popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Loyle Carnerhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/29923/Loyle-CarnerJuly 7, 2024, 4:28 pmpl_PL © 2024 Admin stronyLoyle Carner "hugo"https://popkiller.kingapp.pl/2022-10-22,loyle-carner-hugohttps://popkiller.kingapp.pl/2022-10-22,loyle-carner-hugoOctober 21, 2022, 10:46 pmBartosz SkolasińskiNowy album Loyle'a Carnera.Stream: Nowy album Loyle'a Carnera.

Stream:

]]>
NBA Youngboy, Snoop Dogg, Jeezy i inni - premiery tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2022-10-22,nba-youngboy-snoop-dogg-jeezy-i-inni-premiery-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2022-10-22,nba-youngboy-snoop-dogg-jeezy-i-inni-premiery-tygodniaOctober 21, 2022, 11:14 pmBartosz SkolasińskiNo i mamy weekend, więc jak zwykle zabieramy się za podsumowanie najważniejszych premier tygodnia.Zaczynamy od kolejnej płyty NBA Youngboya. Jego "Ma' I Got A Family" to zarazem jedna z trzech wydanych ostatnio części serii "Gangsta Grillz" DJ'a Drama, który w jej ramach wypuścił jeszcze w tym tygodniu albumy ze Snoopem ("I Still Got It") i Jeezym ("Sno Fall").Poza tym nowe rzeczy wydali między innymi: RJmrLA ("Rodney Brown Jr."), Armani Caesar ("THE LIZ 2"), Loyle Carner ("hugo"), Fredo Bang ("UNLV"), Rockness Monsta & Ron Browz ("Ether Rocks"), Wiki & Subjxct 5 ("Cold Cuts"), Tha God Fahim & Jay Nice ("Bloodspiller"), Gucci Mane & The So Icy Boyz ("So Icy Boyz 22"). Wszystkie okładki, tracklisty i streamy oczywiście do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych.Linki do poszczególnych nowości:YoungBoy Never Broke Again "Ma I Got A Family (A Gangsta Grillz Special Edition)"Snoop Dogg & DJ Drama "I Still Got It"Jeezy & DJ Drama "Sno Fall"RJmrLA "Rodney Brown Jr."Armani Caesar "THE LIZ 2"Loyle Carner "hugo"Fredo Bang "UNLV"Rockness Monsta & Ron Browz "Ether Rocks"Wiki & Subjxct 5 "Cold Cuts"Tha God Fahim & Jay Nice "Bloodspiller"Gucci Mane & So Icy Boyz "So Icy Boyz 22"[[{"fid":"75862","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"75863","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"75864","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"75865","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]][[{"fid":"75866","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]][[{"fid":"75867","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]][[{"fid":"75868","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]][[{"fid":"75869","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]][[{"fid":"75870","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]][[{"fid":"75871","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"10":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"10"}}]][[{"fid":"75872","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"11":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"11"}}]]No i mamy weekend, więc jak zwykle zabieramy się za podsumowanie najważniejszych premier tygodnia.

Zaczynamy od kolejnej płyty NBA Youngboya. Jego "Ma' I Got A Family" to zarazem jedna z trzech wydanych ostatnio części serii "Gangsta Grillz" DJ'a Drama, który w jej ramach wypuścił jeszcze w tym tygodniu albumy ze Snoopem ("I Still Got It") i Jeezym ("Sno Fall").

Poza tym nowe rzeczy wydali między innymi: RJmrLA ("Rodney Brown Jr."), Armani Caesar ("THE LIZ 2"), Loyle Carner ("hugo"), Fredo Bang ("UNLV"), Rockness Monsta & Ron Browz ("Ether Rocks"), Wiki & Subjxct 5 ("Cold Cuts"), Tha God Fahim & Jay Nice ("Bloodspiller"), Gucci Mane & The So Icy Boyz ("So Icy Boyz 22"). Wszystkie okładki, tracklisty i streamy oczywiście do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych.

Linki do poszczególnych nowości:

YoungBoy Never Broke Again "Ma I Got A Family (A Gangsta Grillz Special Edition)"

Snoop Dogg & DJ Drama "I Still Got It"

Jeezy & DJ Drama "Sno Fall"

RJmrLA "Rodney Brown Jr."

Armani Caesar "THE LIZ 2"

Loyle Carner "hugo"

Fredo Bang "UNLV"

Rockness Monsta & Ron Browz "Ether Rocks"

Wiki & Subjxct 5 "Cold Cuts"

Tha God Fahim & Jay Nice "Bloodspiller"

Gucci Mane & So Icy Boyz "So Icy Boyz 22"

[[{"fid":"75862","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"75863","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"75864","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"75865","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

[[{"fid":"75866","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

[[{"fid":"75867","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]

[[{"fid":"75868","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

[[{"fid":"75869","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"8":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"8"}}]]

[[{"fid":"75870","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"9":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"9"}}]]

[[{"fid":"75871","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"10":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"10"}}]]

[[{"fid":"75872","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"11":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"11"}}]]

]]>
Erick the Architect z Flatbush Zombies zaskakuje solowym EP "Future Proof" - odsłuch i teledyskihttps://popkiller.kingapp.pl/2021-02-05,erick-the-architect-z-flatbush-zombies-zaskakuje-solowym-ep-future-proof-odsluch-ihttps://popkiller.kingapp.pl/2021-02-05,erick-the-architect-z-flatbush-zombies-zaskakuje-solowym-ep-future-proof-odsluch-iFebruary 5, 2021, 11:12 amMarcin NataliWracając do warszawskiego koncertu Flatbush Zombies pod koniec 2018 roku, pamiętam szaloną sceniczną energię brooklyńskiego tria i rozentuzjazmowaną publikę, ale też solowy fragment Ericka the Architecta, wyróżniający się spokojnym soulowym klimatem i emocjonalnym wokalem. Tamta chwila była dla mnie jasnym sygnałem - oho, tego gościa warto obserwować! Jak się okazuje, intuicja mnie nie zawiodła, a w styczniu MC, wokalista, multi-instrumentalista i producent zaatakował solową EPką "Future Proof", budującą na energii podobnej do tej, która zachwyciła mnie na żywo.Inspirowane wydarzeniami roku 2020 "Future Proof" to porcja emocjonalnego, soulfulowego, melodyjnego grania oraz przepełnionych refleksjami i introspekcją tekstów. Na przestrzeni 5 utworów reprezentanta kolektywu Beast Coast wspierają m.in. brytyjski fenomen Loyle Carner czy wokalista Col3trane. W rozwinięciu odsłuch oraz dwa teledyski promujące wydawnictwo - przepiękne, kojące "Let It Go" oraz flirtujące z r&b "Die 4 U".Wracając dowarszawskiego koncertuFlatbush Zombies pod koniec 2018 roku, pamiętam szaloną sceniczną energię brooklyńskiego tria i rozentuzjazmowaną publikę, ale też solowy fragment Ericka the Architecta, wyróżniający się spokojnym soulowym klimatem i emocjonalnym wokalem. Tamta chwila była dla mnie jasnym sygnałem - oho, tego gościa warto obserwować! Jak się okazuje, intuicja mnie nie zawiodła, a w styczniu MC, wokalista, multi-instrumentalista i producent zaatakował solową EPką "Future Proof", budującą na energii podobnej do tej, która zachwyciła mnie na żywo.

Inspirowane wydarzeniami roku 2020 "Future Proof" toporcja emocjonalnego, soulfulowego, melodyjnego grania oraz przepełnionych refleksjami i introspekcją tekstów. Na przestrzeni 5 utworów reprezentanta kolektywu Beast Coast wspierają m.in. brytyjski fenomen Loyle Carner czy wokalista Col3trane. W rozwinięciu odsłuch oraz dwa teledyski promujące wydawnictwo - przepiękne, kojące "Let It Go" oraz flirtujące z r&b "Die 4 U".

]]>
Loyle Carner - "Yesterday's Gone" (Przesyłka Polecana #10)https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-13,loyle-carner-yesterdays-gone-przesylka-polecana-10https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-13,loyle-carner-yesterdays-gone-przesylka-polecana-10September 13, 2019, 4:11 pmMaciej WojszkunTegoroczny OFF Festival na pewno zapamiętam na długo. To był fantastycznie wyważony muzyczny koktajl, gdzie każdy mógł znaleźć smak dla siebie. Nie zawiedli headlinerzy (Jarvis Cocker!), osobiści faworyci dali pamiętne występy (Shabaka Hutchings z ekipą The Comet is Coming... "Summon the Fire" na żywo to coś, czego się nie zapomina), nieznani dotąd szerszej publiczności artyści podbili serca wszystkich - tutaj shoutout wędruje do pochodzących z Tanzanii Bamby Pana i Makavelego, którzy dwukrotnie rozkręcili dziką wiksę... Hip-hop natomiast godnie reprezentowali m.in. Jan-rapowanie oraz pochodzący z UK Slowthai... A także koleś, na którego koncert czekałem najbardziej - Loyle Carner.Na pierwszy, może nawet drugi i trzeci odsłuch - pomysł, by zaprosić Loyle'a na festiwal muzyki alternatywnej zdaje się zgoła dziwaczny. Rap Loyle'a to nie bombastyczny, punkowy styl Slowthaia, wykręcony grime Skepty, ani żaden "arena rap" - to po prostu szczery, refleksyjny rap na oldschoolowych beatach przywodzących na myśl nasączone jazzem perełki A Tribe Called Quest czy J Dilli. Wszystkim fanom takiego brzmienia na pewno ciepło zrobi się na sercu, gdy na debiutanckim albumie Loyle'a - "Yesterday's Gone" - usłyszą choćby samplowaną trąbkę w towarzystwie miękkich trzasków winyla w "The Seamstress" czy też pianinko w "No Worries" (na którym to kawałku udzielił się gościnnie jeden z najlepszych tekściarzy brytyjskiej sceny - Jehst!)... Dla mnie osobiście zwycięzcami są wgniatające w ziemię chórki w otwierającym album "The Isle of Arran" i gitarka w "Mean it in the Morning". Wszystkie podkłady - za które odpowiedzialni są m.in. Rebel Kleff, Kwes czy Tom Misch - tworzą doskonałej jakości akompaniament pod opowieści gospodarza.A opowieści te to szczere emocje, negatywne i pozytywne, skrystalizowane w postaci muzyki. Loyle nie ma oporów, by otwierać przed słuchaczami swoją duszę, publicznie rozważać o sławie i jej pułapkach, miłości czy pożądaniu, opowiadać o swym ojcu, który nie był obecny w jego życiu - czy też wreszcie o więzi, która łączy go z matką. Mało kawałków w hip-hopie potrafi wycisnąć ze mnie łzy, ale przy końcówce "Sun of Jean" - gdzie wypowiada się sama Jean Coyle-Larner - rozklejam się beznadziejnie... To nie jest rap cyniczny, obliczony na granie na emocjach, by wycisnąć z wrażliwych słuchaczy nieco szmalu - tu w każdym takcie słychać szczerość, znać, że mówi do nas człowiek, dla którego muzyka jest terapią, że ubieranie dlań swych emocji i przemyśleń w poezję to sposób, by poradzić sobie z bólem i brzemieniem życia. "Yesterday's Gone" doczekał się w tym roku następcy - nie mniej znakomitego "Not Waving, but Drowning". Brzmienie stało się jakby cieplejsze, więcej słychać żywych instrumentów, a w głosie i w wersach Loyle'a czuć zadowolenie, dumę ze swych osiągnięć. Nie brakuje tu jednak głębokich refleksji, dojrzalszego spojrzenia na pewne sprawy ("You Don't Know", "Loose Ends"), także te mniej sympatyczne (znamienny jest tytuł albumu i tytułowy utwór - jednak o tym kiedy indziej). Zarówno "Yesterday's Gone", jak i "Now Waving, but Drowning" (dodajmy do tego też pierwszą EPkę Loyle'a, wydaną w 2014 roku 'A Little Late", ze świetnymi, poruszającymi numerami "BFG" i "Cantona") tworzą znakomity komplet, który każdy fan rapu poznać powinien. I wiecie co? To wszystko zna-ko-mi-cie brzmi na żywo. Loyle odnalazł się na OFFie bez zarzutu i zagrał fantastyczny, pełen pozytywnej energii koncert. Bardzo się cieszę, że mogłem posłuchać - a także spotkać - Loyle'a na żywo. Przed jego koncertem (a w czasie, gdy na scenie obok grał Zespół Pieśni i Tańca Śląsk.... Ech, magia OFFa) ucięliśmy sobie małą pogawędkę - jej zapis poczytacie już jutro na Popkillerze. Zapraszam, a przedtem polecam zaznajomić się z twórczością Loyle'a - mała selekcja poniżej. Album na CD dostępny w polskiej dystrybucji [[{"fid":"54518","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]][[{"fid":"54519","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]][[{"fid":"54520","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]][[{"fid":"54521","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]][[{"fid":"54522","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]][[{"fid":"54523","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]][[{"fid":"54524","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]Tegoroczny OFF Festival na pewno zapamiętam na długo. To był fantastycznie wyważony muzyczny koktajl, gdzie każdy mógł znaleźć smak dla siebie. Nie zawiedli headlinerzy (Jarvis Cocker!), osobiści faworyci dali pamiętne występy (Shabaka Hutchings z ekipą The Comet is Coming... "Summon the Fire" na żywo to coś, czego się nie zapomina), nieznani dotąd szerszej publiczności artyści podbili serca wszystkich - tutaj shoutout wędruje do pochodzących z Tanzanii Bamby Pana i Makavelego, którzy dwukrotnie rozkręcili dziką wiksę... Hip-hop natomiast godnie reprezentowali m.in. Jan-rapowanie oraz pochodzący z UK Slowthai... A także koleś, na którego koncert czekałem najbardziej - Loyle Carner.

Na pierwszy, może nawet drugi i trzeci odsłuch - pomysł, by zaprosić Loyle'a na festiwal muzyki alternatywnej zdaje się zgoła dziwaczny.Rap Loyle'a to nie bombastyczny, punkowy styl Slowthaia, wykręcony grime Skepty, ani żaden "arena rap" - to po prostu szczery, refleksyjny rap na oldschoolowych beatach przywodzących na myśl nasączone jazzem perełki A Tribe Called Quest czy J Dilli. Wszystkim fanom takiego brzmienia na pewno ciepło zrobi się na sercu, gdy na debiutanckim albumie Loyle'a - "Yesterday's Gone" - usłyszą choćby samplowaną trąbkę w towarzystwie miękkich trzasków winyla w "The Seamstress" czy też pianinko w "No Worries" (na którym to kawałku udzielił się gościnnie jeden z najlepszych tekściarzy brytyjskiej sceny - Jehst!)... Dla mnie osobiście zwycięzcami są wgniatające w ziemię chórki w otwierającym album "The Isle of Arran" i gitarka w "Mean it in the Morning". Wszystkie podkłady - za które odpowiedzialni są m.in. Rebel Kleff, Kwes czy Tom Misch - tworzą doskonałej jakości akompaniament pod opowieści gospodarza.

A opowieści te to szczere emocje, negatywne i pozytywne, skrystalizowane w postaci muzyki. Loyle nie ma oporów, by otwierać przed słuchaczami swoją duszę, publicznie rozważać o sławie i jej pułapkach, miłości czy pożądaniu, opowiadać o swym ojcu, który nie był obecny w jego życiu - czy też wreszcie o więzi, która łączy go z matką. Mało kawałków w hip-hopie potrafi wycisnąć ze mnie łzy, ale przy końcówce "Sun of Jean" - gdzie wypowiada się sama Jean Coyle-Larner - rozklejam się beznadziejnie... To nie jest rap cyniczny, obliczony na granie na emocjach, by wycisnąć z wrażliwych słuchaczy nieco szmalu - tu w każdym takcie słychać szczerość, znać, że mówi do nas człowiek, dla którego muzyka jest terapią, że ubieranie dlań swych emocji i przemyśleń w poezję to sposób, by poradzić sobie z bólem i brzemieniem życia. 

"Yesterday's Gone" doczekał się w tym roku następcy - nie mniej znakomitego "Not Waving, but Drowning". Brzmienie stało się jakby cieplejsze, więcej słychać żywych instrumentów, a w głosie i w wersach Loyle'a czuć zadowolenie, dumę ze swych osiągnięć. Nie brakuje tu jednak głębokich refleksji, dojrzalszego spojrzenia na pewne sprawy ("You Don't Know", "Loose Ends"), także te mniej sympatyczne (znamienny jest tytuł albumu i tytułowy utwór - jednak o tym kiedy indziej). Zarówno "Yesterday's Gone", jak i "Now Waving, but Drowning" (dodajmy do tego też pierwszą EPkę Loyle'a, wydaną w 2014 roku 'A Little Late", ze świetnymi, poruszającymi numerami "BFG" i "Cantona") tworzą znakomity komplet, który każdy fan rapu poznać powinien. 

I wiecie co? To wszystko zna-ko-mi-cie brzmi na żywo. Loyle odnalazł się na OFFie bez zarzutu i zagrał fantastyczny, pełen pozytywnej energii koncert.  Bardzo się cieszę, że mogłem posłuchać - a także spotkać - Loyle'a na żywo. Przed jego koncertem (a w czasie, gdy na scenie obok grał Zespół Pieśni i Tańca Śląsk.... Ech, magia OFFa) ucięliśmy sobie małą pogawędkę - jej zapis poczytacie już jutro na Popkillerze. Zapraszam, a przedtem polecam zaznajomić się z twórczością Loyle'a - mała selekcja poniżej. 

Album na CD dostępny w polskiej dystrybucji

 [[{"fid":"54518","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

[[{"fid":"54519","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

[[{"fid":"54520","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

[[{"fid":"54521","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

[[{"fid":"54522","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

[[{"fid":"54523","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"6":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"6"}}]]

[[{"fid":"54524","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

]]>
Loyle Carner "Muzyka może być wyzwoleniem" - wywiad (OFF Festival 2019)https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-14,loyle-carner-muzyka-moze-byc-wyzwoleniem-wywiad-off-festival-2019https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-14,loyle-carner-muzyka-moze-byc-wyzwoleniem-wywiad-off-festival-2019September 14, 2019, 9:07 pmMaciej WojszkunWe wczorajszej "Przesyłce" gorąco polecałem twórczość jednego z najciekawszych obecnie brytyjskich MC's - Loyle'a Carnera. A dziś rozdział drugi weekendu z Loyle'em - przed jego pierwszym polskim koncertem na katowickim OFF Festivalu odbyliśmy z przesympatycznym MC krótką rozmowę, m.in. o jego osobistych bohaterach, nowym albumie "Not Waving, But Drowning" czy też o soulfulowym brzmieniu jego utworów... Zapraszam do lektury!Angielską wersję wywiadu znajdziecie pod tym linkiem.MW: Dziękuję, że zgodziłeś się na wywiad. Porozmawiajmy o Twoim nowym albumie - "Not Waving, But Drowning". Zarówno ten album, jak i poprzedni - "Yesterday's Gone" - to powiew świeżego powietrza na scenie, pełne duszy i ciepła beaty oraz refleksyjna nawijka... Co było dla Ciebie największym wyzwaniem podczas tworzenia tego nowego albumu?LC: Nie myśleć o swoim poprzednim albumie. Cały czas krążyło mi gdzieś po głowie, że mam już na koncie album, który został bardzo dobrze przyjęty - a chciałem, żeby mój nowy album był szanowany "osobno", nie w powiązaniu z debiutem. Co było też trudne, to skupienie się na tym, by napisać coś nie lepszego - ale innego niż na pierwszym albumie. MW: Najbardziej uderzającym momentem na albumie jest dla mnie track tytułowy, cytat z wiersza "Not Waving But Drowning" autorstwa Stevie Smith. Czy mógłbyś powiedzieć, jakie znaczenie ma dla Ciebie ten wiersz, jak odnosi się on do albumu?LC: Mój dziadek, gdy byłem mały, często recytował mi wiersze Stevie Smith. Ten wiersz jest dla mnie szczególny. W nim, człowiek kąpiący się w morzu macha do swoich znajomych na brzegu. Znajomi sądzą, że tylko się wygłupia - a w rzeczywistości ten człowiek tonie. Znajomi nie wierzą, że tak naprawdę jest w ogromnych tarapatach. Widzę podobną rzecz w wielu moich znajomych na przykład - ludzie myślą, że wszystko z nimi w porządku, ale nie jest, oni po prostu nie okazują tego. Gdy są w naprawdę złym miejscu, nikt o tym nie wie. To dlatego ten wiersz jest dla mnie tak ważny.MW: Czy myślisz, że muzyka może pomóc takim osobom?LC: Tak. Muzyka to wyjątkowa rzecz. Łączy wielu ludzi - nieważne, jak wyświechtany jest to slogan. Gdy dorastałem, muzyka uratowała mnie od wielu szkodliwych rzeczy, uświadomiła mi sprawy, o których nie dowiedziałbym się nawet w szkole. Muzyka może być wyzwoleniem, bezpiecznym schronieniem.MW: Podczas tworzenia tego albumu, miałeś okazję poznać i współpracować z wieloma swoimi bohaterami - m.in. z Yotamem Ottolenghi i Benjaminem Zephaniahem. Jak wspominasz te spotkania?LC: Coś niesamowitego, stary... Spotkanie z Bejaminem Zephaniahem było jednym z moich marzeń, między innymi dzięki niemu zacząłem tworzyć, pisać poezję i nagrywać muzykę. Wciąż nie mieści mi się w głowie fakt, że jesteśmy przyjaciółmi. Nawet mi się nie śniło, że taki kiedyś się stanie.MW: Czy są jeszcze jacyś Twoi idole, z którymi chciałbym się spotkać i być może nawiązać współpracę?LC: Na pewno chciałbym nagrać coś z Madlibem... I z Commonem.MW: A propos osobistych idoli - kilka razy na albumie wspominasz, że jednym z artystów, którzy mieli na Ciebie ogromny wpływ, był Roots Manuva...LC: Tak, to taki jakby drugi "poziom" całego albumu. To wielka laurka dla Rodneya właśnie. Jestem jego ogromnym fanem, a słyszałem, że już niestety najpewniej zarzucił tworzenie muzyki - chciałem mu więc pokazać, że młodsze pokolenie artystów inspiruje się jego muzyką. Muzyka Rodneya miała na mnie ogromny wpływ, gdy dorastałem.MW: Dla mnie, jednym z najlepszych aspektów Twojej muzyki są beaty. Choć w wywiadach wspominałeś, że na początku fascynował Cię grime, jednak na obydwu albumach produkcje są bardzo jazzujące, miękkie, "soulfulowe"... Przywodzą na myśl A Tribe Called Quest, Pete Rocka czy J Dillę. Jak nastąpiła ta zmiana w brzmieniu?LC: Po prostu czuję, że to brzmienie pasuje do mnie. Moi znajomi - np. mój DJ, Rebel Kleff - tworzyli właśnie takie beaty. Kleff wprowadził mnie w to brzmienie, a ja zacząłem coraz bardziej je uwielbiać. Bardzo lubiłem słuchać grime'u, jednak zauważyłem, że czasem nie do końca oddaje on to, jak się w danej chwili czuję. Dobrze oddaje on chwile, gdy jestem zdenerwowany - ale nie pasował do momentów, kiedy byłem smutny bądź zagubiony. Czy też samotny, czy pełen miłości. Musiałem odnaleźć brzmienie, które odzwierciedla to, jak się czuję.MW: Wracając na chwilę do J Dilli - zdarzyło Ci się kiedyś nagrać nawet mały freestyle jemu dedykowany. Jaki wpływ miała na Ciebie muzyka Jaya Dee?LC: Wczoraj rozmawiałem o nim i Madlibie z moim basistą... Dla mnie Dilla jest mistrzem, on zmienił sposób, w jaki ludzie słuchają hip-hopu, zmienił jego postrzeganie w oczach wielu ludzi. Ciężko mi wytłumaczyć nawet, jak wiele znaczy on dla mnie jako muzyk.MW: W tej muzycznej przygodzie - jaki był najwspanialszy, najbardziej pamiętny dla Ciebie moment?LC: Tworzenie mojego pierwszego albumu. To coś, co zawsze chciałem zrobić - i coś, co myślałem, że nigdy mi się nie uda. Patrzenie, jak poszczególne elementy powoli tworzą muzyczną całość, mieć świadomość, że ja jestem "dyrygentem" - ja decyduję, co się znajdzie na albumie, ja podpisuję się pod tym, pod moim marzeniem... Nie sądzę, że cokolwiek przebije to uczucie. Dodatkowo, ten album poradził sobie naprawdę dobrze, co jest miłym bonusem.MW: Jakie są Twoje plany na przyszłość? LC: Mam ich tak wiele.... Choć czasem mam momenty, gdy nie chce mi się tworzyć muzyki, a czasem mam chwile, gdy chcę tworzyć codziennie. Chciałbym pojechać do Ameryki, być może spotkać swoich muzycznych bohaterów. Chciałbym poznać korzenie muzyki, którą tworzę.MW: Czy masz jakieś porady dla młodych raperów, producentów?LC: Nie spędzajcie czasu na Instagramie i innych social mediach... Owszem, to ważne dla promocji, ale gdy słuchacie bądź oglądacie ludzi przechwalających się, mówiących, że ich życie jest wspaniałe - może w was zrodzić się smutek, poczucie niskiej wartości, myśl: "ja nie radzę sobie tak dobrze jak oni, nie jestem tak szczęśliwy jak oni, coś jest nie tak". Nawet, ja, gdy wchodzę na Instagrama, widzę tak wielu szczęśliwych ludzi, potrafię zadać sobie pytanie: "Dlaczego ja tak dobrze sobie nie radzę, jak oni"? Kluczem jest, by nie martwić się, co inni robią lub myślą. Używaj Instagrama do promocji, ale nie trwoń czasu, patrząc na to, co robią inni. To nie ma znaczenia.MW: Czy masz jakąś wiadomość dla swoich fanów w Polsce?LC: Dziękuję za przyjęcie! To mój pierwszy raz w Polsce, mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę!MW: Dzięki za wywiad!We wczorajszej "Przesyłce" gorąco polecałem twórczość jednego z najciekawszych obecnie brytyjskich MC's - Loyle'a Carnera. A dziś rozdział drugi weekendu z Loyle'em - przed jego pierwszym polskim koncertem na katowickim OFF Festivalu odbyliśmy z przesympatycznym MC krótką rozmowę, m.in. o jego osobistych bohaterach, nowym albumie "Not Waving, But Drowning" czy też o soulfulowym brzmieniu jego utworów... Zapraszam do lektury!

Angielską wersję wywiadu znajdziecie pod tym linkiem.

MW: Dziękuję, że zgodziłeś się na wywiad. Porozmawiajmy o Twoim nowym albumie - "Not Waving, But Drowning". Zarówno ten album, jak i poprzedni - "Yesterday's Gone" - to powiew świeżego powietrza na scenie, pełne duszy i ciepła beaty oraz refleksyjna nawijka... Co było dla Ciebie największym wyzwaniem podczas tworzenia tego nowego albumu?

LC: Nie myśleć o swoim poprzednim albumie. Cały czas krążyło mi gdzieś po głowie, że mam już na koncie album, który został bardzo dobrze przyjęty - a chciałem, żeby mój nowy album był szanowany "osobno", nie w powiązaniu z debiutem. Co było też trudne, to skupienie się na tym, by napisać coś nie lepszego - ale innego niż na pierwszym albumie. 

MW: Najbardziej uderzającym momentem na albumie jest dla mnie track tytułowy, cytat z wiersza "Not Waving But Drowning" autorstwa Stevie Smith. Czy mógłbyś powiedzieć, jakie znaczenie ma dla Ciebie ten wiersz, jak odnosi się on do albumu?

LC: Mój dziadek, gdy byłem mały, często recytował mi wiersze Stevie Smith. Ten wiersz jest dla mnie szczególny. W nim, człowiek kąpiący się w morzu macha do swoich znajomych na brzegu. Znajomi sądzą, że tylko się wygłupia - a w rzeczywistości ten człowiek tonie. Znajomi nie wierzą, że tak naprawdę jest w ogromnych tarapatach. Widzę podobną rzecz w wielu moich znajomych na przykład - ludzie myślą, że wszystko z nimi w porządku, ale nie jest, oni po prostu nie okazują tego. Gdy są w naprawdę złym miejscu, nikt o tym nie wie. To dlatego ten wiersz jest dla mnie tak ważny.

MW: Czy myślisz, że muzyka może pomóc takim osobom?

LC: Tak. Muzyka to wyjątkowa rzecz. Łączy wielu ludzi - nieważne, jak wyświechtany jest to slogan. Gdy dorastałem, muzyka uratowała mnie od wielu szkodliwych rzeczy, uświadomiła mi sprawy, o których nie dowiedziałbym się nawet w szkole. Muzyka może być wyzwoleniem, bezpiecznym schronieniem.

MW: Podczas tworzenia tego albumu, miałeś okazję poznać i współpracować z wieloma swoimi bohaterami - m.in. z Yotamem Ottolenghi i Benjaminem Zephaniahem. Jak wspominasz te spotkania?

LC: Coś niesamowitego, stary... Spotkanie z Bejaminem Zephaniahem było jednym z moich marzeń, między innymi dzięki niemu zacząłem tworzyć, pisać poezję i nagrywać muzykę. Wciąż nie mieści mi się w głowie fakt, że jesteśmy przyjaciółmi. Nawet mi się nie śniło, że taki kiedyś się stanie.

MW: Czy są jeszcze jacyś Twoi idole, z którymi chciałbym się spotkać i być może nawiązać współpracę?

LC: Na pewno chciałbym nagrać coś z Madlibem... I z Commonem.

MW: A propos osobistych idoli - kilka razy na albumie wspominasz, że jednym z artystów, którzy mieli na Ciebie ogromny wpływ, był Roots Manuva...

LC: Tak, to taki jakby drugi "poziom" całego albumu. To wielka laurka dla Rodneya właśnie. Jestem jego ogromnym fanem, a słyszałem, że już niestety najpewniej zarzucił tworzenie muzyki - chciałem mu więc pokazać, że młodsze pokolenie artystów inspiruje się jego muzyką. Muzyka Rodneya miała na mnie ogromny wpływ, gdy dorastałem.

MW: Dla mnie, jednym z najlepszych aspektów Twojej muzyki są beaty. Choć w wywiadach wspominałeś, że na początku fascynował Cię grime, jednak na obydwu albumach produkcje są bardzo jazzujące, miękkie, "soulfulowe"... Przywodzą na myśl A Tribe Called Quest, Pete Rocka czy J Dillę. Jak nastąpiła ta zmiana w brzmieniu?

LC: Po prostu czuję, że to brzmienie pasuje do mnie. Moi znajomi - np. mój DJ, Rebel Kleff - tworzyli właśnie takie beaty. Kleff wprowadził mnie w to brzmienie, a ja zacząłem coraz bardziej je uwielbiać. Bardzo lubiłem słuchać grime'u, jednak zauważyłem, że czasem nie do końca oddaje on to, jak się w danej chwili czuję. Dobrze oddaje on chwile, gdy jestem zdenerwowany - ale nie pasował do momentów, kiedy byłem smutny bądź zagubiony. Czy też samotny, czy pełen miłości. Musiałem odnaleźć brzmienie, które odzwierciedla to, jak się czuję.

MW: Wracając na chwilę do J Dilli - zdarzyło Ci się kiedyś nagrać nawet mały freestyle jemu dedykowany. Jaki wpływ miała na Ciebie muzyka Jaya Dee?

LC: Wczoraj rozmawiałem o nim i Madlibie z moim basistą... Dla mnie Dilla jest mistrzem, on zmienił sposób, w jaki ludzie słuchają hip-hopu, zmienił jego postrzeganie w oczach wielu ludzi. Ciężko mi wytłumaczyć nawet, jak wiele znaczy on dla mnie jako muzyk.

MW: W tej muzycznej przygodzie - jaki był najwspanialszy, najbardziej pamiętny dla Ciebie moment?

LC: Tworzenie mojego pierwszego albumu. To coś, co zawsze chciałem zrobić - i coś, co myślałem, że nigdy mi się nie uda. Patrzenie, jak poszczególne elementy powoli tworzą muzyczną całość, mieć świadomość, że ja jestem "dyrygentem" - ja decyduję, co się znajdzie na albumie, ja podpisuję się pod tym, pod moim marzeniem... Nie sądzę, że cokolwiek przebije to uczucie. Dodatkowo, ten album poradził sobie naprawdę dobrze, co jest miłym bonusem.

MW: Jakie są Twoje plany na przyszłość? 

LC: Mam ich tak wiele.... Choć czasem mam momenty, gdy nie chce mi się tworzyć muzyki, a czasem mam chwile, gdy chcę tworzyć codziennie. Chciałbym pojechać do Ameryki, być może spotkać swoich muzycznych bohaterów. Chciałbym poznać korzenie muzyki, którą tworzę.

MW: Czy masz jakieś porady dla młodych raperów, producentów?

LC: Nie spędzajcie czasu na Instagramie i innych social mediach... Owszem, to ważne dla promocji, ale gdy słuchacie bądź oglądacie ludzi przechwalających się, mówiących, że ich życie jest wspaniałe - może w was zrodzić się smutek, poczucie niskiej wartości, myśl: "ja nie radzę sobie tak dobrze jak oni, nie jestem tak szczęśliwy jak oni, coś jest nie tak". Nawet, ja, gdy wchodzę na Instagrama, widzę tak wielu szczęśliwych ludzi, potrafię zadać sobie pytanie: "Dlaczego ja tak dobrze sobie nie radzę, jak oni"? Kluczem jest, by nie martwić się, co inni robią lub myślą. Używaj Instagrama do promocji, ale nie trwoń czasu, patrząc na to, co robią inni. To nie ma znaczenia.

MW: Czy masz jakąś wiadomość dla swoich fanów w Polsce?

LC: Dziękuję za przyjęcie! To mój pierwszy raz w Polsce, mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę!

MW: Dzięki za wywiad!

]]>
Loyle Carner - interview (OFF Festival 2019)https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-14,loyle-carner-interview-off-festival-2019https://popkiller.kingapp.pl/2019-09-14,loyle-carner-interview-off-festival-2019September 14, 2019, 12:48 pmMaciej WojszkunMW: Let's talk about your new album - "Not Waving, But Drowning". Both this album and your previous one - "Yesterday's Gone" - are a wave of fresh air, with these soulful beats and introspective, soul-searching hip-hop... What was the biggest challnege when creating your second album? LC: To not think about my first album. I kept thinking about the fact that I've already done an album and it was well-received, and I wanted my second one to be respected separately. What was difficult was to separate my headspace and write something not better - but different than on the first album.MW: One of the most striking moments on the album - for me, personally - is the title track, with its quote from Stevie Smith's poem - can you elaborate, what is the meaning of this poem for you and how it relates to the album?LC: My granddad used to recite Stevie Smith's poems to me when I was younger. This one is really special to me - it's about a man who's "crying wolf" - one day he's at the sea, he's waving to his friends. They think that he's just messing around, because he's always showing off - but in reality, he's drowning. They don't believe he's really in trouble. I see that in a lot of people I know - people think they're OK, but they are not. When they're in a relly bad place, nobodyy knows that. That's why it was important to me at this time.MW: Do you think music can be a solution for people like that? LC: Sure - I think music is such a special thing. It brings a lot of people together. It may sound cheesy, but it's true. For me, growing up, there was a lot of music that saved me from a lot of things, that helped educate me on things I wasn't educated on, even at school. Music can be a release, a safe place for people.MW: During the creation of this album, you had a chance to work with some of your personal heroes - like Yotam Ottolenghi or Benjamin Zephaniah. How do you remember those meetings? LC: It was mindblowing, man... Meeting Benjamin Zephaniah was a big dream of mine, because he's probably one of the main reasons I rap, I create poetry. Being one of his friends now is crazy for me. It's special, I didn't even dream it would happen. MW: Are there more personal heroes of yours you'd like to work with?LC: I would love to work with Madlib... And also Common.MW: Speaking of personal heroes and influences - several times on the album you mention Roots Manuva as a big influence... LC: That's kind of "second level" to the meaning of the album. It's a big love letter to Rodney himself. I'm a big fan, and I heard he's not really making music anymore, so I wanted to show him that the younger generation of artists is still inspired by him. I was greatly inspired by his music when I was groing up.MW: For me, one of the best aspects of you music are the beats. In a couple of interviews, you mentioned that at the beginning you were influnced by grime - but the music on both your albums is very soulful, smooth and jazzy.... Very reminiscent of ATCQ, Pete Rock or J Dilla. How did it go that way? LC: It felt right to me. It was the music my friends were making - Rebel Kleff, my DJ, for example. He started introducing me more to that sound and I started to fall in love with it. As much as I loved listening to grime, I didn't feel it represented the way I felt at some times. It definitely represented the moments when I felt angry, but not when I felt sad or lost. Or when I felt lonely, or in love. I had to find the music that was true to the way I felt. MW: You even recorded a freestyle dedicated to J Dilla once. How big of an influence was Jay Dee to you? LC: I was actually talking to him and Madlib with my bassist yesterday... For me, he is everything, he changed the way everyone listens to hip-hop or whatever everyone thought hip-hop can be. I can't explain enough, how much he meant to me as a musician.MW: During this whole musical adventure thus far - what would you say was the most memorable moment? LC: Making my first album. It's something I always wanted to do - and something I thought I would be never able to do. Watching the whole body of work coming together and knowing that I'm the "manager" of this situation - I'm the person in charge of that, it's my name, my dream... This feeling is something I don't think I'm ever going to beat. And the album did OK as well.MW: What are your plans for the future? LC: I have a lot of plans.... But sometimes I don't want to make music anymore, the next day I want to make music every day. I'd really love to go to America, maybe spend some time with my heroes - and really go to the roots of the music I create. MW: Do you have any advice for young, aspiring rappers or producers? LC: Don't be on Instagram or any social media... As much as it is important, when you keep listening to people who say it's going good for them - that could make you feel miserable, make you think: "I'm not doing as great as them". Even when I go to Instagram and see people doing so good, I'm asking myself: "Why am I not doing so good"? It's all about not worrying what other people are doing. You can go to Instagram to promote yourself, but don't look there at what other people do. It doesn't matter.MW: Do you have any last words for your fans in Poland? LC: Thanks for having me! This is my first time in Poland, I hope to come back soon!MW: Thanks for the interview!MW: Let's talk about your new album - "Not Waving, But Drowning". Both this album and your previous one - "Yesterday's Gone" - are a wave of fresh air, with these soulful beats and introspective, soul-searching hip-hop... What was the biggest challnege when creating your second album? 

LC: To not think about my first album. I kept thinking about the fact that I've already done an album and it was well-received, and I wanted my second one to be respected separately. What was difficult was to separate my headspace and write something not better - but different than on the first album.

MW: One of the most striking moments on the album - for me, personally - is the title track, with its quote from Stevie Smith's poem - can you elaborate, what is the meaning of this poem for you and how it relates to the album?

LC: My granddad used to recite Stevie Smith's poems to me when I was younger. This one is really special to me - it's about a man who's "crying wolf" - one day he's at the sea, he's waving to his friends. They think that he's just messing around, because he's always showing off - but in reality, he's drowning. They don't believe he's really in trouble. I see that in a lot of people I know - people think they're OK, but they are not. When they're in a relly bad place, nobodyy knows that. That's why it was important to me at this time.

MW: Do you think music can be a solution for people like that? 

LC: Sure - I think music is such a special thing. It brings a lot of people together. It may sound cheesy, but it's true. For me, growing up, there was a lot of music that saved me from a lot of things, that helped educate me on things I wasn't educated on, even at school. Music can be a release, a safe place for people.

MW: During the creation of this album, you had a chance to work with some of your personal heroes - like Yotam Ottolenghi or Benjamin Zephaniah. How do you remember those meetings? 

LC: It was mindblowing, man... Meeting Benjamin Zephaniah was a big dream of mine, because he's probably one of the main reasons I rap, I create poetry. Being one of his friends now is crazy for me. It's special, I didn't even dream it would happen. 

MW: Are there more personal heroes of yours you'd like to work with?

LC: I would love to work with Madlib... And also Common.

MW: Speaking of personal heroes and influences - several times on the album you mention Roots Manuva as a big influence... 

LC: That's kind of "second level" to the meaning of the album. It's a big love letter to Rodney himself. I'm a big fan, and I heard he's not really making music anymore, so I wanted to show him that the younger generation of artists is still inspired by him. I was greatly inspired by his music when I was groing up.

MW: For me, one of the best aspects of you music are the beats. In a couple of interviews, you mentioned that at the beginning you were influnced by grime - but the music on both your albums is very soulful, smooth and jazzy.... Very reminiscent of ATCQ, Pete Rock or J Dilla. How did it go that way? 

LC: It felt right to me. It was the music my friends were making - Rebel Kleff, my DJ, for example. He started introducing me more to that sound and I started to fall in love with it. As much as I loved listening to grime, I didn't feel it represented the way I felt at some times. It definitely represented the moments when I felt angry, but not when I felt sad or lost. Or when I felt lonely, or in love. I had to find the music that was true to the way I felt. 

MW: You even recorded a freestyle dedicated to J Dilla once. How big of an influence was Jay Dee to you? 

LC: I was actually talking to him and Madlib with my bassist yesterday... For me, he is everything, he changed the way everyone listens to hip-hop or whatever everyone thought hip-hop can be. I can't explain enough, how much he meant to me as a musician.

MW: During this whole musical adventure thus far - what would you say was the most memorable moment? 

LC: Making my first album. It's something I always wanted to do - and something I thought I would be never able to do. Watching the whole body of work coming together and knowing that I'm the "manager" of this situation -  I'm the person in charge of that, it's my name, my dream... This feeling is something I don't think I'm ever going to beat. And the album did OK as well.

MW: What are your plans for the future? 

LC: I have a lot of plans.... But sometimes I don't want to make music anymore, the next day I want to make music every day. I'd really love to go to America, maybe spend some time with my heroes - and really go to the roots of the music I create. 

MW: Do you have any advice for young, aspiring rappers or producers? 

LC: Don't be on Instagram or any social media... As much as it is important, when you keep listening to people who say it's going good for them - that could make you feel miserable, make you think: "I'm not doing as great as them". Even when I go to Instagram and see people doing so good, I'm asking myself: "Why am I not doing so good"? It's all about not worrying what other people are doing. You can go to Instagram to promote yourself, but don't look there at what other people do. It doesn't matter.

MW: Do you have any last words for your fans in Poland? 

LC: Thanks for having me! This is my first time in Poland, I hope to come back soon!

MW: Thanks for the interview!

]]>
20. splash!: Tyler, The Creator, Pusha T, MGK, Noname, Popcaan i wielu innych w Ferropolis!https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-10,20-splash-tyler-the-creator-pusha-t-mgk-noname-popcaan-i-wielu-innych-w-ferropolishttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-10,20-splash-tyler-the-creator-pusha-t-mgk-noname-popcaan-i-wielu-innych-w-ferropolisMarch 10, 2017, 12:50 pmMichał KubackiKiedy przed paroma tygodniami ogłosiliśmy premium-update dla wszystkich nerdów niemieckiego rapu, dziś pora na ucztę dla fanów zagranicznego hiphopu. W menu „Miasta z Żelaza” mamy na przykład: brytyjskiego newcomera Loyle Carnera, legendę grime`u Kano oraz amerykańskie ikony stylu takie jak Tyler, The Creator, Pusha T, Machine Gun Kelly i $uicideboy$ czy bohatera sceny dancehall Popcaana i belgijskiego boga auto-tune`u Hamza. Obligatoryjne przypomnienie: Biletów na najpiękniejszy weekend roku (od 6. do 9. lipca) jest coraz mniej. Lepiej się pospieszcie, zanim będzie zbyt późno! Tyler, The Creator Jeżeli OFWGKTA jest dla dzieciaków lat zerowych jest tym, czym był Wu-Tang-Clan dla dzieciaków lat 90tych, to Tyler, The Creator jest Method Manem i RZA w jednej osobie – charyzmatycznym znakiem rozpoznawczym Odd Future. W międzyczasie ścieżki watahy wilków się rozeszły, ale żadnemu z członków nie wyszło to na złe. Tyler Gregory Okonma nadal pozostał raperem, producentem, reżyserem, designerem i multiinstrumentalista, który swoimi epickimi bangerami sprawia radość fanom deskorolki na całym świecie. W 2016 roku wyruszył na wspólną amerykańską trasę koncertowa wraz z A$AP Rocky, Danny Brown i Vince Staples, a ostatnio widziany był w studio wspólnie z Pharrellem Williamsem. Kto wie, co wydarzy się do rozpoczęcia 20. edycji splasha! Pusha T Swoje pierwsze sukcesy Pusha T świętował wraz ze swoim bratem Malice jako Clipse. Wtedy pomógł temu duetowi z Virginii ich mentor Pharrell Williams przy pierwszym dealu z wytwornią i wyprodukował albumy nowego gangu, między innymi klasyczne „Hell Hath No Fury“. Kawałki Clipse również dekadę później są ponadczasowymi hitami na międzynarodowych parkietach. Od 2009 roku Pusha T wydaje płyty solowo i współpracuje zażycie z Kanye Westem, od 2015 jest nawet prezydentem jego labelu G.O.O.D.-Music. King Push to już dawno sprawdzony w bojach weteran rapu, który ma jednak dużo więcej do zaoferowania niż pokazywanie fuckow. Nadal pozostał głodny i dzięki wyborze unikalnych beatów i jedynej w swoim rodzaju barwie głosu pozostał jednym z największych innowatorów gatunku. W 2017 pojawi się po raz drugi jako gość w Ferropolis, być może nawet wraz z materiałem z trzeciego solowego albumu „King Push“. Popcaan Nieważne czy Young Thug, Drake, Pusha T, Snoop Dogg czy w pewnym sensie tez Kanye West – Popcaan zalicza się od prawie 10. lat do najważniejszych towarów eksportowych sceny dance hall, dzięki któremu amerykańska scena przesiąkła Jamajką. Nawet jeżeli jego lekkie solowe jointy takie jak „Only Man She Wants“ czy „Raving“ były grane już połowę dekady temu na ulicach Kingstonu jak i Kolonii, ten 27-latek pozostaje na czasie również dziś dzięki ubiegłorocznemu hitowi „Ova Dweet”. Przyśpiewki tej ikony mody balansują pomiędzy ulicznymi przechwałkami i przesłodkim swagiem sypialni – co udowadnia również jego gościnny udział na „Controlli” Drake’a. Występ na 20. splashu! można było zresztą przewidzieć, ponieważ jego ubiegłoroczny featuring dla Jamie XX brzmiał: „„I Know There’s Gonna Be (Good Times)“. $uicideboy$ $uicideboy$ wydali do tej pory ponad 30 wydawnictw, na Soundcloudzie śledzi ich ponad 400 000 osób, nawet gwiazda EDM DJ deadmau5, który niedobrowolnie był źródłem ich sampli, nie mógł zignorować ich rosnącej popularności i zapowiedział tweef. Ich soundtrack do młodzieńczych obaw o apokaliptycznej melancholii Metalcore’u i basement-beaty o mocnym basie z filtrem Distortion sprawiły, że stali się wzorem dla cyfrowej grunge’owej generacji rapu. Ich teledyski w stylu kaset video, rytualne ekstazy i konsumpcja narkotyków sprawiła, że chłopaki stali się bardziej popularni od Bonesa, uznawanego za pioniera tego włóczykijskiego rapowego stylu. „Shadow Rap” od $uicideboy$ sprawił, że ten blady duet z Nowego Orleanu stal się królem darmowych wydawnictw. Ich każdy tape jest wydawany za darmo. Podczas 20. Splasha! Ich europejski fanbase otrzyma pierwsza szanse, aby im za to podziękować. Nieważne, czy w postaci łez, turnupu czy krzyków. Machine Gun Kelly Machine Gun Kelly aka MGK to wyjątkowy artysta, który przeszedł wyjątkową ścieżkę. Zainspirowany w takim samym stopniu Eminemem i Ludacrisem jak i Guns’n’Roses czy Blink182 stworzył swoje alter ego Machine Gun Kelly i głosił swoje przesłania na małych klubowych scenach Clevelandu. W międzyczasie roznosi w pył największe sceny na całym świecie, a lista jego featuringów jest długa i naszpikowana największymi gwiazdami: nieważne, czy Wiz Khalifa, Juicy J czy French Montana – praktycznie każdy MC ma ochotę na współpracę z tym chłopakiem, który podąża za swoimi własnymi trendami. Swój ostatni album „General Admission” wydal jesienią 2015 roku. Do tej pory MGK uważany jest za najciekawszego rapera sceny, z hitami z potencjałem majorowym, a przy tym ignorancki jak złośliwy chłopak z trailerparku, który rozpieści nas swoją rapową techniką na 20. splashu! Kano Kano pomagał przy pierwszych próbach raczkowania grime’u i wychował go. Jeżeli nie stałeś się fanem brytyjskiej królewskiej dyscypliny rapu od „Shutdown” Skepty, to z cala pewnością znasz już twórczość Kane’a Robinsona. 6 lat po “Method Of The Maadness“ wydal w marcu ubiegłego roku swój piaty solowy album „Made In The Manor“, czym udowodnił, że temu 31-latkowi się jeszcze nie znudziło – i podobnie jak kiedyś, nadal nie da się go zaszufladkować. Chociaż kocha grime, próbuje również innych podgatunków rapu i staje się w nich mistrzem. W lipcu zademonstruje swoje wieloletnie scenowe doświadczenie na 20. splashu! Zmotywowani? Być powinniście, bo jego ostre garażowe grime`owe bity to gwarancja energii. Loyle Carner Czasami wydaje się to wręcz niemożliwe, jak sukces Loyle Carner nie wpłynął na jego zachowanie. W wywiadach Brytyjczyk zachowuje się jak normalny student, który po prostu od czasu do czasu rapuje na małych scenach. A przy tym sceny są coraz większe. W ubiegłym roku Carner stal się jednym z najbardziej hajpowanych newcomerów Anglii. I pomimo tego, że nie uległ modzie na grime. Jego idole pochodzą z East Coastu i brytyjskiego podziemia, a sam na debiutanckim albumie „Everyday’s Gone“ woli rapować o stracie, tkliwości i rodzinie. Wspólnie z producentem Tom Mischem stara się powrócić do jazzowych korzeni i treści w rapie, wartości, które również w Stanach celebrowane są przez takie tuzy rapu jak Kendrick Lamar czy Anderson. Paak. W wielkim stylu ta raczej skromna muzyka Carnera będzie świętowana na dużych scenach splasha! Aminé „Let’s get gory, like a Tarantino movie“ – jeden wers, który natychmiast chcesz nucić i nie możesz o nim zapomnieć. „Caroline“ od Aminé to jeden z hitów ubiegłego roku. Pomimo tego ten 22latek z Portlandu, Oregon, miesza już od 2014 roku swój koktajl hiphopu, jungle i dancehallu wydając przy tym dwa mixtape´y i jedna Epkę. Jego kawałki mają ten słodki zapach lata, słońca i dobrego humoru, które wspierają beaty producenta z Toronto Kaytranada, który uznawany jest za gwarancję jakości. Jeżeli chcesz się poczuć podczas 20. splasha! jak na Karaibach i poczuć pozytywne wibracje, Animé będzie dla Ciebie jak znalazł. Mist Szczere grime`owe wersy na spokojnych beatach, które przypominają bardziej popowe produkcje R&B – ciężko to opisać, ale brzmi naprawdę dobrze. Do tego, jeżeli to brzmienie jest tworzone przez tak wyjątkowego artystę, jakim jest Mist. Ten MC z Birminghamu wypuszcza ostre wersy o życiu przy akompaniamencie wesołych melodii w tle, które tylko uwypuklają jego brytyjski akcent. Jego Epka „M I S To The T“ to manifest różnorodności, który łamie granice gatunkowe Brytyjskiego Królestwa. I to się opłaciło, udowadniają to niezliczone wyprzedane koncerty w Wielkiej Brytanii. Mist to doskonały przykład na to, że grime jest dużo bardziej zróżnicowany, niż potrafilibyśmy sobie to wyobrazić. Zobaczycie: podczas 20. splasha! również i wy zmienicie zdanie o muzyce z Wysp. Hamza Gdyby Hamza nie rapował po francusku, ten Belg mógłby się stać częścią sceny z Atlanty. Jego cloudowe beaty i wpływy trapu sprawiają, że nie bez powodu nazywany jest belgijskim Young Thugiem. Jego wersy po francusku i czyste przyśpiewki hipnotyzują pomimo nieznajomości języka. To żaden problem – jego beaty i flow thuggera wystarczą, aby tracki takie jak „Minimum“ czy „La Sauce“ stały się hitami YouTube i osiągnęły milionowe kliki. Na swoim ubiegłorocznym mixtapie „New Casanova“ zaczął eksperymentować z dancehallem i odnalazł perfekcyjną równowagę pomiędzy rapem z południa i Jamajka. Aby przygotować się na występ saucegoda podczas 20. splasha!, powinieneś przesłuchać jego niezliczone wydawnictwa na Soundcloudzie. Jez Dior Półzdania, którymi balansuje pomiędzy spitterskimi przechwałkami i emocjami auto-tune’a, i wersami typu „Baby, we’re wasted, we’re faded/Yeah, we’re two faced, baby, we’re jaded/I hope we don’t make it“: Kiedy Jez Dior topi instrumentale w swojej pijackiej nawijce, wszystkie inne sad boye wydają się być teletubisiami o krokodylich łzach. „Grunge Rap“ tak nazywa ten 24-latek swoją interpretacje hiphopu o wpływach gitar. Hybryda gatunkowa południowego rapu ze zmęczonymi życiem akordami rocka lat 90tych, któremu już za dzieciaka wsłuchiwał się, jako syn gitarzysty The London Cowboys Steve’a Diora. Na swojej EPce „The Funeral” ten pochodzący z L.A. newcomer pokazał jak tworzy się dobre crossovery i udało mu się dzięki refrenowi wpadającemu w uchu w „Loved You First” wylądować również w niemieckich radiach. Dlatego oczekujemy łamania wszelkich granic również podczas występu na 20. splashu!. Noname Jeżeli przymkniemy oko na wysoką przestępczość, która sprawia, że Chiraq to jedno z najbardziej niebezpiecznych miast Stanów Zjednoczonych, mamy do czynienie w Chicago z (muzyczną) złotą generacją. Zainspirowani Cool Kids, Kanye i Commonem (i mniej ich rówieśnikami Chief Keefem i Lil Durkiem) przelewają swoje myśli na papier przede wszystkim raperzy tacy jak Chance The Rapper, Vic Mensa, Mick Jenkins. Jedyna dama, która pasuje jak ulał do tych młodych reprezentantów Chi-City, to Noname. Na albumie Chance’a „Colouring Book“ dała najlepsze gościnne wersy na i tak już wspanialej płycie, a jej aktualny mixtape w niczym mu nie ustępuje. „Telefone“ to przepiękny zbiór ciekawych obserwacji otoczenia i jej wewnętrznych przeżyć, muzyczne wpływy starej szkoły, a przy tym jest nowocześnie. Token Token to nowy mesjasz technicznego rapu. Ma dopiero 18 lat, na przedmieściach Bostonu nie może bez pozwolenia rodziców zamówić piwa, a pomimo tego jest hajpowany od paru lat w internecie. Jego bogate w tekst widea one-take udowadniają, że młodym fanom rapu w głowach nie tylko syrop na kaszel i złote łańcuchy. Token to tradycyjny spitter, skupia się przede wszystkim na swoich wersach i na całej rapowej otoczce. Scena nie może wyjść z podziwu, a niektórzy widzą w nim nawet nowego Eminema. Technicznie Token jest na tym samym poziomie co rap god, ale przy tym ma swój własny styl – ostatnio widziany na trasie z Hopsinem , jesienią na debiutanckim albumie „Eraser Shavings“. I w lipcu w Ferropolis.Line Up (porządek alfabetyczny na dzień 09.03.2017):102 Boyz | 67 | AJ Tracey | Aminé | Audio88 & Yassin | Bartek | Bausa | Bonez MC & Raf Camora | Chima Ede | Curly | DCVDNS | Desiigner | Estikay | FknSkz & Chari Crack (Berg Money Gang) | G-Eazy | GangTheLabel | Genetikk | Gold Roger | Gucci Mane | Hamza | Jez Dior | K.I.Z. | Kano | King Eazy | Kollegah | Kool Savas | LGoony | Lil Dicky | Lil Yachty | Loyle Carner | Mac Miller | Machine Gun Kelly | Marteria | Mädness & Döll | Megaloh & special guests | Mist | Noname | Plusmacher | Popcaan | Post Malone | Pusha T | Token | Rae Sremmurd | Rin | sido | $uicideboy$ | SXTN | Takt32 | Travis Scott | Tyler, The Creator | Ufo361 | Umse | Witten Untouchable | Woodie Smalls20. splash! Festival 2017 - bilety:Bilety zamówisz na stronie https://www.tixforgigs.com oraz na https://www.stubhub.deBilet na splash! Preparty (6. lipca 2017, ważny tylko za okazaniem regularnego karnetu na splash! Festival) - 14,90 EUR (ok. 59,60 PLN)Karnet Early Bird na 20. splash! Festival (7-9. lipca 2017, w cenie 10 EUR kaucji za pełen worek śmieci, pole namiotowe i opłaty bookingowe) - 119 EUR (ok. 476 PLN) - WYPRZEDANE!Karnet na 20. splash! Festival (7-9. lipca 2017, w cenie 10 EUR kaucji za pełen worek śmieci, pole namiotowe i opłaty bookingowe) - 129,00 EUR (ok. 516 PLN)Karnet VIP na 20. splash! Festival (6-9. lipca 2017, w cenie 10 EUR kaucji za pełen worek śmieci, pole namiotowe i opłaty bookingowe) - 229,90 EUR (ok. 919,60 PLN) - WYPRZEDANEBilet Camping Plus (7-9. lipca 2017, ważny tylko za okazaniem regularnego karnetu na splash! Festival) - 49,90 EUR (ok. 199,60 PLN)Bilet niedzielny (9. lipca 2017, w cenie opłaty bookingowe, bez możliwości campingu!) - 49,90 EUR (ok. 199,60 PLN)Bilet parkingowy (w cenie opłaty bookingowe) - 10,00 EUR (ok. 40 PLN) za pojazdCamping plus zapewnia:- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie- oddzielne wejście na teren festiwalu- oddzielne pole namiotowe- odseparowany darmowy autobus- odseparowane darmowe toalety i pryszniceDo zobaczenia w Ferropolis!20. splash! Festival6-9. lipca 2017Ferropolis - Miasto z ŻelazaGräfenhainichen (Niemcy)Web: https://www.splash-festival.deFacebook: facebook.com/wirsindsplashWydarzenie na Facebooku: https://www.facebook.com/events/1737626876498890/Twitter: https://twitter.com/splashfestivalInstagram: https://instagram.com/splashfestival/Youtube: https://www.youtube.com/user/splashmagazin#splash20Kiedy przed paroma tygodniami ogłosiliśmy premium-update dla wszystkich nerdów niemieckiego rapu, dziś pora na ucztę dla fanów zagranicznego hiphopu. W menu „Miasta z Żelaza” mamy na przykład: brytyjskiego newcomera Loyle Carnera, legendę grime`u Kano oraz amerykańskie ikony stylu takie jak Tyler, The Creator, Pusha T, Machine Gun Kelly i $uicideboy$ czy bohatera sceny dancehall Popcaana i belgijskiego boga auto-tune`u Hamza. Obligatoryjne przypomnienie: Biletów na najpiękniejszy weekend roku (od 6. do 9. lipca) jest coraz mniej. Lepiej się pospieszcie, zanim będzie zbyt późno!


 
Tyler, The Creator
 
Jeżeli OFWGKTA jest dla dzieciaków lat zerowych jest tym, czym był Wu-Tang-Clan dla dzieciaków lat 90tych, to Tyler, The Creator jest Method Manem i RZA w jednej osobie – charyzmatycznym znakiem rozpoznawczym Odd Future. W międzyczasie ścieżki watahy wilków się rozeszły, ale żadnemu z członków nie wyszło to na złe. Tyler Gregory Okonma nadal pozostał raperem, producentem, reżyserem, designerem i multiinstrumentalista, który swoimi epickimi bangerami sprawia radość fanom deskorolki na całym świecie. W 2016 roku wyruszył na wspólną amerykańską trasę koncertowa wraz z A$AP Rocky, Danny Brown i Vince Staples, a ostatnio widziany był w studio wspólnie z Pharrellem Williamsem. Kto wie, co wydarzy się do rozpoczęcia 20. edycji splasha!
 
Pusha T
 
Swoje pierwsze sukcesy Pusha T świętował wraz ze swoim bratem Malice jako Clipse. Wtedy pomógł temu duetowi z Virginii ich mentor Pharrell Williams przy pierwszym dealu z wytwornią i wyprodukował albumy nowego gangu, między innymi klasyczne „Hell Hath No Fury“.  Kawałki Clipse również dekadę później są ponadczasowymi hitami na międzynarodowych parkietach. Od 2009 roku Pusha T wydaje płyty solowo i współpracuje zażycie z Kanye Westem, od 2015 jest nawet prezydentem jego labelu G.O.O.D.-Music. King Push to już dawno sprawdzony w bojach weteran rapu, który ma jednak dużo więcej do zaoferowania niż pokazywanie fuckow. Nadal pozostał głodny i dzięki wyborze unikalnych beatów i jedynej w swoim rodzaju barwie głosu pozostał jednym z największych innowatorów gatunku. W 2017 pojawi się po raz drugi jako gość w Ferropolis, być może nawet wraz z materiałem z trzeciego solowego albumu „King Push“.
 
Popcaan
 
Nieważne czy Young Thug, Drake, Pusha T, Snoop Dogg czy w pewnym sensie tez Kanye West – Popcaan zalicza się od prawie 10. lat do najważniejszych towarów eksportowych sceny dance hall, dzięki któremu amerykańska scena przesiąkła Jamajką. Nawet jeżeli jego lekkie solowe jointy takie jak „Only Man She Wants“ czy „Raving“ były grane już połowę dekady temu na ulicach Kingstonu jak i Kolonii, ten 27-latek pozostaje na czasie również dziś dzięki ubiegłorocznemu hitowi „Ova Dweet”. Przyśpiewki tej ikony mody balansują pomiędzy ulicznymi przechwałkami i przesłodkim swagiem sypialni – co udowadnia również jego gościnny udział na „Controlli” Drake’a. Występ na 20. splashu! można było zresztą przewidzieć, ponieważ jego ubiegłoroczny featuring dla Jamie XX brzmiał: „„I Know There’s Gonna Be (Good Times)“.
 
$uicideboy$
 
$uicideboy$ wydali do tej pory ponad 30 wydawnictw, na Soundcloudzie śledzi ich ponad 400 000 osób, nawet gwiazda EDM DJ deadmau5, który niedobrowolnie był źródłem ich sampli, nie mógł zignorować ich rosnącej popularności i zapowiedział tweef. Ich soundtrack do młodzieńczych obaw o apokaliptycznej melancholii Metalcore’u i basement-beaty o mocnym basie z filtrem Distortion sprawiły, że stali się wzorem dla cyfrowej grunge’owej generacji rapu. Ich teledyski w stylu kaset video, rytualne ekstazy i konsumpcja narkotyków sprawiła, że chłopaki stali się bardziej popularni od Bonesa, uznawanego za pioniera tego włóczykijskiego rapowego stylu. „Shadow Rap” od $uicideboy$ sprawił, że ten blady duet z Nowego Orleanu stal się królem darmowych wydawnictw. Ich każdy tape jest wydawany za darmo. Podczas 20. Splasha! Ich europejski fanbase otrzyma pierwsza szanse, aby im za to podziękować. Nieważne, czy w postaci łez, turnupu czy krzyków.
 
Machine Gun Kelly
 
Machine Gun Kelly aka MGK to wyjątkowy artysta, który przeszedł wyjątkową ścieżkę. Zainspirowany w takim samym stopniu Eminemem i Ludacrisem jak i Guns’n’Roses czy Blink182 stworzył swoje alter ego Machine Gun Kelly i głosił swoje przesłania na małych klubowych scenach Clevelandu. W międzyczasie roznosi w pył największe sceny na całym świecie, a lista jego featuringów jest długa i naszpikowana największymi gwiazdami: nieważne, czy Wiz Khalifa, Juicy J czy French Montana – praktycznie każdy MC ma ochotę na współpracę z tym chłopakiem, który podąża za swoimi własnymi trendami. Swój ostatni album „General Admission” wydal jesienią 2015 roku. Do tej pory MGK uważany jest za najciekawszego rapera sceny, z hitami z potencjałem majorowym, a przy tym ignorancki jak złośliwy chłopak z trailerparku, który rozpieści nas swoją rapową techniką na 20. splashu!
 
Kano
 
Kano pomagał przy pierwszych próbach raczkowania grime’u i wychował go. Jeżeli nie stałeś się fanem brytyjskiej królewskiej dyscypliny rapu od „Shutdown” Skepty, to z cala pewnością znasz już twórczość Kane’a Robinsona. 6 lat po “Method Of The Maadness“ wydal w marcu ubiegłego roku swój piaty solowy album „Made In The Manor“, czym udowodnił, że temu 31-latkowi się jeszcze nie znudziło – i podobnie jak kiedyś, nadal nie da się go zaszufladkować. Chociaż kocha grime, próbuje również innych podgatunków rapu i staje się w nich mistrzem. W lipcu zademonstruje swoje wieloletnie scenowe doświadczenie na 20. splashu! Zmotywowani? Być powinniście, bo jego ostre garażowe grime`owe bity to gwarancja energii.
 
Loyle Carner
 
Czasami wydaje się to wręcz niemożliwe, jak sukces Loyle Carner nie wpłynął na jego zachowanie. W wywiadach Brytyjczyk zachowuje się jak normalny student, który po prostu od czasu do czasu rapuje na małych scenach. A przy tym sceny są coraz większe. W ubiegłym roku Carner stal się jednym z najbardziej hajpowanych newcomerów Anglii. I pomimo tego, że nie uległ modzie na grime. Jego idole pochodzą z East Coastu i brytyjskiego podziemia, a sam na debiutanckim albumie „Everyday’s Gone“ woli rapować o stracie, tkliwości i rodzinie. Wspólnie z producentem Tom Mischem stara się powrócić do jazzowych korzeni i treści w rapie, wartości, które również w Stanach celebrowane są przez takie tuzy rapu jak Kendrick Lamar czy Anderson. Paak. W wielkim stylu ta raczej skromna muzyka Carnera będzie świętowana na dużych scenach splasha!
 
Aminé
 
„Let’s get gory, like a Tarantino movie“ – jeden wers, który natychmiast chcesz nucić i nie możesz o nim zapomnieć. „Caroline“ od Aminé to jeden z hitów ubiegłego roku. Pomimo tego ten 22latek z Portlandu, Oregon, miesza już od 2014 roku swój koktajl hiphopu, jungle i dancehallu wydając przy tym dwa mixtape´y i jedna Epkę. Jego kawałki mają ten słodki zapach lata, słońca i dobrego humoru, które wspierają beaty producenta z Toronto Kaytranada, który uznawany jest za gwarancję jakości. Jeżeli chcesz się poczuć podczas 20. splasha! jak na Karaibach i poczuć pozytywne wibracje, Animé będzie dla Ciebie jak znalazł.
 
Mist
 
Szczere grime`owe wersy na spokojnych beatach, które przypominają bardziej popowe produkcje R&B – ciężko to opisać, ale brzmi naprawdę dobrze. Do tego, jeżeli to brzmienie jest tworzone przez tak wyjątkowego artystę, jakim jest Mist. Ten MC z Birminghamu wypuszcza ostre wersy o życiu przy akompaniamencie wesołych melodii w tle, które tylko uwypuklają jego brytyjski akcent. Jego Epka „M I S To The T“ to manifest różnorodności, który łamie granice gatunkowe Brytyjskiego Królestwa. I to się opłaciło, udowadniają to niezliczone wyprzedane koncerty w Wielkiej Brytanii. Mist to doskonały przykład na to, że grime jest dużo bardziej zróżnicowany, niż potrafilibyśmy sobie to wyobrazić. Zobaczycie: podczas 20. splasha! również i wy zmienicie zdanie o muzyce z Wysp.
 
Hamza
 
Gdyby Hamza nie rapował po francusku, ten Belg mógłby się stać częścią sceny z Atlanty. Jego cloudowe beaty i wpływy trapu sprawiają, że nie bez powodu nazywany jest belgijskim Young Thugiem. Jego wersy po francusku i czyste przyśpiewki hipnotyzują pomimo nieznajomości języka. To żaden problem – jego beaty i flow thuggera wystarczą, aby tracki takie jak „Minimum“ czy „La Sauce“ stały się hitami YouTube i osiągnęły milionowe kliki. Na swoim ubiegłorocznym mixtapie „New Casanova“ zaczął eksperymentować z dancehallem i odnalazł perfekcyjną równowagę pomiędzy rapem z południa i Jamajka. Aby przygotować się na występ saucegoda podczas 20. splasha!, powinieneś przesłuchać jego niezliczone wydawnictwa na Soundcloudzie.
 
Jez Dior
 
Półzdania, którymi balansuje pomiędzy spitterskimi przechwałkami i emocjami auto-tune’a, i wersami typu „Baby, we’re wasted, we’re faded/Yeah, we’re two faced, baby, we’re jaded/I hope we don’t make it“: Kiedy Jez Dior topi instrumentale w swojej pijackiej nawijce, wszystkie inne sad boye wydają się być teletubisiami o krokodylich łzach.  „Grunge Rap“ tak nazywa ten 24-latek swoją interpretacje hiphopu o wpływach gitar. Hybryda gatunkowa południowego rapu ze zmęczonymi życiem akordami rocka lat 90tych, któremu już za dzieciaka wsłuchiwał się, jako syn gitarzysty The London Cowboys Steve’a Diora. Na swojej EPce „The Funeral” ten pochodzący z L.A. newcomer pokazał jak tworzy się dobre crossovery i udało mu się dzięki refrenowi wpadającemu w uchu w „Loved You First” wylądować również w niemieckich radiach. Dlatego oczekujemy łamania wszelkich granic również podczas występu na 20. splashu!.
 
Noname
 
Jeżeli przymkniemy oko na wysoką przestępczość, która sprawia, że Chiraq to jedno z najbardziej niebezpiecznych miast Stanów Zjednoczonych, mamy do czynienie w Chicago z (muzyczną) złotą generacją. Zainspirowani Cool Kids, Kanye i Commonem (i mniej ich rówieśnikami Chief Keefem i Lil Durkiem) przelewają swoje myśli na papier przede wszystkim raperzy tacy jak Chance The Rapper, Vic Mensa, Mick Jenkins. Jedyna dama, która pasuje jak ulał do tych młodych reprezentantów Chi-City, to Noname. Na albumie Chance’a „Colouring Book“ dała najlepsze gościnne wersy na i tak już wspanialej płycie, a jej aktualny mixtape w niczym mu nie ustępuje. „Telefone“ to przepiękny zbiór ciekawych obserwacji otoczenia i jej wewnętrznych przeżyć, muzyczne wpływy starej szkoły, a przy tym jest nowocześnie. 
 
Token
 
Token to nowy mesjasz technicznego rapu. Ma dopiero 18 lat, na przedmieściach Bostonu nie może bez pozwolenia rodziców zamówić piwa, a pomimo tego jest hajpowany od paru lat w internecie.  Jego bogate w tekst widea one-take udowadniają, że młodym fanom rapu w głowach nie tylko syrop na kaszel i złote łańcuchy. Token to tradycyjny spitter, skupia się przede wszystkim na swoich wersach i na całej rapowej otoczce. Scena nie może wyjść z podziwu, a niektórzy widzą w nim nawet nowego Eminema. Technicznie Token jest na tym samym poziomie co rap god, ale przy tym ma swój własny styl – ostatnio widziany na trasie z Hopsinem , jesienią na debiutanckim albumie „Eraser Shavings“. I w lipcu w Ferropolis.

Line Up (porządek alfabetyczny na dzień 09.03.2017):
102 Boyz | 67 | AJ Tracey | Aminé | Audio88 & Yassin | Bartek | Bausa | Bonez MC & Raf Camora | Chima Ede | Curly | DCVDNS | Desiigner | Estikay | FknSkz & Chari Crack (Berg Money Gang) | G-Eazy | GangTheLabel | Genetikk | Gold Roger | Gucci Mane | Hamza | Jez Dior | K.I.Z. | Kano | King Eazy | Kollegah | Kool Savas | LGoony | Lil Dicky | Lil Yachty | Loyle Carner | Mac Miller | Machine Gun Kelly | Marteria | Mädness & Döll | Megaloh & special guests | Mist | Noname | Plusmacher | Popcaan | Post Malone | Pusha T | Token | Rae Sremmurd | Rin | sido | $uicideboy$ | SXTN | Takt32 | Travis Scott | Tyler, The Creator | Ufo361 | Umse | Witten Untouchable | Woodie Smalls

20. splash! Festival 2017 - bilety:

Bilety zamówisz na stronie https://www.tixforgigs.com oraz na https://www.stubhub.de

Bilet na splash! Preparty (6. lipca 2017, ważny tylko za okazaniem regularnego karnetu na splash! Festival) - 14,90 EUR (ok. 59,60 PLN)
Karnet Early Bird na 20. splash! Festival (7-9. lipca 2017, w cenie 10 EUR kaucji za pełen worek śmieci, pole namiotowe i opłaty bookingowe) - 119 EUR (ok. 476 PLN) - WYPRZEDANE!
Karnet na 20. splash! Festival (7-9. lipca 2017, w cenie 10 EUR kaucji za pełen worek śmieci, pole namiotowe i opłaty bookingowe) - 129,00 EUR (ok. 516 PLN)
Karnet VIP na 20. splash! Festival (6-9. lipca 2017, w cenie 10 EUR kaucji za pełen worek śmieci, pole namiotowe i opłaty bookingowe) - 229,90 EUR (ok. 919,60 PLN) - WYPRZEDANE
Bilet Camping Plus (7-9. lipca 2017, ważny tylko za okazaniem regularnego karnetu na splash! Festival) - 49,90 EUR (ok. 199,60 PLN)

Bilet niedzielny (9. lipca 2017, w cenie opłaty bookingowe, bez możliwości campingu!) - 49,90 EUR (ok. 199,60 PLN)
Bilet parkingowy (w cenie opłaty bookingowe) - 10,00 EUR (ok. 40 PLN) za pojazd

Camping plus zapewnia:
- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie
- oddzielne wejście na teren festiwalu
- oddzielne pole namiotowe
- odseparowany darmowy autobus
- odseparowane darmowe toalety i prysznice

Do zobaczenia w Ferropolis!

20. splash! Festival
6-9. lipca 2017
Ferropolis - Miasto z Żelaza
Gräfenhainichen (Niemcy)

Web: https://www.splash-festival.de
Facebook: facebook.com/wirsindsplash
Wydarzenie na Facebooku: https://www.facebook.com/events/1737626876498890/
Twitter: https://twitter.com/splashfestival
Instagram: https://instagram.com/splashfestival/
Youtube: https://www.youtube.com/user/splashmagazin
#splash20

]]>