Lubię ekipę Superlativez. Dostarczają mi zazwyczaj dobrego, podziemnego rapu, którego nie wstydzę się pokazywać swoim znajomym. Grabson, Kryhoo czy dwa mixtape'y od DJ Nambeara co rusz lądują na rotacji w osobistej playliście, jednakże "Rezerwowi Napastnicy EP" znajdują się na niej zdecydowanie częściej. Dlaczego? A no dlatego, że jest to całkiem dobry, osiedlowy materiał, luźno nawiązujący do jednej z dwóch moich ulubionych dyscyplin sportowych - piłki nożnej. Rezerwowych snajperów w polskiej kadrze nie zobaczyliśmy podczas EURO 2016 we Francji (Stępiński pojechał właściwie tylko na wakacje z reprezentacją, a Sobiech odpadł w przedbiegach selekcji Nawałki). Peno z DJ Nambear'em niejako trafili w czas gorączki piłki kopanej przynajmniej z tytułem swojej EP-ki, ale czy podobnie jest z ich formą?
Odpowiedź jest niejednoznaczna. Przede wszystkim obaj trafili z klimatem materiału. Piłka, osiedle, bojo, browar i rap - w tej kolejności uskuteczniałem kilka odsłuchów "Rezerwowych Napastników EP" i uwierzcie, wchodzi idealnie. Nieco gorzej wygląda sytuacja z poziomem chociażby zaproszonych gości. O ile jeszcze Knaps i Keyroll wypadli poprawnie, to Żuchol całkiem pokpił sprawę i jego zwrotka w "Sp. z o.o." krótko mówiąc nie siedzi jak powinna. Nie psuje odbioru numeru, choć bez niej wydaje mi się, że byłoby po prostu lepiej. I to w sumie tyle w kwestii błędów EPki. Peno ma sporo racji nawijając w otwierającym krążek tytułowym tracku - "Te boiska, które dalej tęsknią za truskulem. Za formę łapać szacunek, jak Jurek Dudek." Sam należę do "truskaw" i doskonale rozumiem sens tego, jak i reszty wersów. W "66-4XX" Peno i Nambear składają zrozumiały hołd miastu, a następnie w "Polskich Transferach" udało się gospodarzowi przewinąć stylowo o hajsie, a DJ-owi wziąć na cuty Quebonafide z "Edena Hazarda". I to te dwa wcześniej wymienione tracki + "Odciski Imion" i "Niebo nad Londynem" składają się na najlepsze numery z EPki.
Peno składa wersy na tyle składnie i zgrabnie, że z miejsca jest lepszy od rapera z drewnianego żartu (pozdro dla kumatych). Piłkarskie followup'y przeplatają się z tymi rapowymi i nie straszne są mu podwójne rymy. DJ Nambear powoli zaczyna wyrastać na człowieka-orkiestrę. Z jednej strony granie imprez i rozkręcanie koncertów, tudzież ich afterów, z drugiej nienaganne cuty i skrecze, szlifowane z numeru na numer, do którego jest zapraszany, a z trzeciej strony próby sił jako producent - to się chwali. Produkcje na "Rezerwowych Napastnikach EP" mają odpowiedni poziom i odpowiednio dobrze zostały okiełznane przez Peno. Sample w większości są mi znane, ale i nie są też specjalnie oklepane. Najlepszy podkład to chyba ten w "Odciskach Imion" i "66-4XX".
Tak jak lubię ekipę Superlativez, tak i polubiłem ten materiał. Za co? Głównie za klimat, który trafi do "truskawkowych głów" spędzających za małolata każdy wolny czas na osiedlowych bojach. Już pal licho Żuchola i jego zwrotkę - w kontekście całego materiału w ogóle się na nią nie zwraca uwagi. "Rezerwowi Napastnicy EP" to po prostu dobra płyta na dobrych, kurwa, bitach. Bitach i popisach na gramofonie DJ Nambear'a i Peno za mikrofonem. Już dochodzą mnie słuchy, że chłopaki biorą się za następne numery. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na efekt końcowy.
Komentarze