Pamiętacie czasy gdy każdy chciał mieć czerwony full cap założony daszkiem do tyłu i czekał aż wyrośnie mu bródka, by wyglądać jak Fred Durst? Limp Bizkit byli prawdziwym fenomenem przełomu wieków i obok Linkin Park główną twarzą nu-metalu, krzykliwego gatunku łączącego rap z metalem i dominującym przez kilka lat wszystkie listy przebojów.
Od ostatniego krążka Dursta i ekipy minęło już 10 lat, ale po wielu perturbacjach dostaliśmy nowy krążek, promowany zresztą koncertem na Lollapaloozie, gdzie Durst pojawił się w zaskakującej stylówie, z siwą czupryną i bródką.
A co do perturbacji... Pewnie nie pamiętacie już, że Limp Bizkit pierwotnie miało wydać ten album w Cash Money? W 2011 opuścili Interscope rozczarowani promocją "Gold Cobra" i podpisali się z Birdmanem, ale nic z tego finalnie nie wyszło. Po drodze skład opuszczał i wracał DJ Lethal, a jak mówi Wes Borland - 7-krotnie spotykali się przez lata w studiu, gdzie intensywnie pracowali nad płytą, a na ostatniej prostej Durst stwierdzał, że nie jest zadowolony i wywalał wszystkie wokale do kosza.
No, ale w końcu się udało. Tytuł albumu "Still Sucks" wydaje się zgrabnym prztyczkiem w nos wszystkich, którzy chcieliby całkiem wymazać dorobek LB jak i cały nu-metal, uznając go za cringe'ową nastoletnią modę przełomu mileniów. Całość w Halloween trafiła na streamingi, my poniżej załączamy fan-lyric-video do singlowego "Dad Vibes".
Tracklista, okładka i odsłuch całości za to w naszym dziale Premier Płytowych.
Komentarze