Święta Bożego Narodzenia to podobno okres, w którym zdarzają się cuda. Zwierzęta mówią ludzkim głosem, pod choinką pojawiają się prezenty, a wrogowie przebaczają sobie największe winy. Musi być w tym chociaż ziarno prawdy, kilka dni temu zakończył się bowiem legendarny, trwający SIEDEMNAŚCIE lat beef pomiędzy LL Cool J’em a Canibusem. Jak doszło do historycznego pojednania dwóch nowojorskich weteranów? Odpowiedź znajdziecie w rozwinięciu newsa.
Przypomnijmy: do spięcia między raperami doszło pod koniec lat dziewięćdziesiątych, podczas nagrywania albumu „Phenomenon” autorstwa LL Cool J’a. Wśród zaproszonych na sesje nagraniowe znalazł się m.in. młody Canibus, którego LL poprosił o gościnną zwrotkę. Gospodarz odebrał jednak wersy Canibusa jako atak w swoją stronę, co w konsekwencji doprowadziło do wybuchu konfliktu. Nieczyste zagrania obu stron tylko wzmocniły wzajemną niechęć, która nie wygasała przez bardzo długie lata. Aż do teraz…
Dokładnie 19 grudnia podczas imprezy „Christmas In Brooklyn” zorganizowanej przez radio HOT 97, LL niespodziewanie wywołał na scenę Canibusa, aby wykonać wspólnie kawałek, stanowiący niegdyś kość niezgody – „4,3,2,1”. Nie obyło się bez serdecznych uścisków i szczerych wyznań ze strony LL’a, który jak się okazało – był inicjatorem całej akcji. Wydarzenie to spotkało się z wielkim entuzjazmem środowiska hip-hopowego. Nieco bardziej podejrzliwi dopatrują się drugiego dna w zachowaniu Cool J’a, twierdząc, że posunął się do kryptodissu. Spoglądając trzeźwo na całe zajście wygląda jednak na to, że topór wojenny został zakopany na dobre. Zresztą, oceńcie sami.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"19970","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze