Trochę ponad rok temu hip-hopowym show-biznesem zatrząsł beef Drake'a i Meek Milla. Zwycięzcą jednogłośnie uznany został Drake, na którego świetne dissy "Charged Up" i "Back To Back" reprezentant Philly nie miał odpowiedzi. Ten drugi utwór został nawet nominowany do nagrody Grammy. Teraz echa tego konfliku ponownie rozbrzmiały przy okazji ostatniej wizyty Drake'a w rodzinnym mieście członka MMG.
Podczas koncertu w sali koncertowej w Filadelfii lider OVO zmienił słowa w kilku wersach w różnych utworach. Nie omieszkał również zagrać słynnego "Back To Back", po którego zagraniu powiedział, że Meek sam sobie to całe zło wyrządził. Dzień wcześniej podczas show w Waszyngtonie Drake nazwał go "c*pą". W Filadelfii ograniczył się do zarapowania, że zgnoi go nawet w jego mieście oraz przed nim nie ucieka.
Według Meek Milla sprawa wyglądała inaczej. Partner Nicki Minaj wyśmiał swojego przeciwnika na Instagramie w serii usuniętych już postów, pisząc, że ten rzekomo wyjeżdzał po koncercie z areny w eskorcie policji. Przyznał też, że na koncercie czekała na Drake'a jego ekipa Dreamchasers. Sam Meek również grał koncert w tym czasie i chwalił się tym, że cała jego dzielnica zjawiła się u niego. Gołym okiem można zauważyć, że wizerunek ulicznika i ciągłe trzymanie z ulicą pomimo milionów na koncie jest obraną przez Meek Milla strategią w bitwie z Drake'iem. Niestety dla niego, rzuca się też w oczy, że od czasu rozpoczęcia konfliktu nie wydał on żadnego materiału, a wyczekiwane przez fanów "Dreamchasers 4" jest ciągle przekładane. Dodatkowo w jednym z ostatnich wywiadów MC z Philly stwierdził, że wcale nie przegrał pierwszego starcia z Drake'iem, a pojechanie w trasę ze swoją dziewczyną jako wsparcie było zaszczytem.
Nastąpiła więc sytuacja, że kiedy już wszyscy myśleli, że konflikt ten zostanie zamieciony pod dywan, to znowu został wzniecony ogień. Prawilnej odpowiedzi na zaczepki Drake'a od Meeka dostaniemy zapewne na "DC4", które rzekomo ma w końcu ujrzeć światło dzienne w przyszłym miesiącu.
Komentarze