Artyści przyzwyczaili słuchaczy do najwyższego standardu koncertowania i można się pokusić o stwierdzenie, że to właśnie raperzy robią najlepsze show na swoich koncertach. Z okazji końca trasy "NIC" Sokół podzielił się wspomnieniami z trasy koncertowej WWO, która odbyła się w 2005 roku.
Trasa koncertowa "NIC" dobiegła końca, a Sokół postanowił podzielić się kilkoma wspomnieniami związanymi z tym jak wyglądało granie koncertów ponad 15 lat temu:
"Jak w 2005 roku zabraliśmy w trasę WWO własnych realizatorów dźwięku oraz VJ, który na żywo robił nam wizualizacje (wtedy rzucane z rzutnika), to w klubach patrzyli na nas jak by nam się delikatnie mówiąc w głowach poprzewracało. Polski rap kojarzył się z brakiem jakichkolwiek prób, darciem mordy, trzymaniem mikrofonu za sitko, tak że dudnił i popijaniem na scenie między kawałkami rozgazowanego browaru. Organizatorzy stawiali najgorsze odsłuchy na scenę, bo zakładali że zostaną zalane, a mikrofony to były śmierdzące strucle na wiecznie poplątanych kablach, ktore raperzy wymieniali między sobą kilkukrotnie na scenie. Zaczęliśmy więc grać na systemach dousznych (dziś jest to absolutny standard, wtedy nie grał tak w polskim rapie nikt) [Tytus z Asfalt Records zwrócił uwagę w komentarzach, że grali tak wtedy Fisz/Emade - przyp. red.] i wozić ze sobą własne mikrofony (miałem nawet niebieski customizowany, może kiedyś wrócę do tej starej tradycji i sprawię sobie kolejny custom). Dzisiaj nikogo nie dziwi to, że zespół dba o jakość i próbuje zapewnić stabilną powtarzalność doświadczeń, wozi ze sobą całą ekipę, deski, zamawia konkretne oświetlenie i nagłośnienie na koncert. Pamiętam jednak stare czasy, jak na jakims plakacie jako support wpisany był zespół "raider techniczny", bo jakiś kretyn nie rozumiejący co to takiego, przekleił to z maila. Taka to była smutna rzeczywistość. Na szczęście wszystko się sprofesjonalizowało, wśród czołówki to o czym piszę, to praktycznie standard. Oczywiście, są tacy, którzy mają na to wyjebane, ale nie chodzi mi o to, żeby tu kogoś dyskredytować. Jasne, niektórym nie potrzeba jakości dźwięku a i tak dają wyj**any show, umieją stworzyć super atomosferę, spoko, ale takie punkowe podejście to nie moja bajka."
Na końcu wpisu pojawiły się podziękowania, które Sokół skierował do ekipy odpowiedzialnej za trasę koncertową "NIC", wśród wymienionych pojawił się m.in. DJ KEBS, Juras,, WWO, Fasolki, 120dB - realizacja dźwięku oraz Suwakonthestreets.
Komentarze