We wczorajszej "Przesyłce" gorąco polecałem twórczość jednego z najciekawszych obecnie brytyjskich MC's - Loyle'a Carnera. A dziś rozdział drugi weekendu z Loyle'em - przed jego pierwszym polskim koncertem na katowickim OFF Festivalu odbyliśmy z przesympatycznym MC krótką rozmowę, m.in. o jego osobistych bohaterach, nowym albumie "Not Waving, But Drowning" czy też o soulfulowym brzmieniu jego utworów... Zapraszam do lektury!
Angielską wersję wywiadu znajdziecie pod tym linkiem.
MW: Dziękuję, że zgodziłeś się na wywiad. Porozmawiajmy o Twoim nowym albumie - "Not Waving, But Drowning". Zarówno ten album, jak i poprzedni - "Yesterday's Gone" - to powiew świeżego powietrza na scenie, pełne duszy i ciepła beaty oraz refleksyjna nawijka... Co było dla Ciebie największym wyzwaniem podczas tworzenia tego nowego albumu?
LC: Nie myśleć o swoim poprzednim albumie. Cały czas krążyło mi gdzieś po głowie, że mam już na koncie album, który został bardzo dobrze przyjęty - a chciałem, żeby mój nowy album był szanowany "osobno", nie w powiązaniu z debiutem. Co było też trudne, to skupienie się na tym, by napisać coś nie lepszego - ale innego niż na pierwszym albumie.
MW: Najbardziej uderzającym momentem na albumie jest dla mnie track tytułowy, cytat z wiersza "Not Waving But Drowning" autorstwa Stevie Smith. Czy mógłbyś powiedzieć, jakie znaczenie ma dla Ciebie ten wiersz, jak odnosi się on do albumu?
LC: Mój dziadek, gdy byłem mały, często recytował mi wiersze Stevie Smith. Ten wiersz jest dla mnie szczególny. W nim, człowiek kąpiący się w morzu macha do swoich znajomych na brzegu. Znajomi sądzą, że tylko się wygłupia - a w rzeczywistości ten człowiek tonie. Znajomi nie wierzą, że tak naprawdę jest w ogromnych tarapatach. Widzę podobną rzecz w wielu moich znajomych na przykład - ludzie myślą, że wszystko z nimi w porządku, ale nie jest, oni po prostu nie okazują tego. Gdy są w naprawdę złym miejscu, nikt o tym nie wie. To dlatego ten wiersz jest dla mnie tak ważny.
MW: Czy myślisz, że muzyka może pomóc takim osobom?
LC: Tak. Muzyka to wyjątkowa rzecz. Łączy wielu ludzi - nieważne, jak wyświechtany jest to slogan. Gdy dorastałem, muzyka uratowała mnie od wielu szkodliwych rzeczy, uświadomiła mi sprawy, o których nie dowiedziałbym się nawet w szkole. Muzyka może być wyzwoleniem, bezpiecznym schronieniem.
MW: Podczas tworzenia tego albumu, miałeś okazję poznać i współpracować z wieloma swoimi bohaterami - m.in. z Yotamem Ottolenghi i Benjaminem Zephaniahem. Jak wspominasz te spotkania?
LC: Coś niesamowitego, stary... Spotkanie z Bejaminem Zephaniahem było jednym z moich marzeń, między innymi dzięki niemu zacząłem tworzyć, pisać poezję i nagrywać muzykę. Wciąż nie mieści mi się w głowie fakt, że jesteśmy przyjaciółmi. Nawet mi się nie śniło, że taki kiedyś się stanie.
MW: Czy są jeszcze jacyś Twoi idole, z którymi chciałbym się spotkać i być może nawiązać współpracę?
LC: Na pewno chciałbym nagrać coś z Madlibem... I z Commonem.
MW: A propos osobistych idoli - kilka razy na albumie wspominasz, że jednym z artystów, którzy mieli na Ciebie ogromny wpływ, był Roots Manuva...
