Kolejnym gościem, który dołączył do obsady "To nie jest hip-hop. Rozmowy III" jest Sarius, uzupełniając tym samym towarzystwo m.in. Palucha czy Rahima. W fragmencie promującym książkę Sarius poruszył wątek swojej niezależności artystycznej oraz na co pozwala mu teraz jego staż na scenie.
"Tak, jestem nienormalny, ale bardzo dobrze się z tym czuję i nie zamierzam się tego wyzbywać. Bardzo dobrze czuję się też z tym, że w końcu mogę się wyrazić. Mam długie włosy, czasem na klipach mam makijaż czy różowy t-shirt, ale odjebałem całą hiphopową drogę, mam za sobą historię i w tej kwestii jestem nietykalny! Jestem tym mamutem i mam u ludzi szacunek. Jestem skromnym, prostym człowiekiem, ale znam swoją wartość i wiem, czego dokonałem. Dla mnie to jest hip-hop: żeby walczyć i iść po swoje. Ludzie cały czas pierdolą, że coś nie jest hip-hopem, ale sami nie robią nic, żeby pomóc takiemu szczylowi jak ja w 2013 roku, żeby mógł ciągnąć „prawdziwy hiphopowy” styl. Ja ten styl ciągnąłem i chuja z tego miałem, więc mam wyjebane w te gadki starych pasibrzuchów w fullcapach, stojących pod sceną z piętnastoma innymi pasibrzuchami na „prawdziwym hiphopowym” koncercie. Hip-hop jest nurtem, jest życiem, jest mną! Bez względu na mój wizerunek ludzie wiedzą, że jestem w porządku gościem i zawsze zbiją mi pionę. Zawsze chciałem mieć wolność w wyrażaniu siebie, ale przez lata nie mogłem sobie na to pozwolić. Jak obejrzysz sobie moje stare klipy, to zobaczysz łysego typa, który boksuje do kamerki." - opowiada Sarius o swoim stosunku do własnej twórczości hip-hopu.
W trwającym ponad siedem i pół godziny (!) wywiadzie, który przeprowadził Jacek Baliński, artysta zdradził ponadto między innymi, czym objawia się jego lekka niepoczytalność, ile zapłacił za tatuaż, od którego zaczęła się historia Antihype, dlaczego tak dobrze pamięta historię o Reksiu, którą opowiadała mu babcia, dlaczego przed "CzaseM EP" zwątpił w cokolwiek i w jakim był stanie, gdy nagrywał ten materiał oraz kiedy chardonnay zastąpiło smutek.
Pełen fragment możecie przeczytać tutaj, natomiast książkę, która ukaże się 4 grudnia, możecie zamówić pod tym linkiem.
Fot. Jacek Kuropatwa
Komentarze