Tegoroczne nominacje do Fryderyka w kategorii album hip-hop znów są szeroko dyskutowane - tym razem jednak najgłośniej krzyczy nie to kto wśród nich się znalazł, a to kogo zabrakło.
Jeśli miałbym wskazać jeden przedmiot, który najlepiej je ripostuje to byłaby to marynarka Quebo wzorowana na Człowieku Zagadce, cała pokryta znakami zapytania. GrubSon, Guova, Miuosh, O.S.T.R., Taco Hemingway - wśród takiej piątki najbardziej zdumiewa brak "Egzotyki", która stworzyła dla polskiego rapu nowy sufit rozmachu i artystycznej fantazji, zarazem stając się albumem absolutnie wszechobecnym, od notowań OLiS, poprzez YouTube'a, aż po ogromne billboardy Nike'a w centrum Warszawy. Albumem, który łączył wysoki rapowy poziom, niespotykaną na skalę światową koncepcję i mainstreamową chwytliwość. I albumem o którym Fryderyki nie pisnęły ani słowem - mimo że wg informacji płynących z obozu QueQuality został on zgłoszony do nominacji. Ani słowem nie pisnęły także o Paluchu, który zdominował końcówkę roku, a pozycja jaką zbudował sobie na scenie (gromadząc audytorium wyjątkowo szerokie i zróżnicowane) robi ogromne wrażenie.
A jeśli Paluch mógłby być dla gremium zbyt surowy czy 'miejski' to co wtedy z PRO8L3Mem, projektem unikatowym pod kątem konceptualno-audiowizualnym, który nie znalazł się w nominacjach ani w 2016 po legalnym debiucie ani w 2017 po kolejnym EP? Projektem, który zanim zbudował obecny hype zgarnął już Nocnego Marka od Aktivist i który uplasował się na naszej scenie podobnie jak Run The Jewels - tworząc faktyczny overground, alternatywną muzykę z mainstreamowym rozmachem i zasięgiem. Jeśli więc (zasłużenie) doceniać artystyczną przemianę Mroza i fantastyczną ucieczkę od komercyjnych wymogów to dlaczego nie wskazać takiego projektu (pytam zarówno w kontekście 2016 jak 2017, bo przecież Taco również znalazł się tu z EP). Można by wymieniać dalej, bo lista potencjalnych nominacji mogłaby poprzez Dwa Sławy, Białasa z Lankiem czy Sariusa się ciągnąć, ale chodzi tu bardziej o zasadę niż o wytykanie konkretnych przykładów i dywagacji kto zasłużył bardziej a kto mniej - ewidentnie brak nadal trzymania ręki na pulsie jeśli chodzi o wydarzenia na scenie hip-hopowej i dostrzeganie nie tyle "nowych talentów" co "nowych Gladiatorów", redefiniujących w pewien sposób gatunek i dyskutowanych szeroko poza nim. I tak jak jaskółki w postaci Smolastego czy Rosalie. świetnie zwiastują dla polskiego r&b i stanowią wyraźne przełamanie w jego postrzeganiu, tak w kwestii hip-hopu trzeba niestety parafrazując stwierdzić, że wciąż "jeden Taco wiosny nie czyni".
Sprawdź też: Jasna strona nominacji: Smolasty i Rosalie. walczą o debiut roku
Komentarze