Według Tony'ego Yayo 50 Cent miał możliwość podpisania kontraktu z J Cole'em jeszcze przed tym, zanim zrobił to Jay-Z.
Podczas ostatniego wywiadu dla VladTV były członek G-Unit powiedział, że przyprowadził młodego Cole'a do domu 50 Centa w Connecticut. Ten zagrał tam materiał ze swojego wydanego w 2007 roku mixtape'u "The Come Up". "Wcześnie poznałem się na Cole'u. Kiedy on był w domu Centa, to było w piwnicy, puszczał 'Simbę' i wszystkie te numery, zanim podpisał umowę z Jay'em" - powiedział Yayo. Jednak Fifty nie zdecydował się na przygarnięcie wschodzącego MC i ostatecznie J.Cole trafił pod skrzydła Roc Nation.
Tony wspominał już o odkryciu talentu przyszłego właściciela Dreamville na swoim Instagramie. "[...] Za granicą z J. Cole'em. To niesamowite, że był w domu 50 Centa, grał "Simbę". Wiedziałem, że się wybije jeszcze zanim Jay wziął go do siebie. I gdyby label pozwolił mi zajmować się szukaniem talentów to Cole, Danny Brown i kilku innych mainstreamowych artystów byłoby w Unit" - napisał Yayo na Insta, dołączając wspólne zdjęcie z Cole'em.
Sam J. Cole też mówił o wizycie w domu lidera G-Unit w wywiadzie dla VIBE'a: "Nie miałem wtedy z nikim kontraktu, moje imię dopiero zaczęło krążyć po biznesie. 'Lights Please' i 'Lost Ones' robiły trochę szumu, ale to jeszcze nie było to. Trafiłem do domu 50 Centa, jego tam nie było, ale byli za to jego ludzie. [...] Po tym Sha Money [Sha Money XL, producent muzyczny i menadżer - przyp. red.] ostro promował moje rzeczy. Mówił 'Słuchaj, puszczałem 50 Centowi twoje rzeczy', ale podobno historia była taka, że 50 nie był pewien. Coś w stylu: 'Nie wiem, czy to jeden z tych gości w obcisłych jeansach?' Nie widział tego, ale to był dobry czas w moim życiu. To było coś nowego, przebywanie w tym domu było niesamowite."
Komentarze