"Visionz Of Home" to numer, który łatwo było przegapić, bo nie pojawił się na żadnej oficjalnej produkcji sygnowanej ksywką J. Cole'a. Raper z Północnej Karoliny wypuścił go w marcu zeszłego roku przy okazji swojej kilkudniowej wizyty w domu. "Tanks to the city, love y'all" dodał jedynie w opisie numeru rzuconego na bit Elite, gościa który zasłynął głównie właśnie ze współpracy z Jermainem choć masz też na koncie numer z PackFM czy Jinem. Pomagał Cole'owi m.in. przy pracy nad "Who Dat", "Return Of Simba" czy kawałkami z nowego albumu - "Crooked Smile" z TLC i "Runaway".
Nie udało mi się ustalić czy ten teledysk, syngowany nazwą/ksywą Initial Wesley jest oficjalny czy nie. Mniejsza o to - na oficjalnych kanałach Cole'a nigdy się nie znalazł, ale do dziś obejrzała go grubo ponad pół miliona osób. Rozmach z jakim zrealizowano ten fabularyzowany sztos zdecydowanie zasługuje na najwyższe wyrazy uznania. To zresztą znaczące, że komuś chciało się to zrobić angażując tyle energii - Cole ma dar działania na ludzi, co doskonale widać chociażby w najnowszych nagraniach video z "Dollar & A Dream Tour", gdzie małolaty nawijają zwrotki w stosunku 1:1, laski płaczą, a każdy fan autentycznie pokazuje, że żyje muzyką tego kolesia.
"Visonz Of Home" to track, który przypomina o korzeniach rapera (nietrudno się domyślić), przypomina stare znajomości, zwyczaje i przeżycia i zestawia je z aktualnym spojrzeniem na Fayettnam jak sam określa je raper. "Visionz of home, streets that I roam, It's been a while/ Raise me like father I never had, I'm still your child" - otwierający dwuwers mówi wiele na temat tego mega udanego moim zdaniem kawałka. Nie ma tu może morderczych linijek, ani niesamowitych kanonad ośmiokrotnych złożeń, ale czuć w tym klimat, który potrafi postawić nam przed oczami obraz tego miejsca, o którym pewnie większość z was nigdy by nie usłyszała, gdyby nie Cole. Znaleście to wcześniej?
Komentarze