Dla wielu najlepszy etap kariery Lil Wayne'a to właśnie ten, gdy nagrywał "Tha Carter II" i mega wyrazistą osobowość łączył z surową liryczną jazdą, nie odleciawszy jeszcze zbyt w kierunku mainstreamowego brzmienia. Miał też wówczas u swego boku Curren$y'ego, który na dobre zaatakował i rozpędził się dopiero w ubiegłym roku.Dlatego opublikowany teraz a nagrany wówczas jeszcze z udziałem Mack Maine'a numer z chęcią wam dostarczamy.
Numer, który rzeczywiście osadzony jest w klimacie "Cartera II" a w nawijce Spitty słychać wypalenie kilkunastu tysięcy jointów mniej niż obecnie. Podobno to nie jedyny taki zaginiony kąsek, czekamy więc na kolejne.






































Komentarze