Z czym kojarzy się wam pojęcie „europejski hip-hop”? Z Aggro Berlin? Z francuskim rapem spod znaku Supreme NTM i IAM? Z Anglikami z ich Lewisem Parkerem, The Streets czy Jehstem? Albo z dreadami i długą, szwedzką brodą Promoe z Looptroop Rockers? To i tak chyba nie tak najgorzej, ale patrząc, jak rozbudowana jest sama polska scena, prawdopodobnie taki zestaw wypada dość mizernie. A skoro wśród naszych rodzimych raperów można znaleźć sporo niedocenionych, niezwykłych postaci pomyślmy, ilu takich może skrywać cały kontynent.
Wypuszczone w 2005 „Being Kurtwood” – dzieło szwedzko-belgijskiego duetu Zucchini Drive – to płyta, która pokazuje, że w muzyce nie ma absolutnie żadnych granic. I to dosłownie. Dlaczego? Cóż, czas na kolejną wyliczankę: wcześniej znani byli jako The World After 4/02, która to nazwa odnosiła się do daty urodzin australijskiej piosenkarki, modelki i aktorki, Natalie Imbruglii; członkowie zespołu poznali się w Londynie, a płytę wydali w niemieckim labelu 2nd Rec, choć album był również dystrybuowany przez japońskie Hue Records; utwór otwierający wyprodukowany został przez włoski zespół post-rockowy, a na płycie pojawiają się również producenci ze Stanów. By tego było mało, artyści wspierani są wokalnie przez amerykańskiego rapera włoskiego pochodzenia i niemieckiego indie-rockowego wokalistę. Choć nasz egocentryzm i tak najbardziej pewnie zwróci uwagę na to, że jeden z utworów nosi nazwę „Banned From Poland”.
Wbrew pozorom poprzedni akapit zawiera w sobie sporo informacji na temat samej zawartości płyty. Mocno elektroniczne, naszpikowane syntezatorami, agresywne bity, mieszają się z akustycznymi, powoli rozbrzmiewającymi produkcjami. Eklektyzm na albumie może w teorii wydawać się przerażający – w rzeczywistości wszystko brzmi niesamowicie naturalnie i spójnie. Wspomniałem, że jednym z producentów na albumie jest Alias? Zwykle gdy rzuca bit na album, ten z miejsca zwraca na siebie uwagę – tu zaś produkcja członka „mrówek” nie wybija się specjalnie na tle reszty. Jeśli się boicie, że czołowy beatmaker Anticonu odwalił chałę, już uspokajam. Strona muzyczna albumu stoi na tak wysokim poziomie, że obok „Selling Live Water” Sole’a i „A Healthy Distrust” Sage’a Francisa jest to prawdopodobnie jeden z najlepiej i najciekawiej wyprodukowanych albumów z nurtu – jak to nazwali kiedyś dziennikarze – emo-rapowego.
Ale chwila, chwila. Gdzie w tym wszystkim członkowie zespołu, Marcus Fredriksson (czyli Marcusgraap) i Tom De Geeter (wtedy znany jako Siaz, teraz posługujący się pseudonimem Speed Dial 7)? Płyną sobie na bitach przyzwoitymi, niesamowicie dynamicznymi flow, po których od razu słychać niesamowity głód mikrofonu. Oprócz tego, że na płycie udzielają się wokaliści, również same „cukinie” lubią sobie podśpiewywać i wychodzi im to nad wyraz dobrze. Oczywiście można przyczepić się tego, że Marcus znacznie lepiej radzi sobie na szybszych bitach, a Tom lubi przesadzać z ciśnieniem ładowanym w wokale. Ale po co, kiedy słychać ewidentną twórczą chemię między raperami, słychać radość z tworzenia tego projektu i… miłość do muzyki. Inaczej trudno wytłumaczyć to, z jaką pasją obaj muzycy angażują się w kolejne projekty, mimo tego, że zwykle ich klipy nie przekraczają dziesięciu tysięcy wyświetleń.
Historia po „Being Kurtwood” potoczyła się zaskakująco. Marcus i Tom niemal zupełnie porzucili rap na rzecz śpiewu, wydając rok po „Being Kurtwood” album „Goodyear Television Playhouse”, a kolejne dwa lata później „Shotgun Rules”. Następnie zespół stał się triem w związku z dołączeniem do składu Pietera Blancke’a – perkusisty i producenta. Zresztą, po poszerzeniu szeregów muzycy przemianowali się na Howler, ale z uwagi na zbieżność nazw z amerykańskim zespołem indie–rockowym, niefortunnie osiągającym akurat wtedy sukcesy na scenie muzycznej, postanowili wrócić do starej nazwy. Na ostatniej płycie „No Food But Lots of Weapon” z 2012 artyści zrezygnowali z producentów z zewnątrz, w całości produkując bity i grając na wszystkich instrumentach na albumie. A czy ich muzyka coś na tym wszystkim straciła? Ależ skąd!
Speed Dial 7 w międzyczasie założył również netlabel Marathon of Dope, z którego strony można ściągnąć wszystkie płyty Zucchini Drive oprócz… „Being Kurtwood”. Z okazji europejskiej trasy koncertowej w 2013, Zucchini Drive zagrali również w Polsce (wraz z jeszcze bardziej niedocenionym Robem Crooksem z Kanady). Na koncercie w Katowicach pojawiło się mniej niż dwadzieścia osób. Mimo to muzycy dali z siebie absolutnie wszystko. Mam nadzieję, że po sprawdzeniu ich płyt będziecie żałowali, że was tam nie było.
Komentarze