Dzisiejsze nominacje do Fryderyków wywołały sporą dyskusję w hip-hopowym środowisku, a mnie gdy je poznałem jedno bardzo ucieszyło, drugie za to zaskoczyło na minus. Postanowiłem podzielić więc wrażenia na jasną i ciemną stronę - zaczniemy od pierwszej z nich, o drugiej przeczytacie za godzinę.
Gdy ujawnialiśmy Smolastego jako Młodego Wilka 2017 wspominaliśmy też, że r&b to u nas gatunek od zawsze marginalizowany - dla słuchaczy rapu zbyt to popowe, dla słuchaczy popu zbyt charakterne. R&B jako siostra hip-hopu naturalnie z nim w Stanach powiązana nie miał u nas prawa bytu - szczególnie to męskie, raz z powodu braku odpowiednich reprezentantów, dwa z powodu podejścia słuchacza. W ostatnich kilkunastu miesiącach mur zaczyna pękać a dwie nominacje do fonograficznego debiutu roku są świetnym stemplem to podbijającym. Bo oto robiący coś mega świeżego i tak totalnie nieznanego w Polsce jak rnbass Smolasty stopniowo wbija się na radiowe rotacje, mieszając chwytliwość z ulicznym pazurem. I oto towarzyszy mu reprezentująca drugi biegun, stonowane, emocjonalne, nastrojowe r&b od Rosalie. Jest to dowód na pewne skruszanie ram a trafianie takiej muzyki do coraz szerszych środowisk i do zabetonowanych często gremiów czy mediów może uchylić więcej furtek także dla samego rapu.
"To dla mnie wielka przyjemność móc uczestniczyć w tej gali. Fajnie, że muzyka undergroundowa przerodziła się w wejście na wyższy poziom. Pozdro dla fanów!" - powiedział nam Smolasty komentując swoją nominację, a Alkopoligamia odnośnie wyróżnienia Rosalie. napisała krótko "Duma to mało powiedziane, żeby określić to co teraz czujemy!". Przyznam, że obie te nominacje mogą być dla polskiego r&b jaskółkami, która trochę nas do wiosny przybliżą...
Komentarze