Czekaliśmy na ten moment – wliczając akcję charytatywną Hot16 – ponad dwa lata. Bez tego epizodycznego udziału w projekcie #hot16challenge, właściwa liczba lat nieaktywności muzycznej Kubana powinna wzrosnąć do co najmniej czterech. Jakiekolwiek leaki numerów lub enigmatycznych filmików (o których było w zeszłym roku głośno) też nie wchodzą do podsumowania szybkiego rachunku. W otoczeniu rapowych stron na Facebooku zakorzenił się mem z treścią: Mówię tylko dzień, bo gdyby był dobry, Kuban wydałby płytę. Nieobecność artysty w zbiorowej kulturze hip-hopu ciążyła wielu fanom jak kilkudziesięciokilogramowa kula u nogi.
Kuban żyje i nie pracuje w telewizji
W historii Popkillera Kuba ma wyjątkowe miejsce. Trzecia edycja Młodych Wilków - to właśnie na naszych ekranach w 2013 roku zagościła, wtedy szlifująca swój pisarski warsztat, postać Kubana. Jak pisał osiem lat temu redaktor naczelny Mateusz Natali, zasilenie przez rapera szeregów projektu podyktowano przede wszystkim jego rosnącym potencjałem: – Kuban nie ma parcia na promocję za wszelką cenę, na nic się nie sili i nie pcha się przed szereg, tylko robi swoje i po prostu rzuca w Sieć, a my nie mogliśmy pozostać obojętni wobec potencjału ujawnionego w puszczanych dotychczas numerach.
Każdy w sumieniu wie, że poniekąd brakowało nam tej uśmiechniętej twarzy – nie zważając na gusta i upodobania. Bardziej zakorzenieni w historii muzyka powiedzą, że niekoniecznie o sam uśmiech chodzi, tak bardzo potrzebny w zimowej szarości. Dla nich istotniejsze będzie brzmienie, rym i flow oraz jak te trzy rzeczy zmieniły się na przełomie ostatnich kilku lat. Najlepiej byłoby dowiedzieć się tego wszystkiego w jakimś wydawniczym anturażu. Rąbka tajemnicy uchyliła wspominana akcja #hot16challenge. W maju 2020 roku mogliśmy wytężyć słuch, przez zaledwie niecałe dwie minuty spróbować z uwagą poszukać rzadziej podobieństw a częściej subiektywnych różnic pomiędzy nową wersją Jakuba a materiałem, z którym pozostawił nas kilka ładnych lat temu.
Parę dni przed wybuchem teraźniejszego środowiskowego boomu media społecznościowe obiegł kilkusekundowy kadr z programu na żywo Onet Rano. Nie byłoby w tym nic przykuwającego wzrok na dłużej niż dwie sekundy, gdyby nie postać dźwiękowca montująca mikrofon kolejnej rozmówczyni Łukasza Kadziewicza, łudząco przypominająca Kubana. Chwilowe przetransferowanie obrazu na język rozpoznawalny dla naszego mózgu. Tak, to był on. Szok.
Pierwsza myśl? Instagramowy live Żabsona z 2019 roku w Grail Cut okazał się prawdą. Zdanie Mateusza: – Kuban żyje i pracuje w telewizji – niosło za sobą teraz rzeczywisty przekaz. Później poszło już górki. Charakterystyczna dla reaktywacji własnego modelu artystycznego podmiana zdjęcia profilowego, upublicznienie pomarańczowego tła – rozbicie kumulacji zainteresowania. Podrzucenie na socialach adresu strony internetowej, która w założeniu miała dać kolejną wskazówkę słuchaczom. Aby się z nią zaznajomić, potrzebowaliśmy kilkunastu godzin. Przez pierwsze, przypuszczalnie z racji przeciążenia wejść, witryna nie kontaktowała ze światem. W końcu opadł wojenny kurz, przyciski od odświeżenia mogły zasłużenie odpocząć, a przed nami wyświetliło się nagranie z początku tego akapitu. Ale okraszone wstawką wprost wbijającą w siedzenie, gdzie Mirosław Zbrojewicz, filmowy Grucha z “Chłopaki nie płaczą”, ubrany w czarne zip hoodie, siedzący rozłożyście w burgundowym fotelu, powiedział wyraźnie z aktorską osobliwością: – Kuban żyje i nie pracuje w telewizji.
Zwieńczeniem tej historii okazało się uruchomienie sprzedaży preorderu na nadchodzący krążek artysty. Płyta oficjalnie miała pojawić się w szerokim obiegu 24 lutego, ale ze względów organizacyjnych, spokój. przełożono na koniec marca. Dalsze konkrety były ukrywane z matczyną pieczołowitością aż do dnia poprzedzającego premierę, kiedy dowiedzieliśmy się, co składa się na pożądany przez wielu preorder. W historii twórczości rapera będzie to jego drugi legalny album, mający odpowiednie predyspozycje, aby z łatwością przeskoczyć złotą płytę i sprzedaż ponad 15 tysięcy egzemplarzy "Myślisz jeszcze?". Wcześniej ukazał się jedynie "Cozamixtape" z 2014 roku, którego fizyczne wydania z drugiej ręki zbliżają się do kwot rzędu pół tysiąca złotych.
Kamera uchwyciła to, co powinna
Nieistotne jak długo, ważne, że sympatycy zamierzchłej dyskografii rapera z Opoczna nareszcie mogą nacieszyć oczy i uszy, dla nich spełniło się nieosiągalne. Na początku grudnia Kuban przywitał się z publicznością singlem “na okrągło”, odpowiedzialność zakulisowych praktyk marketingowych wziął na siebie zespół składający się z Kamila Garbowskiego, Martyny Rychlińskiej (dodatkowa rola dyrektora kreatywnego) i Łukasza Mielczarka. Talentem kompozytorskim stworzenia uniwersalnego podkładu posłużył się Favst. Reżyseria wpadła w wybitne ręce Macieja Buchwalda. Jeżeli nie wiele mówi wam ten ostatni, przypomnijcie sobie teledyski do takich hitów jak “Jeżyk!”, “Jakie To Uczucie?” (OKI) oraz “Patoreakcja” Maty. Gdy za kamerą stoi Maciek, wiedzmy, że szykuje się coś niezwykłego.
Po raz pierwszy, sokole oko facebookowych redaktorów dostrzegło, że coś jest na rzeczy już w sierpniu, gdy tytułowa firma dobziludzie, podmiot Kubana, wznowiła ponownie działalność. W tym dniu screen KRSu wywołał lawinę spekulacji i przypuszczeń. Czasami takie małe znaki na niebie są oznaką czegoś większego, dopiero nadchodzącego wyskoku z fajerwerkami – w tym przypadku prawidłowo je stonowano. Nikt się nie pomylił, a po czasie wiemy, że wszystko toczyło się wcześniej za zamkniętymi drzwiami.
Warto zatrzymać się na dłuższą chwilę przy reżyserii grudniowego klipu, bez której zdecydowanie nie udałoby się osiągnąć zjawiskowego rezultatu – Zareagowałem jak zawsze przy okazji interesującego projektu. W tym przypadku poza dobrym numerem i zaangażowaniem artystów, którzy chcieli zrobić coś wyjątkowego, doszła otoczka związana z niespodziewanym powrotem, która dodała całości ekscytacji – opowiada nam właśnie Maciek Buchwald. Laureat gdyńskiego Konkursu Kina Niezależnego z 2008 roku wspomina kilka nieznanych dotąd kulisów przyjęcia propozycji współpracy z Kubanem: – Kontakt ze mną nawiązał Favst, enigmatycznie pisząc, że chodzi o długo wyczekiwany powrót pewnego rapera. Później już spotkaliśmy się wspólnie z Kubanem.
Realizacja teledysków o tak dużej wadze zawsze zajmuje kilka tygodni więcej albo nawet miesięcy. Nie można pozwolić sobie na najdrobniejsze błędy, choćby dlatego, żeby klip stał się urzeczywistnionym obrazem, wyłącznie kojarzonym z powrotem artysty. Bez rozciągniętych w czasie dyskusji nie obyło się także w tym przypadku, rozpoczęcie rozmów nad kreacją odpowiedniego pomysłu, zgodne z wizją rapera trwało od sierpnia ubiegłego roku, pokrywając się jednocześnie z powrotem działalności “dobziludzie”. – Pierwszy kontakt nawiązaliśmy w sierpniu. Wiem, że później twórcy rozmawiali również z innymi reżyserami, ostatecznie wróciliśmy do rozmów pod koniec września. Myślę, że około miesiąca zajęło nam dopracowanie ostatecznej wizji teledysku – wyjawia nam Buchwald. Dojście do jednomyślnego głosu w sprawie koncepcji uwzględniało odrzucenie kilku wcześniejszych szkiców. Ale cały scenariusz udało się opracować sprawnie i bez zbędnych turbulencji, nie mówiąc o tych logistycznych, które występują przy każdej okazji. Skorzystano również z tego, co akurat było już pod ręką, czyli pokoju wykorzystanego do sesji okładkowej: – Początkowo miałem zupełnie inny pomysł, później mieliśmy kolejny wspólny, z którego zrezygnowaliśmy z powodu logistycznego skomplikowania. Ostatecznie stwierdziliśmy, że dobrym pomysłem jest nawiązanie w pierwszym singlowym teledysku do okładki płyty, na której Kuban stoi w pokoju. Dodatkowym argumentem był fakt, iż pokój scenograficznie był już gotowy na potrzeby sesji okładkowej, głupio byłoby więc z niego nie skorzystać, a dzięki kolektywnym rozkminkom udało się temat z okładki rozwinąć i poszerzyć za pomocą formy filmowej.
Pogoda nie omieszkała spłatać figla i uniemożliwić planowaną kontynuację zdjęć, zmuszając ekipę do przełożenia zaplanowanej sesji na inny termin. Dla Macieja był to jeden z projektów, wymagający odrobinę więcej: – Był to dość wymagający technicznie projekt, zarówno jeśli chodzi o technologię na planie, jak i postprodukcję. Dużym problemem była pogoda, z powodu której musieliśmy raz przekładać zdjęcia w przeddzień planowanej realizacji. Było więc sporo możliwych min technicznych, na szczęście udało się z tego wyjść cało.
Spójność obrazu z muzyką
Przez klip przemawiają emocje, treść i estetyka. Celem każdego twórcy hip-hopowej filmografii jest zachowanie fundamentalnych reguł albo przynajmniej tej jednej, bez której całościowy kształt obrazu nie mógłby zostać potraktowany, jako pełnoprawny muzyczny teledysk. Tym kluczem, potencjalnie otwierającym drzwi karty na czasie jest zachowanie spójności tego, co widzimy, z tym, co słyszymy. – Moim celem jest zawsze uzyskanie efektu spójności obrazu z muzyką. Chcę, żeby widz odbierał klip i utwór jako integralną całość na poziomie estetycznym, emocjonalnym i treściowym, mówiąc wprost – żeby teledysk pasował do muzyki. W moim odczuciu to się w tym przypadku udało nie najgorzej – tłumaczy autor teledysku "Patoreakcji", wskazując w ostatnim zdaniu, że "na okrągło" zaliczyło udany debiut.
Presja towarzyszy Maćkowi nieustannie. Tworzenie klipów plasujących się w rekordach polskiej rap sceny przyczynia się do podejmowania ogromnej odpowiedzialności za każdy następny projekt. Najlepiej, aby każdy kolejny był równie rozchwytywany, co poprzedni. Z presją już sobie poradził, istotne okazało się podjęcie decyzji w samym sobie: – Przy każdym większym projekcie jest obecna presja. Zarówno od strony artysty, wytwórni, jak i przyszłego potencjalnego widza czy środowiska. Wydaje mi się jednak, że z biegiem czasu i doświadczenia, nauczyłem się nie zwracać na nią uwagi, gdyż nie za bardzo pomaga ona w procesie twórczym.
Najprzyjemniejszym momentem dla twórcy jest finalny efekt jego pracy, który na sam koniec przekłada się w rzeczywistość. Na pytanie o najciekawsze momenty z przygotowań oraz etapu kręcenia klipu odpowiada następująco: – Najprostsza odpowiedź brzmi – spalenie pokoju na planie. Kontrolowane pożary na zdjęciach są zawsze czymś ciekawym i spektakularnym. A oprócz tego, jak zwykle najprzyjemniejszym momentem w każdej realizacji jest obserwowanie jak wizja z głowy czy z kartki zamienia się w rzeczywistość, i kiedy to działa jest to bardzo satysfakcjonujące.
Warto podkreślić grubą kreską wyróżniające się role osób, bez których to przedsięwzięcie nie mogłoby mieć miejsca. Kuban, Favst i cały team rapera, na którego barkach spoczywało dopięcie mnóstwa niuansów, szczególnie tych logistycznych na ostatni guzik: – Rola Kubana była absolutnie kluczowa. Cała trójka, czyli Kuba, Favst oraz Martyna Rychlińska (dyrektor kreatywny teamu Kubana) brali aktywny udział w procesie wymyślania teledysku ze mną, a później mieli decydujące głosy na etapie postprodukcji – wspomina Maciej. Zrodzona w ten sposób wspólnota puściła singiel daleko w świat, czyniąc go największym zaskoczeniem końcówki ubiegłego roku.
Komentarze