LC: Tak, to taki jakby drugi "poziom" całego albumu. To wielka laurka dla Rodneya właśnie. Jestem jego ogromnym fanem, a słyszałem, że już niestety najpewniej zarzucił tworzenie muzyki - chciałem mu więc pokazać, że młodsze pokolenie artystów inspiruje się jego muzyką. Muzyka Rodneya miała na mnie ogromny wpływ, gdy dorastałem.
MW: Dla mnie, jednym z najlepszych aspektów Twojej muzyki są beaty. Choć w wywiadach wspominałeś, że na początku fascynował Cię grime, jednak na obydwu albumach produkcje są bardzo jazzujące, miękkie, "soulfulowe"... Przywodzą na myśl A Tribe Called Quest, Pete Rocka czy J Dillę. Jak nastąpiła ta zmiana w brzmieniu?
LC: Po prostu czuję, że to brzmienie pasuje do mnie. Moi znajomi - np. mój DJ, Rebel Kleff - tworzyli właśnie takie beaty. Kleff wprowadził mnie w to brzmienie, a ja zacząłem coraz bardziej je uwielbiać. Bardzo lubiłem słuchać grime'u, jednak zauważyłem, że czasem nie do końca oddaje on to, jak się w danej chwili czuję. Dobrze oddaje on chwile, gdy jestem zdenerwowany - ale nie pasował do momentów, kiedy byłem smutny bądź zagubiony. Czy też samotny, czy pełen miłości. Musiałem odnaleźć brzmienie, które odzwierciedla to, jak się czuję.
MW: Wracając na chwilę do J Dilli - zdarzyło Ci się kiedyś nagrać nawet mały freestyle jemu dedykowany. Jaki wpływ miała na Ciebie muzyka Jaya Dee?
LC: Wczoraj rozmawiałem o nim i Madlibie z moim basistą... Dla mnie Dilla jest mistrzem, on zmienił sposób, w jaki ludzie słuchają hip-hopu, zmienił jego postrzeganie w oczach wielu ludzi. Ciężko mi wytłumaczyć nawet, jak wiele znaczy on dla mnie jako muzyk.
MW: W tej muzycznej przygodzie - jaki był najwspanialszy, najbardziej pamiętny dla Ciebie moment?
LC: Tworzenie mojego pierwszego albumu. To coś, co zawsze chciałem zrobić - i coś, co myślałem, że nigdy mi się nie uda. Patrzenie, jak poszczególne elementy powoli tworzą muzyczną całość, mieć świadomość, że ja jestem "dyrygentem" - ja decyduję, co się znajdzie na albumie, ja podpisuję się pod tym, pod moim marzeniem... Nie sądzę, że cokolwiek przebije to uczucie. Dodatkowo, ten album poradził sobie naprawdę dobrze, co jest miłym bonusem.
MW: Jakie są Twoje plany na przyszłość?
LC: Mam ich tak wiele.... Choć czasem mam momenty, gdy nie chce mi się tworzyć muzyki, a czasem mam chwile, gdy chcę tworzyć codziennie. Chciałbym pojechać do Ameryki, być może spotkać swoich muzycznych bohaterów. Chciałbym poznać korzenie muzyki, którą tworzę.
MW: Czy masz jakieś porady dla młodych raperów, producentów?
LC: Nie spędzajcie czasu na Instagramie i innych social mediach... Owszem, to ważne dla promocji, ale gdy słuchacie bądź oglądacie ludzi przechwalających się, mówiących, że ich życie jest wspaniałe - może w was zrodzić się smutek, poczucie niskiej wartości, myśl: "ja nie radzę sobie tak dobrze jak oni, nie jestem tak szczęśliwy jak oni, coś jest nie tak". Nawet, ja, gdy wchodzę na Instagrama, widzę tak wielu szczęśliwych ludzi, potrafię zadać sobie pytanie: "Dlaczego ja tak dobrze sobie nie radzę, jak oni"? Kluczem jest, by nie martwić się, co inni robią lub myślą. Używaj Instagrama do promocji, ale nie trwoń czasu, patrząc na to, co robią inni. To nie ma znaczenia.
MW: Czy masz jakąś wiadomość dla swoich fanów w Polsce?
LC: Dziękuję za przyjęcie! To mój pierwszy raz w Polsce, mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę!
MW: Dzięki za wywiad!
Komentarze