Travi$ Scott rozpoczął swoją karierę w nietypowy sposób. Nie mając żadnego znaczącego solowego projektu na koncie został wybrany do grona Freshmanów XXL, ale miesiąc po tym wydał swoje "Owl Pharaoh" i generalnie udowodnił, że redaktorzy magazynu nie zrobili błędu. Wcześniej młodego muzyka z Houston kojarzono głównie jako producenta i mimo to, że jego pierwszy mixtape uważam za porządny materiał to jednak w głównej mierze jego umiejętności producenckie skłoniły mnie do sprawdzenia "Days Before Rodeo". Nie spodziewałem się czegoś rewelacyjnego, ale muszę przyznać - bardzo miło się rozczarowałem...
"Chief Keef with better flow" - taki był główny komentarz na YouTube pod moim ulubionym kawałkiem Travisa z "Owl Pharaoh", czyli "Quintana". Trudno było się z tym nie zgodzić. Wtedy jego jedynymi plusami były bity oraz charyzma rapera. Więcej do zaoferowania wtedy jeszcze nie miał. Na "Days Before Rodeo" jest już wyraźnie inaczej, bo i do jeszcze lepszego, wręcz genialnego brzmienia i charyzmy Travis dodał większe zaangażowanie w lirykę, oryginalność oraz dał się poznać ze swojej dużo bardziej kreatywnej, niesztampowej strony. Niestety on sam udział brał w produkcji tylko dwóch utworów, czyli "Mamacita" oraz "Don't Play", ale obydwa podkłady są tak dobre, że rekompensują to, że resztę tworzą inny beatmakerzy. Pierwsza część albumu to mocno eksperymentalny, odważny hip-hop czerpiący wiele z innych gatunków muzycznych z intrygującymi, świetnymi bitami pokroju "Drugs You Should Try", które swoim klimatem po prostu miażdży słuchacza. Po pierwszych 7 utworach miałem nadzieję na, w końcu, czysto raperskie kawałki Travisa. Obawiałem się, że w tym aspekcie Scott polegnie, ale to kolejny punkt, który mnie miło zaskoczył. Numery "Backyard", "Bacc" czy "Basement Freestyle" są dobrymi przykładami na to, że lirycznie oraz technicznie LaFlame podszlifował swoje umiejętności naprawdę znacznie i obok kreatywnego artysty jest również zdolnym MC.
Słychać na "Days Before Rodeo" bardzo dużą inspirację Travisa twórczością swojego mentora, czyli Kanye Westa, a zwłaszcza jego pracy z dwóch ostatnich albumów, czyli "Yeezusa" i "My Beautiful Dark Twisted Fantasy". Podobnie, jak i lider GOOD Music, tak i raper z Houston cechuje się tutaj perfekcyjnością i dbaniem o każdy detal. Bardzo dobrze dobrani zostali goście, którzy odpowiednio komponują się z wokalami głównego bohatera materiału. I Big Sean w singlowym "Don't Play" i Rich Homie Quan w "Mamacita" oraz przede wszystkim eskcentryczny Young Thug w "Skyfall" stają na wysokości zadania i sprawiają, że "Days Before Rodeo" jest po prostu lepsze.
Słuchając tej świeżej porcji muzyki od Travi$a nie mogę uwierzyć, że w zalewie chłamu, które atakuje ze wszystkich stron hip-hopowy rynek na całym świecie, ten projekt jest całkowicie darmowy. Czasami Scott trochę za bardzo odlatuje ze swoim brzmieniem i niektóre momenty mogą być niestrawne na "trzeźwo", album jest też trochę za krótki, ale to wszystko przypomina nam właśnie, że to tylko przedsmak przed właściwym studyjnym debiutanckim albumem, czyli "Rodeo". "Days Before Rodeo" zdecydowanie zasługuje na ocenę 5 i tworzy bardzo dobry fundament pod ciekawą karierę.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"16843","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze