Kilka tygodni temu informowaliśmy Was, że jedyna istniejąca kopia tajemniczej płyty Wu-Tang Clanu, po wielu miesiącach tkwienia w sejfie, znalazła swojego nowego właściciela. Światowe media spekulowały od tego czasu, kto mógł być gotów zapłacić 2 miliony dolarów za kolekcjonerski egzemplarz albumu nowojorskiej supergrupy. Wśród rozważanych opcji wymieniano m.in. osobę Quentina Tarantino - notabene wieloletniego fana Wu-Tangu, przedsiębiorcę Bena Horowitza czy miliardera Richarda Bronsona. Żadna z tych kandydatur nie okazała się jednak trafna.
Jak donosi Bloomberg Business "Once Upon A Time In Shaolin" trafił w recę ekscentrycznego biznesmena Martina Shkreli. Amerykanin, kojarzony głównie ze skandalicznego procederu podnoszenia cen leku podawanego pacjentom chorym na AIDS, wyznał mediom: "Kupiłem ten album, bo pomyślałem, że fajnie będzie mieć go w swojej kolekcji. Co prawda, nie słuchałem go jeszcze, bo uczynię to dopiero wtedy, gdy będę potrzebował jakiegoś zródła motywacji lub gdy odzwiedzi mnie ktoś pokroju Taylor Swift. Póki co, zostawiam sobie tę przyjemność na czarnągodzinę". Co sądzicie o takim przebiegu spraw?
Komentarze