popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Legendy Płynące Z Tych Okolichttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/19422/Legendy-P%C5%82yn%C4%85ce-Z-Tych-OkolicSeptember 20, 2024, 1:37 ampl_PL © 2024 Admin stronyZaginiony/Skajsdelimit "Legendy Płynące Z Tych Okolic" - recenzja nr 2https://popkiller.kingapp.pl/2012-04-19,zaginionyskajsdelimit-legendy-plynace-z-tych-okolic-recenzja-nr-2https://popkiller.kingapp.pl/2012-04-19,zaginionyskajsdelimit-legendy-plynace-z-tych-okolic-recenzja-nr-2December 30, 2013, 7:11 pmJędrzej CebulskiObaj nie mają już po 20 lat, obaj nie czują potrzeby pisania zwrotek na kolanie, obaj serducha mają z kamienic, nie z kamienia. Średni materiał na raperów? Możliwe. Niemniej płytę "Legendy Płynące z Tych Okolic" duetu Zaginiony/Skajsdelimit powinniście wrzucić na odsłuchy jak najszybciej, żeby później nie skalać brody flegmą, klnąc: "Nie poznałem ich". Skoro ci sugerują: "Poznaj mnie lepiej", to po prostu zrób to.Dwa wymienione we wstępie numery jakoś specjalnie nie wybijają się ponad całość. Z banalnego powodu: na tym albumie nie ma słabego momentu. Dostaliśmy dwanaście kawałków trzymający równy, wysoki poziom. Wysoki na tyle, że nie przesadzę zbytnio twierdząc, że warszawski underground, zwłaszcza jego najmłodsza generacja, może tylko potulnie skulić ogon. Bo choć nikt z reguły omijający psychologa nie nazwie ani Zaginionego, ani Skajsdelimita wybitnym mistrzem ceremonii, to nikt przy równie zdrowych zmysłach nie odmówi im solidnego, wyrzeźbionego przez lata warsztatu. Najlepszym przykładem na to niech będzie giętki, plastyczny wokal Skajsa we "Wszystko się powtórzy". Poza tym - czysto rapowe skillsy to jedno, natomiast przemyślane teksty, oparte nierzadko na bardzo udanych konceptach (że wspomnę tylko o "Miejscach" czy "Starym kinie"), to drugie. Różnorodność tematów, unikanie komunałów i moralizatorstwa, brak zadęcia, celne obserwacje, oryginalna narracja, bezpośredniość, dojrzałość... Cały szereg elementów, które tworzą wciągającą układankę. Z pustymi miejscami w postaci niekiedy trudnych do rozróżnienia głosów.Spoiwem łączącym te puzzle są zaproszeni goście, udzielający się niemal w każdym utworze. Myli się jednak ten, kto uważa, że którykolwiek z nich zjada gospodarzy, tudzież że gospodarze chcieli się wybić na czyimś fejmie. Wersy rzucili tutaj raczej bardzo dobrzy znajomi, przy okazji co najmniej nieźli raperzy. Żaden z nich co prawda nie pokazał Bóg wie czego, ale żaden też nie zawiódł. Na czoło wysunął się Klasiik z mocarną linijką "wiem, że jestem Bogiem, ale brak mi wiary... w siebie", gdzieś za nim znaleźli się Junes z niby banalnym, ale mega trafnym porównaniem oczu do morza (krótka przerwa po "morzu" tylko potęguje wrażenie), przyjemni Igor i Kolso z Syropu oraz nieprzeszkadzający Rastamaniek, Proceente i Nieuk. Plus oczywiście operująca bardzo ładnym wokalem Kasia Łuczyńska. Odstaje tylko Duże Pe, któremu bardziej klasyczne brzmienia chyba już się przejadły.Bo "Legendy Płynące z Tych Okolic" to muzycznie dość klasyczny materiał, z lekkim truskulowym sznytem i długimi, soulowo-funkowymi samplami. Zadbał o nie Kłapuh, który wyprodukował wszystkie bity na tę płytę. Nie kombinował zbytnio z upstrzeniem swoich produkcji dziesiątkiem dziwnych dźwięków. Jest prosto, ale nie przeciętnie (chyba że bez spacji). Klimat, wyczucie, vibe, nienaganne sample, nienużące aranżacje. Dodatkowo Olek Gramburg na saksofonie w dwóch numerach. Jest spoko, nawet bardzo. A do tego perełki jak "Czasami nie wierzę w nic". To był zresztą jeden z aż siedmiu singli promujących ten album. Chyba najlepszy, a przy tym jakby najmniej wpasowujący się w ogólny zamysł.Wady, hm... W sumie Nieuk, serdeczny ziomek obu dżentelmenów, chodzi z torbą na głowie, a oni sami na zdjęciu profilowym na swoim fanpage'u mają różowe elementy ubioru... Na siłę zawsze coś się znajdzie. A ja jak K.O.M.A. z Onarem - nigdy nic na siłę. Tak więc mocna czwórka z dużym plusem. Respekt, panowie.Niemniej płytę "Legendy Płynące z Tych Okolic" duetu Zaginiony/Skajsdelimit powinniście wrzucić na odsłuchy jak najszybciej, żeby później nie skalać brody flegmą, klnąc: "Nie poznałem ich".

Skoro ci sugerują: "Poznaj mnie lepiej", to po prostu zrób to.

Dwa wymienione we wstępie numery jakoś specjalnie nie wybijają się ponad całość. Z banalnego powodu: na tym albumie nie ma słabego momentu. Dostaliśmy dwanaście kawałków trzymający równy, wysoki poziom. Wysoki na tyle, że nie przesadzę zbytnio twierdząc, że warszawski underground, zwłaszcza jego najmłodsza generacja, może tylko potulnie skulić ogon. Bo choć nikt z reguły omijający psychologa nie nazwie ani Zaginionego, ani Skajsdelimita wybitnym mistrzem ceremonii, to nikt przy równie zdrowych zmysłach nie odmówi im solidnego, wyrzeźbionego przez lata warsztatu. Najlepszym przykładem na to niech będzie giętki, plastyczny wokal Skajsa we "Wszystko się powtórzy". Poza tym - czysto rapowe skillsy to jedno, natomiast przemyślane teksty, oparte nierzadko na bardzo udanych konceptach (że wspomnę tylko o "Miejscach" czy "Starym kinie"), to drugie. Różnorodność tematów, unikanie komunałów i moralizatorstwa, brak zadęcia, celne obserwacje, oryginalna narracja, bezpośredniość, dojrzałość... Cały szereg elementów, które tworzą wciągającą układankę. Z pustymi miejscami w postaci niekiedy trudnych do rozróżnienia głosów.

Spoiwem łączącym te puzzle są zaproszeni goście, udzielający się niemal w każdym utworze. Myli się jednak ten, kto uważa, że którykolwiek z nich zjada gospodarzy, tudzież że gospodarze chcieli się wybić na czyimś fejmie. Wersy rzucili tutaj raczej bardzo dobrzy znajomi, przy okazji co najmniej nieźli raperzy. Żaden z nich co prawda nie pokazał Bóg wie czego, ale żaden też nie zawiódł. Na czoło wysunął się Klasiik z mocarną linijką "wiem, że jestem Bogiem, ale brak mi wiary... w siebie", gdzieś za nim znaleźli się Junes z niby banalnym, ale mega trafnym porównaniem oczu do morza (krótka przerwa po "morzu" tylko potęguje wrażenie), przyjemni Igor i Kolso z Syropu oraz nieprzeszkadzający Rastamaniek, Proceente i Nieuk. Plus oczywiście operująca bardzo ładnym wokalem Kasia Łuczyńska. Odstaje tylko Duże Pe, któremu bardziej klasyczne brzmienia chyba już się przejadły.

Bo "Legendy Płynące z Tych Okolic" to muzycznie dość klasyczny materiał, z lekkim truskulowym sznytem i długimi, soulowo-funkowymi samplami. Zadbał o nie Kłapuh, który wyprodukował wszystkie bity na tę płytę. Nie kombinował zbytnio z upstrzeniem swoich produkcji dziesiątkiem dziwnych dźwięków. Jest prosto, ale nie przeciętnie (chyba że bez spacji). Klimat, wyczucie, vibe, nienaganne sample, nienużące aranżacje. Dodatkowo Olek Gramburg na saksofonie w dwóch numerach. Jest spoko, nawet bardzo. A do tego perełki jak "Czasami nie wierzę w nic". To był zresztą jeden z aż siedmiu singli promujących ten album. Chyba najlepszy, a przy tym jakby najmniej wpasowujący się w ogólny zamysł.

Wady, hm... W sumie Nieuk, serdeczny ziomek obu dżentelmenów, chodzi z torbą na głowie, a oni sami na zdjęciu profilowym na swoim fanpage'u mają różowe elementy ubioru... Na siłę zawsze coś się znajdzie. A ja jak K.O.M.A. z Onarem - nigdy nic na siłę. Tak więc mocna czwórka z dużym plusem. Respekt, panowie.

]]>
Zaginiony/Skajsdelimit "Legendy Płynące Z Tych Okolic" - recenzja nr 1https://popkiller.kingapp.pl/2012-04-19,zaginionyskajsdelimit-legendy-plynace-z-tych-okolic-recenzja-nr-1https://popkiller.kingapp.pl/2012-04-19,zaginionyskajsdelimit-legendy-plynace-z-tych-okolic-recenzja-nr-1December 30, 2013, 7:12 pmAdmin stronyPrzyznam, że na ten projekt czekałem od dobrych paru lat, gdy dane mi było słyszeć na żywo pierwsze numery na niego nagrane. Kontrastowe połączenie stylów, które zapowiadało naprawdę ciekawy album. Zaginiony i Skajsdelimit to dwójka, którą na pewno wymieniłbym jako jednych z pierwszych gdyby ktoś spytał mnie o najbardziej niedocenianych warszawskich raperów. Obaj od dobrych paru lat pokazywali przebłyski bardzo dużych możliwości, wciąż siedząc jednak w cieniu.Po części z własnej winy - ciężko było zamknąć im konkretne projekty, a to, co zamknęli i wypuszczali szerzej w świat akurat nie pokazywało pełni możliwości (Streetworkerz). Dbali też o to, by osoby nie śledzące zbyt pilnie ich twórczości miały problem z nadążeniem za wciąż zmieniającymi się ksywkami (Wariat -> Zaginionebity -> Zaginiony oraz Lipsieux -> Lipsie -> Skajsdelimit/Fabio E. Luka/Diablo Diablik). W końcu przekładany wielokrotnie wspólny album udało wypuścić się im w tym roku. Czy pomoże przerwać passę, popłynąć z prądem i zająć odpowiednie miejsce na scenie?Mam nadzieję, że tak i szczerze trzymam kciuki, bo "Legendy Płynące Z Tych Okolic" to kawał dobrego, szczerego i normalnego, życiowego rapu, który brzmi ciekawie a zarazem sporo przekazuje. Przede wszystkim słychać, że obaj świetnie się uzupełniają. Zaginiony to luz, serdeczność i emanujące pozytywne podejście, nawet w bardziej melancholijnych numerach. Leniwe flow i wiele celnych linijek, które skłaniają do refleksji i motywują. Skajs to nawijka agresywna, ostrzejsza i bardziej "rwana", czerpiąca ze starej szkoły (w końcu maczał on palce jeszcze w takich projektach jak Układ Warszawski) a zarazem spojrzenie dojrzalsze, bardziej literacko-poetyckie, emocjonalne i zaangażowane. Wychodzi z tego mieszanka, która nie wywołuje opadnięcia szczęki przy pojedynczych linijkach/smaczkach flowowych, ale która daje naprawdę solidny efekt, oferując do tego sporo klimatu. Spory w tym udział Kłapuha, który wyprodukował całość i kolejny raz pokazał, że i do niego metka niedocenianego pasuje idealnie. Sampluje klasycznie, ale zarazem po swojemu, tworząc idealną podbudowę do tego, by obaj panowie mogli odpowiednio rozwinąć myśli. A takie bity jak "Czasami nie wierzę w nic" - piękna sprawa."Legendy Płynące Z Tych Okolic" to nie płyta nokautująca, wnosząca totalnie nową jakość czy coś, czego nigdy wcześniej nie było. Ale to pozycja oferująca świetny lekki klimat i porcję celnych miejskich refleksji, podanych w miły dla ucha sposób. Jeśli lubicie muzykę, która pomaga wyluzować się, powspominać, porozkminiać a zarazem wyjść problemom naprzeciw to sprawdźcie ten album a myślę, że do niego jeszcze wrócicie. Czwórka z plusem.Zaginiony i Skajsdelimit to dwójka, którą na pewno wymieniłbym jako jednych z pierwszych gdyby ktoś spytał mnie o najbardziej niedocenianych warszawskich raperów. Obaj od dobrych paru lat pokazywali przebłyski bardzo dużych możliwości, wciąż siedząc jednak w cieniu.

