popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Superlativezhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/28740/SuperlativezSeptember 19, 2024, 7:01 pmpl_PL © 2024 Admin stronyMichał Tomasik "Save It For Yourself" - przedpremierowa recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-25,michal-tomasik-save-it-for-yourself-przedpremierowa-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-25,michal-tomasik-save-it-for-yourself-przedpremierowa-recenzjaMay 25, 2017, 8:51 amMaciej SulimaZ muzyką Michała Tomasika aka T.O.M.S.-a miałem przyjemność zapoznać się bardziej przy okazji wypuszczonego dwa lata temu "Hold That Thought". Sam raper zaś miał już wcześniej jakieś muzyczne dokonania, aczkolwiek wśród odbiorców poszukujących nieco bardziej ambitniejszego podejścia do dźwięków właśnie wspomniany wcześniej materiał odbił się echem. Niestety tylko echem, bez żadnego przymiotnika, a szkoda - w szeroko rozumianym podziemiu Michał prezentuje zupełnie inną muzyczną jakość aniżeli znamienita większość raperów. Wydaje mi się, że on sam nie do końca czuje się artystą stricte hip-hopowym. Powiem więcej - wrzucenie go do jednego worka z typami gubiącymi po drodze flow, nie mającymi szans na realny progres warsztatu czy charakteryzujących się tekstową miałkością, byłoby zbrodnią. Możecie mówić, że to za duże słowa, jednakże włączcie sobie "Save It For Yourself" i z całą pewnością, używając podobnych określeń, odniesiecie się do twórczości typa, który z marszu powinien ze swoimi umiejętnościami wbić się do głównego nurtu.Słowem - kluczem w kontekście "Save It For Yourself" jest umiejętność. Dotyczy ona całości materiału, począwszy od wyprodukowanej muzyki, przez warszat wokalny Michała i kończąc na zaproszonych przezeń gościach. W każdym z tych aspektów ich nagromadzenie jest niespotykanie duże. Zacznijmy może najpierw od muzyki, albowiem to ona wprowadza powiew świeżości, dając jednocześnie solidny fundament pod warstwę liryczną. Dźwięków niepowiązanych zupełnie z rapową stylistyką jest tak wiele, że "zamknięte głowy" mogą porzucić sprawdzenie "SIFY". I zrobią tym krokiem wielki błąd. Hip-hop spotyka się tutaj z żywym graniem partii gitarowych, perkusyjnych, klawiszowych, a też gdzieniegdzie piszczał i przeszkadzajek. Mieszanka wybuchowa, jednak jakże umiejętnie wyważona w swoich proporcjach. Myślę, że utrzymanie w ryzach tak wielu dźwięków nie udałoby się, gdyby nad muzyką pracowało zbyt wielu muzyków, dlatego też w przypadku tego materiału to gospodarz odpowiada niemal w całości za warstwę muzyczną. Jedynym wyjątkiem jest kawałek "Your World", gdzie Marcin Kiraga szarpie strunami gitary, nadając numerowi bluesowy sznyt. Nie okaże się przesadnym stwierdzenie, iż "Save It For Yourself" to jeden z najlepiej wyprodukowanych albumów nie będących w mainstreamie. T.O.M.S. nie daje powodów ku temu, by przyczepić się do produkcji muzyki na płycie. Wskażę, rzecz jasna, swoich faworytów i będą nimi "Classic" oraz "Poor Me" - stojące brzmieniowo w zdecydowanej opozycji wobec chociażby wspomnianego wyżej "Your World". A za dźwięk piszczały w refrenie "Karma's a bitch", kojarzący mi się jakby został żywcem wyjęty z 2cztery7, należy się odrębne oklaski.No właśnie, nie bez powodu przytoczyłem warszawski skład, bowiem słuchając "SIFY" można postawić dość zaskakującą i odważną tezę - Michał Tomasik ma w sobie kilka elementów artystycznego rzemiosła wyjętych wprost z warsztatu Mesa. Mam tu na uwadze przede wszystkim niczym nie ograniczoną swobodę w poruszaniu się zarówno wśród dźwięków przywołujących na myśl klasyczne podejście do rapowego podkładu muzycznego, jak również okiełznanie muzyki, która z hip-hopem niewiele na pozór może mieć wspólnego. Nie ma też, rzecz jasna, oporów w śpiewaniu, a wychodzi ono w sposób czysty i melodyczny, bez grama fałszu. Słucha się takiego "One", czy świetnego refrenu w singlowym "Adulthood" z czystą przyjemnością. Choć prawdziwy popis umiejętności wokalnych gospodarza znajduje się nieco dalej - w "The Burden of Youth", gdzie refren niesie ten poważny w treść numer bardzo wysoko. Skoro warsztatowo nie można za bardzo przyczepić się do Michała, to może znajdzie się coś w liryce? Też nie. W otwierającym materiał "One" emocje mieszają się z elementami ekshibicjonizmu. Dalej jest podobnie - "Adulthood", gdzie dobre gościnne wejście zaliczył Emen i uzupełnił rozważania T.O.M.S.-a o tym, co niesie za sobą dorosłość. Prawdziwa "życiówka" zaś znajduje się w "The Burden of Youth" - podpisuję się pod każdą padającą tam linijką i jednocześnie zostawiam wielką okejkę Paulinie Witkowskiej za dopełnienie w refrenie śpiewu Michała. Ostatnim gościem na płycie jest Adi Nowak, zostawiając po sobie stylowy ślad w "Allergenie" na zakończenie krążka.Postawmy sobie kilka pytań - jak to jest, że taki gość jak T.O.M.S., mający tak szeroki wachlarz atutów warsztatowych w kwestii wokalnej i produkcyjnej nie ma należytego fejmu i nie wykręca kosmicznej liczby wyświetleń? Czy świadomość odbiorców rapu jest aż tak zamknięta? A może po prostu nie są zbyt dojrzali, by zwrócić uwagę na wartość artystyczną, jaką niewątpliwie posiada Michał Tomasik? Póki co myślę, że zostawimy te pytania bez odpowiedzi i zobaczymy, jakim echem odbije się "Safe It For Yourself". Wieszczę, może nieco na szkodę chłopakom z Superlativez", że w niedalekiej przyszłości ich chyba najlepsza perła zmieni wydawcę i wypłynie na szerokie wody. A domyślam się, że Herman z Grabsonem byliby i tak zadowoleni, że to za pośrednictwem ich inicjatywy T.O.M.S. zwróćiłby uwagę majorsów i pchnąłby swoją karierę zdecydowanie dalej. Tego mu z całego serca życzę, bowiem "SIFY" jest albumem kompletnym, mogącym śmiało stawać w szranki z najlepszymi albumami zaprezentowanymi do czerwca 2016 roku w polskim rapie, a i zapewne z zapowiedzianymi produkcjami również będzie podobnie.Z muzyką Michała Tomasika aka T.O.M.S.-a miałem przyjemność zapoznać się bardziej przy okazji wypuszczonego dwa lata temu "Hold That Thought". Sam raper zaś miał już wcześniej jakieś muzyczne dokonania, aczkolwiek wśród odbiorców poszukujących nieco bardziej ambitniejszego podejścia do dźwięków właśnie wspomniany wcześniej materiał odbił się echem. Niestety tylko echem, bez żadnego przymiotnika, a szkoda - w szeroko rozumianym podziemiu Michał prezentuje zupełnie inną muzyczną jakość aniżeli znamienita większość raperów. Wydaje mi się, że on sam nie do końca czuje się artystą stricte hip-hopowym. Powiem więcej - wrzucenie go do jednego worka z typami gubiącymi po drodze flow, nie mającymi szans na realny progres warsztatu czy charakteryzujących się tekstową miałkością, byłoby zbrodnią. Możecie mówić, że to za duże słowa, jednakże włączcie sobie "Save It For Yourself" i z całą pewnością, używając podobnych określeń, odniesiecie się do twórczości typa, który z marszu powinien ze swoimi umiejętnościami wbić się do głównego nurtu.

Słowem - kluczem w kontekście "Save It For Yourself" jest umiejętność. Dotyczy ona całości materiału, począwszy od wyprodukowanej muzyki, przez warszat wokalny Michała i kończąc na zaproszonych przezeń gościach. W każdym z tych aspektów ich nagromadzenie jest niespotykanie duże. Zacznijmy może najpierw od muzyki, albowiem to ona wprowadza powiew świeżości, dając jednocześnie solidny fundament pod warstwę liryczną. Dźwięków niepowiązanych zupełnie z rapową stylistyką jest tak wiele, że "zamknięte głowy" mogą porzucić sprawdzenie "SIFY". I zrobią tym krokiem wielki błąd. Hip-hop spotyka się tutaj z żywym graniem partii gitarowych, perkusyjnych, klawiszowych, a też gdzieniegdzie piszczał i przeszkadzajek. Mieszanka wybuchowa, jednak jakże umiejętnie wyważona w swoich proporcjach. Myślę, że utrzymanie w ryzach tak wielu dźwięków nie udałoby się, gdyby nad muzyką pracowało zbyt wielu muzyków, dlatego też w przypadku tego materiału to gospodarz odpowiada niemal w całości za warstwę muzyczną. Jedynym wyjątkiem jest kawałek "Your World", gdzie Marcin Kiraga szarpie strunami gitary, nadając numerowi bluesowy sznyt. Nie okaże się przesadnym stwierdzenie, iż "Save It For Yourself" to jeden z najlepiej wyprodukowanych albumów nie będących w mainstreamie. T.O.M.S. nie daje powodów ku temu, by przyczepić się do produkcji muzyki na płycie. Wskażę, rzecz jasna, swoich faworytów i będą nimi "Classic" oraz "Poor Me" - stojące brzmieniowo w zdecydowanej opozycji wobec chociażby wspomnianego wyżej "Your World". A za dźwięk piszczały w refrenie "Karma's a bitch", kojarzący mi się jakby został żywcem wyjęty z 2cztery7, należy się odrębne oklaski.

No właśnie, nie bez powodu przytoczyłem warszawski skład, bowiem słuchając "SIFY" można postawić dość zaskakującą i odważną tezę - Michał Tomasik ma w sobie kilka elementów artystycznego rzemiosła wyjętych wprost z warsztatu Mesa. Mam tu na uwadze przede wszystkim niczym nie ograniczoną swobodę w poruszaniu się zarówno wśród dźwięków przywołujących na myśl klasyczne podejście do rapowego podkładu muzycznego, jak również okiełznanie muzyki, która z hip-hopem niewiele na pozór może mieć wspólnego. Nie ma też, rzecz jasna, oporów w śpiewaniu, a wychodzi ono w sposób czysty i melodyczny, bez grama fałszu. Słucha się takiego "One", czy świetnego refrenu w singlowym "Adulthood" z czystą przyjemnością. Choć prawdziwy popis umiejętności wokalnych gospodarza znajduje się nieco dalej - w "The Burden of Youth", gdzie refren niesie ten poważny w treść numer bardzo wysoko. Skoro warsztatowo nie można za bardzo przyczepić się do Michała, to może znajdzie się coś w liryce? Też nie. W otwierającym materiał "One" emocje mieszają się z elementami ekshibicjonizmu. Dalej jest podobnie - "Adulthood", gdzie dobre gościnne wejście zaliczył Emen i uzupełnił rozważania T.O.M.S.-a o tym, co niesie za sobą dorosłość. Prawdziwa "życiówka" zaś znajduje się w "The Burden of Youth" - podpisuję się pod każdą padającą tam linijką i jednocześnie zostawiam wielką okejkę Paulinie Witkowskiej za dopełnienie w refrenie śpiewu Michała. Ostatnim gościem na płycie jest Adi Nowak, zostawiając po sobie stylowy ślad w "Allergenie" na zakończenie krążka.

Postawmy sobie kilka pytań - jak to jest, że taki gość jak T.O.M.S., mający tak szeroki wachlarz atutów warsztatowych w kwestii wokalnej i produkcyjnej nie ma należytego fejmu i nie wykręca kosmicznej liczby wyświetleń? Czy świadomość odbiorców rapu jest aż tak zamknięta? A może po prostu nie są zbyt dojrzali, by zwrócić uwagę na wartość artystyczną, jaką niewątpliwie posiada Michał Tomasik? Póki co myślę, że zostawimy te pytania bez odpowiedzi i zobaczymy, jakim echem odbije się "Safe It For Yourself". Wieszczę, może nieco na szkodę chłopakom z Superlativez", że w niedalekiej przyszłości ich chyba najlepsza perła zmieni wydawcę i wypłynie na szerokie wody. A domyślam się, że Herman z Grabsonem byliby i tak zadowoleni, że to za pośrednictwem ich inicjatywy T.O.M.S. zwróćiłby uwagę majorsów i pchnąłby swoją karierę zdecydowanie dalej. Tego mu z całego serca życzę, bowiem "SIFY" jest albumem kompletnym, mogącym śmiało stawać w szranki z najlepszymi albumami zaprezentowanymi do czerwca 2016 roku w polskim rapie, a i zapewne z zapowiedzianymi produkcjami również będzie podobnie.

]]>
Michał Tomasik "Save It For Yourself" - data premiery, tracklista, preorder, pierwszy kliphttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-10,michal-tomasik-save-it-for-yourself-data-premiery-tracklista-preorder-pierwszy-kliphttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-10,michal-tomasik-save-it-for-yourself-data-premiery-tracklista-preorder-pierwszy-klipMay 10, 2017, 8:24 amMaciej SulimaSuperlativez z przyjemnością prezentuje klip do utworu „Your World”, zapowiadającego płytę „Save It For Yourself” Michała Tomasika. Jednocześnie, wraz z singlem wystartował PREORDER, który można zamawiać w sklepie na stronie. Do każdego zamówienia bonusowo dołączony zostanie poprzedni projekt Michała, mixtape „Hold That Thought”, który wcześniej nie doczekał się wersji fizycznej. Premiera wydawnictwa odbędzie się 30 maja. W rozwinięciu znajdziecie tracklistę, link do preorderu oraz klipu.Michał Tomasik, ztj. T.O.M.S, ztj. NbH, to wokalista, tekściarz i producent z Rzeszowa. Współpracując z szeroko rozumianym rapującym podziemiem zdobył doświadczenie, dzięki któremu powstało blisko 30 albumów – solowych jak i w kooperacjach pod różnym kątem.”Save It For Yourself” to jego solowa płyta, na której gośćmi są m.in. Adi Nowak, Paulina Witkowska czy Emen.Tracklista:1. One2. Karma’s a bitch3. Adulthood feat. Emen4. WeAlone5. The Burden of Youth feat. Paulina Witkowska6. Your World feat. Marcin Kiraga7. Classic8. Shallow Song9. Poor Me10. Allergen feat. Adi Nowak, Paulina WitkowskaPreorderSuperlativez z przyjemnością prezentuje klip do utworu „Your World”, zapowiadającego płytę „Save It For Yourself” Michała Tomasika. Jednocześnie, wraz z singlem wystartował PREORDER, który można zamawiać w sklepie na stronie. Do każdego zamówienia bonusowo dołączony zostanie poprzedni projekt Michała, mixtape „Hold That Thought”, który wcześniej nie doczekał się wersji fizycznej. Premiera wydawnictwa odbędzie się 30 maja. W rozwinięciu znajdziecie tracklistę, link do preorderu oraz klipu.

Michał Tomasik, ztj. T.O.M.S, ztj. NbH, to wokalista, tekściarz i producent z Rzeszowa. Współpracując z szeroko rozumianym rapującym podziemiem zdobył doświadczenie, dzięki któremu powstało blisko 30 albumów – solowych jak i w kooperacjach pod różnym kątem.”Save It For Yourself” to jego solowa płyta, na której gośćmi są m.in. Adi Nowak, Paulina Witkowska czy Emen.

Tracklista:

1. One
2. Karma’s a bitch
3. Adulthood feat. Emen
4. WeAlone
5. The Burden of Youth feat. Paulina Witkowska
6. Your World feat. Marcin Kiraga
7. Classic
8. Shallow Song
9. Poor Me
10. Allergen feat. Adi Nowak, Paulina Witkowska

Preorder

]]>
BZN "Słowa, nie czyny" feat. Patrycja Syryca, prod. Jakubovicz - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-31,bzn-slowa-nie-czyny-feat-patrycja-syryca-prod-jakubovicz-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-31,bzn-slowa-nie-czyny-feat-patrycja-syryca-prod-jakubovicz-teledyskMarch 31, 2017, 2:14 pmMaciej SulimaSuperlativez z przyjemnością prezentuje klip promujący nadchodzącą, kolejną solową płytę gorzowskiego rapera, BZNa pt. "Płyta Życia". "Słowa, nie czyny" to drugi po "Smith" singiel zapowiadających wydawnictwo, które ukaże się w 2017 roku nakładem labelu Superlativez. Za produkcję singla, odpowiedzialny jest młody producent - Jakubovicz, a gościnnie wystąpiła Patrycja Saryca. Realizacją oraz montażem klipu do "Słowa, nie czyny" zajął się Igor Podgórski. "Płyta Życia" swoją premierą będzie miała w drugiej połowie 2017 roku. O wszelkich ruchach z tym związanych będziemy informować na bieżąco. Klip znajdziecie w rozwinięciu.Superlativez z przyjemnością prezentuje klip promujący nadchodzącą, kolejną solową płytę gorzowskiego rapera, BZNa pt. "Płyta Życia". "Słowa, nie czyny" to drugi po "Smith" singiel zapowiadających wydawnictwo, które ukaże się w 2017 roku nakładem labelu Superlativez. Za produkcję singla, odpowiedzialny jest młody producent - Jakubovicz, a gościnnie wystąpiła Patrycja Saryca. Realizacją oraz montażem klipu do "Słowa, nie czyny" zajął się Igor Podgórski. "Płyta Życia" swoją premierą będzie miała w drugiej połowie 2017 roku. O wszelkich ruchach z tym związanych będziemy informować na bieżąco. Klip znajdziecie w rozwinięciu.

]]>
Michał Tomasik (T.O.M.S) - Save It For Yourself - płyta wyjdzie nakładem Superlativez!https://popkiller.kingapp.pl/2017-01-26,michal-tomasik-toms-save-it-for-yourself-plyta-wyjdzie-nakladem-superlativezhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-01-26,michal-tomasik-toms-save-it-for-yourself-plyta-wyjdzie-nakladem-superlativezJanuary 26, 2017, 7:25 pmMaciej SulimaW od jakiegoś dłuższego czasu rzeczy od Superlativez kilkukrotnie lądowały na Popkillerze. Jedne były lepsze, innie nieco słabsze, ale to 2017 rok rozpoczynają informacją będącą podziemną bombą.Kojarzycie materiał "Hold That Thought" z 2015 roku? Jeśli nie, koniecznie musicie sprawdzić, a przede wszystkim zapamiętajcie ksywkę T.O.M.S albo jak wolicie - Michał Tomasik. Flow, technika, patenty na opowiadane historie, on to ma. A już niebawem otrzymamy "Save It For Yourself". Póki co poznaliśmy okładkę, ale jak piszą chłopaki z Superlativez, wkrótce karty związane z tym materiałem, stopniowo będą odkrywane.W od jakiegoś dłuższego czasu rzeczy od Superlativez kilkukrotnie lądowały na Popkillerze. Jedne były lepsze, innie nieco słabsze, ale to 2017 rok rozpoczynają informacją będącą podziemną bombą.

Kojarzycie materiał "Hold That Thought" z 2015 roku? Jeśli nie, koniecznie musicie sprawdzić, a przede wszystkim zapamiętajcie ksywkę T.O.M.S albo jak wolicie - Michał Tomasik. Flow, technika, patenty na opowiadane historie, on to ma. A już niebawem otrzymamy "Save It For Yourself". Póki co poznaliśmy okładkę, ale jak piszą chłopaki z Superlativez, wkrótce karty związane z tym materiałem, stopniowo będą odkrywane.

]]>
Knaps/Kazet "No Name LifeStyle" - premiera i odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-22,knapskazet-no-name-lifestyle-premiera-i-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-22,knapskazet-no-name-lifestyle-premiera-i-odsluchDecember 22, 2016, 11:19 amMaciej SulimaSuperlativez zakończyli wydawniczy rok dość mocnym strzałem. "No Name LifeStyle" to wspólna płyta pabianicko-łódzkiego duetu Knaps/Kazet, nagrana w klasycznym układzie raper/producent. "NNLS" to muzyczny zapisek pewnego okresu w życiu wspomnianej dwójki. Treści zawarte w materiale są brudne, ciężkie, bezkompromisowe, a momentami wręcz chamskie. Szczeniacka, w dobrym tego słowa znaczeniu, nawijka idealnie odnajduje się na, w większości samplowanych bitach, miejscami okraszonymi delikatnymi syntetycznymi wstawkami. Do tego wszystkiego dołożono świetne cuty autorstwa DJa Nambeara oraz DJa Simple, które idealnie wpasują się w koncepcję płyty. "Oldskulowe podejście, świeża głowa", tak w największym skrócie można opisać projekt Knapsa i Kazeta. Z naszą recenzją możecie zapoznać się tutaj, a w rozwinięciu znajdziecie odsłuch materiału.Superlativez zakończyli wydawniczy rok dość mocnym strzałem. "No Name LifeStyle" to wspólna płyta pabianicko-łódzkiego duetu Knaps/Kazet, nagrana w klasycznym układzie raper/producent. "NNLS" to muzyczny zapisek pewnego okresu w życiu wspomnianej dwójki. Treści zawarte w materiale są brudne, ciężkie, bezkompromisowe, a momentami wręcz chamskie. Szczeniacka, w dobrym tego słowa znaczeniu, nawijka idealnie odnajduje się na, w większości samplowanych bitach, miejscami okraszonymi delikatnymi syntetycznymi wstawkami. Do tego wszystkiego dołożono świetne cuty autorstwa DJa Nambeara oraz DJa Simple, które idealnie wpasują się w koncepcję płyty. "Oldskulowe podejście, świeża głowa", tak w największym skrócie można opisać projekt Knapsa i Kazeta. Z naszą recenzją możecie zapoznać się tutaj, a w rozwinięciu znajdziecie odsłuch materiału.

]]>
Knaps/Kazet "No Name LifeStyle" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-19,knapskazet-no-name-lifestyle-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-19,knapskazet-no-name-lifestyle-recenzjaDecember 19, 2016, 2:08 pmMaciej SulimaZapytałem w weekend Hermana z Superlativez o krótkie podsumowanie ich tegorocznej działalności. Stwierdził - "to był dobry rok, ale mógł być lepszy". Po pierwsze, świetne jest występujące w labelu poczucie wydawniczego niedosytu, co niewątpliwie poskutkuje pojawieniem się mocniejszych płytowych strzałów w przyszłym roku. A ma być przynajmniej jedna prawdziwa bomba muzyczna, tak nawiasem mówiąc. A wracając do meritum tekstu - jeżeli tęskniliście za chamskim, bezkompromisowym, charyzmatycznym i uderzającym z całej siły między oczy rapem, dobrze trafiliście. Knaps, na bitach Kazeta, dostarczył solidną porcję linijek, porównań i brudu, którego z dawna nie słyszałem w podziemiu. Ba, nawet i w głównym nurcie, zdominowanym ostatnimi czasy przez cukierkowych raperów bez ikry i polotu na mikrofonie.Już nawet w otwierającym krążek "Emocjonalnym Niedorozwoju" gospodarz nie czeka na rozwinięcie się bitu Kazeta, tylko wjeżdża z buta z pierwszymi mocnymi wersami w stylu Siema, widać to nie raz co jest śmieszne najbardziej. Nie trzeba kopać mi grobu, bo zdechnę w undergroundzie. A tak naprawdę można było przepisać całą zwrotkę, gdzie nawarstwianie rymów i porównań sięga naprawdę wysoko. Nie są to od czapy wypluwane słowa, a posiadające moc dźwiękowego spustoszenia wydobywającego się z głośników. A po kolei dostaje się wszystkim, począwszy od raperów liczących kciuki w górę na Facebooku, przez piętnowanie kilku innych związanych ze sceną rapową przywar, kończąc na obserwacjach otaczającej rzeczywistości. Gospodarz faktycznie serwuje niesamowity przelot tematyczny, nie tracąc przy tym ani na chwilę na swojej autentyczności. Co więcej, z każdą upływającą sekundą utwierdza słuchacza w przekonaniu, że racja w poruszanych sprawach leży po jego stronie, a inni w kabinach nagraniowych tylko pieprzą głupoty. I wiecie co? Ja taki rap kupuję i takiego rapu lubię słuchać.Słowo o Kazecie, bo bez niego słowa Knapsa nie wybrzmiewałyby tak dosadnie. Pocięte sample, brudne i połamane perkusje charakteryzują niemalże cały materiał, a nutka nowocześniejszych również pojawi się tu i ówdzie. Podkłady są proste, ale czy jest to ich wada? W żadnym wypadku. Mają one bowiem za zadanie nieść Knapsa i jego wokal tak, by bujaniu karkiem nie było końca. Tak mam chociażby "Statusie" i "Wiem To". Cieszy mnie również dźwięk gramofonu od zaproszonych DJ-i - DJ Simple i DJ Nambeara - o poziom cutów i skreczy nie musimy się obawiać. Szczególną robotę robią w trackach "Jako Słuchacz" i "Kiepskiej Partii". Mam ogromną nadzieję, że Knaps nie wystrzelał całego magazynku charyzmatycznych, przesiąkniętych brudem i chamstwem wersów i zostawił ich jeszcze na przynajmniej kilka równie mocnych projektów, jak "No Name LifeStyle" albo i lepszych. Ma ten chłopak patent na żonglowanie ostrymi porównaniami, nie zostawiając suchej nitki na nikim i niczym. I przy tym nie zalatuje tanim buractwem, a wprost przeciwnie - autentycznością. Podobną styl, może nieco krzykliwy, miał na "Demo EP" Świnia, mimo że nieco uspokoił się. Osobiście nie chciałbym, by Knaps podążył tą samą drogą. Niech zostanie chamem na trackach, takich młodych gniewnych scena potrzebuje. Zapytałem w weekend Hermana z Superlativez o krótkie podsumowanie ich tegorocznej działalności. Stwierdził - "to był dobry rok, ale mógł być lepszy". Po pierwsze, świetne jest występujące w labelu poczucie wydawniczego niedosytu, co niewątpliwie poskutkuje pojawieniem się mocniejszych płytowych strzałów w przyszłym roku. A ma być przynajmniej jedna prawdziwa bomba muzyczna, tak nawiasem mówiąc. A wracając do meritum tekstu - jeżeli tęskniliście za chamskim, bezkompromisowym, charyzmatycznym i uderzającym z całej siły między oczy rapem, dobrze trafiliście. Knaps, na bitach Kazeta, dostarczył solidną porcję linijek, porównań i brudu, którego z dawna nie słyszałem w podziemiu. Ba, nawet i w głównym nurcie, zdominowanym ostatnimi czasy przez cukierkowych raperów bez ikry i polotu na mikrofonie.

Już nawet w otwierającym krążek "Emocjonalnym Niedorozwoju" gospodarz nie czeka na rozwinięcie się bitu Kazeta, tylko wjeżdża z buta z pierwszymi mocnymi wersami w stylu Siema, widać to nie raz co jest śmieszne najbardziej. Nie trzeba kopać mi grobu, bo zdechnę w undergroundzie. A tak naprawdę można było przepisać całą zwrotkę, gdzie nawarstwianie rymów i porównań sięga naprawdę wysoko. Nie są to od czapy wypluwane słowa, a posiadające moc dźwiękowego spustoszenia wydobywającego się z głośników. A po kolei dostaje się wszystkim, począwszy od raperów liczących kciuki w górę na Facebooku, przez piętnowanie kilku innych związanych ze sceną rapową przywar, kończąc na obserwacjach otaczającej rzeczywistości. Gospodarz faktycznie serwuje niesamowity przelot tematyczny, nie tracąc przy tym ani na chwilę na swojej autentyczności. Co więcej, z każdą upływającą sekundą utwierdza słuchacza w przekonaniu, że racja w poruszanych sprawach leży po jego stronie, a inni w kabinach nagraniowych tylko pieprzą głupoty. I wiecie co? Ja taki rap kupuję i takiego rapu lubię słuchać.

Słowo o Kazecie, bo bez niego słowa Knapsa nie wybrzmiewałyby tak dosadnie. Pocięte sample, brudne i połamane perkusje charakteryzują niemalże cały materiał, a nutka nowocześniejszych również pojawi się tu i ówdzie. Podkłady są proste, ale czy jest to ich wada? W żadnym wypadku. Mają one bowiem za zadanie nieść Knapsa i jego wokal tak, by bujaniu karkiem nie było końca. Tak mam chociażby "Statusie" i "Wiem To". Cieszy mnie również dźwięk gramofonu od zaproszonych DJ-i - DJ Simple i DJ Nambeara - o poziom cutów i skreczy nie musimy się obawiać. Szczególną robotę robią w trackach "Jako Słuchacz" i "Kiepskiej Partii". 

Mam ogromną nadzieję, że Knaps nie wystrzelał całego magazynku charyzmatycznych, przesiąkniętych brudem i chamstwem wersów i zostawił ich jeszcze na przynajmniej kilka równie mocnych projektów, jak "No Name LifeStyle" albo i lepszych. Ma ten chłopak patent na żonglowanie ostrymi porównaniami, nie zostawiając suchej nitki na nikim i niczym. I przy tym nie zalatuje tanim buractwem, a wprost przeciwnie - autentycznością. Podobną styl, może nieco krzykliwy, miał na "Demo EP" Świnia, mimo że nieco uspokoił się. Osobiście nie chciałbym, by Knaps podążył tą samą drogą. Niech zostanie chamem na trackach, takich młodych gniewnych scena potrzebuje. 

]]>
Knaps/Kazet "No Name LifeStyle" - teledysk, okładka, tracklista, preorderhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-12,knapskazet-no-name-lifestyle-teledysk-okladka-tracklista-preorderhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-12-12,knapskazet-no-name-lifestyle-teledysk-okladka-tracklista-preorderDecember 12, 2016, 4:14 amMaciej SulimaSuperlativez prezentuje singiel zapowiadający płytę "No Name LifeStyle" Knapsa i Kazeta, która swoją premierę będzie miała 19.12.2016. Tytułowy numer z gościnnym działem Gustava oraz DJ'a Nambear'a, wzbogacony został o klip utrzymany w stylistyce jaką znajdziemy na albumie. W rozwinięciu znajdziecie tracklistę, link do preorderu oraz klip.NNLS to muzyczny zapisek pewnego okresu w życiu Knapsa i Kazeta. Treści zawarte w materiale są brudne, ciężkie, bezkompromisowe, a momentami wręcz chamskie. Szczeniacka, w dobrym tego słowa znaczeniu, nawijka idealnie odnajduje się na w większości samplowanych bitach, miejscami okraszonych delikatnymi syntetycznymi wstawkami. Do tego wszystkiego dołożono świetne cuty autorstwa DJa Nambeara oraz DJa Simple, które idealnie wpasują się w koncepcję płyty. "Oldskulowe podejście, świeża głowa", tak w największym skrócie można opisać projekt Knapsa i Kazeta.Tracklista:1. Emocjonalny niedorozwój2. Jako słuchacz (cuty DJ Nambear)3. Status4. No Name Lifestyle (feat.Gustav, cuty DJ Nambear)5. Łan low6. Wiem to (cuty DJ Simple)7. Kiepska partia (cuty DJ Nambear)8. Smak Spelun (cuty DJ Nambear)9. Każdy problem10. Nie dziw sięPreorderSuperlativez prezentuje singiel zapowiadający płytę "No Name LifeStyle" Knapsa i Kazeta, która swoją premierę będzie miała 19.12.2016. Tytułowy numer z gościnnym działem Gustava oraz DJ'a Nambear'a, wzbogacony został o klip utrzymany w stylistyce jaką znajdziemy na albumie. W rozwinięciu znajdziecie tracklistę, link do preorderu oraz klip.

NNLS to muzyczny zapisek pewnego okresu w życiu Knapsa i Kazeta. Treści zawarte w materiale są brudne, ciężkie, bezkompromisowe, a momentami wręcz chamskie. Szczeniacka, w dobrym tego słowa znaczeniu, nawijka idealnie odnajduje się na w większości samplowanych bitach, miejscami okraszonych delikatnymi syntetycznymi wstawkami. Do tego wszystkiego dołożono świetne cuty autorstwa DJa Nambeara oraz DJa Simple, które idealnie wpasują się w koncepcję płyty. "Oldskulowe podejście, świeża głowa", tak w największym skrócie można opisać projekt Knapsa i Kazeta.

Tracklista:

1. Emocjonalny niedorozwój
2. Jako słuchacz (cuty DJ Nambear)
3. Status
4. No Name Lifestyle (feat.Gustav, cuty DJ Nambear)
5. Łan low
6. Wiem to (cuty DJ Simple)
7. Kiepska partia (cuty DJ Nambear)
8. Smak Spelun (cuty DJ Nambear)
9. Każdy problem
10. Nie dziw się

Preorder

]]>
Na 33 Obrotach "33 Obroty" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-17,na-33-obrotach-33-obroty-teledysk-1https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-17,na-33-obrotach-33-obroty-teledysk-1August 17, 2016, 8:27 amMaciej SulimaSuperlativez prezentuje kolejny klip promując najnowsze wydawnictwo labelu, projekt "Na 33 Obrotach EP". Po singlowych "Negocjacjach", tym razem ekranizacji doczekały się tytułowe "33 Obroty" będące 4 utworem na płycie. Za produkcję numeru odpowiedzialny jest kolejny reprezentant labelu, DJ Nambear, a nakręceniem i montażem klipu zajęła się ekipa Enigma Videos. Klip do "33 Obrotów" kończy wakacyjną serię wideo premier artystów zrzeszonych pod szyldem Superlativez. W okresie tym oprócz wspomnianego utworu pojawił się również "Potencjał" Knapsa, który przygotowuje się do premiery płyty Knaps/Kazet - "NoNameLifeStyle" oraz singiel "voices of kyoto" z instrumentalnej epki "voices" autorstwa AM59. Wszystkie te utwory dostępne są na kanale Superlativez".Superlativez prezentuje kolejny klip promując najnowsze wydawnictwo labelu, projekt "Na 33 Obrotach EP". Po singlowych "Negocjacjach", tym razem ekranizacji doczekały się tytułowe "33 Obroty" będące 4 utworem na płycie. Za produkcję numeru odpowiedzialny jest kolejny reprezentant labelu, DJ Nambear, a nakręceniem i montażem klipu zajęła się ekipa Enigma Videos.

Klip do "33 Obrotów" kończy wakacyjną serię wideo premier artystów zrzeszonych pod szyldem Superlativez. W okresie tym oprócz wspomnianego utworu pojawił się również "Potencjał" Knapsa, który przygotowuje się do premiery płyty Knaps/Kazet - "NoNameLifeStyle" oraz singiel "voices of kyoto" z instrumentalnej epki "voices" autorstwa AM59. Wszystkie te utwory dostępne są na kanale Superlativez".

]]>
Na 33 obrotach "Na 33 obrotach EP" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-10,na-33-obrotach-na-33-obrotach-ep-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-10,na-33-obrotach-na-33-obrotach-ep-recenzjaAugust 9, 2016, 6:06 pmMaciej SulimaZ Gorzowem sobie żarty robisz? Za mną tam są Jankez, Keyroll, Smark i Jobix - kojarzycie na pewno te wersy, padające w "100 gwoździach do twojej trumny" autorstwa VNMa. Stare, dobre rapy, nawiasem mówiąc. A wracając do meritum - Jankez, Keyroll oraz Erde utworzyli skład Na 33 obrotach, zasilili naturalną koleją rzeczy szeregi labelu Superlativez i wypuścili EPkę. Słuchając tego krótkiego materiału, podobnie jak w przypadku "Rezerwowych Napastników EP" duetu Peno x DJ Nambear, nie chodzi o nawarstwienie rymów do granic możliwości, zmianę tempa rapowania, czy też inne elementy, jakie u wielu raperów znajdują się na pierwszym miejscu w ich warsztacie. Przyznaję, są niekiedy ważne, ale nie najważniejsze. Kluczowe okazuje się, w przypadku nieco starszych słuchaczy, wychowanych na podwórkach i boiskach, by rap na słuchawkach przenosił ich w te dawne, pozbawione większej troski czasy, powodując co raz szybsze bicie truskulowego serca i, co za tym idzie, masę wspomnień. Wsłuchując się w "Na 33 obrotach EP" to się udaje. Chwała gorzowskiemu trio za to.Staroszkolnie, bez trapów, bez słegu. A to co modne, chętnie bym zostawił bez tlenu. I wolę, by mówiono, że stoję w miejscu, niż pchać się z resztą ku temu, co wbrew sercu - już w otwierającym EPkę "Oto gram" Keyroll właściwie nakreślił zawartość muzyczną materiału. Fajerwerków nie uświadczycie, ale gwarantuję, że tracki takie jak "Negocjacje", "33 Obroty", czy "Trzydziestoletni Starcy" na rotacji będą dość intensywnie odsłuchiwane. Dużo w linijkach chłopaków jest rozliczeń z przeszłością, na całe szczęście ubranych w słowa trzeźwo na to patrzących i kumających gości. Wrzućcie na odsłuch zwrotkę Erde w "Najwyższym czasie", będziecie wiedzieli, co mam na myśli. Jedynie bardziej konceptualnym trackiem jest "Walter Freeman", gdzie gościnnie udzielił się Grabson. Dla jednych jest to najlepszy kawałek z EPki, a dla mnie? Jeden z najsłabszych. Doceniam patent i tematykę, jednakże coś mi nie do końca zagrało, choć nie miałem odruchu, by skippować ten track. A najlepszy? Wskażę dwa - w moim przekonaniu to wspomniane wyżej "33 Obroty" i "Trzydziestoletni Starcy". Jak ma być truskul, musi być DJ Nambear i spółka - Harvey Dent i Michał Wróblewski. Jedynie otwerający materiał numer powstał na kradzionym, ale bardzo dobrym bicie. A wracając do autorskich produkcji, nie mamy słabego bitu. Bębny, sample, winylowe trzaski okraszone popisami DJ Nambeara gwarantują przyspieszone bicie truskulowego serca. Takie produkcje mają swój klimat i mi osobiście siedzą bardzo dobrze. Zaskoczony jestem szczególnie Michałem Wróblewskim i wyprodukowanym przez niego podkładzie do "Trzydziestoletnich Starców". Nie słyszałem wcześniej o nim, a mam nadzieję, że za sprawą wydawniczych inicjatyw ekipy Superlativez, będzie częściej gościł na różnych projektach. Po prostu dobra płyta na dobrych, kurwa, bitach - to sformułowanie wystarczyłoby do opisania "Na 33 obrotach EP". Keyrol > Jankez > Erde, właśnie w tej gradacyjnej kolejności ich formy na krążku, stworzyli materiał hołdujący starej szkole i nawiązujący do szeregu polskich płyt, do których od czasu do czasu wraca z sentymentem wielu odbiorców rapu. Chłopaki nie odkrywają Ameryki, nie eksplorują nieznanych rejonów, ale za to doskonale czują się w obranej, oldskulowej stylistyce. Mi to pasuje, ja to kupuję. Dosłownie i w przenośni. Cztery.Z Gorzowem sobie żarty robisz? Za mną tam są Jankez, Keyroll, Smark i Jobix - kojarzycie na pewno te wersy, padające w "100 gwoździach do twojej trumny" autorstwa VNMa. Stare, dobre rapy, nawiasem mówiąc. A wracając do meritum - Jankez, Keyroll oraz Erde utworzyli skład Na 33 obrotach, zasilili naturalną koleją rzeczy szeregi labelu Superlativez i wypuścili EPkę. Słuchając tego krótkiego materiału, podobnie jak w przypadku "Rezerwowych Napastników EP" duetu Peno x DJ Nambear, nie chodzi o nawarstwienie rymów do granic możliwości, zmianę tempa rapowania, czy też inne elementy, jakie u wielu raperów znajdują się na pierwszym miejscu w ich warsztacie. Przyznaję, są niekiedy ważne, ale nie najważniejsze. Kluczowe okazuje się, w przypadku nieco starszych słuchaczy, wychowanych na podwórkach i boiskach, by rap na słuchawkach przenosił ich w te dawne, pozbawione większej troski czasy, powodując co raz szybsze bicie truskulowego serca i, co za tym idzie, masę wspomnień. Wsłuchując się w "Na 33 obrotach EP" to się udaje. Chwała gorzowskiemu trio za to.

Staroszkolnie, bez trapów, bez słegu. A to co modne, chętnie bym zostawił bez tlenu. I wolę, by mówiono, że stoję w miejscu, niż pchać się z resztą ku temu, co wbrew sercu - już w otwierającym EPkę "Oto gram" Keyroll właściwie nakreślił zawartość muzyczną materiału. Fajerwerków nie uświadczycie, ale gwarantuję, że tracki takie jak "Negocjacje", "33 Obroty", czy "Trzydziestoletni Starcy" na rotacji będą dość intensywnie odsłuchiwane. Dużo w linijkach chłopaków jest rozliczeń z przeszłością, na całe szczęście ubranych w słowa trzeźwo na to patrzących i kumających gości. Wrzućcie na odsłuch zwrotkę Erde w "Najwyższym czasie", będziecie wiedzieli, co mam na myśli. Jedynie bardziej konceptualnym trackiem jest "Walter Freeman", gdzie gościnnie udzielił się Grabson. Dla jednych jest to najlepszy kawałek z EPki, a dla mnie? Jeden z najsłabszych. Doceniam patent i tematykę, jednakże coś mi nie do końca zagrało, choć nie miałem odruchu, by skippować ten track. A najlepszy? Wskażę dwa - w moim przekonaniu to wspomniane wyżej "33 Obroty" i "Trzydziestoletni Starcy". 

Jak ma być truskul, musi być DJ Nambear i spółka - Harvey Dent i Michał Wróblewski. Jedynie otwerający materiał numer powstał na kradzionym, ale bardzo dobrym bicie. A wracając do autorskich produkcji, nie mamy słabego bitu. Bębny, sample, winylowe trzaski okraszone popisami DJ Nambeara gwarantują przyspieszone bicie truskulowego serca. Takie produkcje mają swój klimat i mi osobiście siedzą bardzo dobrze. Zaskoczony jestem szczególnie Michałem Wróblewskim i wyprodukowanym przez niego podkładzie do "Trzydziestoletnich Starców". Nie słyszałem wcześniej o nim, a mam nadzieję, że za sprawą wydawniczych inicjatyw ekipy Superlativez, będzie częściej gościł na różnych projektach. 

Po prostu dobra płyta na dobrych, kurwa, bitach - to sformułowanie wystarczyłoby do opisania "Na 33 obrotach EP". Keyrol > Jankez > Erde, właśnie w tej gradacyjnej kolejności ich formy na krążku, stworzyli materiał hołdujący starej szkole i nawiązujący do szeregu polskich płyt, do których od czasu do czasu wraca z sentymentem wielu odbiorców rapu. Chłopaki nie odkrywają Ameryki, nie eksplorują nieznanych rejonów, ale za to doskonale czują się w obranej, oldskulowej stylistyce. Mi to pasuje, ja to kupuję. Dosłownie i w przenośni. Cztery.

]]>
Peno/DJ Nambear "Rezerwowi Napastnicy EP" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-07-03,penodj-nambear-rezerwowi-napastnicy-ep-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-07-03,penodj-nambear-rezerwowi-napastnicy-ep-recenzjaJuly 3, 2016, 4:15 pmMaciej SulimaLubię ekipę Superlativez. Dostarczają mi zazwyczaj dobrego, podziemnego rapu, którego nie wstydzę się pokazywać swoim znajomym. Grabson, Kryhoo czy dwa mixtape'y od DJ Nambeara co rusz lądują na rotacji w osobistej playliście, jednakże "Rezerwowi Napastnicy EP" znajdują się na niej zdecydowanie częściej. Dlaczego? A no dlatego, że jest to całkiem dobry, osiedlowy materiał, luźno nawiązujący do jednej z dwóch moich ulubionych dyscyplin sportowych - piłki nożnej. Rezerwowych snajperów w polskiej kadrze nie zobaczyliśmy podczas EURO 2016 we Francji (Stępiński pojechał właściwie tylko na wakacje z reprezentacją, a Sobiech odpadł w przedbiegach selekcji Nawałki). Peno z DJ Nambear'em niejako trafili w czas gorączki piłki kopanej przynajmniej z tytułem swojej EP-ki, ale czy podobnie jest z ich formą?Odpowiedź jest niejednoznaczna. Przede wszystkim obaj trafili z klimatem materiału. Piłka, osiedle, bojo, browar i rap - w tej kolejności uskuteczniałem kilka odsłuchów "Rezerwowych Napastników EP" i uwierzcie, wchodzi idealnie. Nieco gorzej wygląda sytuacja z poziomem chociażby zaproszonych gości. O ile jeszcze Knaps i Keyroll wypadli poprawnie, to Żuchol całkiem pokpił sprawę i jego zwrotka w "Sp. z o.o." krótko mówiąc nie siedzi jak powinna. Nie psuje odbioru numeru, choć bez niej wydaje mi się, że byłoby po prostu lepiej. I to w sumie tyle w kwestii błędów EPki. Peno ma sporo racji nawijając w otwierającym krążek tytułowym tracku - "Te boiska, które dalej tęsknią za truskulem. Za formę łapać szacunek, jak Jurek Dudek." Sam należę do "truskaw" i doskonale rozumiem sens tego, jak i reszty wersów. W "66-4XX" Peno i Nambear składają zrozumiały hołd miastu, a następnie w "Polskich Transferach" udało się gospodarzowi przewinąć stylowo o hajsie, a DJ-owi wziąć na cuty Quebonafide z "Edena Hazarda". I to te dwa wcześniej wymienione tracki + "Odciski Imion" i "Niebo nad Londynem" składają się na najlepsze numery z EPki.Peno składa wersy na tyle składnie i zgrabnie, że z miejsca jest lepszy od rapera z drewnianego żartu (pozdro dla kumatych). Piłkarskie followup'y przeplatają się z tymi rapowymi i nie straszne są mu podwójne rymy. DJ Nambear powoli zaczyna wyrastać na człowieka-orkiestrę. Z jednej strony granie imprez i rozkręcanie koncertów, tudzież ich afterów, z drugiej nienaganne cuty i skrecze, szlifowane z numeru na numer, do którego jest zapraszany, a z trzeciej strony próby sił jako producent - to się chwali. Produkcje na "Rezerwowych Napastnikach EP" mają odpowiedni poziom i odpowiednio dobrze zostały okiełznane przez Peno. Sample w większości są mi znane, ale i nie są też specjalnie oklepane. Najlepszy podkład to chyba ten w "Odciskach Imion" i "66-4XX".Tak jak lubię ekipę Superlativez, tak i polubiłem ten materiał. Za co? Głównie za klimat, który trafi do "truskawkowych głów" spędzających za małolata każdy wolny czas na osiedlowych bojach. Już pal licho Żuchola i jego zwrotkę - w kontekście całego materiału w ogóle się na nią nie zwraca uwagi. "Rezerwowi Napastnicy EP" to po prostu dobra płyta na dobrych, kurwa, bitach. Bitach i popisach na gramofonie DJ Nambear'a i Peno za mikrofonem. Już dochodzą mnie słuchy, że chłopaki biorą się za następne numery. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na efekt końcowy. Lubię ekipę Superlativez. Dostarczają mi zazwyczaj dobrego, podziemnego rapu, którego nie wstydzę się pokazywać swoim znajomym. Grabson, Kryhoo czy dwa mixtape'y od DJ Nambeara co rusz lądują na rotacji w osobistej playliście, jednakże "Rezerwowi Napastnicy EP" znajdują się na niej zdecydowanie częściej. Dlaczego? A no dlatego, że jest to całkiem dobry, osiedlowy materiał, luźno nawiązujący do jednej z dwóch moich ulubionych dyscyplin sportowych - piłki nożnej. Rezerwowych snajperów w polskiej kadrze nie zobaczyliśmy podczas EURO 2016 we Francji (Stępiński pojechał właściwie tylko na wakacje z reprezentacją, a Sobiech odpadł w przedbiegach selekcji Nawałki). Peno z DJ Nambear'em niejako trafili w czas gorączki piłki kopanej przynajmniej z tytułem swojej EP-ki, ale czy podobnie jest z ich formą?

Odpowiedź jest niejednoznaczna. Przede wszystkim obaj trafili z klimatem materiału. Piłka, osiedle, bojo, browar i rap - w tej kolejności uskuteczniałem kilka odsłuchów "Rezerwowych Napastników EP" i uwierzcie, wchodzi idealnie. Nieco gorzej wygląda sytuacja z poziomem chociażby zaproszonych gości. O ile jeszcze Knaps i Keyroll wypadli poprawnie, to Żuchol całkiem pokpił sprawę i jego zwrotka w "Sp. z o.o." krótko mówiąc nie siedzi jak powinna. Nie psuje odbioru numeru, choć bez niej wydaje mi się, że byłoby po prostu lepiej. I to w sumie tyle w kwestii błędów EPki. Peno ma sporo racji nawijając w otwierającym krążek tytułowym tracku - "Te boiska, które dalej tęsknią za truskulem. Za formę łapać szacunek, jak Jurek Dudek." Sam należę do "truskaw" i doskonale rozumiem sens tego, jak i reszty wersów. W "66-4XX" Peno i Nambear składają zrozumiały hołd miastu, a następnie w "Polskich Transferach" udało się gospodarzowi przewinąć stylowo o hajsie, a DJ-owi wziąć na cuty Quebonafide z "Edena Hazarda". I to te dwa wcześniej wymienione tracki + "Odciski Imion" i "Niebo nad Londynem" składają się na najlepsze numery z EPki.

Peno składa wersy na tyle składnie i zgrabnie, że z miejsca jest lepszy od rapera z drewnianego żartu (pozdro dla kumatych). Piłkarskie followup'y przeplatają się z tymi rapowymi i nie straszne są mu podwójne rymy. DJ Nambear powoli zaczyna wyrastać na człowieka-orkiestrę. Z jednej strony granie imprez i rozkręcanie koncertów, tudzież ich afterów, z drugiej nienaganne cuty i skrecze, szlifowane z numeru na numer, do którego jest zapraszany, a z trzeciej strony próby sił jako producent - to się chwali. Produkcje na "Rezerwowych Napastnikach EP" mają odpowiedni poziom i odpowiednio dobrze zostały okiełznane przez Peno. Sample w większości są mi znane, ale i nie są też specjalnie oklepane. Najlepszy podkład to chyba ten w "Odciskach Imion" i "66-4XX".

Tak jak lubię ekipę Superlativez, tak i polubiłem ten materiał. Za co? Głównie za klimat, który trafi do "truskawkowych głów" spędzających za małolata każdy wolny czas na osiedlowych bojach. Już pal licho Żuchola i jego zwrotkę - w kontekście całego materiału w ogóle się na nią nie zwraca uwagi. "Rezerwowi Napastnicy EP" to po prostu dobra płyta na dobrych, kurwa, bitach. Bitach i popisach na gramofonie DJ Nambear'a i Peno za mikrofonem. Już dochodzą mnie słuchy, że chłopaki biorą się za następne numery. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na efekt końcowy. 

]]>
Na 33 Obrotach "Negocjacje" - teledysk i zapowiedź projektuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-06-14,na-33-obrotach-negocjacje-teledysk-i-zapowiedz-projektuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-06-14,na-33-obrotach-negocjacje-teledysk-i-zapowiedz-projektuJune 13, 2016, 5:16 pmKrystian KrupińskiEkipa Superlativez prezentuje singiel "Negocjacje" zapowiadający swoje najnowsze wydawnictwo - "Na 33 Obrotach EP". Za produkcję utworu odpowiedzialny jest HarveyDent, za mix/master, DJ Ader, a obraz nakręciła i zmontowała Enigma Videos. Projekt, który tworzą Erde, Keyroll i Jankez jest wspólnym powrotem wymienionej trójki po długim okresie ciszy, w którym pojawiały się jedynie sporadyczne utwory czy gościnne zwrotki. "Na 33 Obrotach" to projekt przesiąknięty tym, co chłopaków inspirowało w latach, gdy pisali pierwsze zwrotki. Materiał pełny jest odniesień do klasycznych wersów, utworów i albumów, które niejeden słuchacz zna na pamięć. Odsłuch całego materiału rozpocznie się 16 czerwca. Premiera całego wydawnictwa przewidziana jest na 22 czerwca, kiedy to na stronie www.superlativez.pl będzie można zamówić fizyczne wydanie płyty, zaś 25 czerwca podczas Gorzów HipHop Festiwal odbędzie się koncert premierowy.Tracklista: 1. Oto Gram 2. Najwyższy Czas 3. Negocjacje 4. 33 Obroty 5. Nie Ma Leku 6. Trzydziestoletni Starcy 7. Walter Freeman feat, Grabson 8. OutroEkipa Superlativez prezentuje singiel "Negocjacje" zapowiadający swoje najnowsze wydawnictwo - "Na 33 Obrotach EP". Za produkcję utworu odpowiedzialny jest HarveyDent, za mix/master, DJ Ader, a obraz nakręciła i zmontowała Enigma Videos. Projekt, który tworzą Erde, Keyroll i Jankez jest wspólnym powrotem wymienionej trójki po długim okresie ciszy, w którym pojawiały się jedynie sporadyczne utwory czy gościnne zwrotki. "Na 33 Obrotach" to projekt przesiąknięty tym, co chłopaków inspirowało w latach, gdy pisali pierwsze zwrotki. Materiał pełny jest odniesień do klasycznych wersów, utworów i albumów, które niejeden słuchacz zna na pamięć. Odsłuch całego materiału rozpocznie się 16 czerwca. Premiera całego wydawnictwa przewidziana jest na 22 czerwca, kiedy to na stronie www.superlativez.pl będzie można zamówić fizyczne wydanie płyty, zaś 25 czerwca podczas Gorzów HipHop Festiwal odbędzie się koncert premierowy.

Tracklista:
1. Oto Gram
2. Najwyższy Czas
3. Negocjacje
4. 33 Obroty
5. Nie Ma Leku
6. Trzydziestoletni Starcy
7. Walter Freeman feat, Grabson
8. Outro

]]>
Peno x DJ Nambear "Rezerwowi Napastnicy EP" - odsłuch oraz teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-05-20,peno-x-dj-nambear-rezerwowi-napastnicy-ep-odsluch-oraz-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-05-20,peno-x-dj-nambear-rezerwowi-napastnicy-ep-odsluch-oraz-teledyskMay 20, 2016, 4:08 amMaciej SulimaSuperlativez prezentuje kolejny klip promujący wspólny projekt Peno i DJ Nambear'a - "Rezerwowi Napastnicy EP". Po tyłowym numerze rozpoczynającym odsłuch, tym razem ekranizacji doczekał się kawałek "Spalone" z gościnnym udziałem Keyrolla. Za nagranie oraz montaż klipu odpowiedzialny jest Erde. Klip oraz odsłuch, jak również link do zamówienia wersji fizycznej znajdziecie w rozwinięciu.Rezerwowi Napastnicy to klasyczny projekt nagrany w konwencji raper/producent, który powinien przypaść do gustu fanom preferującym tradycyjne, samplowane brzmienie. Internetowa premiera miała miejsce 15 maja, zaś 20 maja w gorzowskim klubie C-60 odbędzie się impreza promocyjna wydawnictwo. Wtedy też swoją premierę będą miały fizyczne egzemplarze, które można zamawiać pod tym adresem.Tracklista:1. Rezerwowi Napastnicy2. 66-4XX3. Polskie Transfery4. Sp. z o. o.5. Niebo Nad Londynem6. Spalone7. Odciski Imion8. Uśmiech (Bonus)Superlativez prezentuje kolejny klip promujący wspólny projekt Peno i DJ Nambear'a - "Rezerwowi Napastnicy EP". Po tyłowym numerze rozpoczynającym odsłuch, tym razem ekranizacji doczekał się kawałek "Spalone" z gościnnym udziałem Keyrolla. Za nagranie oraz montaż klipu odpowiedzialny jest Erde. Klip oraz odsłuch, jak również link do zamówienia wersji fizycznej znajdziecie w rozwinięciu.

Rezerwowi Napastnicy to klasyczny projekt nagrany w konwencji raper/producent, który powinien przypaść do gustu fanom preferującym tradycyjne, samplowane brzmienie. Internetowa premiera miała miejsce 15 maja, zaś 20 maja w gorzowskim klubie C-60 odbędzie się impreza promocyjna wydawnictwo. Wtedy też swoją premierę będą miały fizyczne egzemplarze, które można zamawiać pod tym adresem.

Tracklista:

1. Rezerwowi Napastnicy
2. 66-4XX
3. Polskie Transfery
4. Sp. z o. o.
5. Niebo Nad Londynem
6. Spalone
7. Odciski Imion
8. Uśmiech (Bonus)

]]>
Peno/DJ Nambear "Polskie transfery" - singiel i start preorderuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-05-09,penodj-nambear-polskie-transfery-singiel-i-start-preorderuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-05-09,penodj-nambear-polskie-transfery-singiel-i-start-preorderuMay 9, 2016, 10:11 amMaciej SulimaJest 89 minuta meczu, przegrywacie 0:1, trener rzutem na taśmę dokonuję dwóch zmian i oblicze gry odmienia się diametralnie. Dwójka rezerwowych tchnęła nowe życie w drużynę i wygrywacie 2:1. Każdy kto przegapił ten mecz, kto wyszedł przed ostatnim gwizdkiem pluje sobie w brodę, wśród nich jesteś i Ty! Znasz to uczucie? Teraz dopilnuj aby więcej Cię to nie spotkało! "Polskie Transfery" to kolejny numer zapowiadający nadchodzący wspólny album Peno i DJ Nambear'a "Rezerwowi Napastnicy EP". Wraz z singlem, w sieci wystartował preorder fizycznego wydawnia albumu, dostępny tutaj. Internetowa premiera wydawnictwa zaplanowana jest na 15 maja, zaś fizycznego na 20.05 kiedy to odbędzie się impreza promująca album. Singiel znajdziecie w rozwinięciu.Jest 89 minuta meczu, przegrywacie 0:1, trener rzutem na taśmę dokonuję dwóch zmian i oblicze gry odmienia się diametralnie. Dwójka rezerwowych tchnęła nowe życie w drużynę i wygrywacie 2:1. Każdy kto przegapił ten mecz, kto wyszedł przed ostatnim gwizdkiem pluje sobie w brodę, wśród nich jesteś i Ty! Znasz to uczucie? Teraz dopilnuj aby więcej Cię to nie spotkało! "Polskie Transfery" to kolejny numer zapowiadający nadchodzący wspólny album Peno i DJ Nambear'a "Rezerwowi Napastnicy EP". Wraz z singlem, w sieci wystartował preorder fizycznego wydawnia albumu, dostępny tutaj.  Internetowa premiera wydawnictwa zaplanowana jest na 15 maja, zaś fizycznego na 20.05 kiedy to odbędzie się impreza promująca album. Singiel znajdziecie w rozwinięciu.

]]>
BZN "Reditum" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-12-06,bzn-reditum-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-12-06,bzn-reditum-recenzjaDecember 5, 2015, 11:44 pmMaciej SulimaWiecie co? Jeżeli do tej pory nie zwróciliście uwagi, bądź też całkowicie zignorowaliście podziemny label Superlativez, to możecie już zacząć żałować. Po pierwsze i najważniejsze, zapamiętajcie ksywkę BZNa - jednego z jej członków. Gość szturmem wdarł się na moją playlistę, by wraz z kolejnymi odsłuchami albumu wywindować swoją pozycję jeszcze wyżej, nawet w kontekście nieuchronnie zbliżającego się podsumowania roku 2015 w polskim rapie. Co zatem w sobie ma tak przyciągającego w swoich trackach ten gorzowianin? Świeżość, nowoczesne podejście do rapu i styl, który oszlifowany cieżką pracą może sprawić, że ten chłopak zawita pewnego dnia w głównym nurcie. Uwierzcie, że ma ku temu predyspozycje. Myślicie pewnie, że przesadzam? Nic z tych rzeczy - "Reditum" bowiem jest jedną z lepszych tegorocznych produkcji, na jakie udało mi się trafić w podziemiu i nie widzę przeciwwskazań, by nie namówić was na intensywne zapoznanie się z tym materiałem.Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na warsztat gospodarza. Potrafi odpowiednio zwolnić, jak i przyśpieszyć swój styl rapowania, tak aby wkomponować się w bardzo dobre bity, o których wspomnę później. Ba, nawet nie boi się używać efektów wokalnych, takich jak chociażby w świetnym "Locie". Gdzieniegdzie jednakże odniosłem wrażenie, że BZN na siłę próbuje modulować swoją dykcję, by idealnie wejść w bit, co finalnie może nie do końca naturalnie brzmieć (naliczyłem może ze trzy takie momenty - łyżka dziegciu musi być). Oczywiście te potknięcia nie sprawiają, że "Reditum" nagle spada w ocenie do asłuchalnej produkcji, ponieważ są na tym krążku momenty wysokiego poziomu zaskoczenia. Owe momenty to numery takie jak na przykład "Die Hard", "Zielona Mila" czy też "Wbrew" albo "Głucho". Tekstowo jest dość osobiście, jak chociażby na "Sinuosoidzie", a znalazło się też miejsce na kąśliwe wersy o scenie w "Non Compos". Na wielki plus zasługuje fakt, iż BZN przede wszystkim wie o czym i jak ma nawijać, by zaciekawić odbiorcę. Nowe twarze najczęściej o tym zapominają - tutaj elementy w opcji "dzień dobry sceno" są wyważone we właściwych proporcjach. Wokalnie gospodarza wsparli Artyści Nieznani - ich wejścia mogę uznać jedynie za poprawne.Muzycznie jest bardzo dobrze. MACOX, Maxiu Beats, ZabityZaBity, Dymitr i FOUX zadbali o świeże, nowoczesne, a przede wszystkim spójne brzmienie, będące odpowiednią wartością bazową pod rap BZNa. O poziom bitów od ostatniego z nich nie mogłem się obawiać, ale bodaj największym zaskoczeniem są podkłady każdego innego producenta. Od Maxiu Beats mamy sztosy pokroju "Głucho" i "Lotu". "Wakat" autorstwa MACOXa mocno rozpoczyna "Reditum", by w "Sinusoidzie" dać konkretny popis nowoczesnego, świeżego, ale też nastrojowego bitu. W tym gronie znalazło się też miejsce dla ZabitegoZaBity, którego "Ways" brzmi niczym cisza przed burzą, jaka przychodzi z kolejnym kawałkiem na trackliście. Podkład do "Famy" podrzucił Dymitr, o którym nie słyszałem w ogóle, a od teraz bacznie obserwował będę creditsy podziemnych numerów. Chyba nie muszę rozwodzić się nad faktem, iż na płycie nie ma słabego bitu?Kandydat do zaskoczenia roku? Na pewno. BZN ma potencjał w warsztacie, ucho do podkładów i wrodzoną lekkość, by latać na niuskulowych produkcjach i łączyć bujające bity z warstwą tekstową, nie będącą jedynie tłem kawałka. To już drugi materiał od Superlativez, o którym mam okazję pisać i po raz kolejny jestem usatysfakcjonowany poziomem wydawnictwa. Napiszę więcej - w tym przypadku jest to uczucie silniejsze. "Reditum" szturmem wdarło się do grona bardzo dobrych albumów, które będę brał pod uwagę w końcoworocznym podsumowaniu. Niewątpliwie czeka reprezentanta Gorzowa jeszcze sporo pracy, ale jeżeli nie zmarnuje talentu, będzie o nim głośno. Musi być.Wiecie co? Jeżeli do tej pory nie zwróciliście uwagi, bądź też całkowicie zignorowaliście podziemny label Superlativez, to możecie już zacząć żałować. Po pierwsze i najważniejsze, zapamiętajcie ksywkę BZNa - jednego z jej członków. Gość szturmem wdarł się na moją playlistę, by wraz z kolejnymi odsłuchami albumu wywindować swoją pozycję jeszcze wyżej, nawet w kontekście nieuchronnie zbliżającego się podsumowania roku 2015 w polskim rapie. Co zatem w sobie ma tak przyciągającego w swoich trackach ten gorzowianin? Świeżość, nowoczesne podejście do rapu i styl, który oszlifowany cieżką pracą może sprawić, że ten chłopak zawita pewnego dnia w głównym nurcie. Uwierzcie, że ma ku temu predyspozycje. Myślicie pewnie, że przesadzam? Nic z tych rzeczy - "Reditum" bowiem jest jedną z lepszych tegorocznych produkcji, na jakie udało mi się trafić w podziemiu i nie widzę przeciwwskazań, by nie namówić was na intensywne zapoznanie się z tym materiałem.

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na warsztat gospodarza. Potrafi odpowiednio zwolnić, jak i przyśpieszyć swój styl rapowania, tak aby wkomponować się w bardzo dobre bity, o których wspomnę później. Ba, nawet nie boi się używać efektów wokalnych, takich jak chociażby w świetnym "Locie". Gdzieniegdzie jednakże odniosłem wrażenie, że BZN na siłę próbuje modulować swoją dykcję, by idealnie wejść w bit, co finalnie może nie do końca naturalnie brzmieć (naliczyłem może ze trzy takie momenty - łyżka dziegciu musi być). Oczywiście te potknięcia nie sprawiają, że "Reditum" nagle spada w ocenie do asłuchalnej produkcji, ponieważ są na tym krążku momenty wysokiego poziomu zaskoczenia. Owe momenty to numery takie jak na przykład "Die Hard", "Zielona Mila" czy też "Wbrew" albo "Głucho". Tekstowo jest dość osobiście, jak chociażby na "Sinuosoidzie", a znalazło się też miejsce na kąśliwe wersy o scenie w "Non Compos". Na wielki plus zasługuje fakt, iż BZN przede wszystkim wie o czym i jak ma nawijać, by zaciekawić odbiorcę. Nowe twarze najczęściej o tym zapominają - tutaj elementy w opcji "dzień dobry sceno" są wyważone we właściwych proporcjach. Wokalnie gospodarza wsparli Artyści Nieznani - ich wejścia mogę uznać jedynie za poprawne.

Muzycznie jest bardzo dobrze. MACOX, Maxiu Beats, ZabityZaBity, Dymitr i FOUX zadbali o świeże, nowoczesne, a przede wszystkim spójne brzmienie, będące odpowiednią wartością bazową pod rap BZNa. O poziom bitów od ostatniego z nich nie mogłem się obawiać, ale bodaj największym zaskoczeniem są podkłady każdego innego producenta. Od Maxiu Beats mamy sztosy pokroju "Głucho" i "Lotu". "Wakat" autorstwa MACOXa mocno rozpoczyna "Reditum", by w "Sinusoidzie" dać konkretny popis nowoczesnego, świeżego, ale też nastrojowego bitu. W tym gronie znalazło się też miejsce dla ZabitegoZaBity, którego "Ways" brzmi niczym cisza przed burzą, jaka przychodzi z kolejnym kawałkiem na trackliście. Podkład do "Famy" podrzucił Dymitr, o którym nie słyszałem w ogóle, a od teraz bacznie obserwował będę creditsy podziemnych numerów. Chyba nie muszę rozwodzić się nad faktem, iż na płycie nie ma słabego bitu?

