Ostatnio sporo pojawiło się na Popkillerze informacji o projekcie "Distant Relatives". O ile Nas jest postacią mocno znaną, zasłużoną i ogólnie lubianą, o tyle druga połowa duetu nie jest chyba jeszcze wystarczająco popularna.
Cały medialny szum wokół przesunięć premiery, przecieków i klipu jest dobrą okazją, żeby poznać trochę lepiej Damiana Marleya i przy okazji cyklu "Ot tak" powrócić do klasycznej już (przynajmniej dla fanów reggae i raggamuffin) płyty "Welcome to Jamrock".
Damian Marley jest najmłodszy z trzynaściorga (!!) rodzeństwa Marleyów i jako jedyny zajmuje się toastingiem czyli starszym bratem rapu. Jego trzecia płyta "Welcome to Jamrock" wyszła w 2005 i odniosła spory sukces. Dostał za nią Grammy za najlepszy album reggae, a tytułowy singiel jest jedynym utworem reggae'owym, który dostał tę nagrodę w kategorii Best Urban/Alternative Performance. Można się czepiać, bo na liście nominacji do Grammy w kategorii reggae prawie co roku znajduje się któryś z synów słynnego ojca, ale wystarczy spojrzeć na listę featuringów, żeby się przekonać, że warto sięgnąć po ten krążek. Black Thought czy Nas nie pojawiają się raczej na słabych płytach.
Album zaczyna fragment przemówienia cesarza Haile Selassie oraz wywód Bunny'ego Wailera, po których na bitewnym podkładzie z werbli pojawia się Marley krytykując medialną propagandę i wzywając do walki ze źródłami niesprawiedliwości w 'Confrontation'. Taki rewolucyjny ton może oczywiście drażnić nachalnością i naiwnością, ale na tej płycie nie ma go w nadmiarze. Jest za to kilka fajnych numerów o miłości, świetny 'Pimpass Paradise' z gościnną zwrotką Black Thought opowiadający historię pewnej dziewczyny, która lubiła się bawić ('..she's seen more hotels than my tour suitcases and more male customers than Old Navy..'), trochę o problemach społecznych, dwa "energetyzery" ('We're Gonna Make It'!), coś na imprezę czy 'In 2 Deep', w którym Marley bardzo przekonująco zaleca zachować dystans do świata ('..when you are over ten and you watch CNN and believe everything - you're in too deep..'). Jest też numer, który zasługuje na osobny akapit.
Tytułowy 'Welcome to Jamrock' (który New York Times wybrał najlepszym utworem reggae minionej dekady) miażdży klimatem i prostym, ale celnym opisem życia na Jamajce. Dopełniony naprawdę ulicznym klipem udowadnia, że na wyspie może i jest słonecznie, ale lekko to nie ma. Numer został zrobiony na trochę odświeżonym podkładzie z utworu Ini Kamoze 'World A Music', który z kolei jest oparty na 'Boom-shack-a-lack' Juniora Reida. W świecie rapu "kradzież bitu" może wzbudziłaby jakieś kontrowersje, ale dla wokalisty ragga nie stanowi żadnego problemu.
Praktyka nagrywania nowych numerów na tych samych riddimach (po "naszemu": bitach) jest na Jamajce bardzo stara i bardzo powszechna. Wychodzą całe płyty złożone z kawałków różnych wokalistów ponagrywanych na tym samym rytmie, a riddimy są przez producentów sprzedawane bez skrupułów. Zespoły, które piszą własne numery też często zapożyczają całe partie instrumentów i patenty z klasyki. Może się to podobać lub nie, ale z pewnością daje to wielu świetnym utworóm nowe życie, a słuchaczom mimowolną edukację. Jest też wyrazem szacunku dla tradycji i historii, które są dla wielu muzyków reggae'owych bardzo ważne.
'World Jam', na którym Damian Marley nawinął 'Welcome to Jamrock' jest jednym z najpopularniejszych riddimów w historii reggae. Warto poszukać, choćby na YT numerów, które na tym samym rytmie nagrali Beenie Man czy Luciano.
Wszystkie klipy z "Welcome to Jamrock", kilka występów live Damiana (świetne sesje live dla AOL) i parę starszych teledysków znajdziecie na oficjalnym kanale YT:
https://www.youtube.com/user/DamianMarleyVEVO
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze