Nowy mixtape Wiza miał być według TYCH obietnic powrotem do jazdy rozpoczętej na świetnym "Kush & Orange Juice". Młody milioner z Pittsburgha sam zdał sobie sprawę, że droga obrana na "Rolling Papers" może nie okazać się tą, która pozwoli mu pozostać na szczycie przez wiele lat. Postanowił wrócić, jednocześnie idąc do przodu, bo "Taylor Allderdice" nie tylko wraca do starych patentów i rozwiązań (jak hook w "Mary X3", który jest zaśpiewany na starą melodię), ale też tworzy nowe i znowu prezentuje się jakby był typem, który płytami serwuje sesje relaksacyjne.
Można go nie lubić, bo trzeba przyznać jest wyjątkowo wyrazisty. Można denerwować się na małą różnorodność w jego tekstach koncentrujących się na tematach ""życia na szczycie" i palenia szczytów w ilościach przeczących zdrowemu rozsądkowi. Denerwowało, że gość dysponujący taaaakim flow potrafi z premedytacją spłycić swój rapowy udział w numerze do bardzo prostego rapowania po dwa słowa na koniec każdego taktu... Może faktycznie niełatwo go polubić, ale jeśli wracać po wpadce, to tylko tak jak z "Taylor Allderdice".
Wiz coraz bardziej przesiąka kalifornijskim klimatem, ale jednocześnie we fragmencie wywiadu, których tutaj sporo, mówi, że Pittsburgh, miejsce gdzie się wychował, wciąż wpływa m.in. na wybór bitów. Produkcje ID Labs, Dumonta, Sledgrena, Big Jerma czy Cardio są uszyte na miarę Wizowego flow i wkręcają się niesamowicie. Dla wielu zaskoczeniem może być udział Jake One'a, który perkusją w "The Grinder" kładzie na łopatki. Pianinkowy motyw z "Mia Wallace", boom-bapowa perkusja z "Nameless", kapitalne nawiązanie do pierwszej części w "Never Been II" z Amber i Rickiem Rossem... Muzycznych rozwiązań, które zwracają uwagę i zasługują na pochwały jest tutaj kilkukrotnie więcej niż na "Rolling Papers". Jeśli natomiast ktoś myślał, że Wiz wracając do takiej stylistyki przestanie być przebojowy... "The Cruise" może trochę nazbyt słodkawe, ale siłę przebicia ma niekiepską, szczególnie po tym przejściu w 1:08. A "My Favourite Song"? A brzmienie i wykorzystanie efektów dźwiękowych (np. przejeżdżający pociąg, padający deszcz) w "T.A.P"? Rewelacja. Muzycznie naprawdę ciężko się czepiać.
Do czego można? Do nadmiernego udziału członków Taylor Gangu w robocie samego Wiza. O ile Chevy Woods to już trochę jak oczywiste uzupełnienie wieloletniego koleżki, a Amber Rose w konwencji "Never Been II" odnalazła się odpowiednio, o tyle ciągle przewijający się Juicy J bywa wkurzający. Koleżka rapuje z południowym akcentem stosując najprostsze rozwiązania rytmiczne, a to co ma do powiedzenia to raczej nawarstwianie wersów o hajsie, dupach, samochodach i wiecznym haju. Juicy na "Taylor Allderdice" powinien być przyprawą tak jak w świetnym zamykającym całość "Blindfolds", gdzie wpasował się świetnie. Sam Khalifa? Wrócił do trochę szybszego i gęstszego gromadzenia słów, poprawił śpiew (np. w "Amber Ice" z tym przejaranym wokalem brzmi świetnie,a na dodatek po chwili wchodzi z megastylową zwrotką). Różnorodność tematyczna nie została mocno poszerzona, ale chyba nie tego się spodziewaliśmy? W skrócie określiłbym to jako filozofia wypływająca z długich rozważań na temat zarobionych przez siebie pieniędzy. Czy hejterom się jednak podoba, czy nie, na bank jest to w pewien sposób dopingujące i motywujące do sprawnego działania. Zresztą, ciężko byłoby nie wyhodować sobie sporego ego będąc w sytuacji Khalify, nie?
Kiedy po dobrym wysiłku siada się w fotelu i wrzuca np. "Mia Wallace" albo "Nameless" ciężko tego gościa nie lubić. Na "Taylor Allderdice" dużo jest muzyki z jajami, dużo dowodów na to, że Wiza nie da się ignorować, a momentów przy których kręci się nosem jest wręcz zaskakująco niewiele. Najbardziej wyraziste momenty? Mistrzowska konfrontacja stylów ze Smoke DZA, niezwykle efektowna kontynuacja "Never Been", hitowy potencjał "The Cruise" i "My Favourite Song", pachnące starą Kalifornią "Brainstorm"... Długo by wymieniać. Kolejny bardzo dobry mixtape w dorobku Khalify. Piątka.
Pobierz Taylor Allderdice
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze