Popkiller
2022

GŁOSOWANIE

News Świat

popkiller.kingapp.plRasmentalism "Za Młodzi Na Heroda" - recenzja nr 1
Data publikacji 2013-12-13
Admin strony
Ulica

Masa przeciętnych, rzemieślniczych, solidnych, ale nie wybijających się specjalnie ponad resztę płyt i mało momentów prawdziwego "błysku". Na rodzimy rap w 2013 roku można narzekać, bo za ilością rzadko kiedy poszła jakość a na pęczki mieliśmy wydawnictw, do których nie ma za bardzo o co się przyczepić, ale i za co specjalnie chwalić - na szczęście sytuację poprawia trochę końcówka roku. Listopad i początek grudnia przyniósł wreszcie kilka płyt, po których powiedzieć można, że jeśli "prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy" to polski rap pokazał, że jednak ma jaja.

KęKę, VNM, Rasmentalism - trzy płyty wydane w przeciągu miesiąca, które zapętlałem bardziej niż cokolwiek wcześniej w 2013, albo to kwestia przypadku, albo dobry prognostyk na 2014. A no właśnie - Rasmentalism... "To moja ostatnia szansa na życie po śmierci jak B.I.G.", nawija Ras w singlowych "Drogowskazach", w zamykającym album "Ładnym Życiu" dodając, że to "ostatni dzwonek zanim zamkną bar". To późny debiut, poprzedzony wieloletnim terminowaniem w undergroundzie i może rzeczywiście ostatnia chwila na mocne usadowienie się w mainstreamie. Jeśli tak to traktować to cieszy mnie, że zarówno Ras jak i Ment zrobili wszystko, co w ich mocy, by dopiąć celu. Nie mam wątpliwości, że Ras jest tu w życiowej formie; nie mam wątpliwości, że w takowej jest Mentos. Nie mam też wątpliwości, że to najlepszy album Rasmentalismu...

Kiedy cięty soulowy sampel wita nas energicznie w intrze przypominają się inspiracje Menta wczesnym Kanye Westem - aranż jednak sprawia, że skojarzenia biegną juz do Westa z okresu rozbuchanego przestrzennie "My Beautiful Dark Twisted Fantasy". Taka też w kwestii brzmieniowej jest ta płyta. Piękny kompromis między korzennością i hołdem dla klasyki a śledzeniem nowych trendów i brzmień. Idące w rejony A$AP Rocky'ego i Clamsa Casino "Drogowskazy" zaskakiwały i mogły sugerować pogoń za nowością, znacznie odbiegającą od klimatu, do którego przyzwyczaił nas Rasmentalism. Jednak to zgrabnie cięte perełki z klasyki soulu czy funku, doprawione pulsującą linią basu i oldschoolowym groovem tworzą tu fundament. Sporo tu długich wokalnych sampli, często nadających ton lub motyw utworu, lub wręcz prowadzących dialog z nawijką Rasa. Przy czym dostrzec trzeba wyraźny producencki progres Mentosa. Tak jak kiedyś zdarzało się, że to dobór sampla "robił bit" i grał główną rolę, a potem w okresie "Dużych Rzeczy" Ment potrafił przesadzić z przekombinowaniem aranżu, tak tutaj wszystko gra idealnie i zarówno w kwestii rozplanowania i aranżacji, jak brzmienia słyszalny jest level up. Raz słyszymy funkującą imprezową energię, zaraz nostalgiczny soulowy loop, by po chwili zostać zaskoczonym przez cloud-rapową rytmikę, detroitowy brud czy podkręcone przejście w "Perwoll Vanish", przy którym skojarzenia biec mogą wręcz w stronę starego The Prodigy. Na brawa zasługuje także stojący z tyłu DJ Tort, którego klawisze dopełniają brzmienie i podkręcają klimat całości.

