Nie ukrywam, że ostatnie muzyczne poczynania will.i.ama kojarzyły mi się raczej z niesmaczną beką, niż czymś wartościowym i świeżym a jego elektroniczne odloty, nawet w stosunku do tego co BEP robili już po dołączeniu Fergie, są już dla mnie zdecydowanie za dalekie. Wśród facebookowego śmietnika w oczy rzucił mi się jednak numer w takiej kolaboracji (tak, wiem, że słowo to ma zabarwienie pejoratywne i nie oznacza tego samego co "kooperacja", użyłem go celowo), sprawdziłem i co się okazało...
Że to nie żadna "łupanka" a bit, który wysmażył DJ Mustard jest zaskakująco oldschoolowy, i to bliżej gęsto inspirowanych electro lat 70-tych, niż końcówki 80-tych, bass idzie dość staroszkolnie a niektóre muzyczne smaczki przypominają popularny w ostatniej dekadzie w kalifornijskiej Bay Area styl zwany Hyphy. Do tego wrażenie uzupełnia Montana nawijający o Slick Ricku i Big Daddy Kane'ie...
Zaskakująco dobrze wyważony między klasycznymi inspiracjami a dzisiejszym mainstreamem to numer, French kradnie go chyba wjazdem ze Slick Rickiem (w jednym z wywiadów przyznał, że "Król Storytellingów" z lat 80-tych był jedną z jego pierwszych i największych muzycznych inspiracji), Kane'em (nasz wywiad z one and only Daddy Kane'em już jutro!) i użyciem pliku dolców jako telefonu.
Khalifa tradycyjnie leci z wyczuciem i elegancko wpasowaną stylówką a rapująca Miley Cyrus... udowadnia, że jest chyba najśmieszniejszą maskotką muzycznego mainstreamu od czasu Crazy Froga. Nie wiem czy większą groteską jest to, że obok siebie rapują French Montana i Hannah Montana, czy to jak jej zwrotka tu brzmi. Mimo "popisu" Ms. Twerk trzeba jednak przyznać, że ciekawy singiel.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"9507","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze