggin-in-the-videos-304January 22, 2014, 4:32 pmDymitr HryciukLato 2004 roku było w Polsce bardzo przyjemne. Dwóch gówniarzy z małego miasta w połowie drogi między Łodzią a Warszawą, trzymając w ręku bilet na pierwszy rapowy koncert w życiu, zastanawiało się nad tym kto będzie za deckami podczas koncertu Mobb Deep. Dopiero po tym wydarzeniu na moich słuchawkach pojawił się najlepszy biały raper spośród producentów z Zachodniego Wybrzeża jakiego dotąd poznałem.P i Al poznali się przez Dja Muggsa, mentora i nauczyciela jednego z bohaterów naszego tygodnia. Dało to początek ścisłej współpracy chłopaczka z barwnego Beverly Hills z jednym z najbardziej wpływowych duetów prosto z szarego QueensBridge. Owocem współpracy, poza kozackimi koncertami jak ten w 2004 w Stodole, było mnóstwo kawałków Mobb Deepów (i nie tylko) na świetnych, przesiąkniętych atmosferą NYC, podkładach chłopaczka z LA. Ta współpraca trwająca już prawie 15 lat (od kiedy wyszło "Murda Muzik") jest symbolem pojednania między wybrzeżami.Dzięki fascynacji Mobb Deep szybko trafiłem na przedmiot dzisiejszych wykopalisk. Singiel z pierwszej płyty producenckiej Alchemista zatytuowanej „1st Infantry” nie namieszał specjalnie na listach przebojów w USA (95 na liście Billboardu). Nie mniej „Hold You Down” to niezły nowojorski banger, który wypada znać jako kamień milowy kariery ALC.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9961","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]ALC zawsze produkował swoje kawałki perfekcyjnie. Ostry rap P oraz mocno undergroundowego Illa Ghee jest idealnie zbalansowany delikatnym refrenem od bliźniaczek z Puerto Rico. Dla mających alergię na śpiew, na DVD „Infamous Allegiance” ukazała się wersja „ghetto” tego kawałka.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9959","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Zabawa Alchemista z cutami też daje bardzo ciekawy efekt. Zwłaszcza w jego zwrotce, już wtedy pokazał, że jest jednym z lepszych raperów wśród producentów. Jak wypada na scenie z najlepszym producentem wśród raperów – dowiemy się już dziś.A jeśli ktoś nadal nie może ogarnąć jak białasek z 90210 może się dogadać z mieszkańcami blokowisk QB – polecam fantastyczny kawałek „Different Worlds” zamykający wspomnianą pierwszą płytę producencką Alchemista. Gościnnie Big Twin, bliski współpracownik Mobb Deepów. Magia hip-hopu.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9960","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Lato 2004 roku było w Polsce bardzo przyjemne. Dwóch gówniarzy z małego miasta w połowie drogi między Łodzią a Warszawą, trzymając w ręku bilet na pierwszy rapowy koncert w życiu, zastanawiało się nad tym kto będzie za deckami podczas koncertu Mobb Deep. Dopiero po tym wydarzeniu na moich słuchawkach pojawił się najlepszy biały raper spośród producentów z Zachodniego Wybrzeża jakiego dotąd poznałem.

P i Al poznali się przez Dja Muggsa, mentora i nauczyciela jednego z bohaterów naszego tygodnia. Dało to początek ścisłej współpracy chłopaczka z barwnego Beverly Hills z jednym z najbardziej wpływowych duetów prosto z szarego QueensBridge. Owocem współpracy, poza kozackimi koncertami jak ten w 2004 w Stodole, było mnóstwo kawałków Mobb Deepów (i nie tylko) na świetnych, przesiąkniętych atmosferą NYC, podkładach chłopaczka z LA. Ta współpraca trwająca już prawie 15 lat (od kiedy wyszło "Murda Muzik") jest symbolem pojednania między wybrzeżami.

Dzięki fascynacji Mobb Deep szybko trafiłem na przedmiot dzisiejszych wykopalisk. Singiel z  pierwszej płyty producenckiej Alchemista zatytuowanej „1st Infantry” nie namieszał specjalnie na listach przebojów w USA (95 na liście Billboardu). Nie mniej „Hold You Down” to niezły nowojorski banger, który wypada znać jako kamień milowy kariery ALC.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9961","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

ALC zawsze produkował swoje kawałki perfekcyjnie. Ostry rap P oraz mocno undergroundowego Illa Ghee jest idealnie zbalansowany delikatnym refrenem od bliźniaczek z Puerto Rico. Dla mających alergię na śpiew, na DVD „Infamous Allegiance” ukazała się wersja „ghetto” tego kawałka.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9959","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Zabawa Alchemista z cutami też daje bardzo ciekawy efekt. Zwłaszcza w jego zwrotce, już wtedy pokazał, że jest jednym z lepszych raperów wśród producentów. Jak wypada na scenie z najlepszym producentem wśród raperów – dowiemy się już dziś.

A jeśli ktoś nadal nie może ogarnąć jak białasek z 90210 może się dogadać z mieszkańcami blokowisk QB – polecam fantastyczny kawałek „Different Worlds” zamykający wspomnianą pierwszą płytę producencką Alchemista. Gościnnie Big Twin, bliski współpracownik Mobb Deepów. Magia hip-hopu.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9960","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Evidence i Alchemist (Step Brothers) "Lord Steppington" - premiera, odsłuch albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-21,evidence-i-alchemist-step-brothers-lord-steppington-premiera-odsluch-albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-21,evidence-i-alchemist-step-brothers-lord-steppington-premiera-odsluch-albumuJanuary 21, 2014, 6:52 pmMichał ZdrojewskiPremiera albumu "Lord Steppington" naszych Artystów Tygodnia już dzisiaj, a równo z nią Evidence oraz Alchemist udostępnili swoim fanom wyczekiwany projekt do darmowego odsłuchu! Wśród gości na płycie znajdziemy takich mc's, jak Action Bronson, Styles P, Domo Genesis, Fashawn i Roc Marciano. "Lord Steppington" wydany został nakładem Rhymesayers Entertainment. Koncert w Warszawie dopiero jutro, lecz już teraz możecie podkręcić atmosferę i wsłuchać się w nowy materiał tych dwóch panów klikając w rozwinięcie newsa.Premiera albumu "Lord Steppington" naszych Artystów Tygodnia już dzisiaj, a równo z nią Evidence oraz Alchemist udostępnili swoim fanom wyczekiwany projekt do darmowego odsłuchu! Wśród gości na płycie znajdziemy takich mc's, jak Action Bronson, Styles P, Domo Genesis, Fashawn i Roc Marciano. "Lord Steppington" wydany został nakładem Rhymesayers Entertainment. Koncert w Warszawie dopiero jutro, lecz już teraz możecie podkręcić atmosferę i wsłuchać się w nowy materiał tych dwóch panów klikając w rozwinięcie newsa.

]]>
Evidence i Alchemist (Step Brothers) w Warszawie - zadaj pytanie w wywiadzie!https://popkiller.kingapp.pl/2014-01-19,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawie-zadaj-pytanie-w-wywiadziehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-19,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawie-zadaj-pytanie-w-wywiadzieJanuary 19, 2014, 1:53 pmAdmin stronyJuż w środę w warszawskim 1500m2 pojawią się Evidence i Alchemist i jasną sprawą jest to, że będziemy chcieli złapać duet na popkillerowy wywiad. Wiedząc, że obaj mają w Polsce wielu fanów, postanowiliśmy dać wam możliwość zapytania Step Brothers o nurtujące was kwestie...Jeżeli macie do EV'a i ALC'a pytania to wysyłajcie je nam na konkurs@popkiller.pl w temacie pisząc "Evidence Alchemist", z podpisem ksywki lub nazwiska autora (lub wklejajcie w komentarzach poniżej), a my najciekawsze wybierzemy i zadamy w wywiadzie - o ile uda nam się posadzić kalifornijski duet przed kamerą, ale pamiętając ich otwartość przy poprzednich wizytach mamy nadzieję, że nie będzie z tym problemu.Już w środę w warszawskim 1500m2 pojawią się Evidence i Alchemist i jasną sprawą jest to, że będziemy chcieli złapać duet na popkillerowy wywiad. Wiedząc, że obaj mają w Polsce wielu fanów, postanowiliśmy dać wam możliwość zapytania Step Brothers o nurtujące was kwestie...

Jeżeli macie do EV'a i ALC'a pytania to wysyłajcie je nam na konkurs@popkiller.pl w temacie pisząc "Evidence Alchemist", z podpisem ksywki lub nazwiska autora (lub wklejajcie w komentarzach poniżej), a my najciekawsze wybierzemy i zadamy w wywiadzie - o ile uda nam się posadzić kalifornijski duet przed kamerą, ale pamiętając ich otwartość przy poprzednich wizytach mamy nadzieję, że nie będzie z tym problemu.

]]>
Evidence i Alchemist (Step Brothers) naszymi Artystami Tygodnia!https://popkiller.kingapp.pl/2014-01-16,evidence-i-alchemist-step-brothers-naszymi-artystami-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-16,evidence-i-alchemist-step-brothers-naszymi-artystami-tygodniaJanuary 16, 2014, 10:35 pmAdmin stronyDopiero co Evidence propsował mural z jego podobizną umieszczony we wrocławskim klubie Backstage, dodając, że nie może doczekać się powrotu do Polski... a teraz okazuje się, że długo nie będzie musiał czekać. Na styczniowej mapie europejskich wojaży Step Brothers, czyli duetu Evidence/Alchemist, podczas trasy związanej z premierą albumu "Lord Steppington" znajdziemy również Polskę a na Popkillerze znajdziecie z obu tych okazji więcej informacji o tej dwójce. Ev i Alc naszymi Artystami Tygodnia!Spodziewać możecie się zwiększonej dawki muzyki od kalifornijskiej dwójki, przypomnimy trochę klasyki, jak i odpowiednio przygotujemy Was na środowy wieczór, gdzie będzie soczyście, korzennie i bardzo hip-hopowo. Wkręcanie się w klimat możecie zacząć od naszego Mixtape'u Tygodnia![[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9730","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Dopiero co Evidence propsował mural z jego podobizną umieszczony we wrocławskim klubie Backstage, dodając, że nie może doczekać się powrotu do Polski... a teraz okazuje się, że długo nie będzie musiał czekać. Na styczniowej mapie europejskich wojaży Step Brothers, czyli duetu Evidence/Alchemist, podczas trasy związanej z premierą albumu "Lord Steppington" znajdziemy również Polskę a na Popkillerze znajdziecie z obu tych okazji więcej informacji o tej dwójce. Ev i Alc naszymi Artystami Tygodnia!

Spodziewać możecie się zwiększonej dawki muzyki od kalifornijskiej dwójki, przypomnimy trochę klasyki, jak i odpowiednio przygotujemy Was na środowy wieczór, gdzie będzie soczyście, korzennie i bardzo hip-hopowo. Wkręcanie się w klimat możecie zacząć od naszego Mixtape'u Tygodnia!

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9730","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Mixtape Tygodnia: Step Brothers "Here To Fuck Shit Up"https://popkiller.kingapp.pl/2014-01-14,mixtape-tygodnia-step-brothers-here-to-fuck-shit-uphttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-14,mixtape-tygodnia-step-brothers-here-to-fuck-shit-upJanuary 6, 2014, 12:58 pmAdmin stronyJuż w przyszłym tygodniu trafi do nas wspólny album Evidence'a i Alchemista, ale ta dwójka współpracowała i trzymała się ze sobą od dawna. Nie przypadkiem na nazwę duetu wybrali 'Step Brothers'. Ekipa HipHopIsRead postanowiła zebrać numery, w których do tej pory krzyżowały się drogi tej dwójki, poprzebijać je skitami z filmu... "Step Brothers" oraz wypuścić takowy mixtape jako preludium do pełnoprawnego albumu "Lord Steppington". Całkiem smakowity aperitif, nie ma co. Sprawdźcie sami.Już w przyszłym tygodniu trafi do nas wspólny album Evidence'a i Alchemista, ale ta dwójka współpracowała i trzymała się ze sobą od dawna. Nie przypadkiem na nazwę duetu wybrali 'Step Brothers'. Ekipa HipHopIsRead postanowiła zebrać numery, w których do tej pory krzyżowały się drogi tej dwójki, poprzebijać je skitami z filmu... "Step Brothers" oraz wypuścić takowy mixtape jako preludium do pełnoprawnego albumu "Lord Steppington". Całkiem smakowity aperitif, nie ma co. Sprawdźcie sami.

]]>
Evidence i Alchemist (Step Brothers) w Warszawiehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-01,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawiehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-01-01,evidence-i-alchemist-step-brothers-w-warszawieJanuary 1, 2014, 10:19 pmAdmin stronyWiemy już więcej o styczniowym koncercie Evidence'a i Alchemista, promującym ich najnowsze wydawnictwo nagrane pod szyldem Step Brothers. Album 'Lord Steppington' swoją premierę będzie miał w przeddzień warszawskiego koncertu. Podczas występu z pewnością usłyszymy materiał z najnowszej płyty, ale nie powinno zabraknąć również starszych numerów. Przed występem gości zza Oceanu wystąpią dodatkowo Pelson, Włodi, W.E.N.A. i Dj B. Jest to czwórka oczywiście nie przypadkowa - wszystkich łączy zajawka na twórczość Step Brothers. Będzie więc dodatkowa okazja by sprawdzić również warszawski styl. Z pewnością usłyszymy niedawno wypuszczony singiel 'T&T' promujący nowy album Włodiego, do którego bit wyprodukował Evidence [ https://www.youtube.com/watch?v=w9bOsQhjAe4 ]. Będzie też szansa sprawdzić wspólne numery całej trójki. Data: 22.01 [ środa ] Evidence & Alchemist [Step Brothers] Pelson X Włodi X W.E.N.A. X Dj B. Start: 20:00 klub:1500m2 ul. Solec 18, Warszawa Bilety w cenie:35/45 oraz 55pln w dniu koncertu. *przedsprzedaż biletów od 7.01(wtorek) Imprezę wspiera: California SkateshopWiemy już więcej o styczniowym koncercie Evidence'a i Alchemista, promującym ich najnowsze wydawnictwo nagrane pod szyldem Step Brothers. Album 'Lord Steppington' swoją premierę będzie miał w przeddzień warszawskiego koncertu.


Podczas występu z pewnością usłyszymy materiał z najnowszej płyty, ale nie powinno zabraknąć również starszych numerów. Przed występem gości zza Oceanu wystąpią dodatkowo Pelson, Włodi, W.E.N.A. i Dj B. Jest to czwórka oczywiście nie przypadkowa - wszystkich łączy zajawka na twórczość Step Brothers. Będzie więc dodatkowa okazja by sprawdzić również warszawski styl.
Z pewnością usłyszymy niedawno wypuszczony singiel 'T&T' promujący nowy album Włodiego, do którego bit wyprodukował Evidence [ https://www.youtube.com/watch?v=w9bOsQhjAe4 ]. Będzie też szansa sprawdzić wspólne numery całej trójki.

Data: 22.01 [ środa ]
Evidence & Alchemist [Step Brothers]
Pelson X Włodi X W.E.N.A. X Dj B.
Start: 20:00
klub:1500m2 ul. Solec 18, Warszawa
Bilety w cenie:35/45 oraz 55pln w dniu koncertu.

*przedsprzedaż biletów od 7.01(wtorek)

Imprezę wspiera:
California Skateshop

]]>
Evidence i Alchemist zagrają w Polsce!https://popkiller.kingapp.pl/2013-12-29,evidence-i-alchemist-zagraja-w-polscehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-29,evidence-i-alchemist-zagraja-w-polsceDecember 29, 2013, 2:09 pmAdmin stronyDopiero co Evidence propsował mural z jego podobizną umieszczony we wrocławskim klubie Backstage, dodając, że nie może doczekać się powrotu do Polski... a teraz okazuje się, że długo nie będzie musiał czekać. Na styczniowej mapie europejskich wojaży Step Brothers, czyli duetu Evidence/Alchemist, podczas trasy związanej z premierą albumu "Lord Steppington" znajdziemy również Polskę!Grafikę z listą opublikowali Battleaxe Warriors, informując o występie Madchilda w Amsterdamie, nas jednak bardziej interesuje inna data. 20 stycznia w warszawskim klubie M2 (czyżby 1500m2?) zobaczymy bowiem Eva i Alca, co gwarantuje porcję soczystego rapu w klasycznym stylu. Gdy poznamy więcej szczegółów, np. odnośnie biletów to nie omieszkamy wam ich przekazać.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8899","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"665","width":"430"}}]]Dopiero co Evidence propsował mural z jego podobizną umieszczony we wrocławskim klubie Backstage, dodając, że nie może doczekać się powrotu do Polski... a teraz okazuje się, że długo nie będzie musiał czekać. Na styczniowej mapie europejskich wojaży Step Brothers, czyli duetu Evidence/Alchemist, podczas trasy związanej z premierą albumu "Lord Steppington" znajdziemy również Polskę!

Grafikę z listą opublikowali Battleaxe Warriors, informując o występie Madchilda w Amsterdamie, nas jednak bardziej interesuje inna data. 20 stycznia w warszawskim klubie M2 (czyżby 1500m2?) zobaczymy bowiem Eva i Alca, co gwarantuje porcję soczystego rapu w klasycznym stylu. Gdy poznamy więcej szczegółów, np. odnośnie biletów to nie omieszkamy wam ich przekazać.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8899","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"665","width":"430"}}]]

]]>
Step Brothers (Evidence & Alchemist) "Lord Steppington"https://popkiller.kingapp.pl/2013-12-22,step-brothers-evidence-alchemist-lord-steppingtonhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-22,step-brothers-evidence-alchemist-lord-steppingtonDecember 22, 2013, 3:08 pmAdmin stronyO tym projekcie mówiło się praktycznie od początku współpracy Evidence'a z Rhymesayers Ent. Jak wiadomo jednak Alchemist w ostatnich miesiącach nie ma czasu na nic, a ilość wypuszczanej przez niego muzyki jest kosmicznie duża. Wygląda jednak na to, że "przyrodni bracia" zbliżają się do końca prac, a wspólny album ALC i członka Dilated Peoples trafi do nas niebawem. Gościnnie na płycie usłyszymy m.in. Iriscience'a z Dilated, Roca Marciano, Action Bronsona czy Domo Genesis. Pełna tracklista pod spodem.Tracklista:1. “More Wins” 2. “Dr. Kimble” 3. “Byron G” f/ Domo Genesis & The Whooliganz (produced by Evidence) 4. “Legendary Mesh” 5. “No Hesitation” f/ Styles P 6. “Swimteam Rastas” 7. “Mums In The Garage” f/ Action Bronson 8. “See The Rich Man Play” f/ Roc Marciano 9. “Banging Sound” f/ Fashawn 10. “Step Masters” 11. “Tomorrow” f/ Rakka Iriscience & Blu 12. “Draw Something” f/ Oh No 13. “Buzzing Away” 14. “Just Step”[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7686","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]O tym projekcie mówiło się praktycznie od początku współpracy Evidence'a z Rhymesayers Ent. Jak wiadomo jednak Alchemist w ostatnich miesiącach nie ma czasu na nic, a ilość wypuszczanej przez niego muzyki jest kosmicznie duża. Wygląda jednak na to, że "przyrodni bracia" zbliżają się do końca prac, a wspólny album ALC i członka Dilated Peoples trafi do nas niebawem. Gościnnie na płycie usłyszymy m.in. Iriscience'a z Dilated, Roca Marciano, Action Bronsona czy Domo Genesis. Pełna tracklista pod spodem.

Tracklista:

1. “More Wins”
2. “Dr. Kimble”
3. “Byron G” f/ Domo Genesis & The Whooliganz (produced by Evidence)
4. “Legendary Mesh”
5. “No Hesitation” f/ Styles P
6. “Swimteam Rastas”
7. “Mums In The Garage” f/ Action Bronson
8. “See The Rich Man Play” f/ Roc Marciano
9. “Banging Sound” f/ Fashawn
10. “Step Masters”
11. “Tomorrow” f/ Rakka Iriscience & Blu
12. “Draw Something” f/ Oh No
13. “Buzzing Away”
14. “Just Step”

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7686","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Alchemist "The Cutting Room Floor 3" - tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-06,alchemist-the-cutting-room-floor-3-tracklistahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-12-06,alchemist-the-cutting-room-floor-3-tracklistaDecember 6, 2013, 11:30 amKrzysztof CyrychDziś ujawniona została tracklista nowego materiału Alchemista o tytule "The Cutting Room Floor 3". Wśród gości zobaczyć możemy takich raperów jak m.in. Rick Ross, Nas, Kool G Rap, Evidence, 50 Cent czy Planet Asia. Poprzednie części tej sagi wydane zostały w 2003 i 2008. Pełna tracklista w rozwinięciu.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8169","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]] Dziś ujawniona została tracklista nowego materiału Alchemista o tytule "The Cutting Room Floor 3". Wśród gości zobaczyć możemy takich raperów jak m.in. Rick Ross, Nas, Kool G Rap, Evidence, 50 Cent czy Planet Asia. Poprzednie części tej sagi wydane zostały w 2003 i 2008. Pełna tracklista w rozwinięciu.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"8169","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"430","width":"430"}}]]

]]>
Video Dnia: Step Brothers "Step Masters"https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-20,video-dnia-step-brothers-step-mastershttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-20,video-dnia-step-brothers-step-mastersNovember 19, 2013, 10:00 pmAdmin stronyDlaczego: Evidence i Alchemist - parę lat temu album takiego duetu byłby najbardziej wyczekiwanym zagranicznym materiałem przez polskich słuchaczy. Dziś hype trochę zmalał, ale i tak dla fanów niezależnej jazdy to pozycja obowiązkowa. Sprawdźcie nowy singiel zapowiadający Step Brothers czyli współny album tej dwójki.Dlaczego: Evidence i Alchemist - parę lat temu album takiego duetu byłby najbardziej wyczekiwanym zagranicznym materiałem przez polskich słuchaczy. Dziś hype trochę zmalał, ale i tak dla fanów niezależnej jazdy to pozycja obowiązkowa. Sprawdźcie nowy singiel zapowiadający Step Brothers czyli współny album tej dwójki.

]]>
Boldy James & Alchemist "My 1st Chemistry Set" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-25,boldy-james-alchemist-my-1st-chemistry-set-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-25,boldy-james-alchemist-my-1st-chemistry-set-recenzjaNovember 23, 2013, 11:48 amDaniel WardzińskiDla większości słuchaczy, nie tylko w Polsce, Boldy James jest anonimowym kolesiem i fakt, że zrobił wspólny projekt z Alchemistem jest dużym zaskoczeniem. ALC z kolei jest chyba w najbardziej intratnym i najbardziej kreatywnym okresie swojej długiej i owocnej kariery. Ilość produkowanej przez niego muzyki zaczyna się kojarzyć z twórczym szałem Madliba. Co chwila nowy projekt, luźny numer, udział w soundtrackach, współpraca z gigantami... Ten nietypowy mezalians musiał mieć przecież swoje przyczyny.Gościnnie pojawili się tutaj m.in. Action Bronson, Freeway, Earl Sweatshirt czy Vince Staples. Alchemist nie uznał tego chyba za poboczny projekt, ani nie nakarmił newcomera z Detroit byle odrzutami. Czego w skrócie spodziewać się po "My 1st Chemistry Set"? Hardkorowego rapu z jednego z najbardziej hardkorowych miejsc w USA i bardzo solidnej porcji podkładów spod utalentowanej łapy alchemika z Beverly Hills.Gdyby Prodigy z Mobb Deep przyszedł na Świat trochę później i w miejscu, które dało tej planecie Eminema i J Dillę, prawdopodobnie nazywałby się Boldy James. Ciężko nie dostrzec podobieństw między tymi panami, szczególnie, że podkłady Ala Mamana są przecież dla Mr. H.N.I.C. środowiskiem naturalnym. Jednocześnie nie znaczy to, że to xero 1:1 i nie warto zawracać sobie nim głowy. Tego bym nie powiedział. Po pierwsze Boldy brzmi jak upgrade swojego starszego kolegi po fachu i zdecydowanie mniej u niego buraczanych potknięć - szczególnie, kiedy porównujemy z członkiem Mobb Deep A.D. 2013. Po drugie, w jego opowieściach słychać, że nie wyssał ich z palca, a jego street-stories przykuwają uwagę. "When chances were slim to none I was the skinniest one but kept the biggest gun/ In the hood I'm a boss cause I get it done". Może na papierze nie wygląda to super imponująco, wręcz nazbyt prosto, ale nawinięte nabiera klimatu, a Boldy potrafi zyskać i sympatię i uwagę. W swoim flow, które brzmi jak autentyczny głos ulicznego hustlera, cwaniaka, które pcha towar na rogu, ma coś takiego... Alchemist zwrócił na niego uwagę i nie ma w tym raczej przypadku.Al z kolei nie zaskakuje. Daje nam bardzo równą porcję typowego dla siebie materiału z różnych szuflad swojego laboratorium, na szczęście tym razem bez nazbyt pojebańczych dziwactw. Z pewnością najmocniejszym punktem materiału jest singlowe "Moochie", follow-up do Big L'owego "Ebonics" na nastrojowym bicie, podkreślonym rzadkimi wwiercającymi się w łeb akordami, które nagle przeradzają się w chwytliwą, dynamiczną kanonadę, którą chce się uszłyszeć jeszcze raz i znowu. Sztosu jest jednak więcej. "Cobo Hall" od razu wskazuje, że będzie dobrze, ale kiedy wjeżdża ten niesamowity motyw pianina, a potem typowy alchemiczny bas wiadomo, że producent traktuje swojego nowego współpracownika najzupełniej poważnie. Jeden z najlepszych podkładów jaki zaserwował w ostatnich latach, a trochę ich było. Nie zawsze jest jednak mocno i mrocznie. Sporo tutaj wokalnych sampli i specyficznej (narkotycznej?) interpretacji kalifornijskiego słońca. "Consideration" przez swój hitowy potencjał, 80'sowy klawsz i dodatkowe wstawki dodające wszystkiemu mocy kojarzy się trochę ze "Scarfacem". "Traction" z Action Bronsonem to z kolei wynik tego co dzieje się, kiedy Alc wpada na "złotą pętlę". Bez dwóch zdań jest w formie. Nie szokuje, ale nadal cieszy swoją muzyką. I co ważne trzyma poziom i nie zalicza żadnej poważnej wpadki."My 1st Chemistry Set" dopadło nas z zaskoczenia i okazało się całkiem przyzwoitym materiałem, który dla fanów kalifornijskiego weterana produkcji z pewnością będzie łakomym kąskiem i fajnym zapoznaniem z talentem Boldy Jamesa. Szczególnie jeśli lubicie uliczny rap, dużo tematów związanych z handlem narkotykami, odzyskiwaniem należności i budowanie reputacji na ulicach, które jak wiadomo patrzą na ciebie zawsze. Flow Boldy'ego nie jest absolutnie żadnym rarytasem, ale jest wystarczające. Nawija luźno, jest pewny i nawet jak rzuca wers bez rymu robi to w taki sposób, że w niczym to nie przeszkadza. Dobrze się tego słucha. Nie jest to wielka bomba, materiał bez którego nie da się żyć, a podsumowanie roku będzie niepełne, ale całkiem fajny materiał. Dwa kawałki, które znajdziecie pod spodem to chyba dwa najlepsze momenty - palce lizać. Dla większości słuchaczy, nie tylko w Polsce, Boldy James jest anonimowym kolesiem i fakt, że zrobił wspólny projekt z Alchemistem jest dużym zaskoczeniem. ALC z kolei jest chyba w najbardziej intratnym i najbardziej kreatywnym okresie swojej długiej i owocnej kariery. Ilość produkowanej przez niego muzyki zaczyna się kojarzyć z twórczym szałem Madliba. Co chwila nowy projekt, luźny numer, udział w soundtrackach, współpraca z gigantami... Ten nietypowy mezalians musiał mieć przecież swoje przyczyny.

Gościnnie pojawili się tutaj m.in. Action Bronson, Freeway, Earl Sweatshirt czy Vince Staples. Alchemist nie uznał tego chyba za poboczny projekt, ani nie nakarmił newcomera z Detroit byle odrzutami. Czego w skrócie spodziewać się po "My 1st Chemistry Set"? Hardkorowego rapu z jednego z najbardziej hardkorowych miejsc w USA i bardzo solidnej porcji podkładów spod utalentowanej łapy alchemika z Beverly Hills.

Gdyby Prodigy z Mobb Deep przyszedł na Świat trochę później i w miejscu, które dało tej planecie Eminema i J Dillę, prawdopodobnie nazywałby się Boldy James. Ciężko nie dostrzec podobieństw między tymi panami, szczególnie, że podkłady Ala Mamana są przecież dla Mr. H.N.I.C. środowiskiem naturalnym. Jednocześnie nie znaczy to, że to xero 1:1 i nie warto zawracać sobie nim głowy. Tego bym nie powiedział. Po pierwsze Boldy brzmi jak upgrade swojego starszego kolegi po fachu i zdecydowanie mniej u niego buraczanych potknięć - szczególnie, kiedy porównujemy z członkiem Mobb Deep A.D. 2013. Po drugie, w jego opowieściach słychać, że nie wyssał ich z palca, a jego street-stories przykuwają uwagę. "When chances were slim to none I was the skinniest one but kept the biggest gun/ In the hood I'm a boss cause I get it done". Może na papierze nie wygląda to super imponująco, wręcz nazbyt prosto, ale nawinięte nabiera klimatu, a Boldy potrafi zyskać i sympatię i uwagę. W swoim flow, które brzmi jak autentyczny głos ulicznego hustlera, cwaniaka, które pcha towar na rogu, ma coś takiego... Alchemist zwrócił na niego uwagę i nie ma w tym raczej przypadku.

Al z kolei nie zaskakuje. Daje nam bardzo równą porcję typowego dla siebie materiału z różnych szuflad swojego laboratorium, na szczęście tym razem bez nazbyt pojebańczych dziwactw. Z pewnością najmocniejszym punktem materiału jest singlowe "Moochie", follow-up do Big L'owego "Ebonics" na nastrojowym bicie, podkreślonym rzadkimi wwiercającymi się w łeb akordami, które nagle przeradzają się w chwytliwą, dynamiczną kanonadę, którą chce się uszłyszeć jeszcze raz i znowu. Sztosu jest jednak więcej. "Cobo Hall" od razu wskazuje, że będzie dobrze, ale kiedy wjeżdża ten niesamowity motyw pianina, a potem typowy alchemiczny bas wiadomo, że producent traktuje swojego nowego współpracownika najzupełniej poważnie. Jeden z najlepszych podkładów jaki zaserwował w ostatnich latach, a trochę ich było. Nie zawsze jest jednak mocno i mrocznie. Sporo tutaj wokalnych sampli i specyficznej (narkotycznej?) interpretacji kalifornijskiego słońca. "Consideration" przez swój hitowy potencjał, 80'sowy klawsz i dodatkowe wstawki dodające wszystkiemu mocy kojarzy się trochę ze "Scarfacem". "Traction" z Action Bronsonem to z kolei wynik tego co dzieje się, kiedy Alc wpada na "złotą pętlę". Bez dwóch zdań jest w formie. Nie szokuje, ale nadal cieszy swoją muzyką. I co ważne trzyma poziom i nie zalicza żadnej poważnej wpadki.

"My 1st Chemistry Set" dopadło nas z zaskoczenia i okazało się całkiem przyzwoitym materiałem, który dla fanów kalifornijskiego weterana produkcji z pewnością będzie łakomym kąskiem i fajnym zapoznaniem z talentem Boldy Jamesa. Szczególnie jeśli lubicie uliczny rap, dużo tematów związanych z handlem narkotykami, odzyskiwaniem należności i budowanie reputacji na ulicach, które jak wiadomo patrzą na ciebie zawsze. Flow Boldy'ego nie jest absolutnie żadnym rarytasem, ale jest wystarczające. Nawija luźno, jest pewny i nawet jak rzuca wers bez rymu robi to w taki sposób, że w niczym to nie przeszkadza. Dobrze się tego słucha. Nie jest to wielka bomba, materiał bez którego nie da się żyć, a podsumowanie roku będzie niepełne, ale całkiem fajny materiał. Dwa kawałki, które znajdziecie pod spodem to chyba dwa najlepsze momenty - palce lizać.

 

]]>
Step Brothers (Evidence & Alchemist) "Lord Steppington" - data premiery, tracklista, singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-02,step-brothers-evidence-alchemist-lord-steppington-data-premiery-tracklista-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-11-02,step-brothers-evidence-alchemist-lord-steppington-data-premiery-tracklista-singielNovember 2, 2013, 11:37 amDaniel WardzińskiO tym projekcie mówiło się praktycznie od początku współpracy Evidence'a z Rhymesayers Ent. Jak wiadomo jednak Alchemist w ostatnich miesiącach nie ma czasu na nic, a ilość wypuszczanej przez niego muzyki jest kosmicznie duża. Wygląda jednak na to, że "przyrodni bracia" zbliżają się do końca prac, a wspólny album ALC i członka Dilated Peoples trafi do nas niebawem. 19 listopada rusza oficjalny preorder, choć premiera zaplanowana jest dopiero na drugą połowę stycznia. W rozwinięciu znajdziecie pełną tracklistę uwzględniającą gości oraz singiel zatytułowany "Ron Carter".Gościnnie na płycie usłyszymy m.in. Iriscience'a z Dilated, Roca Marciano, Action Bronsona czy Domo Genesis. Pełna tracklista pod spodem.Tracklista:1.) “More Wins” 2.) “Dr. Kimble” 3.) “Byron G” f/ Domo Genesis & The Whooliganz (produced by Evidence) 4.) “Legendary Mesh” 5.) “No Hesitation” f/ Styles P 6.) “Swimteam Rastas” 7.) “Mums In The Garage” f/ Action Bronson 8.) “See The Rich Man Play” f/ Roc Marciano 9.) “Banging Sound” f/ Fashawn 10.) “Step Masters” 11.) “Tomorrow” f/ Rakka Iriscience & Blu 12.) “Draw Something” f/ Oh No 13.) “Buzzing Away” 14.) “Just Step” O tym projekcie mówiło się praktycznie od początku współpracy Evidence'a z Rhymesayers Ent. Jak wiadomo jednak Alchemist w ostatnich miesiącach nie ma czasu na nic, a ilość wypuszczanej przez niego muzyki jest kosmicznie duża. Wygląda jednak na to, że "przyrodni bracia" zbliżają się do końca prac, a wspólny album ALC i członka Dilated Peoples trafi do nas niebawem. 19 listopada rusza oficjalny preorder, choć premiera zaplanowana jest dopiero na drugą połowę stycznia. W rozwinięciu znajdziecie pełną tracklistę uwzględniającą gości oraz singiel zatytułowany "Ron Carter".

Gościnnie na płycie usłyszymy m.in. Iriscience'a z Dilated, Roca Marciano, Action Bronsona czy Domo Genesis. Pełna tracklista pod spodem.

Tracklista:

1.) “More Wins”
2.) “Dr. Kimble”
3.) “Byron G” f/ Domo Genesis & The Whooliganz (produced by Evidence)
4.) “Legendary Mesh”
5.) “No Hesitation” f/ Styles P
6.) “Swimteam Rastas”
7.) “Mums In The Garage” f/ Action Bronson
8.) “See The Rich Man Play” f/ Roc Marciano
9.) “Banging Sound” f/ Fashawn
10.) “Step Masters”
11.) “Tomorrow” f/ Rakka Iriscience & Blu
12.) “Draw Something” f/ Oh No
13.) “Buzzing Away”
14.) “Just Step”

 

]]>
Drive By: Ab-Soul; Joey Bada$$ ft. Maverick Sabre, Marco Polo ft. Large Professor, Inspectah Deck, O.C., Tragedy Khadafi, Alchemist ft. Action Bronson,Skeme ft. Cassey Veggies, RJ, Royce The Choice, TC4800, DJ Mustard https://popkiller.kingapp.pl/2013-10-26,drive-by-ab-soul-joey-bada-ft-maverick-sabre-marco-polo-ft-large-professor-inspectah-deckhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-10-26,drive-by-ab-soul-joey-bada-ft-maverick-sabre-marco-polo-ft-large-professor-inspectah-deckOctober 25, 2013, 6:59 pmDaniel WardzińskiGotowi na nowy Drive By? Nie szukajcie kamizelek kuloodpornych, tylko poprawcie bas i dajcie głośniej, bo dzisiaj będzie się działo. Na dzieńdobry nowy numer Ab-Soula promujący jego nadchodzący album w TDE, następnie zmiana wybrzeża i klimatu i remix kawałka Joey Bada$$a z gościnnym udziałem Mavericka Sabra, którego znają na pewno fani muzyki z Wysp. Trzeci pocisk ma kaliber bardziej zbliżony do Panzerfausta - nowy track z nadchodzącego albumu Marco Polo z występem Large Professora, Inspectah Decka, O.C., Tragedy Khadafiego i DJ'a Revolution. Nie koniec wrażeń. Nowy sztos od Alchemista to prawie 8 minut minibeattape'u na niesamowitym poziomie, a bonusowo zwroteczka Action Bronsona. Na koniec newschool z wysokiej półki chociaż Skeme nie jest gwiazdą wielkiego formatu podobnie jak jego koledzy. Natomiast DJ Mustard odpowiedzialny za bit zbliża się do tego statusu coraz bardziej. Are you ready to rumble?Nowy album Ab-Soula jest już gotowy i trafił do mixu. Żeby nam się przyjemniej czekało Solo zaprezentował nowy numer zatytułowany "Dub Sac" wyprodukowany przez Tae Beats i Dave Free. Raper niedawno wściekł się na magazyn XXL, który umieścił Black Hippy na okładce podpisując ich jako "Kendrick Lamar & Black Hippy". Teraz postanowił udowodnić, że jest równorzędnym członkiem grupy. Jak mu wyszło oceńcie sami.W trakcie Smoker's Club Tour Joey Bada$$ poznał się w Londynie z Maverick Sabrem. Nowa znajomość zaowocowała remixem pochodzącego z "Summer Knights" kawałka "My Yout". Nie to, żeby kawalek się diametralnie zmienił, ale faktycznie toastujący refren pasuje jak ulał.Po kawałku z Organized Konfusion przyszedł czas na kolejny numer z "PA2: The Director's Cut". Marco Polo na potężnym bicie posadził czterech weteranów z różnych bajek. Obok siebie rapują tutaj Large Pro, Inspectah Deck, O.C. i Tragedy Khadafi. Ładny zestaw co? I niegorszy numer. Czekamy.Alchemist we współpracy z designerem Dr. Romanelli szykuje nową linię ubraniową inspirowaną starymi kampaniami Coca-Coli. Przy okazji przygotował też muzyczny mix w którym gościnnie pojawia się Action Bronson. O tym, że współpraca tej dwójki zawsze zwiastuje coś dużego wiedzą nawet ci którzy nie słyszeli ich wspólnego materiału np. fani Mac Millera. Ponad 8 minut strasznego sztosu. Ten koleś to jest maszyna, studnia bez dna.Na koniec siła ognia nowej szkoły. Skeme do spółki z zestawem zdolnych artystów z zachodniej strony Stanów zrobił numer promujący jego mixtape "Bare With Me". Na świetnej, prostej produkcji DJ'a Mustarda pokazali jak newschoolowe flow pięknie można połączyć z westcoastową tradycją. "Bounce That"! Gotowi na nowy Drive By? Nie szukajcie kamizelek kuloodpornych, tylko poprawcie bas i dajcie głośniej, bo dzisiaj będzie się działo. Na dzieńdobry nowy numer Ab-Soula promujący jego nadchodzący album w TDE, następnie zmiana wybrzeża i klimatu i remix kawałka Joey Bada$$a z gościnnym udziałem Mavericka Sabra, którego znają na pewno fani muzyki z Wysp. Trzeci pocisk ma kaliber bardziej zbliżony do Panzerfausta - nowy track z nadchodzącego albumu Marco Polo z występem Large Professora, Inspectah Decka, O.C., Tragedy Khadafiego i DJ'a Revolution. Nie koniec wrażeń. Nowy sztos od Alchemista to prawie 8 minut minibeattape'u na niesamowitym poziomie, a bonusowo zwroteczka Action Bronsona. Na koniec newschool z wysokiej półki chociaż Skeme nie jest gwiazdą wielkiego formatu podobnie jak jego koledzy. Natomiast DJ Mustard odpowiedzialny za bit zbliża się do tego statusu coraz bardziej. Are you ready to rumble?

Nowy album Ab-Soula jest już gotowy i trafił do mixu. Żeby nam się przyjemniej czekało Solo zaprezentował nowy numer zatytułowany "Dub Sac" wyprodukowany przez Tae Beats i Dave Free. Raper niedawno wściekł się na magazyn XXL, który umieścił Black Hippy na okładce podpisując ich jako "Kendrick Lamar & Black Hippy". Teraz postanowił udowodnić, że jest równorzędnym członkiem grupy. Jak mu wyszło oceńcie sami.

W trakcie Smoker's Club Tour Joey Bada$$ poznał się w Londynie z Maverick Sabrem. Nowa znajomość zaowocowała remixem pochodzącego z "Summer Knights" kawałka "My Yout". Nie to, żeby kawalek się diametralnie zmienił, ale faktycznie toastujący refren pasuje jak ulał.

Po kawałku z Organized Konfusion przyszedł czas na kolejny numer z "PA2: The Director's Cut". Marco Polo na potężnym bicie posadził czterech weteranów z różnych bajek. Obok siebie rapują tutaj Large Pro, Inspectah Deck, O.C. i Tragedy Khadafi. Ładny zestaw co? I niegorszy numer. Czekamy.

Alchemist we współpracy z designerem Dr. Romanelli szykuje nową linię ubraniową inspirowaną starymi kampaniami Coca-Coli. Przy okazji przygotował też muzyczny mix w którym gościnnie pojawia się Action Bronson. O tym, że współpraca tej dwójki zawsze zwiastuje coś dużego wiedzą nawet ci którzy nie słyszeli ich wspólnego materiału np. fani Mac Millera. Ponad 8 minut strasznego sztosu. Ten koleś to jest maszyna, studnia bez dna.

Na koniec siła ognia nowej szkoły. Skeme do spółki z zestawem zdolnych artystów z zachodniej strony Stanów zrobił numer promujący jego mixtape "Bare With Me". Na świetnej, prostej produkcji DJ'a Mustarda pokazali jak newschoolowe flow pięknie można połączyć z westcoastową tradycją. "Bounce That"!

 

]]>
Boldy James & Alchemist "My 1st Chemistry Set" - okładka, tracklista, singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-22,boldy-james-alchemist-my-1st-chemistry-set-okladka-tracklista-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-22,boldy-james-alchemist-my-1st-chemistry-set-okladka-tracklista-singielSeptember 21, 2013, 1:33 pmDaniel WardzińskiAlchemist to jeden z najbardziej nienormalnych producentów jakich kiedykolwiek widział hip-hop. Ogrom muzyki jaką produkuję spokojnie starczyłby na obdzielenie karier dwudziestu beatmakerów. Co prawda nie zawsze zachowuje należyty poziom, ale każdy fan zdaje sobie sprawę, że ilość spożywanych przez niego specyfików również starczyłaby na dwudziestu. 15 października światło dzienne ujrzy jego nowy projekt MC/producent, w którym tym razem towarzyszył mu będzie Boldy James, reprezentant Detroit, który singlem z tego projektu narobił apetytu na coś naprawdę dobrego. W rozwinięciu znajdziecie nie tylko promujące materiał "Moochie", ale także tracklistę, z której dowiadujemy się, że na materiale pojawią się m.in. Earl Sweatshirt, Vince Staples, Action Bronson czy Freeway. Kto czeka?01 BOLD 02 Consideration 03 Moochie 04 Traction f. Action Bronson 05 You Know 06 Surprise Party f. King Chip & Freeway 07 What’s The Word 08 Rappies f. Mafia Double Dee & Peechie Green 09 Cobo Hall 10 Give Me A Reason f. Vince Staples 11 400 Thousand 12 Reform School f. Earl Sweatshirt, Da$h & Domo Genesis 13 KY Jellybeans Alchemist to jeden z najbardziej nienormalnych producentów jakich kiedykolwiek widział hip-hop. Ogrom muzyki jaką produkuję spokojnie starczyłby na obdzielenie karier dwudziestu beatmakerów. Co prawda nie zawsze zachowuje należyty poziom, ale każdy fan zdaje sobie sprawę, że ilość spożywanych przez niego specyfików również starczyłaby na dwudziestu. 15 października światło dzienne ujrzy jego nowy projekt MC/producent, w którym tym razem towarzyszył mu będzie Boldy James, reprezentant Detroit, który singlem z tego projektu narobił apetytu na coś naprawdę dobrego. W rozwinięciu znajdziecie nie tylko promujące materiał "Moochie", ale także tracklistę, z której dowiadujemy się, że na materiale pojawią się m.in. Earl Sweatshirt, Vince Staples, Action Bronson czy Freeway. Kto czeka?

01 BOLD
02 Consideration
03 Moochie
04 Traction f. Action Bronson
05 You Know
06 Surprise Party f. King Chip & Freeway
07 What’s The Word
08 Rappies f. Mafia Double Dee & Peechie Green
09 Cobo Hall
10 Give Me A Reason f. Vince Staples
11 400 Thousand
12 Reform School f. Earl Sweatshirt, Da$h & Domo Genesis
13 KY Jellybeans

 

]]>
Prodigy x Alchemist "Albert Einstein" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-20,prodigy-x-alchemist-albert-einstein-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-09-20,prodigy-x-alchemist-albert-einstein-recenzjaSeptember 20, 2013, 3:52 pmŁukasz WłasiukiewiczProdigy i Alchemist to duet, który nie zawodzi. Dlatego zapowiedź kolejnego wspólnego projektu zwiastowała nadzieje, że raper z Queens po ostatnich nienajlepszych produkcjach, dzięki swojemu przyjacielowi, na którego bitach bez wątpienia brzmi najlepiej, odkryje nowe inspiracje i wreszcie nagra dobry album. P przez ostatnie lata niewątpliwie przeżywał kryzys. Czy ten krążek okaże się przełomem na który czekają wszyscy fani? Czy Albert Jonson okazał się rapowym Albertem Einsteinem?Cóż, na to pytanie odpowiedź jest raczej oczywista, album ten nie jest żadnym przełomowym dla rap gry. Jednak jest przełomowy dla samego autora. "Albert Einstein" to bez wątpienia najlepsza płyta P od czasu "Product Of The 80’s". Prodigy wreszcie brzmi, jakby chciało mu się rapować. Najwyraźniej duża w tym zasługa Alchemista. To właśnie na jego produkcjach obok bitów Havoca i Sid Roams P czuje się, jak ryba w wodzie, i słychać to w każdym numerze na płycie. Raper nie eksperymentuje, nie próbuje na siłę wpasować się w obecne trendy, jak to miało miejsce na zeszłorocznym "H.N.I.C. 3". Po prostu robi to, co potrafi najlepiej i to, w czym czuje się najlepiej. Nawet jego flow stało się odrobinę bardziej żywe, słychać to szczególnie w szybszych numerach jak np. 'R.I.P.'. Jeśli chodzi o teksty, również tu nastąpił drobny przełom. Co prawda P rapuje wciąż o tym samym, jednak nie przynudza. Jego rymy stały się trochę ciekawsze, częściej zapadają w pamięć. Ponadto raper stara się nawiązywać do tytułu płyty, wplatając w wersy wyrazy mogące mieć swoje znaczenie zarówno w świecie naukowym, jak i tym ulicznym np. w numerze ‘Curb Ya Dog’ - “Cause I know how to write songs, got it down to a science / Sit at the periodic table with bosses / Break bread and drink while we discuss fortunes” lub w singlowym ‘Y.N.T.’ - „At the periodic table, countin' Benji's / Nobody talkin' to me, nobody takin' pictures”. Tematy kawałków, jak wspominałem wcześniej wydają się wtórne. W większości jest to bragga oraz ataki na hejterów i wyimaginowanych słabych MCs, przeplatane wersami o narkotykach, gangsterce, bogactwie, złotych łańcuchach i tym, jak życie Prodigy'ego jest lepsze niż wszystkich dookoła. Pojawia się też całkiem ciekawy i dość brutalny storytelling w kawałku „Confessions”.Zdecydowanie lepszą stroną płyty jest warstwa muzyczna. Alchemist jest producentem dosyć nieprzewidywalnym. Zdarza mu się czasem wypuszczać hitowe produkcje, na przemian z nie dającymi się słuchać gniotami. Tym razem jednak jest świetnie po całości. Sample są krótko cięte, bity bardzo surowe, najczęściej słychać tylko dograny bas i bębny, bez dodatkowych aranżacji. Samplowany jest w większości funk, często z dodatkiem wokalu i słyszalnymi trzaskami i szumami. W niektórych kawałkach słychać, że jest to funk pochodzący gdzieś z rejonów Europy Wschodniej, co czyni je dodatkowo bardzo oryginalnymi. Wszystkie numery pasują do siebie, tworząc zwartą całość, dzięki czemu płyta muzycznie zachowuje niepowtarzalny klimat. Produkcje, mimo swojej prostoty i łatwych patentów zachwycają brzmieniem, co pokazuje niezwykły talent oraz umiejętność wynajdywania nietypowych dźwięków i melodii przez producenta. Alchemist odwalił kawał dobrej roboty. Najlepszą produkcją na płycie jest chyba singlowe ‘Give Em Hell’. Bardzo fajnym, wyróżniającym się numerem jest też ‘Bible Paper’ gdzie bit na początku nie wydaje się niczym nadzwyczajnym, po czym zmienia się w połowie i zupełnie niespodziewanie wchodzi petarda.Goście całkiem umiejętnie wpasowują się w album, jest ich sporo, jednak nie przyćmiewają Prodigy'ego i nie dominują krążka. Najlepiej wypadają starzy sprawdzeni koledzy po fachu, czyli Raekwon i Havoc w kawałku ‘R.I.P.’, jest to chyba najlepszy numer z gościnnym udziałem na płycie. Roc Marciano brzmi trochę, jakby dukał swoją zwrotkę, natomiast Action Bronson zupełnie nie pasuje do bitu w numerze ‘The One’. Swoje pięć minut na mikrofonie ma też sam Alchemist, jednak jak wszyscy wiemy, nie jest on tak dobrym raperem, jak producentem, więc wypada tu dosyć przeciętnie.W zapowiedzi albumu pisałem, że okładka wygląda jak zrobiona przez ziomka z bloku za 5 dolarów, jednak po przesłuchaniu płyty przekonałem się do niej. Muszę przyznać, że świetnie pasuje i oddaje klimat albumu. Na ogół klipy nie wchodzą w skład recenzji, jednak Prodigy od dawna wypuszcza tak beznadziejne teledyski, że nie da się tego oglądać. I niestety podobnie jest i tym razem. Obrazy do singli ‘Give Em Hell’, ‘Y.N.T.’ i ‘Dough Pildin’ są strasznie wtórne i wszystkie oparte na podobnym schemacie. Mobb Deep w sumie nigdy nie słynęli ze szczególnie ciekawych klipów, jednak to co teraz wychodzi od Prodigy'ego niestety nie nadaje się do oglądania. A szkoda, bo przy wreszcie dobrej płycie mogłoby się to zmienić.„Every so often there comes a man who is able to see a universe in totally new way…”. Albert Jonson definitywnie nie jest Einsteinem mikrofonu i nie wniósł tą płytą niczego przełomowego do rap gry. Nie można też o nim powiedzieć, że jest raperem w super formie, w dzisiejszych czasach gdzie mamy dookoła tylu świetnych, nietuzinkowych MCs. Jednak brzmi dużo lepiej, niż jeszcze rok temu i widać duży postęp. P wraca do formy i ta płyta jest przełomem przede wszystkim dla niego. Einsteinem za to okazuje się być tu Alchemist. Produkcja jest świetna i tak jak w przypadku Sid Roams na „Product Of The 80’s” stanowi najmocniejszy punkt, decyduje o tym, że krążek jest dobry oraz mocno podciąga ocenę całego albumu. Dobra forma Prodigy'ego i świetne produkcje ALC – mocne 4.

Prodigy i Alchemist to duet, który nie zawodzi. Dlatego zapowiedź kolejnego wspólnego projektu zwiastowała nadzieje, że raper z Queens po ostatnich nienajlepszych produkcjach, dzięki swojemu przyjacielowi, na którego bitach bez wątpienia brzmi najlepiej, odkryje nowe inspiracje i wreszcie nagra dobry album. P przez ostatnie lata niewątpliwie przeżywał kryzys. Czy ten krążek okaże się przełomem na który czekają wszyscy fani? Czy Albert Jonson okazał się rapowym Albertem Einsteinem?

Cóż, na to pytanie odpowiedź jest raczej oczywista, album ten nie jest żadnym przełomowym dla rap gry. Jednak jest przełomowy dla samego autora. "Albert Einstein" to bez wątpienia najlepsza płyta P od czasu "Product Of The 80’s". Prodigy wreszcie brzmi, jakby chciało mu się rapować. Najwyraźniej duża w tym zasługa Alchemista. To właśnie na jego produkcjach obok bitów Havoca i Sid Roams P czuje się, jak ryba w wodzie, i słychać to w każdym numerze na płycie. Raper nie eksperymentuje, nie próbuje na siłę wpasować się w obecne trendy, jak to miało miejsce na zeszłorocznym "H.N.I.C. 3". Po prostu robi to, co potrafi najlepiej i to, w czym czuje się najlepiej. Nawet jego flow stało się odrobinę bardziej żywe, słychać to szczególnie w szybszych numerach jak np. 'R.I.P.'. Jeśli chodzi o teksty, również tu nastąpił drobny przełom. Co prawda P rapuje wciąż o tym samym, jednak nie przynudza. Jego rymy stały się trochę  ciekawsze, częściej zapadają w pamięć. Ponadto raper stara się nawiązywać do tytułu płyty, wplatając w wersy wyrazy mogące mieć swoje znaczenie zarówno w świecie naukowym, jak i tym ulicznym np. w numerze ‘Curb Ya Dog’ - “Cause I know how to write songs, got it down to a science / Sit at the periodic table with bosses / Break bread and drink while we discuss fortunes” lub w singlowym ‘Y.N.T.’ - „At the periodic table, countin' Benji's / Nobody talkin' to me, nobody takin' pictures”. Tematy kawałków, jak wspominałem wcześniej wydają się wtórne. W większości jest to bragga oraz ataki na hejterów i wyimaginowanych słabych MCs, przeplatane wersami o narkotykach, gangsterce, bogactwie, złotych łańcuchach i tym, jak życie Prodigy'ego jest lepsze niż wszystkich dookoła. Pojawia się też całkiem ciekawy i dość brutalny storytelling w kawałku „Confessions”.

Zdecydowanie lepszą stroną płyty jest warstwa muzyczna. Alchemist jest producentem dosyć nieprzewidywalnym. Zdarza mu się czasem wypuszczać hitowe produkcje, na przemian z nie dającymi się słuchać gniotami. Tym razem jednak jest świetnie po całości. Sample są krótko cięte, bity bardzo surowe, najczęściej słychać tylko dograny bas i bębny, bez dodatkowych aranżacji. Samplowany jest w większości funk, często z dodatkiem wokalu i słyszalnymi trzaskami i szumami. W niektórych kawałkach słychać, że jest to funk pochodzący gdzieś z rejonów Europy Wschodniej, co czyni je dodatkowo bardzo oryginalnymi. Wszystkie numery pasują do siebie, tworząc zwartą całość, dzięki czemu płyta muzycznie zachowuje niepowtarzalny klimat. Produkcje, mimo swojej prostoty i łatwych patentów zachwycają brzmieniem, co pokazuje niezwykły talent oraz umiejętność wynajdywania nietypowych dźwięków i melodii przez producenta.Alchemist odwalił kawał dobrej roboty. Najlepszą produkcją na płycie jest chyba singlowe ‘Give Em Hell’. Bardzo fajnym, wyróżniającym się numerem jest też ‘Bible Paper’ gdzie bit na początku nie wydaje się niczym nadzwyczajnym, po czym zmienia się w połowie i zupełnie niespodziewanie wchodzi petarda.

Goście całkiem umiejętnie wpasowują się w album, jest ich sporo, jednak nie przyćmiewają Prodigy'ego i nie dominują krążka.Najlepiej wypadają starzy sprawdzeni koledzy po fachu, czyli Raekwon i Havoc w kawałku ‘R.I.P.’, jest to chyba najlepszy numer z gościnnym udziałem na płycie. Roc Marciano brzmi trochę, jakby dukał swoją zwrotkę, natomiast Action Bronson zupełnie nie pasuje do bitu w numerze ‘The One’. Swoje pięć minut na mikrofonie ma też sam Alchemist, jednak jak wszyscy wiemy, nie jest on tak dobrym raperem, jak producentem, więc wypada tu dosyć przeciętnie.

W zapowiedzi albumu pisałem, że okładka wygląda jak zrobiona przez ziomka z bloku za 5 dolarów, jednak po przesłuchaniu płyty przekonałem się do niej. Muszę przyznać, że świetnie pasuje i oddaje klimat albumu. Na ogół klipy nie wchodzą w skład recenzji, jednak Prodigy od dawna wypuszcza tak beznadziejne teledyski, że nie da się tego oglądać. I niestety podobnie jest i tym razem. Obrazy do singli ‘Give Em Hell’, ‘Y.N.T.’ i ‘Dough Pildin’ są strasznie wtórne i wszystkie oparte na podobnym schemacie. Mobb Deep w sumie nigdy nie słynęli ze szczególnie ciekawych klipów, jednak to co teraz wychodzi od Prodigy'ego niestety nie nadaje się do oglądania. A szkoda, bo przy wreszcie dobrej płycie mogłoby się to zmienić.

„Every so often there comes a man who is able to see a universe in totally new way…”. Albert Jonson definitywnie nie jest Einsteinem mikrofonu i nie wniósł tą płytą niczego przełomowego do rap gry. Nie można też o nim powiedzieć, że jest raperem w super formie, w dzisiejszych czasach gdzie mamy dookoła tylu świetnych, nietuzinkowych MCs. Jednak brzmi dużo lepiej, niż jeszcze rok temu i widać duży postęp. P wraca do formy i ta płyta jest przełomem przede wszystkim dla niego. Einsteinem za to okazuje się być tu Alchemist. Produkcja jest świetna i tak jak w przypadku Sid Roams na „Product Of The 80’s” stanowi najmocniejszy punkt, decyduje o tym, że krążek jest dobry oraz mocno podciąga ocenę całego albumu. Dobra forma Prodigy'ego i świetne produkcje ALC – mocne 4.

]]>
Joey Bada$$ "Summer Knights" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-29,joey-bada-summer-knights-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-29,joey-bada-summer-knights-recenzjaAugust 29, 2013, 3:09 pmDaniel WardzińskiHype na Joeya Bada$$a nie jest łatwy do zrozumienia z perspektywy dzisiejszej sceny rap. Jest mnóstwo projektów, które lepiej lub gorzej starają się nawiązywać do stylistyki NYC lat 90., które przechodzą kompletnie bez echa, a ten małolat trafił na usta wszystkich. Konsekwentna odmowa współpracy z majorsami, przy jednoczesnym rosnącym rozmachu jego kariery (trasa z A$AP Rockym i Wiz Khalifą, współpraca z wielkimi markami jak chociażby Ecko) imponują i dziwią jednocześnie. Wychowanek Flatbush przygotował nowy, pełny materiał, który kontynuuje dzieło rozpoczęte na obsypanym komplementami "1999".Przy wsparciu ekipy Pro Era, ale też takich postaci jak Statik Selektah, DJ Premier, Alchemist czy Oddisee Bada$$ nagrał "Summer Knights". Materiał trwa łącznie 68 minut i przepełniony jest brzmieniem, które jako pierwsze nasuwa się gdy myślimy o stylu Nowego Jorku. Nie mówię tylko o stylu bitów, ale także sposobie nawijania, jamowej formule nagrywania wokali i posmaku amatorszczyzny, którego wielu byśmy nie wybaczyli, a u niego potrafi stanowić atut."Summer Knights" to przede wszystkim laidback, lenistwo i chillout. Nie znajdziecie tutaj raczej boom-bapowych bangerów, ani kawałków przy których sąsiedzi z dołu usłyszą jak skaczecie po pokoju. Muzycznie materiał to kilotony jazzowych sampli przeoranych przez producentów Pro Era - Chucka Strangersa, Kirk Knighta czy Lee Bannona, ale pozostali beatmakerzy z tymi najbardziej rozpoznawalnymi na czele również dopasowali się do stylistyki, sprawiając, że materiał jest bardzo spójny. Zarazem nie zlewa się i obok brooklyńskich rozkminkowców w klasycznej wersji dostaniemy tutaj też rzeczy inspirowane Jamajką ("My Yout") czy brudne garażowe podkłady stylizowane na starego RZA'ę ("47 Goons").Wielu już oswoiło się z nieregularnym, czasem wręcz chaotycznym sposobem rapowania Joeya. Chwilami kojarzy się ze Steelem ze Smif-N-Wessun, kiedy próbuje toastować a robi to często - z Mad Lionem, a nieraz z MF Doomem. To co zaskakuje najbardziej to chyba teksty. Jego skojarzenia, nieszablonowe wersy, zaskakujące wnioski i pointy bywają imponujące. Absolutnie nie jest to intelektualista i mistrz dygresji, ale sposób w jaki układają się jego myśli jest świeży i zaskakujący. Nie brakuje tutaj oczywiście celebracji w stylu "Death Of YOLO" (jeden z moich faworytów) czy poruszających emocji jak w "#LongLiveSteelo" poświęconego Ś.P. Capital Steezowi. Oprócz tego oczwyiście dużo o paleniu bluntów, chillowaniu z ziomkami i koncertowaniu po Świecie.To co cechuje ten materiał w pierwszej kolejności, to garażowa formuła, zwrotki nagrane na raz przez co miejscami słychać zawahanie w głosie czy chwilową utratę kontroli nad nawijką oraz bity, które brzmią jakby grano je z dna studni. Jeśli oczekujecie pełnego profesjonalizmu i sterylności "Summer Knights" nie stanie się waszym ulubionym krążkiem. Dla mnie daje to klimat trochę jak z przegrywanej czwarty raz taśmy. To zmienia odbiór, a w przypadku takiego charakteru muzyki, zmienia go raczej na plus. Jednocześnie nie uważam, że to materiał najwyższej klasy. Sporo tutaj dłużyzn, niemało przesadnego rozluźnienia i przewidywalności, a obcowanie z tym bałaganiarskim flow przez 68 minut to dla mnie trochę za dużo. Zdecydowanie warto posłuchać, ale jak dla mnie nie jest to rzecz, po którą sięgnę w pierwszej kolejności myśląc o Pro Era. Oczekiwania przed oficjalnym debiutem są duże, "Summer Knights" z pewnością zaspokoi apetyty na jakiś czas, ale nadchodzący album powinien być przynajmniej o poziom wyższy. Hype na Joeya Bada$$a nie jest łatwy do zrozumienia z perspektywy dzisiejszej sceny rap. Jest mnóstwo projektów, które lepiej lub gorzej starają się nawiązywać do stylistyki NYC lat 90., które przechodzą kompletnie bez echa, a ten małolat trafił na usta wszystkich. Konsekwentna odmowa współpracy z majorsami, przy jednoczesnym rosnącym rozmachu jego kariery (trasa z A$AP Rockym i Wiz Khalifą, współpraca z wielkimi markami jak chociażby Ecko) imponują i dziwią jednocześnie. Wychowanek Flatbush przygotował nowy, pełny materiał, który kontynuuje dzieło rozpoczęte na obsypanym komplementami "1999".

Przy wsparciu ekipy Pro Era, ale też takich postaci jak Statik Selektah, DJ Premier, Alchemist czy Oddisee Bada$$ nagrał "Summer Knights". Materiał trwa łącznie 68 minut i przepełniony jest brzmieniem, które jako pierwsze nasuwa się gdy myślimy o stylu Nowego Jorku. Nie mówię tylko o stylu bitów, ale także sposobie nawijania, jamowej formule nagrywania wokali i posmaku amatorszczyzny, którego wielu byśmy nie wybaczyli, a u niego potrafi stanowić atut.