A Ras? Śmiem twierdzić, że pod względem warstwy tekstowej zjadł ten rok podobnie jak zeszły Bisz. Odważne porównanie patrząc na hype, który uzyskał bydgoski MC i na zbierane zewsząd pochwały? A no może, ale Ras, będąc już wcześniej jednym z czołowych i bardziej niedocenianych raperów w kraju, tym razem wspiął się na wyżyny umiejętności. Idealnie balansuje między treścią a formą, powagą a zabawą, zostawiając miejsce na luz, słowne gierki i rasmentalismowe poczucie humoru, zarazem przypominający, że nie jest już 20-latkiem i coraz mocniej dotykają go codzienne problemy. Ego wciąż pozdrawiać mogą stewardessy, a zarazem na ziemi trzymają go "buty z betonu" - to materiał, który lubi pokrążyć z głową w chmurach, ale bliski jest życia i nie ogranicza się do młodzieńczych marzeń. Ciężko wymienić tu słabe momenty, można za to punkt po punkcie rzucać mocnymi. Są nimi również goście - szczególnie VNM, wbijający z buta jak po swoje i stanowiący świetny kontrast dla stylu gospodarza oraz Spinache, który nie dość, że współtworzył kozacki refren to jakby pozazdrościł Rasowi linijek i sam rzuca takie, które z miejsca wpadają do głowy ("Król parkietu przejął tron, za dużo pił Corony"). Zresztą w "Gdzie Jest M" masę klimatu dodaje wjeżdżający ze zwrotką Ment, który pokazuje, że jednak "rap to zabawa wciąż" a muzyka nie jest matematycznym równaniem, lecz czymś, czego w schematy pakować nie można - przez wejście debiutującego za mikrofonem producenta numer przypomina mi trochę to, jak swoją twórczość traktuje Ortega czy Dinal i czego dziś coraz częściej brak przy parciu na "pełen profesjonalizm". A co do głównego gospodarza... dla mnie największym plusem jest to, że Rasowi udało się utrzymać w złotym środku między rapem technicznym, stawiającym na formę a tym, który trafić może do rówieśników i przekonać przekazem. To płyta, która aż roi się od świetnych zwrotek, i to zarówno z perspektywy treści i ujęcia tematu, jak metafor, porównań, wordplayów czy wielokrotnych, a wszystko dostajemy podane leniwym, ale wypracowanym przez lata i w pełni swoim flow. Często przy albumach przeładowanych aż po brzegi kozackimi punchami czy dwuznacznościami mam wrażenie, że znudzą mi się one po paru odsłuchach, bo ten sam żart śmieszy tylko kilkukrotnie - tutaj nawet nie ma o tym mowy, bo owe linijki są tylko środkiem, podporządkowanym całości, nie mogą więc narzekać ani fani stawiania na emocje ani ci, wyłapujący z muzyki złote myśli. Tutaj złote jest wszystko, nie tylko korony na okładce - oby zestaw uzupełniła jeszcze Złota Płyta. Wbrew temu filmikowi - wierzę w ciebie polski słuchaczu.

"Za Młodzi Na Heroda" to świetny argument dla mas dychotomizujących muzykę i starających się wywołać durny konflikt stary-nowy. Ras i Ment kłaniają się w pas klasyce, sięgają po nią często i chętnie, nie stronią od nawiązań, a zarazem dbają o świeżość i czerpanie tego, co najbardziej pasuje im z kolejnych trendów. I o to chodzi. "Za Młodzi Na Heroda" to materiał bez słabych momentów, zgrabnie balansujący między marzeniami i dążeniem do swoich celów, a problemami spotykanymi na drodze, serwujący i poważniejsze, bardziej emocjonalne momenty ("Umarł król, niech żyje") i zabawę muzyką i konwencją w najlepsze (rapujący Ment w "Gdzie Jest M"). Trzymający kontrast między treścią a formą, dający coś i tym, szukającym tematyki, z którą się utożsamią i poszukiwaczom technicznej jazdy i błyskotliwych linijek. Słucham tej płyty od jakichś dwóch tygodni... i wreszcie słyszę materiał, w którym nawet odwieczni malkontenci polskiego rapu raczej nie będą mieli do czego się przyczepić. Szkolne 5+ (ja zastanawiałem się nawet nad tym, czy po raz pierwszy od początku swojej dziennikarskiej przygody nie wystawić maksymalnej 6-tki), płyta bliska ideału i świetna robota panowie. Tak robi się klasyki.

PS. Zazwyczaj pod spodem załączamy wybrane 1-2 najlepsze numery. Nie tym razem - łapcie całość.

Może Cię zainteresować

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei
Data publikacji 2023-06-21

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei

Popkillery 2023 - retransmisja
Data publikacji 2023-06-27
Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie
Data publikacji 2023-06-28

Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków
Data publikacji 2023-06-28

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem
Data publikacji 2023-06-30

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem

Komentarze

Będziemy używać tego zamiast twojego imienia i nazwiska

Newsletter


Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!