Po części z własnej winy - ciężko było zamknąć im konkretne projekty, a to, co zamknęli i wypuszczali szerzej w świat akurat nie pokazywało pełni możliwości (Streetworkerz). Dbali też o to, by osoby nie śledzące zbyt pilnie ich twórczości miały problem z nadążeniem za wciąż zmieniającymi się ksywkami (Wariat -> Zaginionebity -> Zaginiony oraz Lipsieux -> Lipsie -> Skajsdelimit/Fabio E. Luka/Diablo Diablik). W końcu przekładany wielokrotnie wspólny album udało wypuścić się im w tym roku. Czy pomoże przerwać passę, popłynąć z prądem i zająć odpowiednie miejsce na scenie?

Mam nadzieję, że tak i szczerze trzymam kciuki, bo "Legendy Płynące Z Tych Okolic" to kawał dobrego, szczerego i normalnego, życiowego rapu, który brzmi ciekawie a zarazem sporo przekazuje. Przede wszystkim słychać, że obaj świetnie się uzupełniają. Zaginiony to luz, serdeczność i emanujące pozytywne podejście, nawet w bardziej melancholijnych numerach. Leniwe flow i wiele celnych linijek, które skłaniają do refleksji i motywują. Skajs to nawijka agresywna, ostrzejsza i bardziej "rwana", czerpiąca ze starej szkoły (w końcu maczał on palce jeszcze w takich projektach jak Układ Warszawski) a zarazem spojrzenie dojrzalsze, bardziej literacko-poetyckie, emocjonalne i zaangażowane.

Wychodzi z tego mieszanka, która nie wywołuje opadnięcia szczęki przy pojedynczych linijkach/smaczkach flowowych, ale która daje naprawdę solidny efekt, oferując do tego sporo klimatu. Spory w tym udział Kłapuha, który wyprodukował całość i kolejny raz pokazał, że i do niego metka niedocenianego pasuje idealnie. Sampluje klasycznie, ale zarazem po swojemu, tworząc idealną podbudowę do tego, by obaj panowie mogli odpowiednio rozwinąć myśli. A takie bity jak "Czasami nie wierzę w nic" - piękna sprawa.

"Legendy Płynące Z Tych Okolic" to nie płyta nokautująca, wnosząca totalnie nową jakość czy coś, czego nigdy wcześniej nie było. Ale to pozycja oferująca świetny lekki klimat i porcję celnych miejskich refleksji, podanych w miły dla ucha sposób. Jeśli lubicie muzykę, która pomaga wyluzować się, powspominać, porozkminiać a zarazem wyjść problemom naprzeciw to sprawdźcie ten album a myślę, że do niego jeszcze wrócicie. Czwórka z plusem.




]]>
Zaginiony/Skajsdelimit feat. Rastamaniek "Życie Jest Muzyką" - premiera singlahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-06-21,zaginionyskajsdelimit-feat-rastamaniek-zycie-jest-muzyka-premiera-singlahttps://popkiller.kingapp.pl/2011-06-21,zaginionyskajsdelimit-feat-rastamaniek-zycie-jest-muzyka-premiera-singlaJune 21, 2011, 5:16 pmAdmin stronyLatem tego roku ukaże się długo oczekiwana przeze mnie wspólna płyta Zaginionego i Skajsa. Dwóch stylowych graczy z warszawskiego podziemia, którzy wersjami koncertowymi narobili sporo apetytu na swój wspólny krążek. Na "Legendy Płynące z Tych Okolic" jeszcze trochę musimy poczekać, ale powyżej znajdziecie pierwszy oficjalny singiel z udziałem Rastamańka, osadzony na bicie Kłapuha. Godzina premiery (oczywiście na Popkillerze) to zarazem start kalendarzowego lata. Track ściągniecie tutaj.

Latem tego roku ukaże się długo oczekiwana przeze mnie wspólna płyta Zaginionego i Skajsa. Dwóch stylowych graczy z warszawskiego podziemia, którzy wersjami koncertowymi narobili sporo apetytu na swój wspólny krążek. Na "Legendy Płynące z Tych Okolic" jeszcze trochę musimy poczekać, ale powyżej znajdziecie pierwszy oficjalny singiel z udziałem Rastamańka, osadzony na bicie Kłapuha. Godzina premiery (oczywiście na Popkillerze) to zarazem start kalendarzowego lata. Track ściągniecie tutaj.

]]>