Końca dobiegają wakacje a przed nami druga połowa "właściwego roku", dobrze więc zamknąć pewną klamrą ostatnie miesiące. 2018 rok przyniósł nam za granicą ogrom ciekawych albumów, ciężko je wszystkie wymienić (staramy się to robić w dziale Premiery Płyt, który polecamy śledzić) a co dopiero przesłuchać - wszystkie wykazy i podsumowania muszą być więc na swój sposób subiektywne. My mamy dla Was przelot przez pierwsze półrocze autorstwa Łukasza Rawskiego, który premierowych krążków przesłuchał całą masę i postanowił zebrać swoje wrażenia w obszernym tekście - sprawdźcie specjalne subiektywne podsumowanie, podzielone na 3 dwumiesięczne części! Pierwszą dostaliście w poniedziałek, ostatnia pojawi się w piątek, tak by odpowiednio zamknąć sierpień. Miłego czytania no i oczywiście słuchania! [Mateusz Natali]
Marzec
Tech N9ne "Planet"
Aaron Dontez Yates to wciąż mój ulubiony raper, na zawsze zresztą nim pozostanie. Obiektywnie jednak patrząc, lider Strange Music zdaje się konsekwentnie zjadać swój własny ogon. Taśmowe robienie albumów, które są zdecydowanie za długie - to domena dumy Kansas City. "Planet" niestety potwierdza tę regułę. Skille nadal są ponadprzeciętne, ale niestety - nie gra to tak, jakbyśmy chcieli. Produkcja kuleje, bo wszystko jest strasznie mdłe. Brakuje efektu "wow!", takiego jaki był po raz ostatni chyba na "All 6's and 7's". POSŁUCHAJ.
Tory Lanez "Memories Don't Die"
Drugi, oficjalny album Tory'ego to nic odkrywczego - niestety. Bardzo lubię te agresywniejsze wydanie Laneza, tutaj r&b i rap mixują się w niemal idealną mieszankę, ale jednak brakuje kropki nad i. Album nie jest całkowitą wtopą, bo momenty zdecydowanie tutaj znajdziemy, chociażby singlowe "Shooters". Całość niestety pozostawia niedosyt. Jeśli miałbym porównać ten album do debiutu, zdecydowanie skłoniłbym się ku "I Told You". POSŁUCHAJ.
Pouya "Five Five"
Soundcloudowi raperzy tak samo irytują, jak intrygują. Z rapem Pouyi obcuję już naprawdę długi czas, wszystko przez jego mocne inspiracje Memphis. Dotychczas była to raczej znajomość z pojedynczymi singlami, jednak gdy wypuścił pełnoprawny album, musiałem w końcu sprawdzić. I nie zawiodłem się. Produkcja na wysokim poziomie, dużo śpiewanych partii, a rapersko Pouya to naprawdę ekstraklasa. Jeśli spodziewacie się kolejnego mrocznego grania, możecie się bardzo pozytywnie zaskoczyć. POSŁUCHAJ.
Killy "Surrender Your Soul"
To z pewnością jedno z moich odkryć tego roku. Killy był dla mnie anonimem, do czasu aż sprawdziłem "No Sad No Bad". Zaczęło się. Nienaganna technika, świetna minimalistyczna produkcja. Killy wstrzelił się niejako w nurt wyrzutków i bardziej alternatywnych raperów. Vocoder pracuje na tej płycie pełną parą, wszystko jednak wprowadza wyjątkową atmosferę. Naprawdę warto sięgnąć po ten krążek, bo to jak Kanadyjczyk bawi się momentami flow, wzbudza podziw. POSŁUCHAJ.
Lil Yachty "Lil Boat 2"
Jak mawia klasyk - "i nie zmienia się nic". Mała Łódź dalej charyzmy ma tyle, co leniwiec, dalej nie grzeszy skillem, ale mimo wszystko ma w sobie coś takiego, że najbardziej lubię go z tych obecnie hype'owanych idoli nastolatków. "Lil Boat 2" to materiał dla ludzi o otwartych horyzontach, broń Boże zamkniętych. Lil Yachty ma ucho do bitów, czasami nawet uda mu się zanucić coś ładnie. Suma sumarum, dla wielu z was przejście od początku do końca przez album może być niczym przepłynięcie morza w zwykłej łódce, kiedy trwa całkiem niezły sztorm. POSŁUCHAJ.
Logic "Bobby Tarantino II"
Logic wraca do korzeni, wypuszcza drugą część mixtape, który kiedyś pozwolił mu wyjść na prostą po lekkim zakręcie jego kariery. Bo z karierą Logica jest trochę jak z sinusoidą, nie od samego początku było różowo, a dopiero od kilku lat Logic zbiera zasłużone słowa uznania niemal każdego. Na "Bobby Tarantino II" wszystko gra jak trzeba. Począwszy od intro, gdzie gościnnie usłyszymy Ricka i Morty'ego, a skończywszy na "44 More", gdzie gospodarz demonstruje swoje niebanalne skille w bardzo dosadny sposób. POSŁUCHAJ.
03 Greedo "The Wolf of Grape Street"
Jeden z ciekawszych obecnie raperów na scenie. Pochodzący z Watts, wychowany niemal w całej Kalifornii. Nie boi się mieszać klasycznego stylu z LA, z trapem. Wychodzi z tego niesamowicie ciekawa mieszanka, a "The Wolf of Grape Street" to czołówka street albumów tego roku. Greedo to zresztą kolejne, niebanalne odkrycie, które pokazuje, że z tym rapem nie jest tak tragicznie, wciąż pełno jest ksywek, które mają jeszcze coś do pokazania. POSŁUCHAJ.
Royce Da 5'9" x DJ Premier "PRhyme 2"
Duet Royce'a i Preemo to chyba najlepsze, co mogło spotkać wielbicieli klasycznego rapu. Mamy tu oto jednego z najbardziej uzdolnionych technicznie raperów i producenta legendę. Jedynka potwierdziła tę teorię, a dwójka tylko ją ukorzeniła. Jak na co dzień nie słucham tego rodzaju rapu, tak "PRhyme 2" to naprawdę częsty gość mojej playlisty. Nie ma co się dziwić, Royce płynie tu aż miło, a to zapowiada tylko coś, o czym jeszcze wspomnę. POSŁUCHAJ.
Trae Tha Truth "Hometown Hero"
Uwielbiam Trae, jego niski głos i niemal nieskazitelne flow. Jest legendą Houston, ksywką którą należy wymieniać obok takich gwiazd jak DJ Screw, Pimp C, czy Bun B. Trae to marka sama w sobie, nawet jeśli w naszym kraju nie zebrał dużego rozgłosu. "Hometown Hero" to tylko potwierdzenie tego, co najbardziej lubię w założycielu ABN. Jego muzyki zawsze słucha mi się bardzo przyjemnie. Puśćcie sobie refren w "I'll Be Fine" - ciarki. POSŁUCHAJ.
XXXTentacion "?"
Znak zapytania i pytania, na które już nigdy nie uzyskamy odpowiedzi. "?" był nieco chaotyczny, na pewno bardzo stonowany, potwierdzający kierunek w jakim zmierza XXXTentacion. Kolejny album, który potwierdził, że Jahseh jest głową pełną pomysłów. Chciał zostawić wszystkie kontrowersje za sobą, tworzyć nowy rozdział, którego niestety nie pozwolono mu rozpocząć. Wielka szkoda, bo muzycznie ten chłopak był naprawdę kimś ponadprzeciętnym. POSŁUCHAJ.
Rich Tha Kid "The World Is Yours"
Pełno poważnych ksywek, w tym między innymi Kendrick Lamar i... tyle szumu o coś takiego? Rich Tha Kid nie jest raperem, którego uznałbym za swojego ulubieńca, nie można odmówić mu jednak, że ludzie którymi się otacza, stworzyli mu całkiem fajny i przyjemny album, gdzie on jest tak naprawdę tłem. "New Freezer" i "Plug Walk" to jednak numery, które będą wysoko w podsumowaniach. Repreat valule jest w ich przypadku na bardzo wysokim poziomie. POSŁUCHAJ.
Kwiecień
Saba "Care For Me"
W zalewie nijakości ten album jest czymś wyjątkowym. Spokojny, świetny muzycznie, pełen smaczków, które sprawiają, że chce się wracać i wracać. Saba zawarł ogromne pokłady emocji, lirycznie wspiął się na wyżyny możliwości. "Care For Me" jest idealny na spokojne wieczory, wedle preferencji można zapalić papierosa, albo po prostu usiąść i słuchać tego, bez przerwy. Pomijanie jakiegokolwiek utworu jest tu niewskazane. To po prostu świetny produkt, który należy znać. POSŁUCHAJ.
Cardi B "Invasion Of Privacy"
Cardi B przed porodem była wszędzie, to kolejna po Nicki Minaj raperka, która jest naprawdę kontrowersyjną osobistością. Nigdy nie przepadałem za damskim rapem, ale na debiucie Cardi nieraz wydaje się być bardziej męska niż wielu obecnych raperów. Nie czuje wstydu, jest odważna i wygadana. "Invasion Of Privacy" to wiele powielanych schematów, ale mimo wszystko, debiut wyszedł solidnie. POSŁUCHAJ.
E-40 & B-Legit "Connected & Respected"
Duetu kuzynów, którzy dla Bay Area zrobili naprawdę wiele dobrego. I wypada podziwiać Forty'ego za to, że mimo że jest na scenie od ponad 30 lat, nadal potrafi bardzo dużo. Ten album to klasyczne Bay Area, nic odkrywczego, jednak nagrane w taki sposób, że głowa sama się buja, a ty chcesz kolejnego odsłuchu. Nie można pomijać tej płyty, trzeba szanować takie produkty. POSŁUCHAJ.
Famous Dex "Dex Meets Dexter"
Co ja się wynudziłem przy tej płycie, to nawet nie wiecie. Gość w pewien sposób intryguje mnie swoim stylem, jednak każda próba mocniejszego sprawdzenia, co ma do zaoferowania, kończy się tym, że staje się senny i jestem nie do życia. To taki trochę bardziej charyzmatyczny Lil Yachty. Nie zmienia to faktu, że "Dex Meets Dexter" to mocny średniak, jakich wielu. Nie wracam, bo po prostu nie ma do czego. POSŁUCHAJ.
Flatbush Zombies "Vacation in hell"
Kiedy poznałem Flatbush Zombies kilka lat temu przewidywałem trochę inny kierunek ich kariery, co nie zmienia faktu, że fajnie że powiodło im się o wiele bardziej niż sądziłem. "Vacation in hell" to pierwszy od dawna materiał, który sprawdziłem od kolektywu. No i muszę przyznać, że jest to mocna i ciekawa pozycja. Niezwykle energiczny materiał, na którym Zombies mogą prezentować swoje umiejętności w pełnej okazałości. POSŁUCHAJ.
Lil Xan "Total Xanarchy"
Ile ja bym dał by odzyskać czas stracony na odsłuch tej płyty. Lil Xan jest kompletnie bezpłciowy i irytujący. Zmuszałem się by dotrwać do końca, było niezwykle ciężko. Po odsłuchu mogę powiedzieć, że nigdy nie sięgnę po ten album dla przyjemności. Nie ratują tego ciekawe bity, bo sam gospodarz obdarzony jest tak irytującym głosem, że po prostu nie potrafię tego słuchać. POSŁUCHAJ.
Jim Jones "Wasted Talent"
"Wasted Talent" to zdecydowanie wymowny tytuł płyty dla gościa, który 15 lat temu był na szczycie ze swoim składem. Jones jest chyba świadomy tego, że każdy z nich mógł osiągnąć znacznie więcej niż tylko kilka lat popularności. Byłem niesamowicie zaskoczony poziomem tej płyty. Bo oto, Jim Jones nagrał jeden z najciekawszych albumów tego roku! Real Harlem Shit! Młodsi, możecie zaczerpnąć trochę wiedzy, oto jeden z tych, którymi A$AP Rocky się inspirował najmocniej. Spuścizna The Diplomats wiecznie żywa. POSŁUCHAJ.
J. Cole "KOD"
Kolejny album, kolejny przykład dla wielu. "KOD" to świetny, dopracowany twór, który nie potrzebował miliona featuringów (wysatrczył kiLL edward), klipów za kilka milionów, czy ogromnych billboardów. Tutaj obroniła się muzyka, w dodatku świetna. Po takich premierach coraz mocniej upominam się o jego wspólny album z Kendrickiem, wydaje się że Cole i Lamar pasują do siebie jak mało kto. Ambitne granie, bez zbędnych bajerów. POSŁUCHAJ.
Post Malone "beerbongs & bentleys"
Od czasu "White Iversona" upłynęły już 3 lata. Kupa czasu, zważywszy że styl Post Malone'a od tego czasu niezbyt się rozwinął. To dalej te same schematy, które opierają się na tym, by słuchacz szybko skumał melodię i nucił ją, często mimowolnie. "Rockstar" okazał się ogromnym hitem, cała reszta - cóż, takie to, hmm - wtórne. Na pojedyncze single to całkiem nieźle gra, jednak już jako cały album przynudza i raczej nie zachęca. POSŁUCHAJ.
YoungBoy Never Broke Again "Until Death Call My Name"
Lubię gościa, może to z powodu dziwnej i pokręconej ksywki. Mimo to, brakuje mi takiego surowego spojrzenia z ulicy, spojrzenia z Baton Rouge. W Luizjanie mają prawdziwych bad assów i YoungBoy wydaje się również do nich należeć. Klasyczny, uliczny album, prosto z południa. A jeśli znalazł się na nim Birdman (nie oceniam wartości artystycznej tej zwrotki), wiedz że album dostał uliczny znak jakości. POSŁUCHAJ.
Komentarze