Ghostface jest ostatnimi czasy zaiste niezmordowany. Najpierw ambitna, niebywale klimatyczna opowieść o krwawej wendetcie - "Twelve Reasons to Die", potem konceptualny "36 Seasons"... Mijają zaledwie trzy miesiące - i już możemy radować się nowym materiałem Tony'ego Starksa. Oto "Sour Soul", króciutki, bo zaledwie półgodzinny projekt (projekcik?) Ghosta, nagrany wespół z kanadyjskim tercetem BADBADNOTGOOD ( a także producentem Frankiem Dukesem z Toronto). Czekałem na ten album z wielkimi nadziejami - twórczość Kandyjczyków znam od dawna, i jaram się nią niemożliwie (koniecznie sprawdźcie ich zeszłoroczny album "III"!). BBNG to specjaliści od nastrojowych jazzowych kompozycji i instrumentalnych coverów hip-hopowych klasyków. Posłuchajcie zresztą sami - zwłaszcza tej urokliwej interpretacji "Fall in Love" nieodżałowanej pamięci J Dilli... A zważywszy na to, że mieli już okazję współpracować z Wojownikami z Shaolin - przy soundtracku do filmu "The Man Wth the Iron Fists", gdzie słyszymy dwie ich kompozycje - panowie Tavares, Hansen i Sowinski zdawali się znakomitym wyborem do muzycznej ilustracji legendarnych już nawijek Ghosta.
I w rzeczy samej - warstwa muzyczna albumu stoi na wysokim poziomie. Z każdej sekundy "Sour Soul" sączy się niebywale klimatyczny jazz, w porównaniu do albumów Panów Niedobrych - bardziej surowy, mniej eksperymentalny - niemniej znakomity. Hipnotyczne kompozycje mocnych rytmów perkusji, gitarowych riffów, delikatnych smyczków i klawiszy co rusz rzucają słuchacza w różne muzyczne światy - od acid jazzu, poprzez korzenny, klasyczny hip-hop ("Mind Playing Tricks""), na wyśmienitych throwbackach do soulu i funku lat 70 skończywszy... Moim osobistym Trackiem Nr 1 jest "Gunshowers" - kombinacja subtelnych muśnięć strun z niespiesznym rytmem perkusji. Świetny jest też funkujący "Ray Gun", niemalże żywcem wyjęty z jakiegoś zaginionego klejnotu kina blaxploitation.... Ta nagła, zniewalająca zmiana beatu w drugiej minucie to zdecydowanie najjaśniejszy punkt całego projektu.
Z ogromnym bólem donoszę jednak, że Ghost - druga "połowa" teamu - nie podołał zadaniu. Problem nr 1: rapuje tylko na dziewięciu z dwunastu tracków (pozostałe to instrumentalne kompozycje) - przez co "Sour Soul" nie brzmi w ogóle jak pełnoprawna kolaboracja - bardziej jako zapis jednej, niedbałej (przynajmniej ze strony Tony'ego) sesji nagraniowej z doklejonymi zwrotkami kilku gości. Zwrotkami, dodajmy - o wiele lepszymi od tych gospodarza, co prowadzi do problemu nr. 2: wersy Ghostface'a nie wyróżniają się niczym, rzekłbym więcej - są sztampowe i po prostu... nudne. Zwykłe, standardowe dla Ghosta bragga, niekiedy upstrzone dziwacznymi teoriami spiskowymi (track tytułowy), trochę porad o tym, jak być dealerem ("Street Knowledge")... Apogeum cienizny to "Tone's Rap", gdzie Ghost wciela się w rolę nie przebierajacego w słowach (them fuckin' hoes is killin' me!) alfonsa. Track nie wyróżnia się niczym spośród setek innych ostrych rapsów o seksie i traktowaniu kobiet jak szmaty, dodatkowo Ghost brzmi na nim płaczliwie i nieznośnie. Pod koniec jednak jest trochę lepiej, za sprawą garści życiowych porad w "Food" - ale i tak nie jest to nic interesującego....
(Swoją drogą, czegoś tu nie jarzę. Na klasycznym "Guillotine (Swordz)" Ghost rapuje o "gorillas injected with strength for 80 midgets", tutaj zaś grozi, że "with the strength of 10 midgets I'mma murder you son!" Co ten Toney ma z tymi karłami?!)
Wracając do gości. Przykro słuchać, jak Wally Champ pozostawiany jest w tyle za zaproszonymi MC's... Smutne to, ale prawdziwe. Szalony Danny Brown bryluje na "Six Degrees", częstując nas zabawnymi linijkami w stylu Blocking the flat screen while I'm watching "Juice"/Move your big ass head, my favorite part's on/Q and the DJ battle, move or I scratch you... Elzhi absolutnie niszczy na "Gunshowers", bawiąc się rymami tak, że głowa mała. Chicagowski MC Tree, obdarzony charakterystycznym, ochrypłym głosem, na "Street Knowledge" zapodaje - o zgrozo - ciekawszą tekstowo zwrotkę niż Ghost... Jedynie MF Doom dostosowuje się do poziomu gospodarza, dając zupełnie nieinteresującą "szesnastkę" (co bardzo źle rokuje zapowiadanemu od dawna projektowi DOOMStarks...)
Reasumując... "Sour Soul" mnie rozczarowało.Spodziewałem się czegoś naprawdę kozackiego, na miarę "Twelve Reasons" - a dostałem tak naprawdę EPkę, co prawda znakomicie wyprodukowaną, wybitnie klimatyczną - ale w kwestii lirycznej pozostawiającą wiele do życzenia. Może jednak trzaskanie albumu za albumem nie jest takim dobrym pomysłem, co, Ghost? Prawdziwymi bohaterami tego projektu są panowie Niedobrzy, umiejętnie łączący światy jazzu i hip-hopu ze znakomitymi,rezultatami. Wydałbym grube pęki baksów na ich album producencki - tym bardziej, że panowie coraz częściej współpracują z utalentowanymi MC's (świetnie dogadują się na przykład z ekipą Odd Future - na 'Doris" Earla Sweatshirta można znaleźc ich kompozycję "Hoarse"), plus mają nosa do doboru gości, vide Danny, Elzhi i Tree na "Sour Soul"... Więc, kto wie? Być może doczekamy się owej Niedobrej bonanzy. Na razie jednak mamy "Kwaśną Duszę", której wystawiam notę trzy na sześć.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20824","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20825","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze