Pozornie mało oryginalna nazwa to w rzeczywistości zakończenie trillowej trylogii. Trzecie solowe dzieło w dorobku legendarnego Buna B.
Dwa poprzednie były naprawdę dobre, ale brakowało im "tego czegoś" i znając poziom Buna i mając w pamięci kultowe krążki UGK pozostał nam lekki niedosyt. Czy "Trill O.G." jest już w pełni tym, czego oczekiwaliśmy od jednego z największych MC w grze?
Niestety. "Trill O.G." to najsłabsza część trylogii. Bun zapowiadał eksperymenty... Szkoda, że są one dostosowaniem się do obecnych trendów i zatraceniem gdzieś klimatu UGK. Zamiast tego mamy wyjącego T-Paina czy Gucci Mane'a. Bitom w większości brak jaj a kawałki nie wyróżniają się z tłumu. Oczywiście - słabe można policzyć na palcach, większość daje radę... ale nie porywają i brak im kropki nad i a tego spodziewalibyśmy się, gdy Bun kończy trylogię. Naprawdę mocne jointy policzyć można na palcach. Rozpoczyna się konkretnym "Chuuuch" (choć to i tak najsłabsze otwarcie w całej trillogii), ale już przy "Trillionaire" entuzjazm mocno spada...
Do sfery rapowej oczywiście zarzuty mieć ciężko, bo B wciąż jest jednym z największych w grze, dysponując charyzmą, doświadczeniem i własnym flow. Rzuca mocne linijki, ma sporo do przekazania, w godny uwagi sposób podsumowuje nawet swoją karierę nawiązując do "Juicy" ("All A Dream"). Niestety "Trill O.G." zamiast dużego pola do popisu dla rajdu z piłką Messiego przypomina ciągnięcie ciężarówki na plecach przez Pudziana - do mety dociera, ale nie o to chodziło. Bun swoją formą wyciąga ogólne wrażenie mocno do góry, ale i tak spodziewałem się czegoś znacznie lepszego.
Dlatego patrząc na okoliczności i oczekiwania nie mogę wystawić więcej niż 3+. A 5 mikrofonów w The Source mogę traktować tylko jako ostateczny upadek wiarygodności kultowego niegdyś magazynu i kolejny żart po 5 mikrofonach dla Lil Kim. No chyba, że to zakamuflowana nagroda za całokształt twórczości, wtedy jestem skłonny to zrozumieć...
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze