Już drugi raz w tym roku odwiedziliśmy Londyn - drugi raz była to szybka, jednodniowa wycieczka wywołana spotkaniem z gwiazdą z najściślejszego mainstreamowego topu. Po listening party z Future'em przyszła pora na... Post Malone'a. Dzięki zaproszeniu Universal Music Polska wybraliśmy się na Wyspy, by w ścisłej tajemnicy zawitać na zamkniętej imprezie, na której Posty zaprezentował nam w całości swój najnowszy album - ukazujący się w piątek "Hollywood's Bleeding"...
Wszystko podstemplowane było hasłem 'top secret' - począwszy od informacjach o albumie, a kończąc na samym evencie. Na początku zabrano nam telefony, aparaty i wszystkie inne sprzęty umożliwiające rejestrację czegokolwiek, co usłyszymy. Dopiero ogołoceni na szatni mogliśmy wejść na salę klimatycznego londyńskiego The Box - klub wystrojony dość teatralnie, kameralnie, burleskowo, stanowił idealną lokalizację budującą cały nastrój. No i jak zauważyli od razu obecni tam także Young Igi i Siles - nagłośnienie naprawdę dawało radę.
Kameralny nastrój podkręcał sam Post, który zamiast za słupkami i kordonem ochroniarzy stał jak gdyby nigdy nic w środku tłumu luźno dyskutując z każdym kto do niego podszedł. Uzbrojony w szluga i Bud Lighta pełnił funkcję gospodarza, witając zgromadzonych dziennikarzy i gości z całego świata - po dłuższej chwili rozmów zasiadł wychillowany na kanapie wraz ze swoim współpracownikiem i po podpięciu do DJ-ki postanowił puścić nam po kolei wszystkie tracki z albumu. Co ciekawe puścić prosto z... własnego Iphone'a, poprzedzając każdy track dłuższą wypowiedzią o kulisach jego powstawania.
Co zapadło nam w pamięć?
Przede wszystkim - to dalsza muzyczna ewolucja, ale i podążanie drogą znaną z poprzednich wydawnictw. Jeśli podobało Wam się "beerbongs & bentleys" to "Hollywood's Bleeding" również Wam się spodoba. Jeśli było dla Was za mało rapowe to... nowy krążek ma jeszcze mniej rapu. To gatunkowy misz-masz przeplatający inspiracje z wielu różnych światów, zahaczający momentami o hip-hop, jednak głębiej eksplorujący np rocka, i to w różnych odmianach, od metalowej po punkową, od kalifornijskiej po brytyjską. Post na każdym kroku podkreśla, że jego muzyka ma być "genreless" i rzeczywiście musiałbym się sporo nagimnastykować, żeby zamknąć ją w jakieś szufladki, a niektóre numery skakały z klimatu na klimat kilkukrotnie poprzez aranżacyjne zwroty i przełamania.
Rapowego pierwiastka dodają na pewno goście, którzy w większości stanowią właśnie hip-hopową reprezentację - świetny występ zanotował Da Baby, mocno zaprezentował się Meek Mill i to chyba ta dwójka zrobiła na nas największe wrażenie. Gdy słyszeliśmy płytę to czekała jeszcze na zwrotkę Travisa, więc możliwe, że i on konkretnie zaznaczy swą obecność. Największą furorę z gości zrobił za to zdecydowanie Ozzy Osbourne - gdy gospodarz wymienił jego ksywkę to było widać na sali ogromne zaskoczenie i szmer uznania. To także ten numer spotkał się z największymi oklaskami. Legendarny wokalista Black Sabbath świetnie zgrał się z Postem, wplatając w swoje wejście nawet rapowane elementy - to będzie naprawdę duży hit, polecamy nie przegapić.
To, co robi duże wrażenie w "Hollywood's Bleeding" to produkcyjny rozmach i wielowątkowość. Post łapie milion srok za ogon, równocześnie utrzymując spójność i swój własny charakter - to swoisty hollywoodzki blockbuster, który atakuje nas milionem smaczków, zabiegów i detali, balansujących świetnie artystyczne podejście i komercyjny potencjał. To często mocarne radiowe hity, zrobione jednak po swojemu i z własnym sznytem, przez co ich popowy charakter nie razi. A stylistyczna uniwersalność Posta sprawia, że coś dla siebie odnajdą tu fani różnych gatunków.
Czy krążek powtórzy sukces "beerbongs"? Ciężko powiedzieć, bo poprzedni krążek Posta rzeczywiście był potężną bombą, przy pierwszym odsłuchu "Hollywood's Bleeding" nie porwało mnie aż tak jak "b&b", które miałem w swoim ubiegłorocznym top 5, ale na pewno również zrobiło na mnie spore wrażenie. Oby do piątku!
Poniżej wydany wczoraj klip do numeru "Circles":
Komentarze