"Summer Knights" to przede wszystkim laidback, lenistwo i chillout. Nie znajdziecie tutaj raczej boom-bapowych bangerów, ani kawałków przy których sąsiedzi z dołu usłyszą jak skaczecie po pokoju. Muzycznie materiał to kilotony jazzowych sampli przeoranych przez producentów Pro Era - Chucka Strangersa, Kirk Knighta czy Lee Bannona, ale pozostali beatmakerzy z tymi najbardziej rozpoznawalnymi na czele również dopasowali się do stylistyki, sprawiając, że materiał jest bardzo spójny. Zarazem nie zlewa się i obok brooklyńskich rozkminkowców w klasycznej wersji dostaniemy tutaj też rzeczy inspirowane Jamajką ("My Yout") czy brudne garażowe podkłady stylizowane na starego RZA'ę ("47 Goons").

Wielu już oswoiło się z nieregularnym, czasem wręcz chaotycznym sposobem rapowania Joeya. Chwilami kojarzy się ze Steelem ze Smif-N-Wessun, kiedy próbuje toastować a robi to często - z Mad Lionem, a nieraz z MF Doomem. To co zaskakuje najbardziej to chyba teksty. Jego skojarzenia, nieszablonowe wersy, zaskakujące wnioski i pointy bywają imponujące. Absolutnie nie jest to intelektualista i mistrz dygresji, ale sposób w jaki układają się jego myśli jest świeży i zaskakujący. Nie brakuje tutaj oczywiście celebracji w stylu "Death Of YOLO" (jeden z moich faworytów) czy poruszających emocji jak w "#LongLiveSteelo" poświęconego Ś.P. Capital Steezowi. Oprócz tego oczwyiście dużo o paleniu bluntów, chillowaniu z ziomkami i koncertowaniu po Świecie.

To co cechuje ten materiał w pierwszej kolejności, to garażowa formuła, zwrotki nagrane na raz przez co miejscami słychać zawahanie w głosie czy chwilową utratę kontroli nad nawijką oraz bity, które brzmią jakby grano je z dna studni. Jeśli oczekujecie pełnego profesjonalizmu i sterylności "Summer Knights" nie stanie się waszym ulubionym krążkiem. Dla mnie daje to klimat trochę jak z przegrywanej czwarty raz taśmy. To zmienia odbiór, a w przypadku takiego charakteru muzyki, zmienia go raczej na plus. Jednocześnie nie uważam, że to materiał najwyższej klasy. Sporo tutaj dłużyzn, niemało przesadnego rozluźnienia i przewidywalności, a obcowanie z tym bałaganiarskim flow przez 68 minut to dla mnie trochę za dużo. Zdecydowanie warto posłuchać, ale jak dla mnie nie jest to rzecz, po którą sięgnę w pierwszej kolejności myśląc o Pro Era. Oczekiwania przed oficjalnym debiutem są duże, "Summer Knights" z pewnością zaspokoi apetyty na jakiś czas, ale nadchodzący album powinien być przynajmniej o poziom wyższy.

 

]]>
Statik Selektah "Extended Play" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-28,statik-selektah-extended-play-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-08-28,statik-selektah-extended-play-recenzjaAugust 28, 2013, 1:43 pmDaniel WardzińskiStatik Selektah od końcówki zeszłej dekady jest jednym z najważniejszych producentów wschodniego wybrzeża. Pochlebnie wyrażają się o nim praktycznie wszyscy, a współpracujący z nim MC's to zarówno gwiazdy wielkiego formatu jak i goście, którzy korzystają z okazji, żeby się pokazać. Zatytułowany przewrotnie "Extended Play" to już piąty producencki album pochodzącego z Bostonu DJ'a, tym razem pojawiają się na nim m.in. Raekwon, Flatbush Zombies, Talib Kweli, Mac Miller, Sean Price, Action Bronson czy Pro Era i Joey Bada$$ solowo.Ledwie trzy lata dostaliśmy bardzo udany "100 Proof: The Hangover", ale od tamtego czasu muzyka Statika zdążyła wielu spowszednieć, żeby nie powiedzieć, że się znudzić. Przy takim ogromie muzyki można gdzieś zgubić jej świeżość. Przypomnijmy, że od "Hangovera" światło dzienne ujrzały płyty w ramach 1982 z Termem oraz we współpracy z Freewayem, Slainem, Freddie Foxxxem, Freddie Gibbsem, Action Bronsonem, Strong Arm Steady i Reksem. W większości są to pełne albumy."Extended Play" sprawia trochę wrażenie jakby nazwa była dyskretną sugestią. Płyta trwa prawie prawie godzinę i 5 minut, tymczasem materiału, który rzeczywiście trzyma poziom dyskografii Statika mamy może 35 minut. Dodajmy, że bity zdecydowanie nie są ani tak zaskakujące, ani tak zaraźliwe jak miało to miejsce na pierwszych krążkach. Dobre wrażenie zrobił pierwszy singiel "Bird's Eye View" w którym Rae, Bada$$ i Black Thought z The Roots zrobili sobie jamowy numer na świetnym poziomie. Szczególnie ten ostatni swoją zwrotką pokazywał, że nie starzeje się ani trochę. Gospelowy sampel chwytał z miejsca, perkusje dosyć standardowe, ale to wystarczyło przy takiej dyspozycji gości. Podobnie wygląda sytuacja z pozostałymi singlami - "21 & Over" z Seanem Pricem i Mac Millerem to bardzo fajny dynamiczny numer, ale robotę robią przede wszystkim znakomite zwrotki. "Game Break" z kolei dawało nam trochę atmosfery starych rozkminkowych bitów gospodarza, a Lecrae, Pos z De La Soul i Term zadbali o to, żeby ten vibe szedł w parze z odpowiednią treścią.To jednak jedna strona medalu. Dużo tutaj dłużyzn i rozczarowań. Dużo sinusoidy - dla przykładu "East Coast" to numer w którym N.O.R.E. został zdewastowany przez zwrotkę Lil Fame'a, który tym razem nie tylko drze ryja, ale też opowiada historyjki z przeszłości. Bit brzmi jakby bardzo chciał być epokowym bangerem, ale w gruncie rzeczy trochę zawodzi. "Big City Of Dreams" z Troy Ave, Pushem, Mayhem Laurenem i AG Da Coronerem to coś jak prezentacja eastcoastowej przeciętności. "G'z and Hustlaz" Terma i Waisa P przyjemnie buja i ma fajny refren, ale zwrotki Waisa przewijałbym za każdym razem. Dużo tutaj też Ea$y Money, który potrafi złożyć wers w sposób w miarę przyzwoity, ale nadal pozostaje dużo gorszą wersją Termanology'ego. Zawodem okazał się też numer Reksa, Blu i Evidence'a. "Pinky Ring" Prodigy'ego mówi samo za siebie. Dużo się zmieniło od "Infamous" i "Hell On Earth"."Extended Play" może niestety kandydować do miana najsłabszego w dyskografii, co nie znaczy jednak, że jest strasznie słaby. Jak wspomniałem jest gdzieś 35 minut dobrego materiału. "The Spark" w charakterze relaksującego jointa ze świetnym saksofonem działa aż miło. Boom-bapowe "Make Believe" z popisem flow Freddie Gibbsa brzmi fantastycznie, a "Funeral Season" w którym Statik bezbłędnie użył cutów z Jadakissa i bardzo znanego, ale nadal skutecznego sampla to też naprawdę dobra rzecz. Świetnie spisali się tutaj Joell Ortiz, Flatbush Zombies ze Smif-N-Wessun i JFK ze Strong Arm Steady na jednym z najlepszych bitów na płycie w świetnym "100 Stacks". Fani na pewno sami będą potrafili wybrać dla siebie łakome kąski, ale nie ukrywajmy, że materiał sprawia wrażenie, że Statik powinien trochę bardziej koncentrować się na jakości niż ilości. Statik Selektah od końcówki zeszłej dekady jest jednym z najważniejszych producentów wschodniego wybrzeża. Pochlebnie wyrażają się o nim praktycznie wszyscy, a współpracujący z nim MC's to zarówno gwiazdy wielkiego formatu jak i goście, którzy korzystają z okazji, żeby się pokazać. Zatytułowany przewrotnie "Extended Play" to już piąty producencki album pochodzącego z Bostonu DJ'a, tym razem pojawiają się na nim m.in. Raekwon, Flatbush Zombies, Talib Kweli, Mac Miller, Sean Price, Action Bronson czy Pro Era i Joey Bada$$ solowo.

Ledwie trzy lata dostaliśmy bardzo udany "100 Proof: The Hangover", ale od tamtego czasu muzyka Statika zdążyła wielu spowszednieć, żeby nie powiedzieć, że się znudzić. Przy takim ogromie muzyki można gdzieś zgubić jej świeżość. Przypomnijmy, że od "Hangovera" światło dzienne ujrzały płyty w ramach 1982 z Termem oraz we współpracy z Freewayem, Slainem, Freddie Foxxxem, Freddie Gibbsem, Action Bronsonem, Strong Arm Steady i Reksem. W większości są to pełne albumy.

"Extended Play" sprawia trochę wrażenie jakby nazwa była dyskretną sugestią. Płyta trwa prawie prawie godzinę i 5 minut, tymczasem materiału, który rzeczywiście trzyma poziom dyskografii Statika mamy może 35 minut. Dodajmy, że bity zdecydowanie nie są ani tak zaskakujące, ani tak zaraźliwe jak miało to miejsce na pierwszych krążkach. Dobre wrażenie zrobił pierwszy singiel "Bird's Eye View" w którym Rae, Bada$$ i Black Thought z The Roots zrobili sobie jamowy numer na świetnym poziomie. Szczególnie ten ostatni swoją zwrotką pokazywał, że nie starzeje się ani trochę. Gospelowy sampel chwytał z miejsca, perkusje dosyć standardowe, ale to wystarczyło przy takiej dyspozycji gości. Podobnie wygląda sytuacja z pozostałymi singlami - "21 & Over" z Seanem Pricem i Mac Millerem to bardzo fajny dynamiczny numer, ale robotę robią przede wszystkim znakomite zwrotki. "Game Break" z kolei dawało nam trochę atmosfery starych rozkminkowych bitów gospodarza, a Lecrae, Pos z De La Soul i Term zadbali o to, żeby ten vibe szedł w parze z odpowiednią treścią.

To jednak jedna strona medalu. Dużo tutaj dłużyzn i rozczarowań. Dużo sinusoidy - dla przykładu "East Coast" to numer w którym N.O.R.E. został zdewastowany przez zwrotkę Lil Fame'a, który tym razem nie tylko drze ryja, ale też opowiada historyjki z przeszłości. Bit brzmi jakby bardzo chciał być epokowym bangerem, ale w gruncie rzeczy trochę zawodzi. "Big City Of Dreams" z Troy Ave, Pushem, Mayhem Laurenem i AG Da Coronerem to coś jak prezentacja eastcoastowej przeciętności. "G'z and Hustlaz" Terma i Waisa P przyjemnie buja i ma fajny refren, ale zwrotki Waisa przewijałbym za każdym razem. Dużo tutaj też Ea$y Money, który potrafi złożyć wers w sposób w miarę przyzwoity, ale nadal pozostaje dużo gorszą wersją Termanology'ego. Zawodem okazał się też numer Reksa, Blu i Evidence'a. "Pinky Ring" Prodigy'ego mówi samo za siebie. Dużo się zmieniło od "Infamous" i "Hell On Earth".

"Extended Play" może niestety kandydować do miana najsłabszego w dyskografii, co nie znaczy jednak, że jest strasznie słaby. Jak wspomniałem jest gdzieś 35 minut dobrego materiału. "The Spark" w charakterze relaksującego jointa ze świetnym saksofonem działa aż miło. Boom-bapowe "Make Believe" z popisem flow Freddie Gibbsa brzmi fantastycznie, a "Funeral Season" w którym Statik bezbłędnie użył cutów z Jadakissa i bardzo znanego, ale nadal skutecznego sampla to też naprawdę dobra rzecz. Świetnie spisali się tutaj Joell Ortiz, Flatbush Zombies ze Smif-N-Wessun i JFK ze Strong Arm Steady na jednym z najlepszych bitów na płycie w świetnym "100 Stacks". Fani na pewno sami będą potrafili wybrać dla siebie łakome kąski, ale nie ukrywajmy, że materiał sprawia wrażenie, że Statik powinien trochę bardziej koncentrować się na jakości niż ilości.

]]>
Mac Miller "Watching Movies With The Sound Off" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-12,mac-miller-watching-movies-with-the-sound-off-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-07-12,mac-miller-watching-movies-with-the-sound-off-recenzjaJuly 11, 2013, 6:03 pmDaniel WardzińskiMając 19 lat mieć już na koncie niezależnie wydany album zdobywający pierwszy "number one spot" na liście sprzedażowej od szesnastu lat? Słabo? Oczywiście - liczby mogą oszukiwać. Np. w tym przypadku trochę oszukują, bo choć "Blue Slide Park" miał sporo momentów do których chce się wracać, to nie był też na pewno najlepszą porcją muzyki od Maca. Sukces tego albumu to raczej wynik bardzo udanej mixtape'owej rozgrywki i walki o fanów, którzy w ciemno poszli do sklepów i kupili debiut swojego młodego idola w prawie 150 tysiącach egzeplarzy w pierwszym tygodniu. Tegoroczny wynik z "Watching Movies With The Sound Off" to "zaledwie" 100 tysięcy, a Mac nadal nie zdecydował się na współpracę z majorsem, pozostając wiernym Pittsburghowemu Rostrum Records i jednocześnie inaugurując działalność swojego REMember, które ma upamiętniać jego zmarłego ziomka o ksywie REM.Pytany o różnice między albumami Miller mówi, że "Blue Slide Park" było bardziej skoncentrowane na dorastaniu w Pittsburghu, a drugi krążek to już bardziej spojrzenie z perspektywy kalifornijskich luksusowych mieszkań i bycia gwiazdą show w MTV. Jednocześnie dużo w tym wspominek i retrospekcji. Mylą się ci, którzy widzieliby w "Watching Movies With The Sound Off" album celebrujący prosperity i traktujący jak większość mainstreamowych płyt o samochodach, pieniądzach, laskach i narkotykach. Nie sposób tych tematów pominąć rzecz jasna, ale to nie o nie tutaj chodzi. Mac Miller jest zbyt bystry na takie spłycanie swojej muzyki.Po pierwszym przesłuchaniu nie miałem wątpliwości, że to album lepszy od debiutu i nie mam ich nadal. "Watching Movies With The Sound Off" to krążek na którym Mac z dzieciaka, któremu wszystko wolno zmienił się w dzieciaka, który zdał sobie sprawę, że to co osiągnął wcale nie jest tak piękne jak mu się wydawało. Amerykańscy recenzenci starają się mocno przekonać nas, że stał się piewcą postmodernistycznej filozofii i faktycznie da się znaleźć jej elementy w potwornie chaotycznym labiryncie skomplikowanych myśli kryjących się w tej młodej głowie. W "Red Dot Music" z Action Bronsonem nawija "It must be the drugs makes us thinking crazy shit" i płyta rzeczywiście sprawia wrażenie ciężkiego naroktycznego przelotu, podkreślonego jeszcze charakterem samej muzyki, która brzmi jak zestaw mocno trippujących kompozycji ładnie zgrywających się z tekstami.Mac Miller ma bardzo duży zasób słownictwa i używa go świadomie, w taki sposób, że potwierdza swoją inteligencję. Przy tym wers "intelligent but we're going stupid" jest bardzo trafny. Miesza się tutaj depresja człowieka sukcesu ujęta w bardzo celnych refleksjach z zapisem hedonistycznych igraszek gówniarza, który z pomocą olbrzymiego hajsu zerwał się z łańcucha. Ma predyspozycje zarówno, żeby pisać takie linijki jak "if Mars is the farthest that man has set his target/ Then I don't know why I even started" czy "I'm nasty, I never shower, go sleep on a bed of flowers/ Not into this conversation, I've been in my head for hours" jak i zaplątać się w swoich myślach czy przelecieć zwrotkę z której w głowie nie zostaje nic. Idealnym reprezentantem lirycznej strony tego materiału jest "I Am What I Am (Killin' Time)", który pokazuje w pełni skomplikowaną osobowość rapera i jest chyba najlepszym trackiem na całym materiale.Muzycznie jest ciekawie, różnorodnie i świeżo. Wers z singlowego "S.D.S." na bicie Flying Lotusa "All your songs are sixteen's and a hook/ We're here to reinvent music, it's time for the revolution" można traktować poważnie. Miller pasuje do współczesnych trendów, ale jednocześnie słychać, że jest poszukiwaczem. Materiał jest trochę jak kalejdoskop, ale nie rozjeżdża się na różne na strony, trzyma spójny klimat i tworzy ciekawą całość. Chwilami jednak bezsprzecznie muli, m.in. już na samym początku przy "Star Room" czy później przy "I'm Not Real" z Earlem Sweatshirtem (choć to akurat bardziej wina zblazowanego i spitchowanego w dół Millera niż bitu). Z drugiej strony mamy świeżość w czystej postaci jak np. "Avian", który swoją rytmiką rozmontowuje z miejsca, a refren dzięki prostej, ale naprawdę "nowej" perkusji robi robotę, aż miło. Wspomniany "S.D.S." też do schematycznych nie należy, a głębokie Casinowe motywy mieszają się tutaj z superbrzmieniem prosto z niezawodnego ID Labs w "Someone Like You". Do tego dochodzi bardzo dobrze zaśpiewane "Objects In The Mirror" Pharrella, które jest jednym z najlepszych lovesongów w amerykańskim rapie ostatnich lat. To nie koniec. Mamy klasyczny sztos Alchemista w rewelacyjnym "Red Dot Music", mały poradnik jak rapować na trapach w "Watching Movies" i jeden z moich faworytów - poświęcony zmarłemu ziomkowi "REMember" wyprodukowany przez gospodarza A.K.A. Larry Fishermana.Niby ciężko się przy tej płycie nudzić z drugiej przez spowolnione bluntami i kodeiną flow nieraz łatwo zasnąć. Dodatkowo specyfiki psychoaktywne pojawiają się tutaj już nie jako sposób na zabawę, a raczej jako uśmierzacz bólu, co każe mojemu rozsądkowi martwić się o dalszy rozwój sytuacji młodego MC. Mac Miller zrobił naprawdę dobry album, może troszkę zbyt wkręcony w slow motion, ale zarazem niezwykle świeży, oryginalny i autorski. Zdecydowanie warto, dla mnie najmocniejsza pozycja z 18th June Trio - płyt które ukazały się tego dnia (oprócz Millera wydali wtedy J. Cole i Kanye West), zarazem nie pozbawiona wad. Bez wątpienia natomiast najlepsza w dorobku reprezentanta Pittsburgha i potwierdzająca jego artystyczny rozwój i olbrzymi potencjał - nie tylko muzyczny, ale też intelektualny, co w dzisiejszym mainstreamie z USA nie jest zbyt częste. Mając 19 lat mieć już na koncie niezależnie wydany album zdobywający pierwszy "number one spot" na liście sprzedażowej od szesnastu lat? Słabo? Oczywiście - liczby mogą oszukiwać. Np. w tym przypadku trochę oszukują, bo choć "Blue Slide Park" miał sporo momentów do których chce się wracać, to nie był też na pewno najlepszą porcją muzyki od Maca. Sukces tego albumu to raczej wynik bardzo udanej mixtape'owej rozgrywki i walki o fanów, którzy w ciemno poszli do sklepów i kupili debiut swojego młodego idola w prawie 150 tysiącach egzeplarzy w pierwszym tygodniu. Tegoroczny wynik z "Watching Movies With The Sound Off" to "zaledwie" 100 tysięcy, a Mac nadal nie zdecydował się na współpracę z majorsem, pozostając wiernym Pittsburghowemu Rostrum Records i jednocześnie inaugurując działalność swojego REMember, które ma upamiętniać jego zmarłego ziomka o ksywie REM.

Pytany o różnice między albumami Miller mówi, że "Blue Slide Park" było bardziej skoncentrowane na dorastaniu w Pittsburghu, a drugi krążek to już bardziej spojrzenie z perspektywy kalifornijskich luksusowych mieszkań i bycia gwiazdą show w MTV. Jednocześnie dużo w tym wspominek i retrospekcji. Mylą się ci, którzy widzieliby w "Watching Movies With The Sound Off" album celebrujący prosperity i traktujący jak większość mainstreamowych płyt o samochodach, pieniądzach, laskach i narkotykach. Nie sposób tych tematów pominąć rzecz jasna, ale to nie o nie tutaj chodzi. Mac Miller jest zbyt bystry na takie spłycanie swojej muzyki.

Po pierwszym przesłuchaniu nie miałem wątpliwości, że to album lepszy od debiutu i nie mam ich nadal. "Watching Movies With The Sound Off" to krążek na którym Mac z dzieciaka, któremu wszystko wolno zmienił się w dzieciaka, który zdał sobie sprawę, że to co osiągnął wcale nie jest tak piękne jak mu się wydawało. Amerykańscy recenzenci starają się mocno przekonać nas, że stał się piewcą postmodernistycznej filozofii i faktycznie da się znaleźć jej elementy w potwornie chaotycznym labiryncie skomplikowanych myśli kryjących się w tej młodej głowie. W "Red Dot Music" z Action Bronsonem nawija "It must be the drugs makes us thinking crazy shit" i płyta rzeczywiście sprawia wrażenie ciężkiego naroktycznego przelotu, podkreślonego jeszcze charakterem samej muzyki, która brzmi jak zestaw mocno trippujących kompozycji ładnie zgrywających się z tekstami.

Mac Miller ma bardzo duży zasób słownictwa i używa go świadomie, w taki sposób, że potwierdza swoją inteligencję. Przy tym wers "intelligent but we're going stupid" jest bardzo trafny. Miesza się tutaj depresja człowieka sukcesu ujęta w bardzo celnych refleksjach z zapisem hedonistycznych igraszek gówniarza, który z pomocą olbrzymiego hajsu zerwał się z łańcucha. Ma predyspozycje zarówno, żeby pisać takie linijki jak "if Mars is the farthest that man has set his target/ Then I don't know why I even started" czy "I'm nasty, I never shower, go sleep on a bed of flowers/ Not into this conversation, I've been in my head for hours" jak i zaplątać się w swoich myślach czy przelecieć zwrotkę z której w głowie nie zostaje nic. Idealnym reprezentantem lirycznej strony tego materiału jest "I Am What I Am (Killin' Time)", który pokazuje w pełni skomplikowaną osobowość rapera i jest chyba najlepszym trackiem na całym materiale.

Muzycznie jest ciekawie, różnorodnie i świeżo. Wers z singlowego "S.D.S." na bicie Flying Lotusa "All your songs are sixteen's and a hook/ We're here to reinvent music, it's time for the revolution" można traktować poważnie. Miller pasuje do współczesnych trendów, ale jednocześnie słychać, że jest poszukiwaczem. Materiał jest trochę jak kalejdoskop, ale nie rozjeżdża się na różne na strony, trzyma spójny klimat i tworzy ciekawą całość. Chwilami jednak bezsprzecznie muli, m.in. już na samym początku przy "Star Room" czy później przy "I'm Not Real" z Earlem Sweatshirtem (choć to akurat bardziej wina zblazowanego i spitchowanego w dół Millera niż bitu). Z drugiej strony mamy świeżość w czystej postaci jak np. "Avian", który swoją rytmiką rozmontowuje z miejsca, a refren dzięki prostej, ale naprawdę "nowej" perkusji robi robotę, aż miło. Wspomniany "S.D.S." też do schematycznych nie należy, a głębokie Casinowe motywy mieszają się tutaj z superbrzmieniem prosto z niezawodnego ID Labs w "Someone Like You". Do tego dochodzi bardzo dobrze zaśpiewane "Objects In The Mirror" Pharrella, które jest jednym z najlepszych lovesongów w amerykańskim rapie ostatnich lat. To nie koniec. Mamy klasyczny sztos Alchemista w rewelacyjnym "Red Dot Music", mały poradnik jak rapować na trapach w "Watching Movies" i jeden z moich faworytów - poświęcony zmarłemu ziomkowi "REMember" wyprodukowany przez gospodarza A.K.A. Larry Fishermana.

Niby ciężko się przy tej płycie nudzić z drugiej przez spowolnione bluntami i kodeiną flow nieraz łatwo zasnąć. Dodatkowo specyfiki psychoaktywne pojawiają się tutaj już nie jako sposób na zabawę, a raczej jako uśmierzacz bólu, co każe mojemu rozsądkowi martwić się o dalszy rozwój sytuacji młodego MC. Mac Miller zrobił naprawdę dobry album, może troszkę zbyt wkręcony w slow motion, ale zarazem niezwykle świeży, oryginalny i autorski. Zdecydowanie warto, dla mnie najmocniejsza pozycja z 18th June Trio - płyt które ukazały się tego dnia (oprócz Millera wydali wtedy J. Cole i Kanye West), zarazem nie pozbawiona wad. Bez wątpienia natomiast najlepsza w dorobku reprezentanta Pittsburgha i potwierdzająca jego artystyczny rozwój i olbrzymi potencjał - nie tylko muzyczny, ale też intelektualny, co w dzisiejszym mainstreamie z USA nie jest zbyt częste.

 

]]>
Willie The Kid & Alchemist "Halal Tuna" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-06,willie-the-kid-alchemist-halal-tuna-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-06,willie-the-kid-alchemist-halal-tuna-teledyskJune 5, 2013, 12:22 pmDaniel WardzińskiWillie The Kid to przedziwna, ale fascynująca postać. Młodszy brat skonektowanego z Wu-Tangiem La The Darkmana, z jednej strony nawiązujący do tych tradycji (na początku numeru możecie usłyszeć "ghetto gambinos"), z drugiej współpracujący z DJ'em Dramą na "Gangsta Grillz" i z Lil Waynem na "Dedication". Teraz szykuje się do premiery nowego albumu, który w całości ma wyprodukować Alchemist. Singlem promującym materiał jest "Halal Tuna" z klipem w stylu retro-bossin'. Co myślicie?Willie The Kid to przedziwna, ale fascynująca postać. Młodszy brat skonektowanego z Wu-Tangiem La The Darkmana, z jednej strony nawiązujący do tych tradycji (na początku numeru możecie usłyszeć "ghetto gambinos"), z drugiej współpracujący z DJ'em Dramą na "Gangsta Grillz" i z Lil Waynem na "Dedication". Teraz szykuje się do premiery nowego albumu, który w całości ma wyprodukować Alchemist. Singlem promującym materiał jest "Halal Tuna" z klipem w stylu retro-bossin'. Co myślicie?

]]>
Alchemist i Chip-Fu na finale trasy Grubego Brzucha w Warszawie!https://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,alchemist-i-chip-fu-na-finale-trasy-grubego-brzucha-w-warszawiehttps://popkiller.kingapp.pl/2013-04-06,alchemist-i-chip-fu-na-finale-trasy-grubego-brzucha-w-warszawieApril 6, 2013, 12:00 pmDaniel Wardziński20 kwietnia w warszawskim klubie Odessa złożoną z 15 koncertów trasę koncertową Sizeer Music On Tour zamkną Grubson i BRK czyli Gruby Brzuch. Na ostatnią imprezę chłopaki przygotowali wyjątkową niespodziankę i postanowili ściągnąć do Polski artystów ze Stanów. I to nie byle jakich, bo za dwa tygodnie na ulicy Kolejowej będziemy mogli zobaczyć jednego z najważniejszych producentów pierwszej dekady XXI wieku - Alchemista oraz reprezentanta hardkorowej grupy Fu-Schnickens - Chip-Fu.GrubSon i BRK wystąpią jako duet didżejski: DJ Twardykark i DJ BRK i poprowadzą również imprezę w asyście Jareckiego i Jotosklei, natomiast support zapewni DJ Anusz. Miejscem koncertu jest klub Odessa (Ul. Kolejowa 8/10), godz. 21.00 (20 kwietnia, sobota). Bilety dostępne są w cenie 30 zł w przedsprzedaży oraz 40 zł w dniu koncertu. W ramach przedsprzedaży można nabyć bilety za pośrednictwem strony e-sizeer.com, Ekobilet.pl oraz w sklepach Sizeer w Warszawie. 20 kwietnia w warszawskim klubie Odessa złożoną z 15 koncertów trasę koncertową Sizeer Music On Tour zamkną Grubson i BRK czyli Gruby Brzuch. Na ostatnią imprezę chłopaki przygotowali wyjątkową niespodziankę i postanowili ściągnąć do Polski artystów ze Stanów. I to nie byle jakich, bo za dwa tygodnie na ulicy Kolejowej będziemy mogli zobaczyć jednego z najważniejszych producentów pierwszej dekady XXI wieku - Alchemista oraz reprezentanta hardkorowej grupy Fu-Schnickens - Chip-Fu.

GrubSon i BRK wystąpią jako duet didżejski: DJ Twardykark i DJ BRK i poprowadzą również imprezę w asyście Jareckiego i Jotosklei, natomiast support zapewni DJ Anusz. Miejscem koncertu jest klub Odessa (Ul. Kolejowa 8/10), godz. 21.00 (20 kwietnia, sobota). Bilety dostępne są w cenie 30 zł w przedsprzedaży oraz 40 zł w dniu koncertu.

W ramach przedsprzedaży można nabyć bilety za pośrednictwem strony e-sizeer.com, Ekobilet.pl oraz w sklepach Sizeer w Warszawie. 

 

]]>
Video Dnia: Sean Price "Genesis Of The Omega"https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-16,video-dnia-sean-price-genesis-of-the-omegahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-16,video-dnia-sean-price-genesis-of-the-omegaJanuary 16, 2013, 12:52 pmDaniel WardzińskiVideo Dnia: Sean Price "Genesis Of The Omega" (2013)Dlaczego: Pierwszy i zdecydowanie najlepszy numer na nowej płycie Seana P doczekał się bardzo odpowiedniego klipu świetnie pasującego do osobowości autora. Alchemist trafił z tym monumentalnym hammerem w dziesiątkę i nie wyobrażam sobie na nim lepszego rapera. Hardcore rap at his worst... Taaaa... Sean P at his best. STFU.Video Dnia: Sean Price "Genesis Of The Omega" (2013)

Dlaczego: Pierwszy i zdecydowanie najlepszy numer na nowej płycie Seana P doczekał się bardzo odpowiedniego klipu świetnie pasującego do osobowości autora. Alchemist trafił z tym monumentalnym hammerem w dziesiątkę i nie wyobrażam sobie na nim lepszego rapera. Hardcore rap at his worst... Taaaa... Sean P at his best. STFU.

]]>
Step Brothers (Evidence & Alchemist) "Lord Steppington" - zapowiedźhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-02,step-brothers-evidence-alchemist-lord-steppington-zapowiedzhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-02,step-brothers-evidence-alchemist-lord-steppington-zapowiedzJanuary 2, 2013, 2:37 pmDaniel WardzińskiO tym projekcie obydwaj mówili już w 2009 roku, a nawet zrobili w międzyczasie parę numerów sygnowanych jako Step Brothers na projektach jednego i drugiego. Dopiero teraz jednak panowie oficjalnie potwierdzili, że możemy spodziewać się ich wspólnego materiału. Podali nam tytuł, podali nam wydawcę, powiedzieli, że wyjdzie w 2013 i dostarczyli krótki filmik, który mówi więcej niż niejedna rozwlekła zapowiedź.Niech to co zobaczycie pod spodem powie wam wszystko na temat projektu "Lord Steppington" i tego czemu należy na niego czekać. O tym projekcie obydwaj mówili już w 2009 roku, a nawet zrobili w międzyczasie parę numerów sygnowanych jako Step Brothers na projektach jednego i drugiego. Dopiero teraz jednak panowie oficjalnie potwierdzili, że możemy spodziewać się ich wspólnego materiału. Podali nam tytuł, podali nam wydawcę, powiedzieli, że wyjdzie w 2013 i dostarczyli krótki filmik, który mówi więcej niż niejedna rozwlekła zapowiedź.

Niech to co zobaczycie pod spodem powie wam wszystko na temat projektu "Lord Steppington" i tego czemu należy na niego czekać.

 

]]>
Prodigy i Alchemist - zapowiedź nowego albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-01,prodigy-i-alchemist-zapowiedz-nowego-albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-01,prodigy-i-alchemist-zapowiedz-nowego-albumuDecember 31, 2012, 5:21 pmŁukasz WłasiukiewiczProdigy nie zwalnia tempa - niedawno zapowiedział nowy album we współpracy ze swoim najbliższym producentem Alchemistem. Album będzie nazywał się "Albert Einstein" i pojawi się prawdopodobnie już na początku roku 2013. Co prawda okładka, jak to bywało przy ostatnich albumach Prodigy'ego wygląda jak robiona przez ziomeczka z bloku za 5 dolarów, jednakże możliwe, że będzie to bardzo dobry album na miarę ostatniej kolaboracji obu panów "Return Of The Mac" z 2007 roku. Oprócz tego projektu Prodigy zapowiedział również wydanie kolejnego LP wyprodukowanego w całości przez Schoir1'a. Raper nie próżnuje. W przeciągu ostatniego roku dostalismy od niego mixtape i dwie solówki. Mówi się, że co za dużo to nie zdrowo, szczególnie kiedy widać, że ktoś się wypala. Zobaczymy jednak co przyniosą jego dwa nowe wydawnictwa.Prodigy nie zwalnia tempa - niedawno zapowiedział nowy album we współpracy ze swoim najbliższym producentem Alchemistem. Album będzie nazywał się "Albert Einstein" i pojawi się prawdopodobnie już na początku roku 2013. Co prawda okładka, jak to bywało przy ostatnich albumach Prodigy'ego wygląda jak robiona przez ziomeczka z bloku za 5 dolarów, jednakże możliwe, że będzie to bardzo dobry album na miarę ostatniej kolaboracji obu panów "Return Of The Mac" z 2007 roku. Oprócz tego projektu Prodigy zapowiedział również wydanie kolejnego LP wyprodukowanego w całości przez Schoir1'a.

Raper nie próżnuje. W przeciągu ostatniego roku dostalismy od niego mixtape i dwie solówki. Mówi się, że co za dużo to nie zdrowo, szczególnie kiedy widać, że ktoś się wypala. Zobaczymy jednak co przyniosą jego dwa nowe wydawnictwa.

]]>
Sean Price "Mic Tyson" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-28,sean-price-mic-tyson-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-28,sean-price-mic-tyson-recenzjaNovember 28, 2012, 2:14 pmDaniel WardzińskiTo pierwszy solowy album Seana Price'a od pięciu lat, kiedy ukazało się "Jesus Price Supastar". W międzyczasie otrzymaliśmy tylko projekt z dwójką graczy z Detroit - Guilty Simpsonem i Black Milkiem jako Random Axe oraz mixtape "Kimbo Price" z 2009. To dosyć mało, a mimo wszystko mam wrażenie, że w przeciągu tego czasu popularność Seana Price'a w Polsce zdecydowanie wzrosła, chyba niestety odwrotnie niż miało to miejsce w Stanach, bo informacje na temat sprzedaży albumu w pierwszym tygodniu wyglądały jak ponury żart. Tak czy siak, oczekujących na ten materiał polskich słuchaczy nie brakowało.P zebrał grupę producentów, która pomogła w zrealizowaniu materiału, a pierwsze skrzypce zagrał Alchemist odpowiedzialny za cztery tracki. Żaden inny producent nie dostał tak dużo co pokazuje różnorodność brzmienia i stylu muzycznego, który jednak udało się ułożyć w charakterystyczne brzmienie "Mica Tysona". Nie zabrakło miejsca dla kojarzonych z Duck Down od dłuższego czasu 9th Wondera, Khrysisa, Erica G, ale znajdziemy też podkłady Stu Bangasa czy Evidence'a. Jak poradził sobie z nimi członek Heltah Skeltah? "Fuck being humble, I'm better than everybody" - tak w tracku "Straight Music" powie wam sam Ruckuss. Nie muszę chyba pisać, że Sean Price ma swoje flow, charakterystyczny sposób poruszania po bicie i głos. Napiszę, że wszystkie swoje atuty trzyma przy sobie nadal i jak dla mnie absolutnie ma prawo do rzucania nieskormnych wersów w dowolnej ilości. Uwielbiam zresztą jak to robi traktując MC's trochę jak w ogarniętej przy wsparciu Red Bulla rap-klinice... Kto widział ten wie, że miły dla nich nie był. To czego wielu fanów obawiało się najbardziej to sposobu w jaki Price dobierze bity i już po premierze dało się słyszeć wiele głosów, że bity dobrano źle. Czy faktycznie?Chwilami być może tak. Ja np. nie jestem fanem ostatnich dokonań Alchemista, ale tutaj "Genesis Of The Omega" to jeden z najbardziej morderczych bangerów tego roku, a impet z jakim "Mic Tyson" wjeżdża na twoje głośniki jest niemożliwy do porównania z czymkolwiek innym, ale już drugi numer - "Bar-Barian", gdzie Alchemist sampluje bodajże Budkę Suflera praktycznie bez żadnej perkusji i wpuszczając na to Rucka?! Dla jego zwrotek i zagrywek chce się słuchać ("niggas call it purple... what the fuck you mean?"), ale nie jest to na pewno dobry bit dla takich zwrotek. Generalnie jednak ALC zasługuje na pochwałę. Na cztery bity z trzema naprawdę trafił - dziwnie pocięte, ale w jakiś sposób fascynujące właśnie przez to "Bully Rap" i jeden z najlepszych tracków na albumie - "STFU2" to bardzo mocne atuty "Mica Tysona"."Mic Tyson" to jednak nie tylko sławny członek Soul Assasins, ale też np. AMP, anonimowy dla mnie producent, który mocno ukazuje swoje inspiracje Premierem, ale koniec końców z "Pyrex" wyszedł naprawdę kapitalny numer. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku niejakiego Woola, który stawiając na epicki motyw w "Price & Shining Armor" rozłożył mnie na łopatki. W numerze świetnie pasuje zresztą Ruste Juxxx, który tutaj dla mnie brzmi lepiej niż na jego własnych projektach. Postaciami anonimowymi dla fanów niezależnego rapu z obozu Duck Down i nie tylko nie będą na pewno Eric G i Khrysis - obydwaj zdecydowanie w formie. Po płycie z Buckshotem trochę obawiałem się jak spisze się 9th Wonder, a ten tutaj wyczuł klimat dużo lepiej. Mocna perkusja i ciekawy wokalny motyw odmienny od tych już mocno przez 9tha przerobionych. "Straight Music" to trafiona i dobrze "wmontowana" w ten album rzecz.Nie przekonuje mnie osobiście numer "BBQ Sauce" z Pharoahe Monchem na bicie Evidence'a i Babu z Dilated Peoples. Ten syntetyczny klawisz kompletnie jak dla mnie nie przemawia, a bit nie niesie tak jak powinien. Zdecydowanie lepiej brzmi bit samego Eva w "By The Way" chociaż też nie jestem ostatecznie przekonany, czy nie można było wykombinować czegoś ciekawszego na zamknięcie takiego albumu. Dodatkowo dwa ostatnie podkłady Beat Butchera to raczej obniżenie wcześniejszego poziomu. "Battering Bars" na bardzo znanym samplu jest jeszcze ok, ale "The Hardest Nigga Out" to klasyczny przykład tego co dzieje się, kiedy autor bitu chce za bardzo.W tym wszystkim najbardziej chodzi jednak o Seana Price'a, tak? Nie wprowadza do swojej dyskografii rewolucji, na dobrą sprawę mało zmienia w stosunku do poprzednich wydawnictw, ale wystarczy to, że robi swoje. Przecież nie musi nic zmieniać. Nie spieszy się, wbija swoje podwójne i potworne złośliwości pod adresem przeróżnych osób z pełnym przekonaniem o swojej wyjątkowości - w mojej opinii słusznym. Już samo otwarcie albumu "It goes Hanna Barbera barbarian/ Bar better than yours and your entourage, Sean bury them" wiele mówi o zawartości. Jeżeli czekaliście na dużo nowych, dobrych zwrotek Price'a będziecie bardzo szczęśliwi wchodząc w jego posiadanie. Oceniając całościowo jako album nawet pomimo paru bitów, których chętnie bym się stąd pozbył, uważam, że płyta zasługuje na piątkę z minusem. Może nie "the greatest rapper alive", ale wciąż zawodnik najwyższej ligi. A pod spodem jeszcze raz video do bonusowego tracka z płyty - "Haraam", żebyście nie przegapili, bo szkoda by było. To pierwszy solowy album Seana Price'a od pięciu lat, kiedy ukazało się "Jesus Price Supastar". W międzyczasie otrzymaliśmy tylko projekt z dwójką graczy z Detroit - Guilty Simpsonem i Black Milkiem jako Random Axe oraz mixtape "Kimbo Price" z 2009. To dosyć mało, a mimo wszystko mam wrażenie, że w przeciągu tego czasu popularność Seana Price'a w Polsce zdecydowanie wzrosła, chyba niestety odwrotnie niż miało to miejsce w Stanach, bo informacje na temat sprzedaży albumu w pierwszym tygodniu wyglądały jak ponury żart. Tak czy siak, oczekujących na ten materiał polskich słuchaczy nie brakowało.

P zebrał grupę producentów, która pomogła w zrealizowaniu materiału, a pierwsze skrzypce zagrał Alchemist odpowiedzialny za cztery tracki. Żaden inny producent nie dostał tak dużo co pokazuje różnorodność brzmienia i stylu muzycznego, który jednak udało się ułożyć w charakterystyczne brzmienie "Mica Tysona". Nie zabrakło miejsca dla kojarzonych z Duck Down od dłuższego czasu 9th Wondera, Khrysisa, Erica G, ale znajdziemy też podkłady Stu Bangasa czy Evidence'a. Jak poradził sobie z nimi członek Heltah Skeltah?

 "Fuck being humble, I'm better than everybody" - tak w tracku "Straight Music" powie wam sam Ruckuss. Nie muszę chyba pisać, że Sean Price ma swoje flow, charakterystyczny sposób poruszania po bicie i głos. Napiszę, że wszystkie swoje atuty trzyma przy sobie nadal i jak dla mnie absolutnie ma prawo do rzucania nieskormnych wersów w dowolnej ilości. Uwielbiam zresztą jak to robi traktując MC's trochę jak w ogarniętej przy wsparciu Red Bulla rap-klinice... Kto widział ten wie, że miły dla nich nie był. To czego wielu fanów obawiało się najbardziej to sposobu w jaki Price dobierze bity i już po premierze dało się słyszeć wiele głosów, że bity dobrano źle. Czy faktycznie?

Chwilami być może tak. Ja np. nie jestem fanem ostatnich dokonań Alchemista, ale tutaj "Genesis Of The Omega" to jeden z najbardziej morderczych bangerów tego roku, a impet z jakim "Mic Tyson" wjeżdża na twoje głośniki jest niemożliwy do porównania z czymkolwiek innym, ale już drugi numer - "Bar-Barian", gdzie Alchemist sampluje bodajże Budkę Suflera praktycznie bez żadnej perkusji i wpuszczając na to Rucka?! Dla jego zwrotek i zagrywek chce się słuchać ("niggas call it purple... what the fuck you mean?"), ale nie jest to na pewno dobry bit dla takich zwrotek. Generalnie jednak ALC zasługuje na pochwałę. Na cztery bity z trzema naprawdę trafił - dziwnie pocięte, ale w jakiś sposób fascynujące właśnie przez to "Bully Rap" i jeden z najlepszych tracków na albumie - "STFU2" to bardzo mocne atuty "Mica Tysona".

"Mic Tyson" to jednak nie tylko sławny członek Soul Assasins, ale też np. AMP, anonimowy dla mnie producent, który mocno ukazuje swoje inspiracje Premierem, ale koniec końców z "Pyrex" wyszedł naprawdę kapitalny numer. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku niejakiego Woola, który stawiając na epicki motyw w "Price & Shining Armor" rozłożył mnie na łopatki. W numerze świetnie pasuje zresztą Ruste Juxxx, który tutaj dla mnie brzmi lepiej niż na jego własnych projektach.  Postaciami anonimowymi dla fanów niezależnego rapu z obozu Duck Down i nie tylko nie będą na pewno Eric G i Khrysis - obydwaj zdecydowanie w formie. Po płycie z Buckshotem trochę obawiałem się jak spisze się 9th Wonder, a ten tutaj wyczuł klimat dużo lepiej. Mocna perkusja i ciekawy wokalny motyw odmienny od tych już mocno przez 9tha przerobionych. "Straight Music" to trafiona i dobrze "wmontowana" w ten album rzecz.

Nie przekonuje mnie osobiście numer "BBQ Sauce" z Pharoahe Monchem na bicie Evidence'a i Babu z Dilated Peoples. Ten syntetyczny klawisz kompletnie jak dla mnie nie przemawia, a bit nie niesie tak jak powinien. Zdecydowanie lepiej brzmi bit samego Eva w "By The Way" chociaż też nie jestem ostatecznie przekonany, czy nie można było wykombinować czegoś ciekawszego na zamknięcie takiego albumu. Dodatkowo dwa ostatnie podkłady Beat Butchera to raczej obniżenie wcześniejszego poziomu. "Battering Bars" na bardzo znanym samplu jest jeszcze ok, ale "The Hardest Nigga Out" to klasyczny przykład tego co dzieje się, kiedy autor bitu chce za bardzo.

W tym wszystkim najbardziej chodzi jednak o Seana Price'a, tak? Nie wprowadza do swojej dyskografii rewolucji, na dobrą sprawę mało zmienia w stosunku do poprzednich wydawnictw, ale wystarczy to, że robi swoje. Przecież nie musi nic zmieniać. Nie spieszy się, wbija swoje podwójne i potworne złośliwości pod adresem przeróżnych osób z pełnym przekonaniem o swojej wyjątkowości - w mojej opinii słusznym. Już samo otwarcie albumu "It goes Hanna Barbera barbarian/ Bar better than yours and your entourage, Sean bury them" wiele mówi o zawartości. Jeżeli czekaliście na dużo nowych, dobrych zwrotek Price'a będziecie bardzo szczęśliwi wchodząc w jego posiadanie. Oceniając całościowo jako album nawet pomimo paru bitów, których chętnie bym się stąd pozbył, uważam, że płyta zasługuje na piątkę z minusem. Może nie "the greatest rapper alive", ale wciąż zawodnik najwyższej ligi. A pod spodem jeszcze raz video do bonusowego tracka z płyty - "Haraam", żebyście nie przegapili, bo szkoda by było.

 

]]>
Action Bronson & Alchemist "Rare Chandeliers" - znamy datę premieryhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-08,action-bronson-alchemist-rare-chandeliers-znamy-date-premieryhttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-08,action-bronson-alchemist-rare-chandeliers-znamy-date-premieryNovember 7, 2012, 2:07 pmTomasz ModrzyńskiNowojorski raper udostępnił na swoim facebooku wpis, informujący fanów, że jego najnowszy mixtape pod tytułem "Rare Chandeliers" będzie miał premierę już 15 listopada. Dodatkowo potwierdzona została informacja, że to Alchemist będzie w całości odpowiadał za produkcję albumu. Dla przypomnienia pierwszy singiel, promujący wydawnictwo.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"970","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Nowojorski raper udostępnił na swoim facebooku wpis, informujący fanów, że jego najnowszy mixtape pod tytułem "Rare Chandeliers" będzie miał premierę już 15 listopada. Dodatkowo potwierdzona została informacja, że to Alchemist będzie w całości odpowiadał za produkcję albumu.

Dla przypomnienia pierwszy singiel, promujący wydawnictwo.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"970","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Domo Genesis & Alchemist "No Idols" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-10,domo-genesis-alchemist-no-idols-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2012-11-10,domo-genesis-alchemist-no-idols-recenzjaNovember 5, 2012, 6:13 pmŁukasz RawskiTo, jaką siłę przebicia może mieć wkład producenta na albumie muzyka pokazała już niejednokrotnie. Pokazała, że coś, co kilka lat temu było wstydem, dziś jest normą. Są słuchacze, którzy u rapera nie patrzą na umiejętności, bardziej cenią sobie niesamowity dobór bitów. Można spokojnie stwierdzić, że takie coś wykreowało nam takich raperów jak Gucci Mane, czy Waka Flocka. Sam zresztą słucham ich głównie z powodu doboru bitów. Bo przecież nie chodzi tutaj o ich "głęboki" kunszt liryczny, prawda?Domo Genesis nigdy nie był wybitnym zawodnikiem i pewnie też nigdy nim nie będzie. Ot, zwykły, solidny rzemieślnik, który uparcie dąży do tego by spełnić swoje marzenia. Marzenia, które łatwiej będzie mu zrealizować z uwagi na przynależność do Odd Future. Głównie przez wysyp "hipsterstwa" jakie nawiedziło świat w ostatnich latach Odd Future zyskało sobie sporą rzeszę fanów, a mimo mojej szczerej sympatii do tego kolektywu próżno tam szukać kogoś, kto może stanowić o sile rapu na lata. Ok, jest Earl, jednak niech chłopak najpierw wyda płytę po tym jak matka dała mu "ban na rap". Domo nigdy nie wyróżniał się w tym tłumie, był szarakiem, przytłoczonym przez charyzmę Tylera (podobnie jak cała reszta kolektywu). Jak wielkim zaskoczeniem było więc nawiązanie przez niego współpracy z Alchemistem i wydanie wspólnego mixtape? Przeogromne. Czy to wypaliło? Muszę przyznać, że wyszło "całkiem całkiem".Dostaliśmy jedenaście numerów, wszystkie na autorskich bitach Alchemista, który odwalił kapitalną robotę, tworząc niezwykle klimatyczną układankę, która idealnie pasuje do samego Domo. Każdy dobrze wie jakie bity tworzy obecnie Alchemist, odbiegają one znacznie od tego co tworzył jeszcze kilka lat temu. To odskocznia od klimatów trueschoolu, porzucenie go na rzecz nowej fali rapu. Lekko undergroundowej, alternatywnej patrząc przez pryzmat obecnych trendów w mainstreamowym świecie. Momentami mamy około cloudrapowe klimaty, jak na przykład w numerze "Me and My Bitch", innym razem dostajemy zaś typowo OddFuture'owy klimat (tytułowe "No Idols", gdzie gościnnie usłyszymy Tylera). To nieco ponad pół godziny produkcji, która nas nie zanudzi, a wręcz przeciwnie - pozytywnie pobudzi i wyluzuje.Sam Domo, jak już zresztą wspominałem to nie żaden geniusz mikrofonu. Na tej płycie prezentuje się i tak znacznie lepiej niż na wcześniejszych projektach. Jeśli śledzisz poczynania każdego z członków Odd Future na pewno dawno zauważyłeś, że każdy z nich z projektu na projekt skilluje i nie osiada na laurach. Domo to dobry przykład, dostał szansę pokazania się na bitach jednego z najlepszych producentów ostatnich lat i wypadł naprawdę okazale, Nie będę przesadnie słodził, bo nie o to tu chodzi. Doceniam jednak to, jak brzmi Domo w porównaniu z - na przykład projektem "Rolling Papers" z roku 2010. Każdy, kto słyszał obie produkcje wie o czym mówię.Znajomość z Alchemistem pozwoliła Domo na otwarcie się na nowe dla siebie rejony. Gościnnie oprócz ziomków z Odd Future usłyszmy takich zawodników jak: Freddie Gibbs, Prodigy z Mobb Deep, SpaceGhostPurrp, czy Action Bronson. Każdy z nich zaprezentował się co najmniej dobrze i na pewno ani trochę nie zaniżył poziomu tego mixtape'u. Na uwagę zasługuje w szczególności Bronson, który swoją zwrotką w "Elimination Chamber" pokazał drzemiące w nim wielkie możliwości.Wyobraź sobie, że łączysz klimat z "Pilot Talka" Curren$y'ego z szaleństwem prosto z Odd Future. Zastanawiasz się co wyjdzie? Odpal "No Idols", mixtape - zaskoczenie. Projekt, z którym nie wiązałem żadnych nadziei, a wypadł naprawdę zaskakująco dobrze. Domo Genesis czuje chemię z Alchemistem i według mnie powinni kontynuować tą współpracę. Dobrali się idealnie, stworzyli krótki, aczkolwiek cholernie klimatyczny projekt do którego odkąd miał premierę wracam często i chętnie. Wam również radzę, dobry materiał na "oswojenie się" i przekonanie się do Odd Future, czwórka z minusem. To, jaką siłę przebicia może mieć wkład producenta na albumie muzyka pokazała już niejednokrotnie. Pokazała, że coś, co kilka lat temu było wstydem, dziś jest normą. Są słuchacze, którzy u rapera nie patrzą na umiejętności, bardziej cenią sobie niesamowity dobór bitów. Można spokojnie stwierdzić, że takie coś wykreowało nam takich raperów jak Gucci Mane, czy Waka Flocka. Sam zresztą słucham ich głównie z powodu doboru bitów. Bo przecież nie chodzi tutaj o ich "głęboki" kunszt liryczny, prawda?

Domo Genesis nigdy nie był wybitnym zawodnikiem i pewnie też nigdy nim nie będzie. Ot, zwykły, solidny rzemieślnik, który uparcie dąży do tego by spełnić swoje marzenia. Marzenia, które łatwiej będzie mu zrealizować z uwagi na przynależność do Odd Future. Głównie przez wysyp "hipsterstwa" jakie nawiedziło świat w ostatnich latach Odd Future zyskało sobie sporą rzeszę fanów, a mimo mojej szczerej sympatii do tego kolektywu próżno tam szukać kogoś, kto może stanowić o sile rapu na lata. Ok, jest Earl, jednak niech chłopak najpierw wyda płytę po tym jak matka dała mu "ban na rap". Domo nigdy nie wyróżniał się w tym tłumie, był szarakiem, przytłoczonym przez charyzmę Tylera (podobnie jak cała reszta kolektywu). Jak wielkim zaskoczeniem było więc nawiązanie przez niego współpracy z Alchemistem i wydanie wspólnego mixtape? Przeogromne. Czy to wypaliło? Muszę przyznać, że wyszło "całkiem całkiem".

Dostaliśmy jedenaście numerów, wszystkie na autorskich bitach Alchemista, który odwalił kapitalną robotę, tworząc niezwykle klimatyczną układankę, która idealnie pasuje do samego Domo. Każdy dobrze wie jakie bity tworzy obecnie Alchemist, odbiegają one znacznie od tego co tworzył jeszcze kilka lat temu. To odskocznia od klimatów trueschoolu, porzucenie go na rzecz nowej fali rapu. Lekko undergroundowej, alternatywnej patrząc przez pryzmat obecnych trendów w mainstreamowym świecie. Momentami mamy około cloudrapowe klimaty, jak na przykład w numerze "Me and My Bitch", innym razem dostajemy zaś typowo OddFuture'owy klimat (tytułowe "No Idols", gdzie gościnnie usłyszymy Tylera). To nieco ponad pół godziny produkcji, która nas nie zanudzi, a wręcz przeciwnie - pozytywnie pobudzi i wyluzuje.

Sam Domo, jak już zresztą wspominałem to nie żaden geniusz mikrofonu. Na tej płycie prezentuje się i tak znacznie lepiej niż na wcześniejszych projektach. Jeśli śledzisz poczynania każdego z członków Odd Future na pewno dawno zauważyłeś, że każdy z nich z projektu na projekt skilluje i nie osiada na laurach. Domo to dobry przykład, dostał szansę pokazania się na bitach jednego z najlepszych producentów ostatnich lat i wypadł naprawdę okazale, Nie będę przesadnie słodził, bo nie o to tu chodzi. Doceniam jednak to, jak brzmi Domo w porównaniu z - na przykład projektem "Rolling Papers" z roku 2010. Każdy, kto słyszał obie produkcje wie o czym mówię.

Znajomość z Alchemistem pozwoliła Domo na otwarcie się na nowe dla siebie rejony. Gościnnie oprócz ziomków z Odd Future usłyszmy takich zawodników jak: Freddie Gibbs, Prodigy z Mobb Deep, SpaceGhostPurrp, czy Action Bronson. Każdy z nich zaprezentował się co najmniej dobrze i na pewno ani trochę nie zaniżył poziomu tego mixtape'u. Na uwagę zasługuje w szczególności Bronson, który swoją zwrotką w "Elimination Chamber" pokazał drzemiące w nim wielkie możliwości.

Wyobraź sobie, że łączysz klimat z "Pilot Talka" Curren$y'ego z szaleństwem prosto z Odd Future. Zastanawiasz się co wyjdzie? Odpal "No Idols", mixtape - zaskoczenie. Projekt, z którym nie wiązałem żadnych nadziei, a wypadł naprawdę zaskakująco dobrze. Domo Genesis czuje chemię z Alchemistem i według mnie powinni kontynuować tą współpracę. Dobrali się idealnie, stworzyli krótki, aczkolwiek cholernie klimatyczny projekt do którego odkąd miał premierę wracam często i chętnie. Wam również radzę, dobry materiał na "oswojenie się" i przekonanie się do Odd Future, czwórka z minusem.

]]>
Curren$y & Alchemist "Covert Coup" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-04-28,curreny-alchemist-covert-coup-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-04-28,curreny-alchemist-covert-coup-recenzjaJanuary 3, 2014, 10:54 amDaniel WardzińskiDługa droga z Nowego Orleanu do Kalifornii została troszkę skrócona dzięki kolaboracji dwójki rapowych reprezentantów swoich miejsc. Choć lokacje niewątpliwie zupełnie inne, to muzyka Alchemista i rap Curren$y nie wydawały się niemożliwe do połączenia. Przeciwnie. Przy odpowiedniej ilości uncji dobrego stuffu dogadanie się tych dwóch osobników wydawało się wręcz oczywiste, a współpraca na papierze wyglądała co najmniej okazale."Covert Coup" to dziesięć premierowych numerów w których "Waluta" rapuje na bitach ALC'a. Promujący płytę "Scottie Pippens" z Freddie Gibbsem jest dla mnie jednym z kandydatów do dziesiątki numerów 2011 roku. Jak z resztą?Bywa grubo. Np. pierwszy wspólny numer Curren$y'ego i Prodigy'ego z Mobb Deepów - "The Type", trafia do mnie w stu procentach. "Smoke Break" na dość znanym, ale wciąż zajawkowym i pasującym tu jak ulał samplu relaksuje idealnie, i kiedy już trafi w głośniki raczej nie zostanie wyłączone, szczególnie, jeśli są to głośniki zwolennika delikatnego, przywołującego wakacyjny klimat rapu do którego Spitta zdążył nas przyzwyczaić. "Ventilation" swoją głębią i "odległym" klimatem mogłoby obdzielić pięć tego typu numerów. Całość płynie sobie przyjemnie, ale mimo to zostawia nas w przekonaniu, że to mógłby być materiał przynajmniej o klasę lepszy...Ciężko byłoby narzekać na brak numerów, których wszyscy oczekiwaliśmy - chillujących, głębokich, leniwych. Oczywiście są, są dobre, ale pół godziny przelatuje, a zastanawiając się co po nich zapamiętaliśmy, przypominamy sobie przede wszystkim genialny singiel z Gibbsem... Takie numery jak "Blood, Sweat & Gears" czy "Life Instructions" ze Smoke DZA zasługują maksymalnie na określenie "spoko". Jak lecą nie wyłączysz, ale z koncentracją na nich problem masz na stówę, bo niespecjalnie wyróżniają się, szczególnie przy wspomnianych kozakach. Kalifornijski mistrz daje tutaj dowody na to, że takie określenie w stosunku do niego jest trafne, ale potrafi też zadziwić dziwacznymi perkusjami, sztampowym aranżem i samplem, który w połowie numeru zaczyna już wkurzać. Doliczcie do tego te jego przedziwne "FX", usunięte w tło dźwięki, które chyba mają tworzyć przestrzeń w bicie, a częściej wywołują wrażenie, że jest w nim "za dużo wszystkiego".Spitta? Jest sobą. To trochę jak z Devinem, wyczekujesz na kolejne materiały, jarasz się nimi, mimo że doskonale wiesz co na nich usłyszysz. Jego flow pozornie przewidywalne w swoim lenistwie połączonym z jadakissowym głosem, w ogóle, ale to w ogóle się nie nudzi. Nie pytajcie mnie jak on to robi, ale to działa. Być może właśnie dlatego postawię temu materiałowi mocną czwórkę... Nawet jeśli znajdziecie tutaj parę zapełniaczy, to "Scottie Pippens", "The Type", "Smoke Break", "Ventilation" czy "Double 07" stanowią 50% tego materiału, a to numery pochłaniające słuchacza w całości. Kolejny materiał od Curren$y'ego do którego wracać będę regularnie. Jet Life!Długa droga z Nowego Orleanu do Kalifornii została troszkę skrócona dzięki kolaboracji dwójki rapowych reprezentantów swoich miejsc. Choć lokacje niewątpliwie zupełnie inne, to muzyka Alchemista i rap Curren$y nie wydawały się niemożliwe do połączenia. Przeciwnie. Przy odpowiedniej ilości uncji dobrego stuffu dogadanie się tych dwóch osobników wydawało się wręcz oczywiste, a współpraca na papierze wyglądała co najmniej okazale.

"Covert Coup" to dziesięć premierowych numerów w których "Waluta" rapuje na bitach ALC'a. Promujący płytę "Scottie Pippens" z Freddie Gibbsem jest dla mnie jednym z kandydatów do dziesiątki numerów 2011 roku. Jak z resztą?

Bywa grubo. Np. pierwszy wspólny numer Curren$y'ego i Prodigy'ego z Mobb Deepów - "The Type", trafia do mnie w stu procentach. "Smoke Break" na dość znanym, ale wciąż zajawkowym i pasującym tu jak ulał samplu relaksuje idealnie, i kiedy już trafi w głośniki raczej nie zostanie wyłączone, szczególnie, jeśli są to głośniki zwolennika delikatnego, przywołującego wakacyjny klimat rapu do którego Spitta zdążył nas przyzwyczaić. "Ventilation" swoją głębią i "odległym" klimatem mogłoby obdzielić pięć tego typu numerów. Całość płynie sobie przyjemnie, ale mimo to zostawia nas w przekonaniu, że to mógłby być materiał przynajmniej o klasę lepszy...

Ciężko byłoby narzekać na brak numerów, których wszyscy oczekiwaliśmy - chillujących, głębokich, leniwych. Oczywiście są, są dobre, ale pół godziny przelatuje, a zastanawiając się co po nich zapamiętaliśmy, przypominamy sobie przede wszystkim genialny singiel z Gibbsem... Takie numery jak "Blood, Sweat & Gears" czy "Life Instructions" ze Smoke DZA zasługują maksymalnie na określenie "spoko". Jak lecą nie wyłączysz, ale z koncentracją na nich problem masz na stówę, bo niespecjalnie wyróżniają się, szczególnie przy wspomnianych kozakach. Kalifornijski mistrz daje tutaj dowody na to, że takie określenie w stosunku do niego jest trafne, ale potrafi też zadziwić dziwacznymi perkusjami, sztampowym aranżem i samplem, który w połowie numeru zaczyna już wkurzać. Doliczcie do tego te jego przedziwne "FX", usunięte w tło dźwięki, które chyba mają tworzyć przestrzeń w bicie, a częściej wywołują wrażenie, że jest w nim "za dużo wszystkiego".

Spitta? Jest sobą. To trochę jak z Devinem, wyczekujesz na kolejne materiały, jarasz się nimi, mimo że doskonale wiesz co na nich usłyszysz. Jego flow pozornie przewidywalne w swoim lenistwie połączonym z jadakissowym głosem, w ogóle, ale to w ogóle się nie nudzi. Nie pytajcie mnie jak on to robi, ale to działa. Być może właśnie dlatego postawię temu materiałowi mocną czwórkę... Nawet jeśli znajdziecie tutaj parę zapełniaczy, to "Scottie Pippens", "The Type", "Smoke Break", "Ventilation" czy "Double 07" stanowią 50% tego materiału, a to numery pochłaniające słuchacza w całości. Kolejny materiał od Curren$y'ego do którego wracać będę regularnie. Jet Life!

]]>