Kandydat do zaskoczenia roku? Na pewno. BZN ma potencjał w warsztacie, ucho do podkładów i wrodzoną lekkość, by latać na niuskulowych produkcjach i łączyć bujające bity z warstwą tekstową, nie będącą jedynie tłem kawałka. To już drugi materiał od Superlativez, o którym mam okazję pisać i po raz kolejny jestem usatysfakcjonowany poziomem wydawnictwa. Napiszę więcej - w tym przypadku jest to uczucie silniejsze. "Reditum" szturmem wdarło się do grona bardzo dobrych albumów, które będę brał pod uwagę w końcoworocznym podsumowaniu. Niewątpliwie czeka reprezentanta Gorzowa jeszcze sporo pracy, ale jeżeli nie zmarnuje talentu, będzie o nim głośno. Musi być.

]]>
BZN "Reditum" - premiera i odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-12-01,bzn-reditum-premiera-i-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-12-01,bzn-reditum-premiera-i-odsluchDecember 1, 2015, 8:10 pmMaciej SulimaW sieci pojawił się pełny odsłuch "Reditum" - pierwszego solowego projektu gorzowskiego rapera BZN'a. Składa się on z 11 utworów o zróżnicowanej tematyce, od bardzo osobistej "Sinusoidy", po buntownicze "Wbrew". Wszystko uzupełniają charakterystyczne newschoolowe bity autorstwa takich producentów jak Maxiu Beats, FOUX, ZabityZaBity, Macox czy DMTR. Oprócz gospodarza oraz wymienionych producentów, na płycie gościnnie pojawiają się Artyści Nieznani (Brozku x Wolus), DJ Nambear oraz Mariusz "Charis" Wasilewski. Autorem okładki oraz całej oprawy graficznej jest Grabson. W rozwinięciu znajdziecie tracklistę oraz odsłuch materiału.Tracklista:1. Wakat prod. MACOX2. Głucho prod. Maxiu Beats3. Die Hard prod. Maxiu Beats4. WAYS prod. ZabityZaBity5. Lot prod. Maxiu Beats6. Teraz feat Artyście Nieznani prod. Maxiu Beats7. Non Compos Mentis prod. Maxiu Beats8. Sinusoida prod. MACOX, pianino Mariusz "CHARIS" Wasilewski9. Fama prod. DMTR10. Wbrew prod. FOUX11. Zielona Mila prod. Maxiu BeatsW sieci pojawił się pełny odsłuch "Reditum" - pierwszego solowego projektu gorzowskiego rapera BZN'a. Składa się on z 11 utworów o zróżnicowanej tematyce, od bardzo osobistej "Sinusoidy", po buntownicze "Wbrew". Wszystko uzupełniają charakterystyczne newschoolowe bity autorstwa takich producentów jak Maxiu Beats, FOUX, ZabityZaBity, Macox czy DMTR. Oprócz gospodarza oraz wymienionych producentów, na płycie gościnnie pojawiają się Artyści Nieznani (Brozku x Wolus), DJ Nambear oraz Mariusz "Charis" Wasilewski. Autorem okładki oraz całej oprawy graficznej jest Grabson. W rozwinięciu znajdziecie tracklistę oraz odsłuch materiału.

Tracklista:

1. Wakat prod. MACOX
2. Głucho prod. Maxiu Beats
3. Die Hard prod. Maxiu Beats
4. WAYS prod. ZabityZaBity
5. Lot prod. Maxiu Beats
6. Teraz feat Artyście Nieznani prod. Maxiu Beats
7. Non Compos Mentis prod. Maxiu Beats
8. Sinusoida prod. MACOX, pianino Mariusz "CHARIS" Wasilewski
9. Fama prod. DMTR
10. Wbrew prod. FOUX
11. Zielona Mila prod. Maxiu Beats

]]>
Kryhoo "Beatstrumentals Vol. #1" - przedpremierowa recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-23,kryhoo-beatstrumentals-vol-1-przedpremierowa-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-08-23,kryhoo-beatstrumentals-vol-1-przedpremierowa-recenzjaAugust 23, 2015, 4:52 pmMaciej SulimaPrzeczesując podziemne wydawnictwa coraz częściej można trafić na ciekawy projekt, który swoimi walorami artystycznymi śmiało może konkurować z tymi pojawiającymi się w głównym nurcie. A jeśli mówimy o materiale czysto instrumentalnym, niezwykle spójnym i w żadnym wypadku sztampowym – to już prawdziwa sztuka i nagroda szukającemu. Kryhoo, bo o nim mowa, można kojarzyć z produkcji m.in. na „Przedmieściach” Emena czy też „Po Tej Stronie Raju” HuczuHucza. Pochodzący ze Świnoujścia producent postanowił wypuścić instrumentalny projekt p.t. „Beatstrumentals Vol. #1”, będący przywitaniem z szerszą publiką. Mam nadzieję, że wspomniana publiczność faktycznie sięgnie po ten materiał i zapętli go minimum kilkukrotnie, gdyż krótko mówiąc – warto. Przede wszystkim rzuca się w ucho mnogość wykorzystanych elementów, składających się na czternaście numerów (zostały one podzielone na dwa krążki – „Black” i „White”). Z jednej strony mamy precyzyjnie pocięte sample, wkomponowane w brudne nowojorskie bębny (mistrzowski singlowy „Change” czy „Something Light”), by z innej strony uderzyć elektroniką, którą nie powstydziliby się producenci udzielający się na projekcie Flirtini. Mam tutaj na myśli „One Day”, otwierający białą część „Beatstrumentals Vol. #1”, którego współtwórcą jest znany szerzej w środowisku Szatt. W innych dwóch numerach swój ślad zostawił DJ Nambear, subtelnie uzupełniając produkcje Kryhoo. Na szczególną uwagę zasługuje mianowicie „Surfer” – słuchając tego kawałka głowa mimowolnie zaczyna bujać się w rytm muzyki, a cuty Nambear’a uzupełniają numer o kolejny bardzo dobry element. Ani przez sekundę nie ma się odczucia zmęczenia bądź przesytu muzyki płynącej z głośnika. Materiał kończy świetny remix kawałka Bibio „The First Daffodils” i aż chciałoby się posłuchać jego dłuższą wersję. Niedosyt jest odczuwalny? Oczywiście – po to, by wracać do następnych odsłuchów.Wypuścić instrumentalny projekt, który potrafi oddziaływać na muzyczną wrażliwość słuchacza rapu – to jest fenomen. Kryhoo się to udało. Niemal trzy tygodnie obcowania z „Beatstrumentals Vol. #1” sprawiały, że materiał ten zapętlałem niezliczoną ilość razy, by z kolejnym razem zwracać uwagę na zgoła inne jego elementy. Staro-szkolne elementy połączone z nowoczesnymi w jeden spójny materiał, który pozostawia wspomniane uczucie niedosytu i chęć powrotu – tak w jednym zdaniu można podsumować to wydawnictwo. Perła podziemia, która musi zostać wyłowiona przez słuchacza. Nie ma innej możliwości. Bardzo dobra rzecz.Przeczesując podziemne wydawnictwa coraz częściej można trafić na ciekawy projekt, który swoimi walorami artystycznymi śmiało może konkurować z tymi pojawiającymi się w głównym nurcie. A jeśli mówimy o materiale czysto instrumentalnym, niezwykle spójnym i w żadnym wypadku sztampowym – to już prawdziwa sztuka i nagroda szukającemu. Kryhoo, bo o nim mowa, można kojarzyć z produkcji m.in. na „Przedmieściach” Emena czy też „Po Tej Stronie Raju” HuczuHucza. Pochodzący ze  Świnoujścia producent postanowił wypuścić instrumentalny projekt p.t. „Beatstrumentals Vol. #1”, będący przywitaniem z szerszą publiką. Mam nadzieję, że wspomniana publiczność faktycznie sięgnie po ten materiał i zapętli go minimum kilkukrotnie, gdyż krótko mówiąc – warto.

Przede wszystkim rzuca się w ucho mnogość wykorzystanych elementów, składających się na czternaście numerów (zostały one podzielone na dwa krążki – „Black” i „White”). Z jednej strony mamy precyzyjnie pocięte sample, wkomponowane w brudne nowojorskie bębny (mistrzowski singlowy „Change” czy „Something Light”), by z innej strony uderzyć elektroniką, którą nie powstydziliby się producenci udzielający się na projekcie Flirtini. Mam tutaj na myśli „One Day”, otwierający białą część „Beatstrumentals Vol. #1”, którego współtwórcą jest znany szerzej w środowisku Szatt. W innych dwóch numerach swój ślad zostawił DJ Nambear, subtelnie uzupełniając produkcje Kryhoo. Na szczególną uwagę zasługuje mianowicie „Surfer” – słuchając tego kawałka głowa mimowolnie zaczyna bujać się w rytm muzyki, a cuty Nambear’a uzupełniają numer o kolejny bardzo dobry element. Ani przez sekundę nie ma się odczucia zmęczenia bądź przesytu muzyki płynącej z głośnika. Materiał kończy świetny remix kawałka Bibio „The First Daffodils” i aż chciałoby się posłuchać jego dłuższą wersję. Niedosyt jest odczuwalny? Oczywiście – po to, by wracać do następnych odsłuchów.

Wypuścić instrumentalny projekt, który potrafi oddziaływać na muzyczną wrażliwość słuchacza rapu – to jest fenomen. Kryhoo się to udało. Niemal trzy tygodnie obcowania z „Beatstrumentals Vol. #1” sprawiały, że materiał ten zapętlałem niezliczoną ilość razy, by z kolejnym razem zwracać uwagę na zgoła inne jego elementy. Staro-szkolne elementy połączone z nowoczesnymi w jeden spójny materiał, który pozostawia wspomniane uczucie niedosytu i chęć powrotu – tak w jednym zdaniu można podsumować to wydawnictwo. Perła podziemia, która musi zostać wyłowiona przez słuchacza. Nie ma innej możliwości. Bardzo dobra rzecz.

]]>