Drogi Seanie,
Czekałem na nową wiadomość od Ciebie aż trzy lata. Ale nie martw, wcale nie jestem zły z tego powodu. Cały czas byłeś w trasie. Wszystko rozumiem. Poza tym, niemal zawsze tyle czasu trzymałeś mnie w napięciu. Czemu miałbym nagle się odwrócić do Ciebie plecami?
Pamiętam, gdy trzy lata temu niesamowicie przeżywałeś śmierć Micheala. Można powiedzieć, że wręcz dominowała wiadomości od Ciebie, nadawała im tego poważnego, niesamowicie przygnębiającego tonu. Przygnębiającego nawet jak na Ciebie. Dalej nie możesz się pogodzić z jego brakiem, prawda? Inaczej byś nie nagrał takiego numeru jak „Flicker”. Nie przejmuj się – koncept nie jest zbyt prosty, nawet jeżeli nie używasz skomplikowanych metafor, jak miałeś w zwyczaju jeszcze z piętnaście lat temu. Pewnie nawet on byłby z Ciebie dumny. Tak myślę.
Cholera, nie mogę uwierzyć, że tyle czasu minęło – i od śmierci Micheala i od Twoich wcześniejszych płyt. A teraz wypuszczasz „Southsiders” i otwierasz album takim sztosem jak „Camera Thief”. Co najlepsze, trzymasz ten poziom niemal do końca. „Kanye West” ma prawdopodobnie jeden z najlepszych refrenów w historii rapu. W sensie, Twój numer „Kanye West”, a nie sam Kanye. Czekam tylko aż wpadniesz kiedyś do mnie i razem będziemy drzeć pijane mordy przy „put your hands in the air/like you really do care/oh, yeah/put your hands like you give a damn and a fuck/ put’em up”. Mimo wszystko, nie powinno Cię zdziwić, gdy napiszę, że „My Lady Got Two Men” jest trochę zbyt przewidywalne? Swoją drogą, jak zwykle dużo nadajesz o związkach damsko–męskich. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale są rzeczy, które się nie zmieniają, co nie? I proszę, nie każ mi następnym razem powtarzać tych truizmów o tym, że masz dopracowane flow, z którym możesz wszystko; że nawet gdy zaczynasz podśpiewywać jak w „Bitter”, robisz to na najwyższym poziomie i od razu słychać lata pracy. Wszyscy to wiedzą.
Tylko powiedz mi, co się stało z Erickiem i Nate’m? Czemu postanowiliście z Anthonym znowu stać się duetem? Nie, żeby mi to przeszkadzało – Ant jest już tak dobrym producentem, że ten brak nie jest nawet specjalnie zauważalny. Ba! Gdybyś mi powiedział, że nagraliście tę płytę w czwórkę, uwierzyłbym. Serio. To, co mnie zaskoczyło, to całkiem sporo wysamplowanych wokali w formie refrenów. Było to w Atmosphere? Niespecjalnie sobie przypominam, choć mogę się oczywiście mylić. Poza tym, muzycznie jest jeszcze spokojniej niż bywało na ostatnich płytach. Nawet to „Bitter”, które przy odsłuchu jako singiel wydawało się zbyt narzucające w tych klawiszach, na samej płycie sprawdza się idealnie. Coś jak „Shoulda Known” z „When Life Gives You Lemon…”, które na albumie sporo zyskało. Inni powinni uczyć się od Was, jak tworzyć spójne płyty.
Cieszę się, że po każdej wiadomości od Ciebie, mam wrażenie, że dalej potrafisz zaskoczyć, chociaż tak naprawdę po prostu robisz to, co robiłeś zawsze – kawał dobrej muzyki. Nie rozumiem ludzi, którzy za każdym razem wyciągają ten wers z „Trying to Find a Balance” o tym, że w końcu nagraliście dobrą płytę. Przecież to nieprawda. Za każdym razem nagrywacie bardzo dobre płyty.
Twój oddany słuchacz,
Rafał
P.S. Długo zastanawiałem się nad oceną. Po kilku odsłuchach zastanawiam się, dlaczego. Ode mnie masz 5. Znowu.
Komentarze