Końca dobiegają wakacje a przed nami druga połowa "właściwego roku", dobrze więc zamknąć pewną klamrą ostatnie miesiące. 2018 rok przyniósł nam za granicą ogrom ciekawych albumów, ciężko je wszystkie wymienić (staramy się to robić w dziale Premiery Płyt, który polecamy śledzić) a co dopiero przesłuchać - wszystkie wykazy i podsumowania muszą być więc na swój sposób subiektywne. My mamy dla Was przelot przez pierwsze półrocze autorstwa Łukasza Rawskiego, który premierowych krążków przesłuchał całą masę i postanowił zebrać swoje wrażenia w obszernym tekście - sprawdźcie specjalne subiektywne podsumowanie, podzielone na 3 dwumiesięczne części! Pierwsza była, druga też - no to zamykamy, przed Wami maj i czerwiec. Miłego czytania no i oczywiście słuchania! [Mateusz Natali]
Maj
BlocBoy JB "Simi"
Masz Drake'a na numerze, a twój taniec staje się viralem? Nie ma innej opcji, musisz osiągnąć sukces. I w jakimś stopniu BlocBoy zrealizował taką drogę. "Simi" to nie tylko gościnny występ Drizzy'ego, jest tu także 21 Savage, czy Lil Pump. To jeden z najbardziej przystępnych mumble rapowych projektów, jakie dane było mi przesłuchać. I to nie tylko w tym roku, a ogólnie. To trochę inne Memphis, które znam i uwielbiam, nie mogę jednak oczekiwać, że wszyscy z tego miasta będą hołdować Three 6 Mafii, prawda? (chociaż miejsce na "yeah hoe!" się znalazło.) POSŁUCHAJ.
Desiigner "L.O.D."
Kolejny projekt by udowodnić krytykom, że nie jest się one-hit wonderem. Cóż, jak wyszło? Desiigner chyba do końca pozostanie tylko ciekawostką, mimo że mocno w niego wierzyłem, nie jest raperem do strawienia na cały projekt i nawet jeśli jest to EP. Stylem bycia zdecydowanie zjednuje sobie ludzi, niestety za mikrofonem do zaoferowania wiele nie ma. Poza "Pandą", czy "Timmy Turnerem" nie ma dla mnie do zaoferowania nic ciekawego. POSŁUCHAJ.
Killa Kyleon "Candy Paint N Texas Plates"
Ciekaw jestem, czy ktoś jeszcze w ogóle o nim pamięta, poza prawdziwymi zapaleńcami? A przecież na tej płycie zebrały się naprawdę ciekawe ksywki, zarówno nowego pokolenia, jak i tych nieco starszych wyjadaczy. Killa wciąż to tuz mikrofonu, a klimat Houston jaki płynie z tej płyty powoduje, że czuję momentalnie jakbym przeniósł się na tamte ulice, gdzie słońce w pełni, a dookoła fury z chromowanymi felgami, na tytułowych Texas Plates. POSŁUCHAJ.
Nevelle Viracocha "Astral Hour"
Ten album pozjadał dla mnie ten rok i potwierdził tylko, że w Stanach na każdym kroku można znaleźć perełkę. Pierwszą styczność z twórczością Nevelle'a miałem już dwa, trzy lata temu - zresztą pisałem o nim w jednym z raportów SJS. W tym roku puścił w końcu debiutancki album, który jest niesamowicie zrealizowany, a sam gospodarz pokazuje tutaj swoje wszystkie wcielenia. Nie można pomijać tej płyty, po prostu trzeba ją znać, bo zasługuje na szerszy rozgłos. POSŁUCHAJ.
Rae Sremmurd "SR3MM"
Eksperci od radiowych hitów wracają z trzecią płytą. No i cóż, po raz kolejny - nie zmienia się nic. Jest lekko, są chwytliwe refreny, ciekawe follow upy i goście z pierwszej ligi. Nie jest to ambitna płyta, ale zresztą - wcale taka nie miała być. Rae Sremmurd to kopalnia hitów, przy tym niech zostaną, a ich płyty niech grają miło w tle w momencie kiedy sprzątam, bądź robię co innego. Czego więcej oczekiwać od Kriss Kross 2.0?POSŁUCHAJ.
Royce Da 5'9" "Book of Ryan"
Znam tylko jednego człowieka, który mógłby wierzyć w to, że Royce nagra jedną z najlepszych płyt tego roku. Umówmy się, szanuje go pewnie więcej niż jeden, ale czy byłby przekonany do tego, że członek Slaughterhouse jest w stanie to zrobić? Anyway, Siódma solówka okazała się naprawdę szczęśliwa dla Royce'a. Ludzie rozpisują się, że ta płyta to dowód na to, że Montgomery to TOP5 Dead or Alive, chwalą jego bogatą lirykę i niebanalne flow. Zawsze było coś, co powodowało że płyty Royce'a nie do końca mi siedziały, tutaj jest zupełnie odwrotnie. Klasa sama w sobie. POSŁUCHAJ.
Scarlxrd "DXXM"
Coś, co kiedyś wydawało się dziwne, dziś jest nad wyraz modne. Coraz więcej widzę gości w maskach antysmogowych, a dzieciaki coraz częściej sięgają po ten najbardziej hardkorowy rap. Za moich czasów był po prostu horrorcore, ludzie jak Scarlxrd postanowili pójść krok dalej i nawet nawijkę zapożyczyć od kolegów z nieco mocniejszych brzmień. "DXXM" nie jest dla wszystkich i ja to doskonale rozumiem. Nie zmienia to faktu, że jest to niesamowicie ciekawy projekt, jednak dla ludzi którzy potrafią chociaż trochę zwiększyć swoją tolerancję na krzyk i mocne gitarowe riffy. POSŁUCHAJ.
Playboy Carti "Die Lit"
Internet zachwyca się nad tą płytą. Ja? Chciałem dać kolejną szansę Cartiemu, po prostu nie jestem jego fanem i najwidoczniej tak zostanie. No nie potrafię tego zdzierżyć! Jęki, stęki, monotonne bity. Gdzie w tym wszystkim pasja i zaangażowanie? Nie ma, "Die Lit" mnie usypia, nie czuję z tym więzi i gdy tylko skończyłem odsłuch, nie chciałem nawet do tego wracać. Kiedy przypominałem sobie płyty na potrzeby tego podsumowania, koszmar wrócił. Zdecydowanie za duży odlot dla mnie. POSŁUCHAJ.
Ski Mask The Slump God "Beware The Book of Eli"
W odróżnieniu od Cartiego, Ski Mask The Slump God wydaje się naprawdę dobrym ziomkiem, pozostawiając swojej muzyce nieco surowy wydźwięk. "Bewae The Book of Eli" to moja pierwsza grubsza styczność z tym gościem solo, wiadomo przewijał mi się w numerach między innymi z XXXTentacionem, ale nigdy nie korciło mnie by sprawdzić cały materiał. No i w końcu go dostałem. Mała jazda bez trzymanki, dużo krzyku i brudu wokali. Rap z Florydy Anno Domini 2018 - wypisz wymaluj. POSŁUCHAJ.
Juice WRLD "Goodbye & Good Riddance"
Brzydko to zabrzmi, ale Juice WRLD to gość, który zapełni pustkę pod XXXTenatacionie i udowodnił to właśnie tym albumem. Melodyjne flow, klimat nie do podrobienia. Wierzę w tego chłopaka, bo wydał bardzo ciekawy debiut, teraz tylko powinien piąć się w górę i zgarniać jak najwięcej. Moda na smutnych chłopców trwa i ma się bardzo dobrze, także Juice powinien nadać nieco kolorytu temu nurtowi. POSŁUCHAJ.
ASAP Rocky "Testing"
Cóż mogę powiedzieć, dla mnie "Testing" ma momenty, ale to zdecydowanie za mało by usatysfakcjonować mnie jako słuchacza, który z Rockym jest od samego początku jego kariery. Doceniam szerokie spektrum inspiracji, ciekawe bity i ogólną realizację płyty, ale momentami wydaje mi się, że Lord Pretty Flacko zatracił swoją charyzmę i nawija trochę na siłę. Może być jednak tak, że za rok zmienię swoje zdanie, na ten moment jednak jest to dla mnie mocny średniak. POSŁUCHAJ.
Pusha T "Daytona"
Nie możesz przejść obojętnie obok tej premiery. Kanye West rozpoczął swoją ofensywę z wysokiego c. "Daytona" jest albumem idealnym w swojej długości i poziomie. Kończysz siódmy numer i już czekasz by kliknąć "odtwórz ponownie". To jest kluczem tych krótkich projektów. 1/2 Clipse jest tutaj niemożliwy. Słucham tej płyty po raz n-ty i nadal odkrywam coś nowego. To w tym wszystkim jest najlepsze! A okładka w swojej prostocie, ah! POSŁUCHAJ.
Czerwiec
Kanye West "ye"
Po Pushy Kanye sam przywitał się z nami w czerwcu. Cóż, "The Life of Pablo" było dla mnie bardzo dziwne i nie do końca zrozumiałem tę płytę do dziś. "ye" wydaje się być bardziej przystępne, a aranżacja wielu numerów po prostu zostawia z otwartą gębą. Jeszcze ten wysublimowany humor w postaci okładki zrobionej, podobno w drodze na listening party. Jest naprawdę dobrze. POSŁUCHAJ.
Kids See Ghosts "Kids See Ghosts"
Jeśli miałbym wyróżnić jeden album z tych, przy których maczał palce Kanye, zdecydowanie wyróżniłbym ten. Album duetu Kanye West x Kid Cudi to dla mnie marzenie od lat, które w końcu się ziściło. Wiedziałem, że jak dwa takie umysły spotkają się razem w studio na dłużej, powstanie coś niebanalnego. Prawdziwa sztuka, uwielbiam ten krążek! Zagadka, emocje, znakomita produkcja. Jestem fanem od pierwszego odsłuchu! POSŁUCHAJ.
Wifisfuneral "Ethernet"
Bardzo nierówny projekt. Tegoroczny Freshman chciał pokazać, że potrafi odnaleźć się w innych stylach niż dotychczas i cóż, być może to sprawiło, że "Ethernet" to płyta średnia. Znajdą się na niej naprawdę mocne momenty, ale często przysłania to prawdziwa kaszana. Lubię "IMVU", siada "Don't Touch Me", ale już "100 Ways" najchętniej bym wyrzucił. Ogólnie nic odkrywczego, to płyta jedna z wielu. POSŁUCHAJ.
Nas "Nasir"
Na początku pragnę wyjaśnić, że nigdy nie byłem fanem Nasa, jednak zawsze szanowałem i nie ujmowałem mu nic z jego dorobku. Pomyśleć, że wystarczyło, że Kanye wyprodukował mu cały album i nagle Nasir stał się dla mnie przyjemniejszy w odbiorze. To kolejna udana cegiełka Westa w tym roku, Nas jest tu świeży jak dawno go nie słyszałem. Mogę chyba powiedzieć, że to mój ulubiony jego album w dyskografii. POSŁUCHAJ.
Jay Rock "Redemption"
Jay Rock od dawna pozostaje w cieniu reszty kolegów z Black Hippy, a pomyśleć że na samym początku to on był wiodącą postacią. Taka gra w cieniu chyba wyszła mu na dobre, dzięki temu jego płyty powstają w ciszy, a on raz za razem zaskakuje nas kolejnymi premierami. "Redemption" to album praktycznie idealny, wielu raperów może mu zazdrościć. Gangsterska przewózka odeszła tu na boczny plan, to dojrzalsza i spokojniejsza płyta. POSŁUCHAJ.
The Carters "Evrything Is Love"
Dziwi mnie tylko, że tak późno nastąpił ten moment. Przecież gdyby to wyszło w okolicach 2003, nawet w 2006 roku to mielibyśmy jeszcze większy klasyk. Cóż, "Everyting Is Love" to ładna laurka wystawiona sama sobie. Małżeństwo podziwiane przez miliony nagrało sobie album, który - biorąc pod uwagi możliwości obu, jest dla mnie rozczarowaniem. Oczekiwałem czegoś lepszego, Co fajnego jest w Beyonce na auto tune? Co gorsza, co fajnego jest w tym, że Beyonce robi "skrr"?! Nie do końca kupuję ten projekt, ale wiadomo - hajs się będzie zgadzał. POSŁUCHAJ.
Freddie Gibbs "Freddie"
Freddie, królu złoty! Ten gość jest jak kameleon, dostosuje się praktycznie pod każdy bit, na każdym brzmi świetnie, Często zapomina się o nim, a to przecież naprawdę jeden z ciekawszych raperów na scenie i to już od dłuższego czasu. U niego wszystko gra, bo raper z niego nieprzeciętny, a wokalista też całkiem całkiem. Freddie Gibbs to raper idealny, zarówno dla fanów starej, jak i tej nowej szkoły. POSŁUCHAJ.
Red Cafe "Less Talk, More Hustle"
Red Cafe to dla mnie trochę taki stracony talent. Kilka lat temu wydawało się, że naprawdę może wiele, jednak tak długo przekładane było jego "właściwe uderzenie", że słuchacz w końcu o nim zapomniał. Puścił w końcu street album na którym nie jest już tym samym Red Cafe. Starając się nadążyć za trendami, wybiera bity na których się gubi i całość bardzo męczy. Szkoda, bo kiedyś naprawdę mocno w niego wierzyłem. POSŁUCHAJ.
Drake "Scorpion"
W 2016 wymieniałem go wśród wygranych roku, to wciąż wielka ksywka, która ma więcej zwolenników niż hejterów, ale... Umówmy się, coś złego dzieje się z karierą Drizzy'ego. I nie mówię tu o biznesach, bo ten gość w tym momencie stoi najmocniej w całej swojej karierze. Chodzi mi tylko o muzykę, która z płyty na płytę robi się coraz bardziej wtórna i bezpłciowa. "Scorpion" jest pozbawiony jadu, to jedno z moich największych tegorocznych rozczarowań. POSŁUCHAJ.
Komentarze