Przyznam, że na ten projekt czekałem od dobrych paru lat, gdy dane mi było słyszeć na żywo pierwsze numery na niego nagrane. Kontrastowe połączenie stylów, które zapowiadało naprawdę ciekawy album. Zaginiony i Skajsdelimit to dwójka, którą na pewno wymieniłbym jako jednych z pierwszych gdyby ktoś spytał mnie o najbardziej niedocenianych warszawskich raperów. Obaj od dobrych paru lat pokazywali przebłyski bardzo dużych możliwości, wciąż siedząc jednak w cieniu.
Po części z własnej winy - ciężko było zamknąć im konkretne projekty, a to, co zamknęli i wypuszczali szerzej w świat akurat nie pokazywało pełni możliwości (Streetworkerz). Dbali też o to, by osoby nie śledzące zbyt pilnie ich twórczości miały problem z nadążeniem za wciąż zmieniającymi się ksywkami (Wariat -> Zaginionebity -> Zaginiony oraz Lipsieux -> Lipsie -> Skajsdelimit/Fabio E. Luka/Diablo Diablik). W końcu przekładany wielokrotnie wspólny album udało wypuścić się im w tym roku. Czy pomoże przerwać passę, popłynąć z prądem i zająć odpowiednie miejsce na scenie?
Mam nadzieję, że tak i szczerze trzymam kciuki, bo "Legendy Płynące Z Tych Okolic" to kawał dobrego, szczerego i normalnego, życiowego rapu, który brzmi ciekawie a zarazem sporo przekazuje. Przede wszystkim słychać, że obaj świetnie się uzupełniają. Zaginiony to luz, serdeczność i emanujące pozytywne podejście, nawet w bardziej melancholijnych numerach. Leniwe flow i wiele celnych linijek, które skłaniają do refleksji i motywują. Skajs to nawijka agresywna, ostrzejsza i bardziej "rwana", czerpiąca ze starej szkoły (w końcu maczał on palce jeszcze w takich projektach jak Układ Warszawski) a zarazem spojrzenie dojrzalsze, bardziej literacko-poetyckie, emocjonalne i zaangażowane.
Wychodzi z tego mieszanka, która nie wywołuje opadnięcia szczęki przy pojedynczych linijkach/smaczkach flowowych, ale która daje naprawdę solidny efekt, oferując do tego sporo klimatu. Spory w tym udział Kłapuha, który wyprodukował całość i kolejny raz pokazał, że i do niego metka niedocenianego pasuje idealnie. Sampluje klasycznie, ale zarazem po swojemu, tworząc idealną podbudowę do tego, by obaj panowie mogli odpowiednio rozwinąć myśli. A takie bity jak "Czasami nie wierzę w nic" - piękna sprawa.
"Legendy Płynące Z Tych Okolic" to nie płyta nokautująca, wnosząca totalnie nową jakość czy coś, czego nigdy wcześniej nie było. Ale to pozycja oferująca świetny lekki klimat i porcję celnych miejskich refleksji, podanych w miły dla ucha sposób. Jeśli lubicie muzykę, która pomaga wyluzować się, powspominać, porozkminiać a zarazem wyjść problemom naprzeciw to sprawdźcie ten album a myślę, że do niego jeszcze wrócicie. Czwórka z plusem.
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze