Kto nie kojarzył takich utworów jak "Konfrontacje" czy "To my Polacy"? Tuż przed nagraniem albumu, z którego pochodziły te utwory, Pięć Dwa opuścił Deep - kiedy zaś wrócił, zespół znów zszedł do podziemia.Od tamtej pory Hans i Deep nagrali trzy albumy, a w przygotowaniu mają kolejny. My jednak rozmawialiśmy z nimi przy okazji premiery reedycji hitowego "P-Ń VI", choć to oczywiście nie jedyny temat, jaki poruszamy.
W informacji prasowej przy okazji albumu „N.E.O” można było przeczytać o formacji neo-hip-hopowej Pięć Dwa. A ja się zastanawiam, ile w Pięć Dwa jeszcze jest hip-hopu?
Hans: Kiedy słuchałem „ATLiens” od Outkast nie zadawałem sobie takiego pytania. Myślę że bardzo dużo – pokazujemy tylko różne jego oblicza.
Deep: Zgadzam się z Hansem. Eksperymentujemy z muzyką, „N.E.O” jest konsekwencją poszukiwania, ciekawości muzycznej. Nigdy nie kalkulujemy, nie zastanawiamy się, zanim zaczniemy tworzyć, co może się spodobać, w jakim kierunku pójść, by osiągnąć tak zwany sukces. Po prostu nagrywamy numery. I właśnie tak nagraliśmy album „N.E.O”. Różni się on muzycznie od klasycznego rapu, ale nadal jest to rap – mocna treść i rymowane zwrotki.
A nazwa "neo-hip-hop" to własny twór?
Hans: Nie. Ktoś kiedyś użył takiego sformułowania na określenie naszej muzyki, jeszcze przy płycie „T.R.I.P”. Wydało mi się bardzo zgrabne i trafne.
Deep: Mnie też się podobało.
Jednak wydaje mi się, że nawet jeśli nawiązujecie do tradycji polskiej muzyki, próbujecie przeszczepić na polski grunt wrażliwość typową dla reprezentantów eksperymentalnego hip-hopu spod znaku Anticonu, Big Dada, Fake Four czy Def Jux; ludzi, którzy w ramach hip-hopu pozwalają sobie na przekraczanie wszelkich granic.
Hans: Niestety, nic mi nie mówią nazwy, które wymieniłeś. Jeśli chodzi o inspiracje to wymieniłbym Portishead, Archive, Massive Attack, choć bardziej jako kierunek i rozumienie muzyki opartej o loopy niż jakieś bezpośrednie odniesienia. Nie robimy chyba nic nowego i jeśli są to eksperymenty to głównie dla nas.
Deep: W muzyce chodzi o to, by przekraczać granice, chyba że granicą, której nie możemy przekroczyć jest pieniądz (śmiech).
Z uwagi na różnice między „T.R.I.P” a starszymi albumami, nie myśleliście nad zmianą nazwy przy okazji nowszych projektów tak jak np. The Beatles chcieli pierwotnie zrobić z „„Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band”?
Hans: Nie. Zespół powstał jako Pięć Dwa. Później sam wydałem pod nazwą 52 Dębiec. Wystarczająco trudno jest wrócić do oryginalnego Pięć Dwa, bo tak mocno Dębiec odcisnął się w sercach słuchaczy. Zrobiłem jak nakazał Eazy-E: "put Compton on the map" i nie da się tego już odkręcić (śmiech).
Deep: Nie widzę w tym żadnego sensu, Pięć Dwa gra tak jak chce. Przecież nie będziemy zmieniać nazwy przy okazji wydawania każdej kolejnej płyty. A że sami nie wiemy jaka ona będzie…
„Elektryczność w ciszy” w wersji demo była brudniejsza, elektroniczna, mniej akustyczna niż ta na albumie „T.R.I.P”. Utwór w tej wersji mógłby zasilić spokojnie waszą poprzednią wspólną płytę.
Hans: Byłem fanem wersji najbrudniejszej, która chyba nie została opublikowana. Tego utworu powstało kilka wersji. Ostatecznie, kiedy album był w większości skończony, wyklarowała się wersja, która najlepiej wtapia się w całość płyty.
Deep: Elektryczność to pierwszy w historii utwór Pięć Dwa, przy którym zaiskrzyło (śmiech). W końcu dogadaliśmy się co do wersji. Uważam, że wybraliśmy najlepszą.
To kiedy wyklarował się w takim razie ostateczny pomysł na „N.E.O”?
Hans: Tak tekstowo, jak i muzycznie "tworzył się sam". Wiele osób uważa go za koncept album, tematyczny, zamknięty, wymyślony. Stało się tak bez naszej intencji. Wiele w naszej pracy jest intuicji i spontaniczności, bardzo cenię tą cechę.
Deep: Pomysłu na album specjalnie nie było – był pomysł na klimat i utwory. Wszystko stało się samo.
Jak bardzo na brzmienie nowej płyty wpłynęły doświadczenia Hansa z Luxtorpedą? "N.E.O." to – nie ukrywajmy – płyta miejscami mocno nawiązująca do stylistyki rockowej, a absolutnym apogeum pod tym względem jest „Make-up”.
Hans: Muzycznie, poza „Make-up”, to w moim odczuciu nie nawiązuje wcale. Myślę, że chodzi tu o mój sposób rapowania, który faktycznie może takie skojarzenia budzić.
To czego nowego nauczyło Cię bycie członkiem Luxtorpedy?
Hans: Przy okazji szukania archiwalnych materiałów do wydania kolekcjonerskiego „P-Ń VI”, trafiłem na wywiad ze mną z 2004 roku, pozwolę sobie zacytować pewną wypowiedź odnośnie kolaboracji: "Nie widzę siebie jako rapera, podśpiewującego gwiazdeczce popu. Prędzej w kolaboracji z żywą perkusją, gitarą, klawiszem, basistą i kontrabasistą, tworząc coś na kształt The Roots lub Rage Against The Machine". Kompletnie zapomniałem o tej samospełniającej się przepowiedni mojego autorstwa (śmiech). Jak widzisz sercem i duchem zawsze było mi blisko do ciężkich brzmień. Czego się nauczyłem? Zamykać więcej treści w mniejszej ilości słów. Dynamicznie i mocniej używać głosu. Różnych rodzajów flow opartych o inny groove niż rapowy. Spoglądać inaczej na aranżacje. Cenić bardziej instrumentalne fragmenty w utworze. Mieć inne muzyczne spojrzenie.
A skąd decyzja o stworzeniu nowej wersji "Gdzie Ty jesteś?" na "Robakach"? Litza jako osoba mocno wierząca nie miał żadnych oporów z nagraniem tego utworu?
Hans: To utwór o zwątpieniu. Kto nie krzyknął "widzisz to i nie grzmisz?" nigdy w życiu niech pierwszy rzuci kamieniem. Nie widzę powodu żeby ktokolwiek, a zwłaszcza osoba wierząca mogła mieć coś przeciwko.
Czyli nie miał żadnego wpływu na usunięcie trzeciej zwrotki, która w swojej wymowie była najbardziej dosadna?
Hans: Trzecia zwrotka wyleciała, ponieważ nic nie wnosi: daje jakiś mętny obraz człowieka zagubionego, który chce oprzeć się o tworzone w sobie własne idee. Słowem: rozmywa treść utworu i rozbija jego konstrukcję, czyli moje melodeklamacje w kontraście z hasłami wyrzucanymi przez Deepa. Napisałem ją na siłę, bo egoistycznie wydawało mi się, że za mało mnie w tym utworze. Z oryginalnej wersji też bym ją wywalił bez mrugnięcia okiem.
Deep: O! To się dowiedziałem! A ja całe życie taki altruista! (śmiech)
Istnieją jakiekolwiek szanse, że nagracie kiedyś jeszcze tak "zwyczajną" i klasyczną płytę jak "Deep Hans"?
Hans: Zwyczajną na pewno nie. „Zwyczajna” to jest taka kiełbasa (śmiech). Ale klasyczną płytę właśnie zaczynamy produkować.
Deep: „RETRO” nadciąga!
Skoro zdecydowaliście się na reedycję „P-Ń VI” to może „Deep Hans” też?
Hans: „Deep Hans” było limitowane, numerowane, w nakładzie 520 sztuk. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy robili sobie jaja z fanów i teraz wydawali to jako regularny album. Reedycja jest możliwa tylko w postaci limitowanego wydania 520 sztuk na płycie winylowej. Temat wisi w powietrzu od jakiegoś czasu. Czas to zrobić.
Co do reedycji „P-Ń VI”, nie było żadnych problemów ze współpracą z White House’em? Niektórzy mają jeszcze w pamięci akcję z wycofaniem zwrotek z Kodexu 2.
Hans: Nie, nawet o tym z Magierą nie rozmawiałem. Tamten bit był genialny. Nagrałem świetne zwrotki, wymyśliłem świetny refren, a tu bez mojej wiedzy usunięto jedną z moich zwrotek. Nie mogło jej być, bo utwór trwałby siedem minut. No ale zdążyłem się za to ciężko obrazić (śmiech). Przywilej młodości. Z ambicją tak jest, że w wielu rzeczach pomoże i w równie wielu przeszkodzi. A ja tę ambicję miałem zawsze wyczuloną i mocno naostrzoną.
A jak z realizacją remixów? Nie zdarzyło się, że ktoś wycofał się ze zobowiązania, bądź zwyczajnie Wam odmówił?
Hans: Nie. Zaprosiliśmy tych co chciałem. Miał być jeszcze Noon, ale przenosił studio. Poza tym finalnie musiałem wyrzucać utwory. bo nie zmieściłyby się na CD.
Deep: Bobik mi odmówił na początku robienia remixów, ale potem mu przeszło! (śmiech) Pozdrawiam!
Kiedy pokazaliście światu DarkBeatzowy remix utworu „Zawodnik(t)” z wiadomością o niespodziance na końcu, pomyślałem o wersji ze zwrotką Deepa, która latała w internecie jeszcze w czasach kAAzy i eMule’a. Dlaczego nawet po waszym ponownym „zjednoczeniu” nie zdecydowaliście się jej oficjalnie pokazać?
Hans: Deep już by jej nie chciał nagrywać. Napisałby nową, gdyby tylko starczyło czasu. Nic straconego. Zawsze możemy to zrobić i wrzucić na Youtube.
Deep: Chciałem nagrać nową zwrotkę, bo tekst starej nie przeszedłby mi już przez gardło. Niestety, po drodze wyniknęło trochę komplikacji i nie zdążyłem już tego zrobić. A szkoda.
Na koncertach gracie jeszcze stary materiał z czasów nieobecności Deepa w zespole, które przy okazji były czasami największej medialnej obecności Pięć Dwa. Nie macie żadnych oporów?
Hans: Gramy, ponieważ nasi fani chcą słuchać także starch utworów. Koncert jest dla ludzi, staramy się tak dopasować set żeby był w miarę możliwości przekrojowy.
Deep: DJ Wu tworzy set koncertowy i gramy to, co on włączy – to proste! Czasami mamy ułożony set, ale i tak w trakcie grania Wu włącza nam tak zwane niespodzianki. Nie mam żadnych oporów!
Chcąc, nie chcąc, na pewno pojawiają się na waszych koncertach ludzie, którzy nie kojarzą za bardzo, co nagraliście już po powrocie Deepa i wciąż myślą, że Pięć Dwa zatrzymało się na etapie „To my Polacy”, „Konfrontacji” oraz „Policyjnych”, nie mając nawet pojęcia, jak dojrzało Pięć Dwa.
Hans: Szczerze mówiąc, nie kojarzę takich sytuacji. Jest natomiast zawsze parę osób które po koncertach mówią nam, że tęsknią za "starym dobrym Pięć Dwa".
Deep: Na naszych biletowanych koncertach takie sytuacje się nie zdarzają. Co innego na koncertach darmowych, plenerach, gdzie jest mnóstwo przypadkowych ludzi którzy kojarzą zespół tylko po singlach z „P-Ń VI”. A jak reagują na nowy materiał? Uważnie go słuchają!
Nie macie w ogóle wrażenia, że raperzy w Polsce mają na ogół problem z dojrzewaniem? Nie ukrywajmy, spora część waszych rówieśników, funkcjonujących w hip-hopie, celuje w młodszego odbiorcę. Trudno wierzyć w kolejny track o najebce w przypadku trzydziestokilkuletniego faceta z trójką dzieci i kredytem na całe życie.
Hans: Trudno mi się wypowiedzieć. Nie umiem pisać o rzeczach, które mnie obecnie nie dotykają, nie dotyczą.
Deep: Zgadzam się z tobą. Mam takie wrażenie. Przecież wszyscy wiemy o co chodzi – chodzi o hajs i o to, by sprzedać jak najwięcej płyt i koncertów. Wszyscy dojrzewamy – słuchacz też. Dojrzewa i przestaje słuchać rapu. Przychodzi nowy, dużo młodszy od wykonawcy. Koło się zamyka. Brakuje odwagi by się wyłamać, bo wszyscy musimy z czegoś żyć. To taka czarno-biała wizja. Wcale nie musi być prawdziwa.
Herbert w solowym „Idź” z „We mnie”, Broniewski w „Odblokuj” z „T.R.I.P”. Deep, nie ukrywasz swojego zafascynowania poezją. Pamiętam jak mówiłeś w „Ślizgu”, że twoje wiersze stanowią punkt wyjścia dla tekstów.
Deep: Szczerze mówiąc, nie ma już we mnie tej wrażliwości, która pchała mnie w stronę pisania wierszy. Ostatni napisałem lata temu.
A czym się różniła praca nad nimi?
Deep: Powiem tak – wiersz to czysty akt twórczy, nieograniczony formą. Tekst to praca intelektualna, osadzona w rytmie i klimacie muzyki. Do tworzenia poezji nie sposób się zmusić: albo wypływa ze mnie sama, albo nigdy nie powstaje. Tekst można stworzyć nawet wtedy, gdy tak naprawdę nie ma się na to ochoty. Oczywiście wszystko opiera się na szczerości, jednak ta subtelna różnica sprawia, że przestałem pisać wiersze. Pozwolę sobie zacytować fragment z numeru „S.O.S”: „Toć pisałem wiersze tkliwe, dziś podpisuje faktury/A wrażliwym chłopcem byłem, nie pasowałem do kultury”.
Ty, Hans, z kolei kiedyś słynąłeś raczej z dość bezpośrednich tekstów. Jednak od czasu powrotu Deepa do Pięć Dwa można zauważyć „ulirycznienie” twoich wersów. Deep miał na to wpływ czy to naturalny proces, który gdzieś tam wyszedł z ciebie?
Hans: Zawsze chciałem być jak Deep - zbierać zła owoce, jeść je i wypluwać pestki (śmiech).
Deep: (śmiech)
Deep, oprócz produkcji, zajmujesz się kompozycją i udźwiękowieniem telewizyjnych kampanii reklamowych, a ostatnio nawet pracowałeś nad dźwiękiem do filmu krótkometrażowego „Decay”. Do tego kilka miesięcy temu zaskoczyłeś projektem SunSea, znacznie różniącym się od klimatów Pięć Dwa. W czym odnajdujesz się więc lepiej: w pisaniu tekstów czy produkcji muzyki?
Deep: Kocham to, co robię. Nigdy nie czuję że jestem w pracy, chociaż wiadomo, wszystko w nadmiarze może człowieka zmęczyć i stać się uciążliwe. Jedno i drugie lubię tak samo. Tworzenie muzyki przychodzi mi łatwiej, naturalniej i nie wymaga odpowiedniego nastroju. Z tekstami jest inaczej – muszę mieć nastrój i wenę. Na szczęście Hans w większości przypadków pierwszy pisze teksty, co sprawia że z jednej strony jest mi łatwiej, bo podrzuca pomysł na utwór, z drugiej jednak trudniej, choćby dlatego że nie mogę powtarzać tego co napisał, muszę ugryźć temat od innej strony. Czasem jest to trudne bo po wysłuchaniu zwrotki Hansa wydaje mi się, że temat jest wyczerpany. Nie wiem wtedy co począć. Ale papierosy i czas przynoszą rozwiązanie. Papierosy i czas – w dowolnej kolejności (śmiech).
A ciekawi mnie, czy dziś odważyłbyś się na samplowanie Portishead?
Deep: Absolutnie nie. To wynikało z fascynacji, dziś przybiera ona inne formy manifestacji. Mniej dosłowne.
Klasyczne pytanie na koniec: jakie macie plany muzyczne w najbliższym czasie?
Hans: Nowe Pięć Dwa i Luxtopeda.
Deep: Pięć Dwa i Bóg wie, co jeszcze – papierosy i czas przyniosą odpowiedź!
Komentarze