Za czasów, kiedy The Firm święciło jeszcze triumfy (czyli przede wszystkim przed wydaniem ich albumu w Aftermath) jednym ze zdecydowanie najlepszych duetów na mikrofonie w Nowym Jorku byli Nas i AZ. Nie mówię już o takich numerach jak "Life's Bitch" czy "Mo Money Mo Murder", ale o wszystkich pozostałych i później okazjach, kiedy ci dwaj rapowali razem na długo przed swoim konfliktem. Jednym z takich numerów jest nagrany do spółki z ziomem z The Firm - Nature, "Time" na bicie Dr. Dre. Jeden z najbardziej magicznych numerów jakie słyszałem.
Nature, który otwiera numer wjeżdża z jedną ze swoich lepszych zwrotek, ale prawda jest taka, że prawdziwa uczta zaczyna się, kiedy na mikrofon wjeżdża Nas, a potem AZ. Fantastyczny, wzbudzający duże emocje bit Dre'a w ogóle nie brzmi jakby powstał na zachodnim wybrzeżu, a sposób w jaki Esco i Aziatic motywują siebie do wspinania się na najwyższy poziom to magia w czystej postaci. Co ciekawsze w tym numerze, wydaje się, że to zamykający całość Sosa poradził sobie lepiej, a ostatni wers "Clocks never stop, it's all the way to the top/ Trying to freeze the time, that's why I iced my face on my watch" jest jak ostatni gwóźdź, który jednoznacznie potwierdza, że mamy do czynienia z wyjątkowym trackiem. O ile nie zrobiło tego flow rapera z Brooklynu od "Time ticks, devilish mind design quits/ Leave you line quick and cause you to die behind shit/ mathematics..." i tak dalej i tak dalej. Niemożliwe do znudzenia.
Komentarze